Impresje rudnickie (13 i 14)
18.08.11
Odkryłem wczoraj wiersze Pawła Hajduka, rocznik '94, bardzo obiecujące. Wczoraj też, nocą, dzwonili Ania z Arkiem. A dzisiaj od kawy staram się przesłać obrazki i filmik Łukaszowi, do "Impresji" i mnie już szlag trafia, tyle nieudanych prób - gmail zawodzi, to mocuję się z jakimś "WyslijTo", ale też nie daje rady, obecnie nadzieję robi mi "Sendspace".
Też nie dał rady. O co tu chodzi?
Pięknie. Jeszcze koleś ze skarbówki, że mandat dostałem 18 stycznia tego roku, jutro muszę jechać zapłacić. Ech. Solidny opierdol za tę stówkę dostałem, jeszcze dopiero wybrzmi (opierdol).
Kosiłem trawę, ale co rusz się - brakuje mi słowa - "odstabilnia się" (dop.: "poluzowuje") ostrze, można przykręcić, ale to rozwiązuje problem na pięć minut. Więc wysprzątałem altankę, może ojciec coś poradzi na kosiarkę, jak wróci.
Nie poradził. Pojechali po siostrę, to przygotowałem kolację na powrót. Niepotrzebnie męczyłem się rano z przesłaniem filmiku do poprzednich "Impresji", bo Łukasz zapomniał hasła do vimeo, a notatnik zostawił w mieszkaniu ("Plama mokrości" mieszka teraz u Kuby, brata Wojtka) [Potrzebnie, potrzebnie - plik został już osadzony w poprzednich "Impresjach" - przyp. Ł.P.]. Dokończyłem "Fragmenty winem poplamionego notatnika" - doskonała lektura, choć, jak zapewne zauważyliście, ostatnio "odwidziały" mi się książki.
19.08.11
Wstałem chwilę po siódmej, niechętnie, bo miałem smaczny, erotyczny sen i poszedłem na busa, ale mnie zabrał ze sobą pan Mielecki, sąsiad, po drodze opowiadając o sukcesach swoich dzieci (Jadzia, w której się jako dziecko kochałem, bierze za półtorej miesiąca ślub, dom ma już wybudowany; Rafał na trzecim roku studiów; Antoni gra w młodzikach Wisły Kraków). Myślenice jak zawsze miłe na spacer, choć Urząd Skarbowy w nieciekawym miejscu, no nic, poszedłem, zapłaciłem, wróciłem na przystanek busów, a że miałem dwadzieścia minut, to skoczyłem do Tesco i kupiłem napój energetyzujący VULCAN, nie dość, że o siedemdziesiąt groszy tańszy od lewiatańskiego MAX FORCE'a, to smaczniejszy. Nie no, żartuję - nie rozróżniam tych smaków. Ale design butelki świetny, wygląda jak olej silnikowy.
Popsuł się katalog on-line sułkowickiej biblioteki, nie wiem, czy mają "Światłość w sierpniu", ale po 13:00 się przejdę, oddam nudziarza-Kafkę i znowu (drugi raz wypożyczałem) nienapoczętą V. Woolf. A teraz se poczytam wreszcie Blanchota, długo na to czekał (czekałem).
Niewiele przeczytałem, bo siostra, kapo sprzątania, zleciła pokój (wycieranie kurzów, odkurzanie, mycie podłogi), piwnicę (schody, spiżarnia i łazienka - mycie podłóg) oraz balkony (mycie). Po zrobieniu czego (hehe, fajna konstrukcja) wybrałem się do biblioteki, po drodze spotykając kosz na śmieci z wymalowanym napisem "STOPA WYZWOLENIA", gdzie - jak się domyślam - "Stopa" to nazwisko, a "Wyzwolenia" - ulica. Wypożyczyłem Faulknera, "Rozstanie i spotkanie" Filipowicza, "Był sad" Żuławskiego i - wciśniętą przez p. bibliotekarkę - "Śmierć w Breslau". W drodze powrotnej się rozpadało, ale szło mi się bardzo miło w tym letnim deszczu, po litrze MAX FORCE'a i z Gus Gus na słuchawkach.
Przeczytałem "Tomasza Mrocznego" i "Szaleństwo dnia", obie rzeczy zrobiły wielkie wrażenie, "Tomasza..." przeżyłem bardzo intensywnie, prosto między oczy mnie ta proza trafiła, polecam, polecam. Po czytaniu obejrzałem "Bartona Finka", też elegancka sprawa.
