"Pewnie w jakąś definicję sztuki się wpisuję" - Piotr Marecki rozmawia z adminem Wierszy Jarosława Kaczyńskiego Pisanych Nocą

Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą / Piotr Marecki

Jeśli żart, to raczej nie w polskiej literaturze, ale jak najbardziej w przestrzeni polskiego Facebooka. Im więcej Polski jest na Facebooku, tym więcej polskiej polityki (z której Polacy żartować, umówmy się, uwielbiają). Elity z kraju nad Wisłą konsekwentnie dostarczają powodów do beki, a ta ewoluuje w formy coraz bardziej wysublimowane. Czy da się poetą uczynić samego Prezesa? Jak się okazuje, na Facebooku wszystko jest możliwe. Przedstawiamy kolejnego anonimowego artystę Facebooka, z którym rozmawia nie kto inny, jak Piotr Marecki.

 

Piotr Marecki: Umówiliśmy się na ten wywiad anonimowo, anonimowo także wypowiedziałeś się dla „Newsweeka”, gdzie prosiłeś, żeby Cię nazywać panem Głębokie Rymy. Skąd ta potrzeba anonimowości? Bojaźń przed pozwem? Czy może przed środowiskowym ostracyzmem?

Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą: Anonimowość nie jest ze strachu, tylko dla pewnego porządku. Uważam, że nie można być w tym samym momencie Brucem Waynem i Batmanem, trzeba dwie role rozdzielać, bo one są z innych porządków. Bruce Wayne to bawidamek, próżny miliarder i interesowny filantrop, a Batman to heroiczny szeryf. Bruce Wayne nie jest traktowany serio, Batman wzbudza podziw, szacunek i obawy przestępców"

Ze mną jest podobnie, w tym sensie, że bardzo bym nie chciał, żeby ta działalność – tak ją nazwijmy – satyryczna plątała się ludziom z innymi moimi wypowiedziami, w których chcę być poważny, stawiać bardziej elementarne tezy, używać argumentów i skłaniać do polemik. Nie chciałbym tego wszystkiego plątać, bo bałbym się, że komentarze i analizy pisane na serio mogłyby być wzięte pochopnie za prowokację, za happening. Ktoś mógłby powiedzieć: „A, to ten gość od fanpejdża z Kaczyńskim, kumam”. Nie chcę, by moje różne starania, inne niż fanpejdż, ludzie traktowali z przymrużeniem oka.

Ważne jest też przypilnowanie decorum, stworzenie spójnego dzieła, gdzie wszystko do siebie pasuje, jest z tej samej ligi. Stąd dla „Newsweeka” ten pseudonim Głębokie Rymy, nawiązujący do afery Watergate. Od początku do końca ma być widać, że tworzę przemyślaną ofertę, że to jest zabawa na różnych poziomach. Zwłaszcza że Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą będą się rozwijać, jest już obmyślona strategia, która treść zachowa, bo to nie może być nigdy nic innego niż „wiersze Kaczyńskiego”, ale doda mnóstwo nowej formy. Ze względu na ten rozwój przypilnowanie spójności jest szczególnie ważne.

Tu jest jeszcze jedna kwestia: przygotowuję się do wydania książki prozatorskiej i wolałbym, żeby ta książka nie była prezentowana jako książka autora „jajcarskiego fanpejdża satyrycznego”.

 

Trzeba umieć zachowywać dystans.***Nawet, gdyby moje spotkanie z prezydentem Dudą odbyło się w moim mieszkaniu,chociaż się nie odbyło w moim mieszkaniu,ale nawet gdyby sięodbyło,to co z tego?

Opublikowany przez Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą na 1 kwietnia 2016

 

PM: W jednej z notek wprost odżegnujesz się od porównań z kabaretem. Zaznaczasz, że chcesz być Rusinkiem Jarosława Kaczyńskiego: „Poecie należy się szacunek. Do Szymborskiej też byście pyskowali, gówniarze? Oj, powyrywałby wam Rusinek nogi z dupy, powyrywał! My jesteśmy takim Rusinkiem pana premiera Kaczyńskiego i zamierzamy się z tej roli wywiązać na piątkę”. Na czym polega w takim razie to sekretarzowanie? Czy można Cię namówić na rodzaj statementu, programowej wypowiedzi?

