Xiaolu Guo – poezja i proza wygnania

Dawid Juraszek

Wyobraź sobie, że po dłuższym pobycie za granicą chcesz wrócić do kraju odwiedzić rodzinę. Wyobraź sobie, że idziesz do własnej ambasady, bo na wszelki wypadek chcesz wyrobić sobie wizę na swój drugi, zagraniczny paszport. Wyobraź sobie, że twoja rodaczka – urzędniczka konsularna – pyta cię o pierwszy, „ojczysty” paszport, podajesz jej go, a wtedy ona cię informuje, że nie wolno mieć dwóch paszportów, i jednym cięciem nożyczek unieważnia twój pierwszy paszport i zarazem twoje rodzime obywatelstwo.

Xiaolu Guo nie musi sobie wyobrażać, bo przeżyła to osobiście. Pisze o tym w wydanym początkiem 2017 roku w Wielkiej Brytanii tomie wspomnień Once Upon a Time in the East, gdzie ostro i otwarcie dzieli się z czytelnikami meandrami swego życia, które zaczęło się od oddania jej przez rodziców wieśniakom z gór we wschodnich Chinach, zmieniło się wraz ze studiami na Pekińskiej Akademii Filmowej, a teraz toczy się na Zachodzie, gdzie jest znaną i nagradzaną powieściopisarką, scenarzystką, reżyserką, eseistką i – poetką.

 

Nikt nie wie, czy klasa średnia lubi seks, czy nie

Kobieta pierze bieliznę
w kuchennym zlewie
dwie pary, delikatne
z jedwabiu
kątem oka dogląda
zupy jarzynowej
bulgoczącej na piecyku

Nikt nie wie, czy
klasa średnia lubi seks, czy nie
Mężczyzna pyta kobietę
czy lubi seks
Ona odpowiada czasami
On pyta dlaczego tylko czasami
Kiedy jestem znudzona lub samotna
Odpowiada ona
wtedy właśnie
czuję, że
chce mi się seksu
A mi się chce seksu cały czas, mówi on
Mógłbym uprawiać seks
codziennie

Bielizna jest czysta, zupa gotowa
Zasiadają i zajadają
Kobieta odkłada łyżkę i patrzy na mężczyznę
Czyli jeśli ci nie dam
poszukasz sobie innej?
No, niekoniecznie poszukam innej, ale może poszukam seksu
On na to

Po kolacji idą prosto do sypialni
Noc jest długa
Trzeba ją zaplanować
A potem skonsumować
Zaczynają się kochać
Nikt nie wie, czy klasa średnia lubi seks
Czy nie

 

Nie pamiętam, w jakich okolicznościach po raz pierwszy wpadła mi w ręce twórczość Xiaolu Guo. Jedna z jej książek w mojej szafce nosi naklejkę księgarni na lotnisku, które odwiedziłem początkiem 2015 roku. Ale to nie ją czytałem jako pierwszą. Inna, którą na pewno czytałem wcześniej, żadnej naklejki nie ma, lecz wspomnienie miejsca, czasu i okoliczności rozpłynęło się bez śladu. Czy to ma znaczenie? Dla mnie, obsesyjnego wspominacza, ogromne. Ale to nie o mnie felieton.

 

XiaoluGuo, © Luigi Novi / Wikimedia Commons

 

Ktoś, komu opisane na początku unieważnienie paszportu nie daje spokoju, może skonstatować, że to jakaś dziwna historia. Po co „na wszelki wypadek” wyrabiać sobie wizę do własnej ojczyzny? Czy zniszczenie paszportu równoznaczne jest z utratą obywatelstwa? Wyrzuciwszy z siebie te wątpliwości, może ów ktoś założyć, że skoro autorka w ten sposób sprawę opisuje, to tak zapewne było. Może też zauważyć, że czyniąc z własnego życia temat twórczości, niechybnie i tym tworzywem, jak każdym, manipuluje. Ale w sztuce to przecież nie zarzut.