Wieczorem czytałem "Światłość...", siedemdziesiąt stroniczek, po czym obejrzałem znakomitą "Kurację" (http://www.youtube.com/watch?v=YWRyYOlr2rY&feature=related) wspominając szpitalne banie. Ustalono program Manifestacji Poetyckich - czytam w pierwszy dzień, podczas jam session z Bobby'm Peru w towarzystwie Krzysia Ciemnołońskiego, Michaliny Janyszek, Kamila Brewińskiego i Grzesia Jędrka. Objadłem się ptasim mleczkiem.
20.08.11
Rodzina pojechała na dróżki, to siedzę sam i cierpię, bo się kawa skończyła. A teraz muszę na nowo wklepać z pamięci, co zapisałem przed chwilą, bo kliknąłem "Nie" przy pytaniu czy zachować zmiany. Więc: pisałem, że pisałem z Rybą, wpierw pytając go o to, czy nie wie czegoś o jakimś honorarium tytułem Manifestacji, na co on, że na pewno, że nas tam cenią, że w zeszłym roku pojechał jakoś gość, nic nie robił i zarobił trzy stówki. A później rozmowa zeszła na Sambhalę, Ryba mi przesłał artykuł o niej z portalu Racjonalista, ja sobie przypomniałem, że mam na dysku dubstepowy mix o tej nazwie (Excision_-_Shambhala_2009_Dubstep_Mix) od Łukasza, to Ryba chciał, żeby mu przesłać, ale WyslijTo znowu zawiódł. I tyle. A teraz Ryba napisał: "Zauważyłem, że wielu mistyków bredzi." co skwitowałem: "Zauważyłem, że wielu mistyków brodzi." I tyle.
Napisałem do Jędrka, że cieszę się bardzo, że się w końcu poznamy i pochwaliłem jego świetny wiersz z dzisiaj, z liternetu, a potem załatwiłem mu od Zdzisia Jaskuły pirackiego pdf'a z "Nigdy samotniej..." Benna, co sam sobie z przyjemnością przyswoję. Benna znam przede wszystkim ze znakomitego eseju Wirpszy, z książki "Gra znaczeń. Przerób", którą - oczywiście - komuś (komu?) pożyczyłem. Chciałbym przysiąść nad Faulknerem, ale mi się nie chce. Umyłem podłogę (zauważyliście, że ostatnio trudnię się głównie myciem podłóg?) w kuchni i przedpokoju, i drzwi wejściowe. Rodzinka pojechała do Ikei, ja głaszczę się po główce samotności. Co może przywodzić na myśl masturbację, i słusznie. Klaudia znowu idzie do psychiatryka, tym razem do Jarosławia, żywię szczerą nadzieję, że jej to pomoże.
Wieczorem zacząłem oglądać "Zeliga", ale się znudziłem i wcześnie poszedłem spać.
21.08.11
Obiad u babci, z siostrą pojechaliśmy, ale później siostra z babcią na cmentarz, to ja piechotą do domu i - niebo piękne, niebieskie, czyste. Po powrocie do domu przeczytałem "Czułego barbarzyńcę" (od Arka wziąłem, Arek polecił) - czytałem już tę książkę, w okolicach gimnazjum albo pierwszej liceum, ale wyraźnie jej nie doceniłem wtedy, bo co to jest za książka, kurwa, no przepiękna! Idę na spacer, żeby odreagować.
I se przeszedłem całą Słoneczną, po drodze słuchając muzyki i rozmyślając - jak zwykle - o tym moim byciu na świecie, tej dziwności wynikłej z humanoidalnej postaci, posiadania świadomości. Jestem dzisiaj niemal pewien, że dostąpię oświecenia w tym wcieleniu, jestem już niedaleko rozwikłania zagadki wszechświata.
Wieczorem chciałem wyjść posiedzieć na huśtawce i posłuchać Lutosławskiego, ale coś mi się zjebało w nagrywaniu muzyki na telefon, pliki nie chcą się przegrać albo znikają, trudno, zamiast tego przeczytałem "Kim jestem?" Hrabala w pdf-ie, ale po tym i tak wyszedłem posiedzieć, bo mnie jakoś ciągnęła huśtawka strasznie. Nie posiedziałem długo, bo zrobiło mi się zimno.
Dzisiaj sobie przypomniałem, że bawiłem się ostatnio w wymyślanie sytuacji, które nie mogły mieć miejsca na ziemi a są potencjalnie prawdopodobne, i tak np.: 1) odbieranie porodu żyrafy w lecącym samolocie przez Murzyna, który ma przy sobie niewielką ilość narkotyków; 2) urodzony i wychowany w Polsce absolwent studiów wyższych, który nie zna znaczenia słowa "fatamorgana".
