Przewodnik po człowieku (4): Rzygi
Jeden z moich kolegów nazywał się Rzygi. Nigdy nie widziałem, aby puścił pawia. On po prostu tak wyglądał.
Jedyne, co nas łączyło, to obopólne kpiny i docinki.
Najbardziej efektowny rzyg w moim życiu zdarzył się w jednym z miasteczek na Górnym Śląsku. Po spożyciu legalnych i nielegalnych środków odurzających i po zjedzeniu obfitego „burritos” zapadłem w nieprzyjemny stan ciała i w ogóle całego chyba swojego jestestwa. Helikoptery wisiały w powietrzu. Captain Kilgore wydawał pierwsze polecenia pilotom i strzelcom.
Wyszliśmy ze współbiesiadnikami, którzy byli świadkami tylko i wyłącznie mojego prywatnego spożywania legalnych środków odurzających. Łopot śmigieł śmigłowców przybierał na sile, w oddali majaczyły słomiane dachy wietnamskiej wioski. Raz! Dwa! Trzy! Pociski ciężkiego kalibru z impetem opuściły płozę żołądka i rozprysnęły się na kostce brukowej w rogu malowniczego rynku. Ulżyło.
Niegdyś, gdy czytałem Marka Hłaskę, natrafiłem na niewielki opis związany z wymiocinami, bardziej z wymiocinami niż stanem wymiotu.
Pewnego dnia, w czasach, które obecnie nazwalibyśmy „stanem dojrzałego gimnazjum”, pobiegłem pełen niecierpliwości na ogródek działkowy jednego z kolegów, aby godnie uczcić wakacyjny czas. Byłem tak niecierpliwy, że po kryjomu wyjąłem z beczki pełnej wody butelkę wódki i opróżniłem z gwinta połowę na eks. Po niezbyt długim czasie, który trudno mi zdefiniować, ale raczej dosyć szybko, padłem w głową w kapusty. Koledzy wlekli mnie pół kilometra nad zalew. Na molo odzyskałem na ułamek sekundy świadomość, rzadkiej konsystencji ciecz wylewała się z ust; gdy spojrzałem na chodnik, przy twarzy leżały kawałki ogórków. Perspektywa była bardzo zawężona, poziom kiepskiego zdjęcia z aparatu telefonicznego.
Mistrzem pewnej przestrzeni, może miasta, może kraju, a może nawet świata, choć konkurencja jest zapewne powalająca, jest kolega, wówczas metalowiec, który puścił takiego pawia, że trajektoria jego, jak tęcza, jak pocisk artyleryjski albo rakieta V2, zadziwiła współbiesiadników. Otóż Paw Jego przelobował kilkumetrowy, urodzinowy, rozkładany stół i wylądował na klatce piersiowej innego współbiesiadnika, wówczas punkowca. Przywołany autor Pawia miał jeszcze kilka, kilkanaście spektakularnych akcji z udziałem jego trzewi, i to zarówno z jednej, jak i z drugiej strony. Podczas jednego z Sylwestrów zrobił to i z jednej, i z drugiej strony, leżąc na przystankowej ławce, będąc prawdopodobnie w stanie, podczas którego przekracza się granice zmysłów i osiąga brynolskie objawienie. Jak widzicie, młodość jest piękna.
Najbardziej wstrząsające podczas wymiotowania są dreszcze. Najgorsze to to przeciągłe „błeeee”, a gorsze od najgorszego jest to, gdy trzeba palca wsadzić i nie wychodzi, i to jest jak czkawkocoś takiego, nie wiem. Jak się nazywa ten dźwięk, który wydajemy podczas rzygania, bo ten krótki jest okropny. Takie: „ły, ły, ły”. Odbeknięcia takie jeszcze, ni to się cofa, ni to idzie. Trzaski takie jakieś, fe.
Tak więc, jak zmuli, no to kapa. Przerąbane. Albo przejdzie, albo nie.
A w ogóle: widzieliście rzygającą krowę? Pewnego razu na łące za jedną z wsi stała krowa, pośród trawy i drzew; nie wiem, co przełknęła, ale widok był porażający. Zwierzę stało, leciała mu jakaś ciecz z pyska; miało prawie ludzki pawiowy odgłos, takie nie „muuu”, ale „łyyyyyyeee”. W jej oczach widać było cierpienie. Wszystkie mięśnie wokół gardła ścięgna porozciągały w spazmatycznym napięciu. Usta wydęły się w grymasie bólu. Napięcie przeszło właściwie cały organizm, aż po ogon.
Czasem to człowiek nie wie, czy ryć ze śmiechu, czy poddać się trwodze, ale mogę powiedzieć, że chyba rzyganiu właśnie najbliżej do metafizycznej trwogi, rzyganiu jest najbliżej śmierci.
A dookoła wiosna! Rzygających na wolnym powietrzu przybywa! Na jednym z ulicznych zaułków ślady już są! Zasklepiony skrzek wymiocin na chodniku jest dowodem na to, że na tej planecie jest jakaś forma życia! Paw jest śladem życia! Niech żyje życie! Patrzcie!
• • •
Czytaj także:
- Robert Rybicki - Przewodnik po człowieku (7): O słowie
- Robert Rybicki - Przewodnik po człowieku (6): O niczym
- Robert Rybicki - Przewodnik po człowieku (3): Zimno
- Robert Rybicki - Przewodnik po człowieku (2): Sraka
- Robert Rybicki - Przewodnik po człowieku (1): Głód
• • •
Robert Rybicki (1976) – poeta, który przeprowadził się do Wrocławia. Aktualnie pracuje nad tomem Dar Meneli.