WJKPN: Co nieco już powiedziałem wyżej: najważniejsza jest spójność. Mam hopla na punkcie decorum. Wymyśliłem sobie, że fanpejdż będzie „twórczość Kaczyńskiego” traktował serio, z namaszczeniem. Że Kaczyński otrzyma status wieszcza i proroka. Dlatego nazywam go zawsze „premierem poetą” i nikomu nie pozwalam premiera poety obrażać. Nie przejdą pyskówki, nie przejdą wyzwiska. Fanpejdż ma być spójnym produktem, jeszcze raz to powtórzę. Traktuję w fanpejdżu słowa Kaczyńskiego w taki sposób, z takimi emocjami i z takim zaangażowaniem, jak traktuje je sam Kaczyński i PiS. Jak słowa objawione. Jak dogmaty, najwyższe, niezmienne mądrości. Właśnie tak się bawię. Stroję sobie żarty przez kreowanie w fanpejdżu z samego siebie uduchowionego wyznawcy premiera poety, który zasługuje wyłącznie na hołd. Poeta premier by powiedział, że na inne rozwiązania nie będzie naszej zgody. Czytelnicy bardzo sobie chwalą niewychodzenie z tej roli wyznawcy. Próbowałem eksperymentować z wypowiedziami, które zrzucały tę maskę, ale to się nie sprawdziło, ludzie tego nie chcieli czytać. Mają inne blogi i fanpejdże, których autorzy żartują sobie z PiS-u według innych metod. A ode mnie chcą ironicznego kultu poety premiera.

PM: Przestrzelone eksperymenty? Jak rozumiem, chodziło o wybrane komentarze dotyczące „wierszy”? Rodzaj wskazówki jak je czytać? Czy to prowadzi do takiej strategii rozwoju, żeby wrzucać tylko same gołe teksty?

WJKPN: Próbowałem publikować nie tylko „wiersze Kaczyńskiego”, ale i jednoaktówki nawiązujące swoją melodią do „Zielonej Gęsi”. W tych tekstach nie było tego stylizowanego uwielbienia dla Jarosława Kaczyńskiego, było wyraźnie widać, co ja o nim myślę. Explicite się z niego naigrawałem. On tam występował jako wielki nieudacznik. Ze trzy razy coś takiego umieściłem na stronie i to w sumie nie zyskało żadnego odzewu. Jeden tekst, względnie dyskutowany, zachowałem, ale resztę takich prób usunąłem, bo nikt tego nie chciał. Gdybym nie usunął i brnął w ten sposób pisania, to czytelnicy mieliby mnie dość, poszliby do kogoś innego. Uznaliby, że się z nimi nie liczę. A jak się coś robi w takim medium, jak Internet, gdzie jeden krzywy ruch może cię zmieść z powierzchni ziemi, to z czytelnikiem liczyć się trzeba. Nie ma w Internecie miejsca na ciągnięcie czytelnika ku jakimś sprawom, scenariuszom i metodom, które autorowi – w tej jego egocentrycznej twórczej głowie – wydają się najważniejsze na świecie. W Internecie to się absolutnie nie liczy, liczy się czytelnik i jego kliknięcie. Potrzeby czytelnika są święte. Jakbym był wielkim autorem i to wszystko działoby się na papierze, to może bym wybrzydzał: „Co za czytelnicy, nie chcieli moich pięknych jednoaktówek, biorą tylko te wiersze Kaczyńskiego”. Wielki autor niewątpliwie ciągnie ludzi za sobą, ku swoim stylom i tezom. Ale tacy internetowi wyrobnicy, jak ja, muszą nasłuchiwać oczekiwań. Daje ludziom „wiersze Kaczyńskiego”, bo właśnie tego chcą, niczego innego. Im mniej moich komentarzy i dodatkowych sformułowań, tym czytelnictwo fanpejdża wyższe. Tak to działa. Jak w handlu. Trzeba dostarczyć produkt, na który jest zapotrzebowanie. I tyle, nie ma co z tym dyskutować. Kto tego nie rozumie, w Internecie nie zaistnieje.

