Odwiedzanie knajp to nie tylko przyjemność. Czasem bohaterowie literaccy znajdują się w miejscach, do których z własnej woli raczej by nie zajrzeli. Zmuszają ich do tego interesy, kusi niebywale korzystna lokalizacja, ale w ostatecznym rozrachunku rzadko zaliczają te wizyty do udanych.
Zero i jedynka, jak rzeczywistość i literatura (awangarda i klasycyzm, rozumienie i nierozumienie, oryginał i kopia, „ja” i Inny, człowiek i maszyna), nie wspierają się na zależności podporządkowania czy wykluczenia (tego dokonał Sosnowski), ale w zmultiplikowaniu i zespoleniu „piszą” nowomedialne obiekty, w których granice pomiędzy właściwościami zostały zatarte (tego dokonuje nowa poezja) w pętli wejść i wyjść (...)
Jak pokazuje okładka pierwszego numeru wznowionej „Magii i Miecza”, są dwie rzeczy, które w fandomie zawsze da się zmonetyzować: nostalgia i cycki. Co prawda po zeszłorocznych próbach promowania Pyrkonu filmem w konwencji soft porno parę osób chyba zwątpiło w sens i słuszność metody z cyckami, ale wystarczy jedno odwołanie do tęsknoty za Dawnymi Dobrymi Czasami, by fani chórem zakrzyknęli „SHUT UP AND TAKE MY MONEY!”.
Poezja składa się ze słów: znaczenia są wtórne, dowolnie zamienne, zależne od kontekstu pisania/czytania – a zatem ruchliwe, przechodnie. Tak wymodelowany wiersz „wychodzi z domu i nigdy nie wraca”, by zamieszkiwać rozliczne stacje, Stancje, albowiem „skądinąd wiadomo, że nic co znaczące i wolne nigdy nie jest zameldowane na pobyt stały pod jakimś adresem”.
Tajemnica biedaszybu Jana Zięby to połączenie kryminału z powieścią przygodową dla młodzieży, w którym pełno jest absurdalnych cudowności. Głównym bohaterem jest Kuba Waluga – trzynastoletni chłopiec, który razem z matką, młodszą siostrą i kilkoma kolegami prowadzi śledztwo mające na celu wykrycie prawdziwych winnych śmierci bezdomnego o przezwisku „Wszorz”.
Po wejściu Polski do Unii Europejskiej staliśmy się głównym dostarczycielem rąk do pracy na rynkach zachodnich. Niestety, nie chcemy o tym opowiadać w naszej literaturze i filmach. Poza serialem Londyńczycy w zasadzie nikt się tym tematem nie zajmował. Londyńczycy są ważni przede wszystkim dlatego, że w ogóle powstali. Jednak ten kto kiedykolwiek przebywał za granicą, wie, że obraz przedstawionej w nim emigracji jest mocno cukierkowy, a więc przekłamany.
Część fanów próbuje swoją zachowawczość przedstawić wyłącznie jako szacunek dla materiału źródłowego – ale nader często, zwłaszcza gdy zmieniona zostaje płeć, pochodzenie lub przynależność religijna fikcyjnej postaci, zza narracji o fanach domagających się szacunku dla swoich ulubionych opowieści wychyla się skrajny konserwatyzm obyczajowy.
Klub pod Jaszczurami związany jest z kulturą studencką Krakowa nieprzerwanie od 1960 roku. Mimo że knajp tego typu obecnie nie brakuje, to nie każda z nich może poszczycić się tak długą historią. Jest to także jedno z nielicznych miejsc związanych z kulturą akademicką, które znalazło się we współczesnej poezji i prozie, chociaż zdążyło już utracić nieco ze swojego literackiego charakteru.
Nieprzeciętność tego projektu polega na wieloletnim, systematycznym procesie twórczym. Richard Linklater zaangażował aktora grającego główną rolę, gdy ten był sześciolatkiem. Następnie przez 12 lat reżyser kręcił kolejne sceny z udziałem stałej ekipy. Efekt tego odważnego eksperymentu okazał się imponujący. Teksańczyk możliwie dosłownie ukazał, jak wygląda fizjologiczne dorastanie bohaterów filmu i jak pod wpływem czasu zmienia się fizjonomia aktorów.