Impresje rudnickie (11)
4.08.11
Kiedym się pierwszy raz obudził, na siku, o siódmej, zamyśliłem się nad pornograficznym snem dotyczącym żony pewnego znajomego mi poety, to wziąłem z biurka notes i długopis, i sobie wynotowałem hasła-klucze tegoż snu. A później budziłem się jeszcze ze dwa razy, a że notes i długopis zostały przy łóżku, to też naniosłem parę słówek w związku z zapamiętanymi okruchami.
I tam np. obserwowanie Tomasza Kunza jako skoczka narciarskiego, wręczanie słoika ogórków kiszonych japońskim aptekarkom, mecz piłki nożnej z sąsiadem, ps. "Kajak".
Później, przed jedenastą, wstałem i nie jadłem śniadania, bo ojciec kisił ogórki (sic!), to mu nie chciałem przeszkadzać, kuchnia i tak cała zawalona, a i ja niespecjalnie głodny, tak się tylko chciałem drobnie użalić nad sobą. Kawy, kawy bym się za to napił, na obiad mogę poczekać, ale kawkę bym pierdolnął. No nic. Kuba Niklasiński pisze, że w tym tygodniu nie może się korutowo spotkać ze mną, Wierzbą i ferajną, bo cośtam, ale że gra meczyk nożnej (sic!) na Koronie w sobotę, i że Łukasz, jak z nim (Kubą) ostatnio rozmawiał, to wyraził wstępną chęć, co jest absolutnie nieprawdopodobne, bo manifestacyjna asportowość Łukasza jest legendarna. O czym też Kuba wspomniał. Zjadłem se znalezione w "dużym pokoju" ("pokoju dziennym"?) ciasteczko i brnąłem przez olbrzymi tekst Żakowskiego "Przy stoliku w Czytelniku", którego i tak dopiero pierwszą część "Wyborcza" opublikowała. Ech, tylko czekać czasów, gdy Wojtek zdobędzie zasłużoną sławę niszowego kompozytora, Łukasz wypłynie na dobre ze swoją (pisałem ja tutaj, że się znalazł Łukasz w podręczniku szkolnym? zazdroszczę mu tego nieziemsko, to moje młodzieńcze marzenie) interdyscyplinarną sztuką, a ja zbuduję z papierowych klocków topos poety, to też o nas Żakowski albo lepiej - Marta Żakowska - napisze, o wszystkich czterozłotowych barach, któreśmy pieczołowicie kultywowali. Tymczasem trupy z "Czytelnika". O, jest i druga część!
O, a tak w ogóle to na końcu się okazuje, że to jest tekst z 1993 roku. No nic. No bo co by miało być? Za chwilę, jak tylko poobiednią (placki ziemniaczane z sosem grzybowym) kawę wypiję, będę demontował altankę, bo ją siostra poważnie uszkodziła, kiedyśmy parę dni temu siedzieli w niej (nie siostrze) - "Plama mokrości".
Nie dałem rady altance, ojciec wyrozumiale przyjął moją kapitulację - boję się tej drabiny, gwoździ, że zacytuję kolegę: "obrana cebula / cerkwi stul ryło", kto zgadnie kto to? Teraz se słucham pierwszej płyty Miłości i waham się, czy się wam przyznać, że "Dobrego, złego i brzydkiego" obejrzałem tylko pierwszą część, drugą mam właśnie otwartą na zakładce, ale czy mi się chce to oglądać? Wczoraj ściągnąłem "Amarcord" i "Teoremat", ale to se na wieczór zostawię, książkę bym może poczytał, ale z tym też problem, bo czy Zygmunta, co go wczoraj dwie strony liznąłem, czy tego nieszczęsnego Kafkę (mam plan wobec Kafki, żeby se machnąć tę nową książkę z Ha!, Filozofowie o Kafce, czy jakoś tak, to będę wtedy wszystko o Kafce wiedział i nie będę musiał tego męczyć), czy Malickiego, też nieszczęsnego. Najchętniej bym coś odkrył! Jakąś lekturę wyjątkowo dla siebie - od kilku tygodni mi kołacze w głowie Wilhelm Mach, że to (on) mi się spodoba, tak wnioskuję z tego co o tym (o nim) przeczytałem. Samemu mi się pisać nie chce (czegoś co bym se mógł z przyjemnością przeczytać), dzisiaj mnie chęć na robienie muzyki nachodzi, zwłaszcza, że "Plama mokrości" (używam tej nieprecyzyjnej nazwy tylko dlatego, że Wojtek, Julka i Łukasz nie założyli własnego tria, to muszę pisać "Plama mokrości" i wyłączać ze składu siebie, ale to się domyślacie) zgodnie uznała, że jestem arcyamuzyczny, to jak na złość mam ochotę coś skomponować. Ale ani instrumentu, ani mikrofonu. Więc pozwolę sobie tylko przypomnieć moje "szczytowe muzyczne dokonanie", fortepianową etiudę, posłuchajmy wspólnie:
Michał Czaja odpisał (parę tygodni temu się łasiłem do SDK mailowo), że mnie zaproszą na Manifestacje, co mnie zajebiście ucieszyło, mam humor na resztę dnia (mam nadzieję), bo oprócz tego doznałem olśnienia co do konstrukcji świata i napisałem o tym wiersz, który wkleiłem na Cichy Nabiau (www.cichynabiau.blogspot.com), wiersz nosi tytuł "1,75" i chodzi w nim głównie o to, że skoro obecnie używamy niewielkiego procenta możliwości mózgu, to jest to dowód na jakiś błąd w teorii ewolucji, chyba że - i o tym wiersz. I tak se piję kawkę, i oglądam Sergia Leone, i wciągam tabaczle, i koresponduję z tymi i owymi. Pieskie popołudnie.
A wieczór koci, naprężony, z duchową toaletką przy "Amarcordzie", który nudnawy.
5.08.11
Wstałem o jedenastej, zjadłem malutką bułeczkę i wypiłem kawle, by oddać się korespondencji z Rybą, który mi przesłał pdf swojego nowego tomiku - "masakra kalaczakra", który ma wyjść (tomik) na przełomie września i października. W tle mi leciał dokument "Wolność jest darem boga" (albo i Boga? Na youtube se możecie znaleźć), tam fajne, narkomańskie piosenki. Łukasz mi przesłał, polecając, ale ja już widziałem parę miesięcy temu.
"masakra kalaczakra" - o ja pierdolę! Rewelacja! Ryba napisał, że złożył tę książkę z trzech, które miał w przygotowaniu, z dwustu tekstów zostawił materiał na jedną, no i muszę przyznać, że wyszedł mu przepiękny korut.
Zapomniałem nadmienić, że skawpliwie notowałem obrazki ze snów, takie luźne hasła tylko, co się przebudziłem (a budzę się tak ze trzy, cztery razy na sen), nie mam ambicji składać "Scen łóżkowych" ani zostać Maciejem Gierszewskim, ot se pomyślałem, że dobrze by było poćwiczyć zapamiętywanie rojeń. Zacisnąłem zęby i zdemontowałem dach altanki, co było wyzwaniem, na chwiejącej się drabinie, a i później jeszcze musiałem powyciągać wszystkie gwoździe z desek. Co też skwapliwie zrobiłem. Wskoczę se teraz do wanny. Przykro mi się zrobiło, bo wyciągając gwoździe zauważyłem, że cała rodzinka wsiada do samochodu, to zapytałem gdzie jadą, a oni, że do Krakowa i czy też chcę jechać. Teraz to już nie chcę.
Czytam znowu "masakrę kalaczakrę" i doznaję totalnej bani, biję brawo, wciągam tabakę (właśnie się skończyła), piję kawę za kawą, słucham Lutosławskiego (trzeciej symfonii i później "Les Espaces du Sommeil") - "jestem szyną".
Wieczorem zaliczyłem wspaniały, mistyczny spacer bardzo długą ulicą Słoneczną, mnóstwo zajebistych obrazków widziałem, ale wstydziłem się robić zdjęcia (zdjęć?), bo ludzie się zewsząd wylegiwali na obejściach domostw. Lektura Ryby i spacer przybliżyły mnie rozwikłania zagadki wszechświata. Na dobranoc obejrzałem połowę "Trzeciej części nocy".