Mnie jest trudno zresztą powiedzieć, czy ja w ogóle zaistniałem. Mam sześć tysięcy lajków. To niewiele, gdy się porównywać z największymi celebrytami fejsbuka. Z drugiej strony – to dość dużo, jeśli popatrzeć na to, co ja właściwie robię: w sumie wyłącznie kopiuję i wklejam (oczywiście nadając odpowiednią strukturę) wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego. Ludzie się jednak bardziej starają, by zaistnieć w sieci. Przy tak niewielkim wkładzie własnym liczbę lajków należy zdecydowanie docenić. Wszystko opiera się na pomyśle. Na niczym więcej. I już teraz widzę, że wszystko, co będę w Wierszach Jarosława Kaczyńskiego pisanych nocą zmieniał czy modyfikował, nie może tego pomysłu naruszyć. Ten pomysł jest życiodajny. Jakby „wiersze Kaczyńskiego” próbowały być czymś innym, wszystko by się zawaliło. Ludzie przychodzą do mnie właśnie po „wiersze Kaczyńskiego”, po nic innego.

 

Wiersz o niespotykanie spokojnej dziewczynie.***Marta chodziła w wojskowejkurtce i w glanach, ale już żadnych...

Opublikowany przez Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą na 25 marca 2016

 

PM: Pewnie niejeden poeta polski nie pogardziłby takim 6-tysięcznym odbiorcą, który jeszcze udostępnia posty-wiersze. Co wiemy o samym odbiorcy? Facebook jako platforma ma dzisiaj sporo użytkowników, którzy nie rozpoznają falsyfikacji. Są w stanie uwierzyć, że Andrzej Duda naprawdę ukradł kwiaty spod pomnika. Czy masz takich odbiorców? Czy to w większości bekowicze, czy zdarzają się prawdziwi wyznawcy Jarosława Kaczyńskiego? Czy wreszcie nie byłeś celem ataków, że profanujesz i wprowadzasz w błąd?

WJKPN: Odbiorcy Wierszy Jarosława Kaczyńskiego pisanych nocą są przeróżni wiekowo i zawodowo, ale to na ogół ludzie inteligentni, czyli rozpoznający satyrę i umiejący pisać bardzo dowcipne komentarze. W Internecie nie brakuje błyskotliwych, oczytanych ironistów. Przyznam, że lubię tych ludzi, lubię ich wypowiedzi. Hejtu, nieporozumień, pretensji na forum w zasadzie nie doświadczyłem. Natomiast prywatne wiadomości to już inna para kaloszy. Tu już zdarzają się czytelnicy, którzy błędnie odbierają wiersze Kaczyńskiego i czują się w obowiązku pouczyć mnie i umoralnić. Co ciekawe, nie mają skłonności autodestrukcyjnych, sądzę, że piszą prywatnie, bo wiedzą, że forum pewnie by się z nimi rozprawiło, prześmiało. Wolą tego uniknąć i atakują w wiadomościach.