Jedno jest pewne: manipuluje się tytułami. Działy marketingu muszą w końcu z czegoś żyć. Zgodnie z uświęconym tradycją procederem, uszczuplającym kieszenie wprowadzanej w błąd klienteli księgarni internetowych, ta sama książka po jednej stronie Atlantyku otrzymuje inny tytuł, niż po drugiej. Długie i (niewątpliwie) drogie deliberacje wydawcy amerykańskiego zaowocowały otóż przemianowaniem Once Upon a Time in the East na Nine Continents: A Memoir In and Out of China. Też pięknie, i do tego z uzasadnieniem w samej książce, gdzie siedmioletniej Xiaolu mnich przepowiada podróże do dziewięciu kontynentów.

 

Miłośnik uprawy fasoli

Wybyła z domu na jakieś trzy tygodnie
Pewnego popołudnia
Wraca
Po buty
On jest w swoim ogrodzie
Brudne od ziemi ręce
Dopiero co kupił nową fasolę
Wygląda dużo starzej
Może to przez tę ponurą pogodę

– Gdzie kupiłeś fasolę? – pyta ona
Jak kiedyś, gdy jeszcze pytała go
o takie rzeczy
On niby słucha, ale nie słyszy
– Dlaczego kupiłem fasolę?...
...żeby podtrzymać nadzieję – odpowiada
– nie, gdzie kupiłeś – ona dopytuje
– a, na targu

Ona rozgląda się z butami w ręku
Ogród jest wciąż po zimie martwy
– pamiętam, że sadziłeś fasolę kilka tygodni temu – mówi
– tak, ale zeżarły mi ją ślimaki
Napełnia donicę świeżą ziemią
Brudzi sobie niebieskie dżinsy
– wiesz, sadzę te fasole, a ślimaki mi je żrą.

W ogrodzie wieje
Zimny kwietniowy wiatr
Ona dostrzega siwe włosy
Ukrywające się za jego uszami
przypomina sobie
jak potrafił mówić o fasoli całą noc
białej, czarnej, czerwonej, mung
jak bardzo ją kiedyś kochał

 

Brytyjski wydawca promuje książkę jako współczesną odpowiedź na Dzikie łabędzie: Trzy córy Chin Jung Chang. Tamta bestsellerowa powieść autobiograficzna z 1991 roku, należąca dziś do sinologicznego kanonu, opisywała dzieje trzech pokoleń rodziny autorki na tle burzliwej historii Chin XX wieku, począwszy od jej babki urodzonej jeszcze za dynastii Qing. Choć opowieść życia Xiaolu Guo zaczyna się w latach 70., to wioska, w której się wychowywała, była według jej słów społecznością brutalnie feudalną, a więc w pewnym sensie równie dawną, jak ta opisywana przez Jung Chang, co czyni kontrast między wczesnymi a późniejszymi losami Xiaolu Guo jeszcze jaskrawszym: mieszkająca dziś w Londynie i Berlinie, wydawana w wielu krajach dwujęzyczna pisarka do ósmego roku życia nie umiała czytać.

Z kolei według amerykańskiego wydawcy rzucona na tameczny rynek w październiku książka Xiaolu Guo to świadectwo narodzin twórczego ducha i nowego pokolenia, którego przeznaczeniem jest zostanie obywatelami świata. Narodziny były to bolesne. Nieletnia Xiaolu i jej rówieśnice musiały (tak, musiały) przejść przez liczne cierpienia i upokorzenia, pośród nich – wykorzystywanie seksualne. Teraz, w kilka lat po narodzinach córki, niezależna artystka i samodzielna (ale nie samotna) matka stawia czoła przeszłości.

Ale czoła stawiała przeszłości, teraźniejszości i przyszłości już od debiutu prozatorskiego przed blisko dwudziestu laty i poetyckiego ponad ćwierćwiecze temu. Po polsku ukazały się dotąd trzy powieści pióra Xiaolu Guo: Kamienna wioska, Mały słownik chińsko-angielski dla kochanków oraz 20 odsłon zachłannej młodości. Poza najnowszą książką, na polskie wydanie wciąż czekają anglojęzyczne powieści UFO in Her Eyes i I Am China, oraz zbiór opowiadań Lovers in the Age of Indifference. A także jej poezja.