22.08.11
A se rano pisałem z Arkiem i czytałem blog Tadeusza Pióry. A se pomyślałem, że nawet jak mi rodzice nie dadzą pieniędzy, bym jutro Arka odwiedził, to se sprzedam osiem tomów "Pana Samochodzika", co je mam.
Ojciec się nie zgadza na sprzedaż Nienackiego. Wybrałem się na spacer do Sułkowic i z powrotem. Oglądałem zdjęcia Troszkiewicz. Odezwał się Grzelu, że zawita do Krakowa niebawem, ja go namawiałem do wybrania się do W-wy. Przypomniał o stówce, którą mu wiszę.
23.08.11
Zdobyłem niebieski banknot. Rano autystycznie wpatrywałem się w furtkę siedząc w kuchni, bo miała paczka dla siostry przyjść, a dzwonek nie działa. Odebrałem paczkę. Umyłem podłogę w kuchni, przedpokój i schody wejściowe. Brat poszedł na trening. Zrywałem i jadłem maliny.
25.08.11
O rany, u Arka.
26.08.11
Zapomniałem o "Impresjach", dopiero mi Wojtek (kompozytor) wczoraj przypomniał, ale wczoraj jeszcze wypacałem noc z Arkiem i nie miałem do nich ("Impresji") głowy, tak czy siak Łukasz przecież na urlopie, to najwyżej będą dwutygodniowe. No więc byłem u Ani i Arka i tak byłem, że hej. Dużo chodziliśmy. W pustym tramwaju (skąd tramwaj? chodziliśmy przecież; a! już wiem, tylkom do tego tramwaju na moment wstąpił) znalazłem piersiówkę z Jezusem wypełnioną metaxą.
Niewiarygodny upał dzisiaj. Właśnie wróciłem z biblioteki - po chuj poszedłem, jeszcze jakby ukropu było mało, to asfaltowali Oblasek, to się kleiło i śmierdziało. Nożem zdrapywałem smołę z podeszw sandałów. Wypożyczyłem "Filozofię wieczystą" Huxley'a, "Pociągi pod specjalnym nadzorem" i "Tivoli" Marcinkiewicza, jakbym mało miał rzeczy do czytania. Ech, gnuśność. Chciałem też wypożyczyć "Ja" Lipskiej, coby mieć materiał do nowego felietoniku (a! ukazał się pierwszy: http://niedoczytania.pl/tomasz-pulka-lutowanie-welny-1/), ale to byłoby pójście na łatwiznę. Nie żebym nie cenił Lipskiej, lubię ją za czułość, jaką mi okazała w początkach mojej poetyckiej kariery, kiedy to po nagraniu w moim liceum jakiegoś z nią spotkania z okazji jej (Lipskiej) benefisu na TVP Kultura, wręczyłem bukiet własnych wierszy i kilka dni później odwiedziła mnie p. Ewa w liceum, podczas polskiego (z bardzo nielubianą przeze mnie polonistką), wyraziła uznanie, spotykaliśmy się kilka razy, nawet popychała moje wiersze w WL-u (haha!), pewnego dnia WL zadzwonił, kiedy byłem na wagarach, pijany, śmieszne wspomnienia.
Wczoraj cały dzień przed komputerem i głupotami, dzisiaj podobnie. Znudzony jestem wszystkim, sobą też, ale to takie przewidywalne reperkusje nocy w Krakowie. Wczoraj sobie pisałem z Wojtkiem (kompozytorem), proponował mi Ligetiego, Ligeti dobry, ściągnąłem sobie "Continuum".
27.08.11
Skosiłem trawę (bo kosiarka naprawiona) w tym upale, pokój posprzątałem, próbowałem czytać, ale jakoś tekst odrzuca. Cóż - godzę się z tym, że jestem rozpięty między przeróżnymi namiętnościami i że są one zmienne jak chmura na żwirze.
Mam pomysły na pisanie (i czas), ale mi się nie chce. Pościągałem sobie płyty do łóżka (stąd: http://lutek.papamobile.strefa.pl/strona/aktu.html)
28.08.11
O, jaki świetny był "Śnieżny Dzień" Tronslarda & Pantrela! Fajna też "Ufo Tarot Jappa" Halomirelli Gobi. Na "Who is Rael?" Verte Couverture trochę się zawiodłem, ale zrekompensowało mi to "LOL_core". Po całym tym słuchaniu śniło mi się, że komponuję z Wiedkiem dla kogoś sonaty na pianinie.
Napisałem trzecią i czwartą część "Partity na skżypce i fotrepión", wrzuciłem na nabiał, po czym zajmowałem się projektem, który mam z Anią i Arkiem w toku. Zdobyłem (nie napiszę jak) paczkę nevad niebieskich, to se palę. I oglądam "Adaptację". I piszę z Julką i Łukaszem, którzy wrócili dzisiaj znad morza.