Niektórzy twierdzą, że to nie są prawdziwe słowa Kaczyńskiego, że ja manipuluję, wymyślam i jątrzę. Co ciekawe, pokazanie stosownego linku prowadzącego do źródeł nie rozwiązuje sprawy, ludzie nie wierzą źródłom. Piszą mi, że to wszystko jest sfabrykowane. Od początku do końca. Przypominają mi się skrajnie fanatyczne protestanckie grupy z Ameryki. Ich członkowie wierzą w kreacjonizm, nie uznają powszechnie przyjętych teorii biologicznych i fizycznych. Gdy się im pokazuje dowody, to twierdzą, że dowody są sfabrykowane, że to diabeł poukrywał kości dinozaurów w ziemi dla zmylenia ludzi. Z takimi osobowościami nie sposób rozmawiać. I ja z ludźmi o tej mentalności też się zetknąłem. Próbują mi wmówić, że Kaczyński nie powiedział tego, co powiedział, że media kłamią. Słodkie to jest, muszę przyznać. Piszą też do mnie ludzie, którzy twierdzą, że ja działam na zlecenie. Że chcę ośmieszyć Jarosława Kaczyńskiego za pieniądze. Ostatnio ktoś mnie pytał, czy jestem człowiekiem Ryszarda Petru, czy mi Petru płaci. Generalnie krytycy w tych swoich porywających tyradach nie rejestrują tego, że ja wyłącznie cytuję Kaczyńskiego, że trudno mieć do mnie pretensje o te słowa, bo to po prostu nie są moje słowa.

Dostaję też sporo listów od studentów polonistyki. Zapraszają mnie na studenckie konferencje naukowe, chcą pisać różne prace o utworach Kaczyńskiego. Raz w tygodniu, w czwartki, prezentuję na stronie najciekawsze listy.

 

Dziś czwartek. W czwartki pokazujemy Wam miłość i szacunek, jakimi nas ludzie obdarzają. Pisze pani Aleksandra z...

Opublikowany przez Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą na 17 marca 2016

 

PM: A propos copypasty i pisania z gotowych rzeczy, Facebook oferuje całą gamę zabaw z gotowymi tekstami: memy, gify, filmiki, wszelkie do pomyślenia interakcje na linii tekst-grafika-dźwięk. Chcesz pozostać w rozwoju fanpejżdża tylko autorem tekstowym czy kuszą Cię też inne formy internetowego pisarstwa?

WJKPN: Myślę o rozwoju przedsięwzięcia i mam sporo pomysłów. Na pewno jednak treść – o czym już zresztą mówiłem kilkakrotnie – musi pozostać niezmienna, to muszą być zawsze „wiersze Kaczyńskiego”. Niczego innego ludzie ode mnie nie wezmą, tak czuję. Ale z formą będę eksperymentował, mam środki finansowe, które pozwalają mi nie zamykać się w ramach Facebooka. Ale na to przyjdzie czas. Nie można popełnić falstartu. Rozmowa o tym teraz byłaby, sądzę, takim falstartem.

 

Jest w tym utworze coś z Witkacego...***Najważniejsza jest, szanowni państwo, jedność. Najważniejsze jest...

Opublikowany przez Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą na 15 marca 2016

 

PM: W Twoich wypowiedziach pojawiają się określenia: spójność, konsekwencja, decorum. Jak rozumiem, te słowa odnoszą się także do strategii tworzenia kolejnych tekstów. Jeden z krytyków literackich, podczas dyskusji na temat stylu wierszy Kaczyńskiego, która odbyła się w komentarzach, zaproponował określenie „nota post-różewiczowska”. Czy zgadzasz się z taką łatką jako kluczem do stylu większości utworów? Czy z materiału, który przeglądasz i znasz, udałoby się wystylizować wiersze na inne poetyki? Na jakie?

WJKPN: Nie pamiętam tych różewiczowskich skojarzeń. To pewnie dlatego, że Jarosław Kaczyński jest poetą o bardzo różnorodnym stylu i poszczególne jego utwory można by łączyć z różnymi epokami i szkołami. Wszystko zależy od tematyki. Na pewno da się pokazać pewne dominanty. Kiedy poeta premier pisze o sprawach cywilizacyjnych i społeczno-politycznych, to brzmi jak socrealiści. Ze względu na to, że jest człowiekiem wierzącym i deklaruje przywiązanie do Kościoła, nazwałbym tę dykcję katorealistyczną. Zamiast partii pojawia się Kościół. Cały ten socrealistyczny kult linii partyjnej zastąpiony zostaje wpatrzeniem w biskupów.