 

Trzy kolory

Kiedy do ciebie szłam
Błękitne kwiaty
Pięły się na dom sąsiada
– To wilce trójbarwne – powiedziałeś
– Otwierają się rano, zamykają na noc

Teraz
Odprowadzasz mnie na dworzec
Znów mijamy dom sąsiada
Patrzymy na kwiaty
– Trzymają się życia – mówisz
– Zasadzisz gałązkę, a wyrośnie jak ten tu krzew
Słucham
I nie wiem, co powiedzieć

Wsiadam do pociągu
Patrzę na chwasty pośród torów
Czasem myślę, że
Gdybyśmy ograniczyli się do rozmów o roślinach
Naszą miłość można by odratować.

 

No i jest jeszcze filmografia, obejmująca m.in. UFO w jej oczach z 2011 roku. W wywiadzie dla Krytyki Politycznej Xiaolu Guo opowiada o swoich filmach dokumentalnych, w których porusza bolesne problemy trapiące dzisiejsze Chiny, i o wyzwaniach, jakim wraz z innymi dokumentalistami musi stawiać czoła. Nie, nie chodzi wcale tylko, czy nawet głównie, o chińską cenzurę, ale o finansowanie większych produkcji czy dostęp do widzów. Z cenzurą ma też problemy jako pisarka. I znów, nie chodzi tylko o chińską cenzurę polityczną, której podlegają jej bardziej zaangażowane powieści, ale o zachodnią „cenzurę komercyjną”, która jest według niej obecnie najbardziej rozpowszechnioną formą cenzury na świecie.

 

 

W opublikowanym w 2014 roku eseju Xiaolu Guo wywodzi, że jako homo sapiens posiadamy mentalność wyspiarską, która przejawia się niezdolnością do szerszego spojrzenia i wrogością wobec obcych, chociaż zmiany map na przestrzeni dziejów pokazują, jak kultury zachodzą na siebie i się łączą. W innym wraca do jednego ze swoich pobytów w Polsce, wypełnionego wspominaniem architektury Pekinu i Harbinu, sławy Bieruta i twórczości Miłosza, oraz piciem wódki z gardłującymi za końcem ludzkości artystami w kawiarni Amatorska. W kolejnym zapowiada rychłe nastanie drugiego europejskiego renesansu z ośrodkiem w Londynie, który pozwoli kontynentowi zredefiniować kulturę i sztukę w świecie, gdzie Ameryka staje się enklawą elit finansowych, a monokulturowe Chiny wciąż garbią się pod jarzmem gerontokracji. Komentując literacką Nagrodę Nobla dla Mo Yana, pyta tych, którzy uważają go za „pisarza państwowego”, czy powinniśmy poświęcać osobie artysty większą uwagę niż temu, co tworzy. W artykule z 2008 roku zastanawia się nad znaczeniem swej tożsamości jako Chinki z muzułmańskiej mniejszości narodowej Hui, mieszkającej w „gnijącej Europie”. Z kolei w niedawnym wywiadzie określa się mianem „Chinki z urodzenia, Europejki w duszy, Brytyjki wedle prawa”, dla której to jednak wyłącznie „techniczne definicje”, podczas gdy jej historia to uniwersalna historia młodej kobiety, budującej swoje życie za granicą i wyrażającej siebie wobec świata.

