Bańki polskie (3): "Operacja Chusta" Tomasza Terlikowskiego

Filip Fierek

Wyobraźmy sobie, że wszystkie książki to bańki. Bańki dzielimy na mydlane i lecznicze. Puszczanie baniek mydlanych w kolorach tęczy sprawia przyjemność i zatruwa świat, dlatego nazywamy je bańkami antypolskimi. Stawianie baniek leczniczych ma cel głęboko moralny i bywa bolesne, dlatego nazywamy je bańkami polskimi.

Jako człowiek prawy i sprawiedliwy zajmuję się bańkami polskimi. Bańkę polską stawia się na Chrystusowym ciele Polski, by nabrzmiało do czerwoności. Jeśliby naciąć nabrzmiałe miejsce, bańkę zaleje piękna, bo polska, czerwona jucha.

Prawicowi pisarze piszą prawicowe książki, czyli stawiają bańki na Chrystusowym ciele Polski. Prowadzą terapię polskich idei, odnawiają polskie tradycje i polskość ocalają. Oto zmartwychwstaje Mesjasz Narodów. Postawiony na nogi przychodzi świat oswobodzić – od belzebubblów. Wszystko dzięki bańkom polskim: książkom polskich literatów, dla których dobro Rzeczpospolitej jest zawsze najwyższym nakazem.

Miejmy to już z bańki. Oto bańka polska.

PS Możliwe, że autor się myli, a powyższy wstęp jest bańką spekulacyjną.

[Grafika: Szymon Skalski]

 

 

Bańki polskie (3): Operacja „Chusta” Tomasza Terlikowskiego

 

Czas: druga połowa XXI wieku. Miejsce: Prowincja Wschodnia Zjednoczonej Europy. Ogrody zoologiczne są puste. Wprowadzono zakaz eksperymentów na zwierzętach. Po ulicach poruszają się ultraekologiczne samochody. W szkołach tematowi Zagłady nadano priorytetowy status. Ludziom cierpiącym albo nieżyczącym już sobie żyć pozwala się odejść w spokoju. Tożsamość płciową pozostawia się wyborowi jednostki, a Kampania przeciw Transfobii prowadzi antydyskryminacyjne pogadanki i jest wspierana przez państwo.

Wielu by chciało, żeby świat tak wyglądał. Wielu – niech będzie – ale jednak nie wszyscy. Dla Tomasza Terlikowskiego to świat z najgrzeszniejszych, najbrudniejszych koszmarów. Perspektywa udręczonego jasnowidza. Apokaliptyczna wizja piekła na ziemi. Nocna mara. W tym właśnie świecie, nad którym Belzebub całkowicie przejął kontrolę, a jego armią jest twarde jak stal lewactwo, osadzony jest debiut prozatorski szefa Telewizji Republika. Operacja „Chusta” to – według słów Dariusza Karłowicza – „napisana z wielkim rozmachem” powieść sensacyjna z gatunku theological fiction. Jej głównym bohaterem jest ojciec Jan Skorupek, warszawski kapucyn opiekujący się jedną z najważniejszych relikwii Kościoła: chustą, na której przed wiekami odbiła się twarz Chrystusa. Ponieważ chusta ściąga pielgrzymów, a przez to stanowi zagrożenie dla pokoju Starego Kontynentu, ojciec Jan zostaje wezwany do wydania jej władzom. Ma ją zarekwirować jedna z najważniejszych instytucji Zjednoczonej Europy – Biuro do Walki z Fundamentalizmem, którego wysoki gmach powstał na gruzach Kościoła Najświętszego Zbawiciela w Warszawie. Skorupek postanawia ocalić relikwię i trzymając ją pod koszulą (to niepokojące, bo znaczy, że w nieustannym kontakcie z ciałem, tym siedliskiem brudu), zbiec do Afryki, gdzie na wygnaniu przebywa papież. (Kościół rzymskokatolicki podzielił się bowiem na dwie frakcje: Kościół Lojalistyczny przystosował się do ideologii Zjednoczonej Europy i przetrwał w oficjalnych strukturach jako kolaborant, podczas gdy Kościół na czele z biskupem Rzymu przeniósł się na inny kontynent i tam zorganizował się na nowo). W ucieczce pomagają Skorupkowi żyjący w religijnych gettach przyjaciele i zepchnięte do katakumb wspólnoty katolickiej ortodoksji. Zanim Skorupek dotrze do granicy, uratuje dwoje dzieci Bożych, które zlaicyzowane państwo zamierzało poddać eksterminacji. Jednym z nich jest płód w brzuchu zmuszanej do aborcji czternastolatki, drugim – kobieta, której znudziło się żyć i zdecydowała się na eutanazję. Nieczęsto w literaturze Chrystus triumfuje tyle razy w tak krótkim czasie. Nawet w Biblii jakoś rzadziej.

