Impresje rudnickie (8)
16.07.11
No, to po przerwie: elo serdeczne, pamiętniczku. Mikrowakacje w Księżycach wypadły bardzo miło objawiając się pod postacią wybornej dawki błogiego lenistwa, gdzieś tam jakaś chmurka, gdzieś piwo, produkty telewizji i kinematografii.
Pobrałem sobie od Mirki [Szychowiak - przyp. red.] jej dwie ostatnie książki i jeszcze dostałem (1) pokłosie konkursu "O Granitową Strzałę" - tomik Joanny Fligiel.
Do Wrocławia dostałem (2) się pociągiem, już na dworcu (krakowskim) skusiwszy się na browar, a i podczas przemieszczania się nie omieszkałem. A dzisiaj, w sobotę, wracałem stopikiem, bo się spłukałem całkowicie, ale mi się udało - raz dwa, tirem (dwoma), byłem szybciej niż PKP. I po powrocie skosiłem trawę. I "The Wire".
17.07.11
Od przebudzenia "The Wire", cały drugi sezon, ciurkiem. Ja pierdolę.
18.07.11
Przed południem, a i chwilę po obiedzie, do deszczu - rąbałem drzewo i woziłem je (porąbane) taczkami do drewutni. Później zyskałem u rodziców pięćdziesięciozłotowy bon na książki, bo siostrze spodnie kupili i bratu też coś, to sobie zamówiłem w sklepie Biura Literackiego: "Pięć opakowań" Marty Podgórnik, "60% słów" Malickiego, "Tomasz Mroczny. Szaleństwo dnia" Blanchota i "Centrum likwidacji szkód" Siwego. Deszcz przestał padać, to wracam do siekiery.
Po rąbaniu "The Wire" i przygotowanie sobie trzech wierszyków na Pajbosia, które jutro wydrukuję u ojca w pracy, po śniadaniu się tam na rowerze przejadę. Pamiętacie, że powiastkę zacząłem pisać parę tygodni temu? No właśnie - ja też nie pamiętam. I chuj z nią.
Chciałem napisać, że "ten Michał Zygmunt jednak nudny", ale mogłoby to zostać odebrane jako wyjazd personalny, więc skorygowałem na: "New Romantic" jednak nudne, jakoś nie chce mi się tego dalej czytać, może jak mi "The Wire" pozwoli odsapnąć, to jeszcze trochę z tej książki urwę, bo żal by było ją w połowie porzucić.
19.07.11
Pospieszyłem się z tym wyrokiem na Zygmunta - wczoraj sobie go w łóżku poczytałem i bardzo mi się podobało; wkurwia mnie troszeczkę, jak dużo zależy w odbiorze (moim) produktów kultury od humoru, nastroju. Od rana zadupcam z tym drzewem, chwilę temu zjadłem upragniony obiad, odpocznę jeszcze moment i z powrotem do siekiery. Do ojca drukować nie pojechałem, bo z kolei ojciec gdzieś pojechał, ale nie spieszy się, można to przecież i jutro wysłać. "The Wire".
20.07.11
Pojechałem na rowerze do pracy ojca - wydrukować, a później na pocztę - wysłać. Z jednego wiersza jestem bardzo zadowolony, z reszty (dwóch) średnio, ale ostatnio zrozumiałem, że to, co mi się podoba, konkursu nie wygra.
Wczoraj Łukasz pisał z pytaniami dot. wniosku o stypendium twórcze m. Krakowa - och, jaki to był wspaniały czas, to lato 2008, kiedy dostałem te z górką osiem koła, by je roztrwonić z Madźlem w dwa miesiące.
Przez to, że jestem całym sobą zaabsorbowany serialem, a i jakoś ani w Księżycach, ani teraz mi się uzewnętrzniać nie chce - rekompensuję Wam to zdjęciami. Oglądam sobie sagę o Baltimore i dumam nad własnym wnętrzem, mebluję je jak pokój za ideał mając mieszkanie Przemka na Altanowej, gdzie swego czasu zachodziłem jak do intymnego gentleman's clubu dla wyznających koruta. Z tym że nie mam koruta, mam produkty kultury i pożywienie, i to mi wystarcza. Marecki dzisiaj napisał jednego ze swoich enigmatycznych maili, w których kluczowym słowem jest "współpraca", żebym się odezwał do Balbiny Bruszewskiej w sprawie jakiegoś projektu muzycznego, to się odezwałem, zobaczymy, czy coś z tego wyniknie. O, i proszę - i mnie teraz wzięło na pisanie, jakie to wszystko płynne. O, i już przeszło.
Za to zachciało mi się pobiegać! Albo może rower? Chyba jednak rower. Nie - pobiegać.
Ostatecznie rower. Objechałem obie babcie. O, to do wiersza będzie. Wieczorem zadzwoniłem se do Grzesia, blisko pięćdziesięcioletniego typa z ostrym ChADem, rezydenta psychiatryków, którego poznałem podczas swojej hospitalizacji prawie równo rok temu, wymieniliśmy się tym co słychać. Grześ spędził wiosnę w Kobierzynie. Kiedyśmy razem zarywali nocki na Kopernika, ujęły mnie jego gawędziarskie umiejętności i od tamtej pory kołacze mi co jakiś czas w głowie pomysł, żeby się z nim spotkać i go nagrać, jak snuje historię o swojej manianie, lewych interesach, burdelach, wszystko okraszone co jakiś czas bezdenną depresją.
Na na, na na na.
• • •
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (20)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (18 i 19)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (17)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (16)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (15)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (13 i 14)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (12)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (11)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (10)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (9)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (8)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (7)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (6)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (5)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (4)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (3)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (2)
- Tomasz Pułka - Impresje rudnickie (1)
• • •
Tomasz Pułka - (urodzony w 1988 r.) autor czterech tomów wierszy: "Rewers" (2006), "Paralaksa w weekend" (2007), "Mixtape" (2009) i "Zespół Szkół" (2010). Laureat Dżonki (2007) i stypendysta m. Krakowa.
• • •
Książki Tomasza Pułki w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art:
- Zespół Szkół (2010)
- Kryzys. Biuletyn poetycki (2009)