 

Piękni nieznajomi

– Skarbie, chcesz iść na to przyjęcie?
podajesz mi dłoń

Zakładam naszyjnik z serduszkiem
Wkładam czerwoną suknię
Idę w ogień

Stojąc u twego boku
Wypijam pół lampki wina
Jesteś czarujący
Rozmowny
Wszystkich ująłeś
Wszystkim przypadłeś do serca
Chcę stać pośród tych
Którzy słuchają i patrzą
Przechodzi mnie dreszcz
Wypijam kolejną lampkę wina

Hej bardzo mi miło skąd jesteś niezła impreza tak
Świetna sukienka dziękuję kolczyki też super dzięki nie ma za co

Nudzę się
Ruszam w tan
Sama
Słyszę dziwną muzykę
Nie rozumiem słów
Podchodzi mężczyzna i tańczy ze mną
Potem kolejny, i następny
I jeszcze jeden
W końcu jest ich ośmiu przystojniaków
O ile dobrze policzyłam

Cukier topi się przy ogniu
Ser topi się na chlebie
Twoje usta topią się w cudzych
Tańczę z pięknymi nieznajomymi
Nie patrząc w ich samotne oczy

 

Czy Xiaolu Guo jest uchodźczynią? Niestrudzony Ai Weiwei nakręcił niedawno o uchodźcach film dokumentalny Human Flow. „Jestem uchodźcą, w każdym calu” mówił prześladowany w ojczyźnie chiński artysta. Ale skonfrontowany z realiami życia Mahmouda, syryjskiego uchodźcy, z którym spotkanie uwiecznił w Human Flow, przyznał: „Mówisz im, że jesteś taki sam, jak oni. Ale to kłamstwo, bo nie jesteś. Twoja sytuacja jest inna; musisz ich zostawić. I to będzie mnie prześladować przez resztę życia”. Wygnanie, jakie stało się udziałem Xiaolu Guo, jest podobnego gatunku, co to, które spotkało Ai Weiweia. Ale nie Mahmouda.

Z realiami i konsekwencjami uchodźstwa skonfrontować się będzie musiał każdy, kto w najbliższej przyszłości nie zaśnie w Panu, w spokoju i we własnym łóżku. Postępujące załamanie klimatu już teraz nasila problemy gospodarcze i napięcia społeczne, prowadząc – jak w przypadku Syrii – do sprowokowanej wojną migracji, a w innych przypadkach do tzw. emigracji zarobkowej. Nawet, jeśli sama lub sam nie ruszysz w drogę, prędzej czy później natrafisz na kogoś, kto ruszył. Nawet, jeśli jakimś cudem nie natrafisz, to skutki pogarszającej się sytuacji dosięgną cię w inny sposób.

„Obecnie mamy na świecie do czynienia z dwoma kryzysami” mówi Xiaolu Guo. „Jeden to nierówności ekonomiczne, skrajny kapitalizm, ale największy kryzys jest związany ze środowiskiem naturalnym i to on jest głębszy, bo obejmuje całą ludzkość”. W ramach projektu Weather Stations Xiaolu Guo wraz z autorami w innych krajach (w Polsce był to Jaś Kapela) próbowała znaleźć sposób, aby literatura i szerzej twórczość odgrywały rolę w dyskusjach o zmianie klimatu. „Jestem przekonana, że teksty, które piszesz, lub filmy, które kręcisz, powinny mieć jasny cel i bogaty przekaz dla społeczeństwa, powinny być użyteczne”. Na użyteczne i skuteczne zabranie przez literaturę i kino głosu w sprawie zapaści klimatu musimy niestety jeszcze poczekać.

To nie jest łatwa literatura. Sześć ostatnich książek Xiaolu Guo napisała w obcym dla siebie języku angielskim, którego nauczyła się z trudem i późno (to doświadczenie jest zresztą jednym z tematów jej prozy), z rozmysłem odrzucając „uproszczony realizm narracyjny” i stosując własną, nie zawsze przyjazną dla przeciętnego czytelnika metodę budowania świata przedstawionego, z zasady więcej ukrywając, niż odsłaniając, i często wymagając dużej dozy cierpliwości oraz samozaparcia. Ale dużej dozy cierpliwości oraz samozaparcia wymagają związki międzyludzkie i międzykulturowe, o których pisze Xiaolu Guo. Cierpliwości oraz samozaparcia wymaga życie.

