Podczas gdy uniwersytety w coraz większym stopniu wystawione są na działanie brutalnej sprawiedliwości rynku, widzimy jak ich życie instytucjonalne odznacza się raczej dostosowywaniem się do tempa zmian niż przestrzeganiem tradycji i obyczajów. Po 11 września 2001 roku tempo otwierania zagranicznych oddziałów i programów uniwersyteckich istotnie wzrosło i objęło całe spektrum instytucji działających w obszarze szkolnictwa wyższego - od nadmuchanego sektora komercyjnego kształcenia, poprzez internetowe fabryki dyplomów, aż po najbardziej elitarne uniwersytety z Ligii Bluszczowej. Wprawdzie dotychczas żadna z organizacji nie osiągnęła statusu globalnego uniwersytetu, porównywalnego z modelem globalnych korporacji, to ujrzenie tego, jak raczkujące na tym polu instytucje zaczną samodzielnie stawiać pierwsze kroki wydaje się wyłącznie kwestią czasu. Od kilku lat Światowa Organizacja Handlu (WTO) kładzie nacisk na liberalizację rynku usług, którego wysoko wycenionym komponentem jest szkolnictwo wyższe, z szacunkową globalną wartością rynkową lokującą się pomiędzy 40 a 50 bilionów dolarów (czyli nieznacznie mniej niż wart jest rynek usług finansowych). Przeciwnicy liberalizacji szkolnictwa wyższego argumentują, że nie może i nie powinno ono podlegać tego rodzaju porozumieniom o wolnym handlu, które stosowane są w przypadku komercyjnego obrotu towarów i usług. Jednakże porozumienia WTO zapewniałyby zagranicznym usługodawcom w ramach państwowych systemów edukacyjnych takie same prawa, jak te, które przysługują usługodawcom krajowym, jednocześnie uszczuplając niezależność państwowych organów regulacyjnych. Jak pokazało doświadczenie, podobnie jak w przypadku korporacji, które z rozszerzeniem swojej zagranicznej działalności nie czekały na zakończenie ministerialnych dyskusji z WTO, brak międzynarodowych porozumień nie powstrzymał uczelni z wiodących anglojęzycznych państw przed otwarciem zagranicznych filii z zachowaniem oryginalnej nazwy i zakresu działalności. W rezultacie przewidywanego ogromnego wzrostu liczby studentów na poziomie międzynarodowym, w połączeniu z rozwojem technologicznym i wzmocnieniem pozycji języka angielskiego jako lingua franca, inwestycje w edukację poza granicami kraju stały się prawdziwą żyłą złota.
Odkąd analizy obecnego kryzysu ekonomicznego zwróciły się w stronę jego przyczyn i efektów społecznych nie trzeba było wielkiej wyobraźni, aby przepowiedzieć wybuch miejskich rewolt zbliżonych swym kształtem do żakerii. Przewidzieliśmy to już w 2009 roku, na kartach Commonwealth[1]. Nie spodziewaliśmy się jednak, że we Włoszech, w obrębie ruchu, takie przewidywanie może zostać zanegowane. Mówiono nam, że takie rewolty to kwestia zamierzchłej przeszłości powtarzając, że: nastał czas aby odbudować szeroki front przeciwko kryzysowi oraz ustanowić w obrębie ruchów formy organizacji-komunikacji-uznania w celu podjęcia kwestii politycznej reprezentacji.
“Zostań dokładnie tak daleko ode mnie, jak ja jestem do Ciebie. Upewnij się, że wiesz o wszystkim, co robię. Ponieważ ja nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie jestem Twoją akademią”
Mission of Burma, “Acedemy Fight Song”
1. Chcielibyśmy rozpocząć od podsumowania naszych ostatnich rozważań nad definicją „autonomicznej instytucji robotników” (AIR). Przedyskutowaliśmy ją, próbując rozwinąć historiograficzny zarys instytucjonalnego charakteru komitetów robotniczych w Porto Marghera oraz ich aktywności w późnych latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Wówczas przez AIR rozumieliśmy organizację, którą cechuje:
Pierwszy raz w historii lewica głównego nurtu nie posiada żadnego postępowego programu. Zapomniała widać o naczelnej zasadzie. Każdy postępowy ruch polityczny od zawsze budowany był na gniewie, potrzebach i aspiracjach wyłaniającej się szerokiej klasy społecznej. Dzisiaj tą klasą jest właśnie prekariat.
Tablica rozdzielcza zarządzania: Virtual U Williama Massy’ego
„Kto spośród nas nie tęskni za tym, by choć przez jedną chwilę stać się tym u władzy? Te wszystkie rzeczy, które moglibyśmy zmienić! Virtual U daje ci tę szansę – szansę bycia rektorem uniwersytetu i rządzenia.”
William Massy, „Virtual U – przewodnik użytkownika”
Eileen Schell - Edukacja online, zależne zatrudnienie kadry uniwersyteckiej i związkowy ruch open source
Wiele amerykańskich collegy oraz uniwersytetów, podobnie jak fabryki i firmy technologiczne, regularnie, od wielu lat, stosuje „outsourcing” aby zaoszczędzić na kosztach pracy. Ma to miejsce głównie w takich obszarach jak obsługa stołówek, utrzymanie sprzętu, zarządzanie parkingami itd. Outsourcing nauczania jest również czymś typowym dla wielu czteroletnich collegy oraz uniwersytetów. W tekście Outsource U: Globalization, Outsourcing, and the Implications for Contingent Academic Labour John P. Lloyd twierdzi, że „przejście od tradycyjnego modelu pracy akademickiej opartego na etatowym zatrudnieniu [tenure] do modelu zależnej pracy akademickiej [contingent academic labor][1] jest samo w sobie formą outsourcingu”.
Dług i kredyt
Mówią, że jesteśmy zbyt zadłużeni. Obiecują dopasować do siebie kredyt i dług na nowo, dług i kredyt. Nadmierny dług, nieprzeliczalny dług, dług bez powodu, dług oderwany od kredytu, dług jako zasada sama w sobie.
Uważam, że rozwój sytuacji w ciągu ostatnich piętnastu lat stanowi historyczną szansę dla uciskanych klas społecznych z całego świata. Nie tyle, ze względu na nadzieję płynącą z pojawienia się internetu, komputerów i technologii komunikacyjnych, lecz w związku ze spowodowaną przez ten rozwój historyczną destabilizacją światowego kapitalizmu i towarzyszącą temu destabilizacją zarówno uniwersytetu, jak i państwa narodowego. Opanowanie uniwersytetów przez korporacje oraz państw narodowych przez powstające transnarodową władzę, zwane również przez amerykańskich teoretyków Imperium, są zjawiskami, których nie sposób nie zauważyć. Wielu z nas zostało tym samym zepchniętych na pozycje obronne i jeśli nie zachowamy ostrożności, zaczniemy bronić uniwersytetu i państwa stworzonych przez kapitalizm, a których produktem przecież sami jesteśmy.