29.08.11
Nudziłem się troszku, to napisałem kolejny odcinek "Lutowania wełny" (tytuł dla cyklu wymyślił Leszek, ukłony dla niego), po czym sobie obejrzałem dokument o Zizku. Byłem też z bratem na boisku, ale za gorąco na piłkę.
Rodzice mnie (i brata) zabrali na zakupy, mnie kupiono spodnie, bo miałem jedną parę. Namęczyłem się tym kupowaniem strasznie, bo nie znoszę kupować sobie z kimś (i bez koruta) ubrań, ale jakoś poszło. Brat sobie kupił halóweczki (nie że zwykłe, umbro!) do szkoły (po szkole). Potem jeszcze do Ikei, tam też jakieś zakupy drobiazgów, ale nie śledziłem. Zjadłem sałatkę z kurczakiem.
A - przed południem dzwoniłem do Klaudii, próbowałem wcześniej, ale "abonent czasowo niedostępny", to dopiero jej koleżanka mi na fejsie napisała, że nie może mieć (Klaudia) w szpitalu telefonu. Co jej, jak się dowiedziałem po zadzwonieniu (na aparat korytarzowy), służy. Pogadaliśmy chwilę, wysłuchałem problemów, żal mi się strasznie zrobiło.
30.08.11
Sen miałem niebotyczny, szkatułkowy, z finalną sceną rozkopywania płyty Rynku (krakowskiego) ku odkryciu znoszących monarchię kamiennych tablic (LOL). Po śniadaniu zabrałem drabinę i udałem się (rodzicom, hehe) zrywać orzechy. Laskowe. Znalazłem też (na drzewie) skarpetkę.
Napisała do mnie jakaś okropnie egzaltowana (wina młodości i urody) anorektyca, cobym poczytał jej kawałki - okropne potworki, skrzętnie skrywające nadęcie, taki przesadny, nieudolny makijaż. Laska bawi się w modelkę, ma ku temu wszelkie warunki, ale (tu skasowałem, nie będę wredny).
Tuż przed szesnastą przyłapałem się na znudzonej bezmyślności, to wsiadłem w busik i pojechałem se do Myślenic, pospacerować ze słuchawkami. Oczywiście wzięło mnie na głupotę - łyknąłem dwa litrowe VULCANY, przy drugim prawie bełtając. Podejrzewam, że po trzech ogłosiłbym zmierzch fety. Po co mi to było? No nie mam pojęcia, żądza fazy. Tak czy siak pospacerowałem aż miło, całe Zarabie schodziłem. Myślenice słyną z fajnych panienek, oko mi latało (VULCAN'y miały swój udział).
31.08.11
A spać nie mogłem zupełnie! Do trzeciej czy czwartej, nie wiem czy to wina VULCAN'ów, czy to przez przyjemne fantazjowanie nad treścią życia, jakiemu się całkowicie wczoraj w łóżku oddałem.
Napotkałem wczoraj "anons", że można dostać darmo nowy tomik Jarosza - "Spoza" (równolegle ukazał się jeszcze teraz "Wolny ogień" u Grzebiego), to napisałem, to dzisiaj odpisał Olgierd Dziechciarz, że wyśle lada dzień z bonusem (tomikiem Nowosada). Ugadałem się z Leszkiem, że się z nami (mną i Łukaszem) zabierze do Wa-wy. Fajnie, urządzimy se pociągową konferencję dot. ważnych planów, o których pisałem przed paroma tygodniami uruchamiając cenzurę. Są więc aktualnie dwa tajne projekty o których tutaj nie piszę.
Spacerek Słoneczną. Ukazało się drugi odcinek "Lutowania" (http://niedoczytania.pl/tomasz-pulka-lutowanie-welny-2/). Czekam na kolację. Zjadłem kolację. Teraz jem orzechy.
• • •
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (20)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (18 i 19)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (17)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (16)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (15)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (13 i 14)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (12)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (11)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (10)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (9)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (8)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (7)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (6)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (5)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (4)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (3)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (2)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (1)
• • •
Tomasz Pułka - (urodzony w 1988 r.) autor czterech tomów wierszy: "Rewers" (2006), "Paralaksa w weekend" (2007), "Mixtape" (2009) i "Zespół Szkół" (2010). Laureat Dżonki (2007) i stypendysta m. Krakowa.
• • •
Książki Tomasza Pułki w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art:
- Zespół Szkół (2010)
- Kryzys. Biuletyn poetycki (2009)