 

Niedzielna modlitwa indywidualistki

Zjedliśmy smażone krewetki po chińsku to dzisiejszy gwóźdź programu wiesz boję się że skończą nam się pomysły jak spędzać niedzielę co weekend kiepsko nam to idzie dziś rano już byliśmy na zakupach i już zrobiłam bezsensowne sprawunki papier toaletowy podpaski pieprz czarny i już się znudziliśmy i leżymy na łóżku wpół martwi wpół nerwowi wiesz nudzi mnie to życie to już tyle trwa wciąż się kochamy w sumie to jesteśmy razem dopiero od dwóch miesięcy ludzie mówią że prawdziwa próba czasu to trzy tyle trwa ten głupi żar to już drugi miesiąc został nam jeszcze jeden mam nadzieję że wciąż się kochamy och nie wiem co to miłość więc znów coś ugotujmy ugotujmy coś na kolację choć dopiero co zjedliśmy obiad nikt nie gotuje kolacji zaraz po niedzielnym obiedzie zwłaszcza po smażonych krewetkach o wpół do dwunastej ale muszę zrobić coś w kuchni zamiast tak leżeć w łóżku więc gotuję kurczaka i dokładam imbiru i czosnku przyprawy są dobre dla Anglii i dla naszego samopoczucia jednocześnie modlę się by szybko zapadł zmrok i nadeszło jutro i jeśli tylko przetrzymamy do poniedziałku wszystko będzie dobrze i w poniedziałek rano nie będziemy mieli czasu rozmyślać o prawdzie miłości i ślepocie miłości i smutku miłości i nudzie miłości i strachu miłości przetrzymamy i bóg nas zbawi niech bóg zbawi tchórzów niech bóg zbawi tych co wątpią

 

Xiaolu Guo nie stroni od tematyki politycznej, ideologicznej, socjologicznej, ba, wręcz się do niej garnie, w swoiście wyrazisty sposób dokonując rozrachunku z ojczyzną, ale i z Zachodem, ze światem własnym i zewnętrznym, od praw kobiet w patriarchalnym społeczeństwie po rolę artysty w społeczeństwie materialistycznym. Czy ten, jeśli nie interwencyjny, to na pewno zaangażowany wymiar jej twórczości zachowa po latach wartość artystyczną, czy też tylko historyczną? Czy warto, czy wolno o to pytać?

Jeśli tak, to zgódźmy się, że jej twórczość – ta prozatorska, ale też ta poetycka – ma wiele wymiarów. Jednym z nich jest wymiar związków międzyludzkich, tych na styku różnych osobowości i tych na skrzyżowaniach różnych kultur. To tam, w zakamarkach pokątnych rozmów, w napiętym milczeniu seksu, w improwizowanych gestach i przypadkowych spojrzeniach, Xiaolu Guo dostrzega i próbuje uchwycić to coś, na co wielu z nas jest otwartych, a na co tylko przypadkiem, ukradkiem natrafiamy. Coś, co zmusza lub zachęca nas, byśmy opuścili znane, oswojone okolice i ruszyli na wyprawę w świat, lub w głąb siebie. Co czasem na jedno wychodzi.

To między innymi o takim właśnie wygnaniu – wymuszonym lub dobrowolnym – traktują jej powieści i opowiadania, te przełożone już na polski, i te wciąż na przekład czekające, oraz jej wiersze. Pięć z tych ostatnich debiutuje po polsku właśnie tutaj, w przekładzie niżej podpisanego, za zgodą autorki. Pisane w pierwszych latach pobytu Xiaolu Guo na obczyźnie, krystalizują one doświadczenie relacji z drugim człowiekiem na tle emigracji, wygnania, uchodźstwa, z całą tego wszystkiego prozaicznością – i całą poezją.

• • •

Czytaj także:

• • •

Dawid Juraszek (1979) – pisze opowiadania, powieści i artykuły, przekłada książki i wiersze, redaguje antologie, ma/robi dyplomy z filologii angielskiej, zarządzania oświatą, stosunków międzynarodowych i zmiany klimatu, wykłada na uniwersytecie, mieszka w Kantonie.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information