6.08.11
Znowu wstałem późno w notesiku leżącym obok łóżka znajdując zapis: "Pomysł na dramat <<Wspaniałe czasy>> - występują: Czas Przyszły, Czas Teraźniejszy i Czas Przeszły"; później poodkurzałem górę domu i zamiotłem altankę. Ryba zdał zdawkową relację z urodzin Romka, które były wczoraj, że była ich tam czwórka: Romek i jego żona, Ryba i Szczepan, i że się Ryba przysłuchiwał przekrzykiwaniom Romka i Szczepana, które się co kilka minut rozlegały. Poprosiłem Rybę, żeby mi wysłał jeszcze pdf "Gram, mózgu", to se teraz czytam, ale widzę, że znam, bo to - w postaci dwóch osobnych książeczek - już wisiało w necie, na forum Rybnika.
W poniedziałek sesshin u Arka Wierzby. Wieczorkiem obejrzałem "Maczetę", a później dokończyłem "Trzecią część nocy". Bolą mnie dzisiaj okropnie plecy!
7.08.11
Wczoraj, kiedym się położył spać, dopadły mnie narkotykowe demony, kalejdoskopiczne obrazki przeżytych na euforykach lotów, ale jakoś udało się snem je stłumić, a sny były ciekawe, zwłaszcza nad ranem, śniła się Dominika Dymińska (której nigdy na oczy nie widziałem) jako córka Sendeckiego, którą (Dominikę) za przyzwoleniem ojca (Marcina) podrywałem, pijąc i wciągając na przemian. Ale to nad ranem, bo w środku nocy zemściło się lenistwo z pierwszej fazy snu, której nie zanotowałem i w odwecie miałem projekcję jakiegoś odcinka "Klanu" w którym Paweł (Tomasz Stockinger) kończy praktykę lekarską. Bardzo męczące to było.
Popierdoliło mi się z terminem wizyty u psychiatry, myślałem, że to jutro, a to w piątek miało być, no nic, i tak se pojadę jutro do Krakowa, do Arka. Do Arki. Przymierza. Koruta z człowiekiem.
Rodzice kupowali szafę w Ikei, podczas gdy ja oglądałem "Teoremat" - co za wyjebisty film! "Teoremat", "Chlew", "Trzecia część nocy" i "Persona" (bo "Andriej Rublow" długaśny) to perełki ostatnich seansów.
10.08.11
O rany. Ale było u Arka. Nie opiszę tego, "nie ma mowy". Zwłaszcza, że plan. Do zrealizowania, o którym nikomu. Wczoraj tajałem. Dzisiaj wstałem przed dwunastą i ciągle chce mi się spać. Czytam "Faktotum" w pdf-ie. Muszę zadzwonić do lekarza, umówić się na wizytę. To idę.
Piątek, szesnasta. To lekarz. Dzwonili Leszek i Łukasz z propozycją jebania wierszy (tak, tak - "jebania wierszy"), muszę się zastanowić.
"Po powrocie do domu pamiętałem mgliście fragmenty jakichś odbiegających od rutyny działań, w jakie się tego wieczoru angażowałem, ale jak było naprawdę, nie byłem w stanie sobie przypomnieć. (...) - Obawiam się, że mam przejebane. Ale może jestem przewrażliwiony." - ten fragment "Faktotum" niech zilustruje wtorek po poniedziałku. Tak po prawdzie, to powinienem ten poniedziałek ze szczegółami opisać, byłoby co, ale się zwyczajnie wstydzę. Zresztą tylko czekać, aż ktoś z rodziny natrafi na ten pamiętniczek. Na tę okazję lepiej, by nie czytali o tym jak tańczę u Arka w czarnej obcisłej sukience. Boli mnie dziąsło, po prawej, w głębi. Czy to możliwe, żeby się jakiś ząb wyrzynał?
• • •
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (20)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (18 i 19)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (17)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (16)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (15)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (13 i 14)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (12)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (11)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (10)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (9)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (8)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (7)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (6)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (5)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (4)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (3)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (2)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (1)
• • •
Tomasz Pułka - (urodzony w 1988 r.) autor czterech tomów wierszy: "Rewers" (2006), "Paralaksa w weekend" (2007), "Mixtape" (2009) i "Zespół Szkół" (2010). Laureat Dżonki (2007) i stypendysta m. Krakowa.
• • •
Książki Tomasza Pułki w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art:
- Zespół Szkół (2010)
- Kryzys. Biuletyn poetycki (2009)