Ja nie wiem oczywiście, czy Kaczyński jest szczery, czy on naprawdę tak o Kościele myśli, często w to wątpię. Myślę, że traktuje Kościół instrumentalnie. Ale to tylko jeszcze mocniej upodabnia go do autorów socrealistycznych. Oni przecież też często nie szli za partią z wiary, ale interesownie, dla takiego czy siakiego zysku.

 

Tak, dziś poniedziałek. Od rana budujemy nowy dom.***Z tych kamieni trzeba zbudowaćsolidny budynek, ale dodać i...

Opublikowany przez Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą na 7 marca 2016

 

W tych wierszach katorealistycznych poeta – jak to w socrealizmie – pilnuje mocno zdrowej substancji społecznej i zdrowego podziału ról. Ma pewne totemy. Pewną wizję stosunków międzyludzkich, wizję sztuki, wizję zadań. Ludzie mają żyć w heteronormatywnych związkach, obowiązkowo mają mieć dzieci, homoseksualizm jest podejrzany, transseksualizm to dziwactwo etc. Sztuka ma utrwalać narodowe mity, spreparowaną pamięć narodową. Poeta – jak socrealiści – rozdziela w Polsce zadania, uprawia specyficzną metafizykę miejsc społecznych. W PRL-u liczyli się robotnik, chłop, inteligent pracujący, u Kaczyńskiego też są takie proste, arbitralne figury, liczą się rodziny wielodzietne, ludzie wierzący, lud smoleński. Cała reszta obywateli się nie liczy, wręcz przeciwnie: trafia na margines, uchodzi za zdrajców. Ich poeta wykraja z tkanki narodowej, jakby to był rak. Te wiersze katorealistyczne są o tym, że jest w Polsce pewien program i to jest program rewolucyjny, w dużej mierze zakorzeniony w głosie biskupów, w katolickich wzorcach, on ma obrócić realia o 180 stopni, muszą być ofiary, koniec i kropka. Te wiersze mówią, że albo popierasz partię (tym razem PiS, nie PZPR), albo musisz milczeć, nie liczysz się w swojej inności. Albo popierasz aksjologię bogoojczyźnianą, albo jesteś zdemoralizowanym zaprzańcem.

Jeszcze jedno jest podobieństwo między katorealizmem a socrealizmem. To, co w wierszu opowiedziane określonymi obrazami, w polityce zyskuje konkretną inżynierię. Kaczyński operuje różnymi figurami, porównuje, metaforyzuje, a za plecami posłowie uchwalają dane prawo. U Kaczyńskiego – jak w latach pięćdziesiątych – jest duża zależność między wierszem a rzeczywistością państwową.

Są też jednak inne utwory. O życiu osobistym autora, o jego intymności, o dzieciństwie, o doświadczeniach życiowych. To są wiersze bardzo narracyjne, mają taki gawędziarski zaśpiew, prezentują zawsze jakąś historię. Płyną pomału, niespiesznie, nie boją się sentymentów. Są bardzo nastawione na wspomnienia i chwalą sobie codzienność, obcowanie z bliskimi ludźmi, wspólne przygody. Dużo konkretu jest w tych wierszach, rejestrowania zdarzeń i przedmiotów. Mnóstwo przeżyć i opisów, także żartów, a nawet ironii, a mało ocen i tez. To są bardzo amerykańskie utwory. Mają spory ładunek pogody ducha, ale i rozczarowań, sporo takiego specjalnego mistycyzmu codzienności. Wiele z nich kojarzy się z poetyką Walta Whitmana. Według mnie – szczególnie amerykański jest poemat Fiona, opowiadający o kocie Kaczyńskiego. Myślę, że niejednego młodego amerykanistę mógłbym nabrać na to, że to wiersz amerykański. Gdybym miał te „wiersze amerykańskie” Kaczyńskiego grupować, nadałbym im właśnie tytuł bardzo w swoim kształcie whitmanowski: Śpiewam swoje życie w Polsce.

 

Spokojny, harmonijny poemat o kocie. Łagodzi obyczaje. W sam raz na te trudne dni burzy i naporu.FionaTo mama nadała...

