Chyba, chcąc go upokorzyć, zaproponowała, żeby juto poszedł z nią na koncert chopinowski. Wyszła z knajpy, ale najpierw zapłaciła za wszystko.
Nad pustym kuflem siedział jeszcze godzinę.
Ahava pakowała się powoli.
Pomyślałem, że jestem głupi.
Zaczęła od kosmetyczki, potem bielizna, ale naprawdę niespiesznie. Potem fotografia babki z Powstania. Babcia chyba nie miała wcale łatwiej – pomyślała sobie i przez chwilę zagapiła się na fotografię młodej kobiety o jasnych włosach. To, że cała rodzina miała tego pieprzonego raka i ciągle ktoś umierał, sprawiło, że Ahava uciekła... no ale już dziesięć lat nikt się nie przekręcił.
Żołnierz, nim się obudził, myślał tylko o Ahavie. Potem też to robił. W łazience. Wiedziałem o tym, bo zadzwonił, kutas, przed siódmą.
– Ja nie mogę inaczej, nic do ciebie nie mam, ale nie mogę.
Żołnierz – kopiąc piłkę o wartownię – zapytał: wolisz, żeby każdy w dzielnicy wiedział, z kim dymała się twoja Ahava, czy wolisz, żebyśmy wiedzieli o tym tylko ty, ja, ona i jeszcze parę innych osób.
– Nie kop już tego tak, bo nie wiem, czy rozmawiam z poważnym człowiekiem.
Strona 5 z 5
poprzednia12345następna