Juliusz Strachota, Kuba Woynarowski - Żołnierze. Odcinek 3.

Ahava pakowała się powoli.

Pomyślałem, że jestem głupi.

Zaczęła od kosmetyczki, potem bielizna, ale naprawdę niespiesznie. Potem fotografia babki z Powstania. Babcia chyba nie miała wcale łatwiej – pomyślała sobie i przez chwilę zagapiła się na fotografię młodej kobiety o jasnych włosach. To, że cała rodzina miała tego pieprzonego raka i ciągle ktoś umierał, sprawiło, że Ahava uciekła... no ale już dziesięć lat nikt się nie przekręcił.

Tak, chyba jestem głupi. Kapral bez ręki potwierdzał to bez przerwy.
– Człowieku, nie możesz tak jej odpuścić. Masz ty jaja, co?
– Odwal się, jestem głupi. Nie wiem, czy naprawdę musimy się tym zajmować we dwóch.

Nie wiedziała, ile ma par spodni spakować. Spakowała wszystkie siedemnaście. Detektyw Waligrucha pojawił się po południu.
– Herbaty?
– Czerwonej.
– Spakowałam już. Mam liptona.
– Ok. Może być bez herbaty. Mogę usiąść?
– Siadaj.
– Gdzie jedziesz?
– Do mamy.
– To mamy problem.
– No dobra, w czym rzecz?
– Uruchamiasz coś, czego nie da się już odwrócić. Ten Polaczek jest aż taki zły?
– Który Polaczek? To ja jestem z Polski. On tylko podaje się za Polaka, jego dziadkowie byli z Litwy, a on jest takim Polakiem, jak ty stróżem prawa.
– Na Polaka cię wyrywał?
– Matko, on wszystkich wyrywa na Polaka, nawet barmanów w knajpie.
– Nie da – mówię ci – nie da się odwrócić.
– Gadamy dosyć bezpośrednio, co?
– Pewne rzeczy nas łączą.
– Słuchaj, ja wracam i tyle.

– Niepotrzebnie to wszystko rozgrzebywać.

– Groby?

– Co?

Pomyślałem, że rzecz w tym, że, no, nie umiem ratować związku. Odpuszczam. Obrażam się. Unoszę. Cieszę się, kiedy sobie tak cierpię.
– Zastrzyk? – spytała pielęgniarka.
– Zastrzyk.
– Ale nie możesz chłopcze cały czas jechać na tych zastrzykach. Wiem, że boli, ale one nie leczą.
– Ostatni raz.
Wbiła mi igłę w dupę, tak że nawet nie poczułem. Kapral bez ręki dostał zastrzyk bez słowa i pielęgniarka wyszła.
– Widzę twoją niunię w takim stroju.
– To se wytrzep.
– Nie umiem lewą. Zrobisz mi?

Ahava czekała, aż zniknie za rogiem. Zadzwoniła po taksówkę i zniosła torby przed blok.

Podróż przebiegła bez kłopotów.

Chłopak siedział w restauracji Jubilatka i akurat weszła dziewczyna.
– Masz dziwny akcent – stwierdził po godzinie rozmowy.
– Parę lat mieszkałam za granicą. A w ogóle to mam na imię Julia, tylko w Izraelu wołali na mnie Ahava.
– Acha.
– To znaczy miłość, każdy chciał mnie zerżnąć. Każdy, łapiesz.
– Samolotem przyleciałaś?
– Też. Idę się rozpakować. Spotkamy się tu jutro koło 19?
– Będę. Jasne, że będę.
Jak poszła, pomyślał, że to pewnie Ukrainka jakaś albo inna dziwka, dziewczyny nie podchodzą tak do chłopaków takich jak on. Jakaś zbyt bezpośrednia była.

Ahava z trudem otworzyła drzwi na trzecim piętrze Osiedla Spółdzielczego 12. Było tu zupełnie zielono, ale w mieszkaniu panował wieloletni zaduch. To znaczy było dużo doniczek, a zielono było kiedyś. Chyba z dziesięć lat nikt tu nie wchodził. Myślenie o sprzątaniu nie było jej najmocniejszą stroną, więc od razu zabrała się do odkurzania i ścierania półek. Nawet nie zdjęła butów, ale często myliła kolejność zdarzeń. Myślała, że ten chłopak z knajpy, nawet sympatyczny. Z Warszawy. Dziwne, co on tu robił. Bała się tego, ale musiała uciekać z Tel–Avivu. Dłużej by tego nie zniosła. Ahava, to znaczy Julia, pomyślała. Jestem Julia. Nie ma Ahavy. Może on też przed czymś uciekał.