Opublikowany przez Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą na 9 marca 2016

 

PM: Czy to, co robisz, uważasz za sztukę? Czy sam siebie uważasz za artystę sieci?

WJKPN: Pewnie w jakąś definicję sztuki się wpisuję. Jakby się uprzeć, to dałoby się mnie podłączyć do takiego czy siakiego nurtu, szkoły czy encyklopedycznego terminu. Jeśli ktoś uznał, że takie internetowe hece to jest jakaś gałąź sztuki współczesnej, to w porządku, mogę być artystą. Z takimi definicjami nie ma sensu dyskutować, bo one powstają na zewnątrz, tworzą je jacyś ludzie, których prawie nikt nie zna, jakieś gadające głowy, egzaltowani doktoranci, robiący te swoje przegadane konferencje, pełne nudnych referatów naszpikowanych przypisami i cytatami. Ale jest jeszcze jedna perspektywa: osobiste poczucie, że się ludzi do czegoś wielkiego prowadzi, do wielkiego sensu, i że się ma jakieś zobowiązanie wobec nich, jakąś misję. Że się siebie i ich przybliża do wspaniałej idei, na co dzień zakrytej. Ja niczego takiego w przypadku „wierszy Kaczyńskiego” nie mam. Ewentualnie chodzi mi tylko o pokazanie w możliwie sprytny sposób, że Jarosław Kaczyński to nie jest – mówiąc eufemistycznie – dobry wybór dla Polski.

PM: Czy wybór platformy Facebook jest dla Ciebie istotny? Co daje Ci ta właśnie platforma, jeśli idzie o walory artystyczne projektu? W sumie można sobie wyobrazić Twoje treści także na Twiterze, na medium, którym komunikują się głównie w Polsce politycy.

WJKPN: Twitter ma limit znaków, poza tym byłby tam problem z sensowną wersyfikacją, a to jest jednak kluczowy element struktury wiersza. Bez wersyfikacji to nie byłyby „wiersze Kaczyńskiego”, tylko cytaty z Kaczyńskiego. Poza tym Twitter ma ogromne tempo, wklejane wypowiedzi szybko się dezaktualizują, jest prymat politycznej bieżączki. I jeszcze jedno: ja Twittera nie znam, nie wiem, jakie tam są obyczaje, jak tam się tworzy społeczność, kto z kim przystaje. Nigdy mnie tam nie ciągnęło. Nie dziwi więc, że nie wybrałem tego narzędzia dla swojego przedsięwzięcia, skoro go też nigdy nie wybrałem dla samego siebie.

PM: Słusznie zauważyłeś, że pauza wersyfikacyjna to klucz w tym projekcie. No to porozmawiajmy o warsztacie. Jak to się dzieje, że wiesz, kiedy postawić pauzę. Jak to się dzieje, że z tekstu z prasy: „Bardzo lubię oglądać rodeo, ujeżdżanie byków. Bardzo mnie to bawi, a w szczególności wtedy, jeżeli komentator opisuje byki, ale tak je opisuje, jakby to byli ludzie: on ma takie osiągnięcia – wyznał szczerze Jarosław Kaczyński” powstaje coś takiego:

 

Niewątpliwie dzień wielkich wierszy...***Bardzo lubię oglądać rodeo, ujeżdżanie byków,bardzo mnie to bawi,ale...

Opublikowany przez Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą na 30 marca 2016

 

WJKPN: Myślę, że duże znaczenie ma tu oczytanie w poezji czy oczytanie w ogóle i wiedza historycznoliteracka. Czytam od lat i to rodzi specyficzną intuicję. Po latach doświadczeń czytelniczych na pewne rzeczy reaguje się już automatycznie, rozpoznaje się przeróżne rejestry języka, umie się nimi grać. Rodzi się w człowieku niekoniecznie zwerbalizowana świadomość rozmaitych zjawisk i narzędzi poetyckich oraz kwestii warsztatowych. A także gust, poczucie smaku. To jest zresztą element szerszej formacji intelektualnej, humanistycznej. Podejrzewam, że ta wersyfikacja u Kaczyńskiego jest po prostu zasłyszana, oczywiście na miarę mojego ucha. Pewnie ktoś z ciut innym doświadczeniem czytelniczym stworzyłby inne „wiersze Kaczyńskiego”. Ale to doświadczenie czytelnicze jest kluczowe.