 

 

Dystopijny świat z powieści Terlikowskiego został oczywiście podzielony szybkim i przez to szalenie nieprecyzyjnym cięciem. Oto zepsute lewactwo. Oto święci fundamentaliści. Oto arabscy oficerowie z Biura do Walki z Fundamentalizmem. Oto oddany Bogu ojciec Jan Skorupek. Idea pustego ogrodu zoologicznego jest u Terlikowskiego nierozłącznie związana z ideą aborcji (hasło kampanii Zjednoczonej Europy mówi samo za siebie: „Kochasz przyrodę – nie niszcz jej dziećmi”); idea seksualnej tolerancji – z ideą swobodnego klonowania ludzi. W świecie Terlikowskiego do eutanazji się zmusza, a tym, którzy chcą się jeszcze wycofać, tłumaczy się, że to tylko strach – zły doradca – sugeruje zmianę decyzji. Tutaj cenzuruje się Biblię: na terenie Zjednoczonej Europy dopuszczone są tylko gejowskie i lesbijskie tłumaczenia Pisma Świętego wykreślające z tekstu androcentryzm i nierówność płciową. Za nazwanie aborcji morderstwem idzie się do więzienia, a nauczycieli biologii potajemnie informujących uczniów, że z teorią ewolucji Darwina mogą konkurować idee kreacjonistyczne, wyrzuca się na bruk. Uśmierca się dorosłe osoby z chorobami genetycznymi. Reguły nowomowy każą nazywać wierzących katotalibami lub katoajatollahami, a Biuro do Walki z Fundamentalizmem zamyka ich w religijnych gettach. Autor przejmuje nawet dyskurs lewicy, choć konsekwentnie umieszcza go w cudzysłowie: to ci fundamentaliści są teraz „wykluczonymi”.

Owszem, Operacja „Chusta” to dystopia, a więc koszmar, a więc sen: dobrze wiadomo, jak niedorzeczne wizje mogły stawać pod powiekami Terlikowskiego w fazie szybkiego ruchu gałek ocznych. Doświadczony psychoanalityk by się przestraszył. Owszem, Operacja „Chusta” to dystopia, a jako taka rządzi się swoimi prawami: idzie na ustępstwa, upraszcza, kiedy to konieczne, wyolbrzymia i przejaskrawia. Widać to w Roku 1984 Orwella i Nowym wspaniałym świecie Huxleya. Ale ani dystopijna konwencja, ani domysł, że wizja Terlikowskiego może być produktem fazy REM, nie usprawiedliwiają operowania hasłami napisanymi flamastrami na transparentach, formułami z agitacyjnych broszur i wrzaskami z politycznych wieców.

Chciałoby się zrobić na złość Terlikowskiemu i przeczytać tę książkę jako prawdziwą utopię. Niestety proza gatunkowa angażuje czytelnika i włącza go w los bohatera, a jednocześnie umożliwia wymazanie całej skali szarości i dopuszcza proste podziały ignorujące niuanse i niejednoznaczności. Widać, że prawica to kocha, bo w efekcie obrońcy karpi i pstrągów mogą figurować jako mordercy niewinnych ludzi, geje jako cenzorzy świętych ksiąg, a katotalibowie naprawdę stają się sympatycznymi osobami nigdy niezaciskającymi piąstek (!) w programach publicystycznych. Gdyby jeszcze – pomijając całe zaangażowanie ideologiczne – Operacja „Chusta” była trochę mniej przewidywalna i trochę inteligentniej skrojona (przynajmniej tak dobrze jak 7:27 do Smoleńska Marcina Wolskiego). Z drugiej strony: lepsza słaba sensacja, ale dobry uczynek niż na przykład zrzynanie z Raymonda Chandlera, które jest wbrew siódmemu przykazaniu i za które można nie przekroczyć bram raju.

Ach, ach, jak dobrze po tej lekturze westchnąć z nadzieją i ufnością: „Sen mara, Bóg wiara!”.

• • •

Bańki polskie – spis odcinków

• • •

Filip Fierek – publikował w Popmodernie, Midraszu, Fabulariach i artPapierze. Badacz baniek polskich.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information