Pomimo naukowego formatu raport diagnozujący kondycję rodzimego światka literatury i zachodzących w nim w ciągu ostatniego ćwierćwiecza przemian jest przykładem interesującej lektury skłaniającej do indywidualnych przemyśleń.

Artysta posługuje się jedynie kilkoma barwami (dominuje czerń), opisuje przedmioty opuszczone przez ludzi i miejsca, które zaczynają pełnić funkcję zbędnej dekoracji. Widać świetne wyczucie schulzowskiej wrażliwości, lęków i fobii zawartych w jego prozie.

Brunonowi Schulzowi, miłośnikowi tandety i lichoty, powieść graficzna Jakuba Woynarowskiego mogłaby nie przypaść do gustu. Bo "Martwy sezon" laureata Paszportu "Polityki" jest właściwie doskonały. Odważę się stwierdzić, że jest to pierwsza udana próba translacji prozy autora "Sklepów cynamonowych" na język obrazu.

"Martwy sezon" to opowieść graficzna (albo - jak wolałby pewnie powiedzieć Woynarowski - "story art.") na motywach opowiadań Brunona Schulza. Książka niezwykle wyraźnie zanurzona w duchu prozy pisarza, ale wizualnie odległa od jego rysunków węglem, precyzyjna, nasycona barwą.

Wiktor próbuje definiować wszystko od początku, a przy okazji, jak przystało na rasowego korespondenta, przybliża „nam w realu" takie pojęcia jak „afazyjski" czas, przestrzeń czy Bóg ( „Bozia"), przyjmuje perspektywę dziecka, które, jak wiadomo, potrafi dziwić się rzeczom najprostszym i pozornie banalnym.

Okazuje się, że projektowanie zgrabnego ubranka dopasowanego do tekstu to prawdziwa sztuka, którą do perfekcji opanował Andrzej Krajewski. Z żalem przyznaję, że wcześniej nawet nie obiło mi się o uszy nazwisko tego artysty. Nigdy nie jest jednak za późno na naukę (...)

Paweł Jarodzki wyszedł poza ramy i pewne konwencje opowiadania o historii powszechnej. Nie znajdziemy tutaj wielkich analiz, rozpamiętywania, czy rozliczeń z przeszłością. Rysunek, szybki myśli, komiksowe opisy wystarczyły, by opisać „Kompletną historię wszechświata ze szczególnym uwzględnieniem Polski”.

Jarodzki ma doskonały słuch i wyczucie momentu.

Soren Gauger sprostał wyzwaniu, napisał książkę mieszczańską, lecz bez mieszczańskiego przekłamania. Napisał książkę doskonałą, lecz nieefektowną. Dlatego warto nazwać go artystą niewielkim, lecz wybitnym.

Ujmując rzecz krócej, Korporacja Ha!art wprowadziła oto na polski rynek wydawniczy kolejną udaną próbę poszerzenia granic literatury. Tradycyjnie eksperyment nie wszystkim się spodobał, tradycyjnie znalazła się wśród sędziów kompetentnych silna grupa osobników, którzy eksperymentu nie zrozumieli czy wręcz nie rozpoznali, co nie przeszkodziło im wyrazić swojej opinii na ten temat – choć nikt już dziś nie czyta, pisać może każdy, nawet komputer.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information