Na półce stało zdjęcie ciotki i jej drugiego męża. Stali na tle jakiegoś placu budowy. Wiedziała tylko tyle, że obydwoje byli aktorami w jakimś nowohuckim teatrze.

Tej nocy nie mogła zasnąć.

Chłopak czekał grzecznie przy tym samym stoliku. Przedstawiał się, ale nie pamiętała jak.
– Miałaś przyjść z koleżanką.
– Ja?
– Żartuję, co chcesz?
– Ciebie?
– Do picia?
– To był żart, ten z tą koleżanką? Śmieszny?
– Oj, co chcesz.
– Piwo może być. Dawno nie piłam polskiego piwa.
Starał się. Spinał. Widać to było. Denerwował, ale to normalne. Przecież z pewnością mu się podobała. Nagle do knajpy wpadł chłopak w dresie i posunął od razu do automatów. Więcej nikogo nie było. Czuła się tu dobrze, przyjemnie nawet. Zupełnie tu było zwyczajnie. Jak wszędzie. Chłopak w dresie patrzył na nich, jakby usiłował sobie coś przypomnieć.

– To jest pionek tylko taki – stuknęli się kuflami – nic nam nie zrobi.
– Ok – skrzywiła się.
Chłopak nabrał powietrza, jak miał powiedzieć coś trudnego do wyduszenia.
– A tak w trzech żołnierskich słowach...

W tym momencie zobaczyła w nim kompletnego idiotę. Było już za późno.

• • •

Żołnierze – spis odcinków

• • •

Juliusz Strachota – urodzony w 1979 roku w Warszawie, którą kocha. Autor tomów opowiadań „Oprócz marzeń warto mieć papierosy” (Warszawa 2006), „Cień pod blokiem Mirona Białoszewskiego” (Kraków 2009) oraz powieści „Zakłady nowego człowieka” (Warszawa 2010). Swoje teksty drukował w magazynie „Ha.art”, „Lampie”, „Polityce” oraz „Gazecie Wyborczej”. Studiował kulturoznawstwo na Uniwersytecie Warszawskim i fotografię na Łódzkiej Filmówce. Przez młodzieńcze lata żył z handlu rzeczami, które zapamiętał z dzieciństwa. Skupował między innymi wyposażenie barów mlecznych, saturatory, budki telefoniczne, a potem sprzedawał je kolekcjonerom. Jest kuratorem literackiego projektu Filia Nowa Huta. Pracuje jako senior copywriter w Agencji Eskadra. Razem z Żoną mieszka w Nowej Hucie.

• • •

Kuba Woynarowski – urodzony w 1982 roku w Stalowej Woli; mieszka i pracuje w Krakowie. Studiował na Wydziale Grafiki (dyplom w Pracowni Animacji prof. Jerzego Kuci – 2007) oraz w Międzywydziałowej Pracowni Intermediów ASP w Krakowie; obecnie asystent w Pracowni Obrazowania Cyfrowego.
Rysownik, designer, muzyk, niezależny kurator. Tworzy animacje (Grand Prix 13. OFAFA w Krakowie – 2007), video, obiekty i instalacje; realizuje projekty site–specific w przestrzeni publicznej. Autor eksperymentalnych komiksów („Hikikomori”, „Historia ogrodów”); laureat Grand Prix 18. Międzynarodowego Festiwalu Komiksu w Łodzi (2007) i Grand Prix konkursu Com.X w ramach 3. Festiwalu Myśli Drukowanej w Szczecinie (2006). Swoje prace publikował w „Lampie” i „Autoportrecie”. Współpracował m. in. z TVP Kultura, F2F TV, MFK w Łodzi i Muzeum Narodowym w Krakowie.
Kurator projektu „Orbis Pictus”, poświęconego związkom komiksu z innymi zjawiskami sztuki współczesnej; współorganizator (wraz z Darkiem Vasiną) corocznych eksperymentalnych warsztatów „Niepodległość komiksów” na krakowskiej ASP. Organizator wykładów i dyskusji na temat współczesnej kultury wizualnej, autor esejów z zakresu historii i teorii sztuki.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information