PM: Robisz próbne wersje czy od razu, znając frazę Jarosława Kaczyńskiego, wiesz, gdzie wstawić pauzę?

WJKPN: Najtrudniej wyselekcjonować wypowiedź do zaadaptowania. Kaczyński mówi wiele, ale niektóre zdania się nie nadają, są zbyt uwikłane w polityczną codzienność, w nudny polityczny konkret. Nie będzie dobrego wiersza z wypowiedzi utkanych z nazwisk czy faktów prawnych i administracyjnych. Nie da się zrobić wiersza ze słów zanurzonych w politycznej bieżączce. Następnego dnia nikt nie będzie wiedział, o co chodziło. Trzeba znaleźć wypowiedź bardziej uniwersalną, niosącą pisowską tożsamość, pryncypia tej ekipy. I jak już taką wypowiedź mam, to pomysł na wersyfikację rodzi się prędko. Czytam sobie wyselekcjonowane zdania na głos i już wszystko wiem. Po adaptacji czytam raz jeszcze i publikuję.

PM: Gdyby jeden z tych wierszy miał trafić do lektur szkolnych i być czytany przez społeczeństwo w ramach edukacji szkolnej, na który utwór byś wskazał i dlaczego?

WJKPN: Na poemat Fiona, o kocie Kaczyńskiego. To taki amerykański tekst, o czym już wyżej mówiłem. Łatwo go uwiarygodnić, udawać, że to naprawdę jest wiersz.

PM: W momencie, kiedy zaczęliśmy rozmawiać, miałeś ok. 5000 fanów, teraz – po publikacji opus magnum w „Fakcie” – fanpejdż chyba staje się coraz bardziej rozpoznawalny (prawie 7000 fanów) i chyba czas kończyć tę rozmowę. :)

WJKPN: Faktycznie, ostatnio przyrost czytelników wyraźnie się zwiększył. Wiersz Kaczyńskiego o „elemencie animalnym” – owo opus magnum, jak go określiłem – nie był tu jednak decydujący. Dużo ważniejszy dla zyskania nowych czytelników był wiersz – jak go prędko nazwano – autoerotyczny. Zobaczymy, co będzie dalej. Na pewno w ciągu miesiąca, może dwóch uruchomię nowe przedsięwzięcie. Nowe w sensie edytorskim, wydawniczym, ale oczywiście stare co do istoty. Celem jest zrobienie z Jarosława Kaczyńskiego najbardziej znanego poety w Polsce. Jeśli się nie uda, to trudno, ładnie przeproszę za pomyłkę. Ale chcę spróbować. Wietrzę szansę na dobrą zabawę.

 

Najprawdopodobniej opus magnum.***W Polsce po 1989 rokuwszelkie świętości, wszystkie granice zostały...

Opublikowany przez Wiersze Jarosława Kaczyńskiego pisane nocą na 30 marca 2016

 

Spisał, zredagował i wstępem opatrzył: Konrad Janczura

• • •

Podręcznik-klucz do uniwersum literatury polskiej po 1989 roku!

Literatura polska po 1989 roku w świetle teorii Pierre'a Bourdieu

ZOBACZ KSIĄŻKĘ

Podręcznik Literatura polska po 1989 roku w świetle teorii Pierre'a Bourdieu to książka pionierska i przełomowa. Pionierska, ponieważ jej autorzy jako pierwsi w polskim piśmiennictwie przeprowadzili analizę polskiego życia literackiego ostatnich dwudziestu pięciu lat przy użyciu metodologii Pierre’a Bourdieu. Przełomowa, ponieważ po tej publikacji badania nad polską literaturą nie będą mogły być takie same.

Prof. Przemysław Czapliński (fragment recenzji)

• • •

Czytaj także:

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information