Bańki polskie (1): "7:27 do Smoleńska" Marcina Wolskiego

Filip Fierek

Wyobraźmy sobie, że wszystkie książki to bańki. Bańki dzielimy na mydlane i lecznicze. Puszczanie baniek mydlanych w kolorach tęczy sprawia przyjemność i zatruwa świat, dlatego nazywamy je bańkami antypolskimi. Stawianie baniek leczniczych ma cel głęboko moralny i bywa bolesne, dlatego nazywamy je bańkami polskimi.

Jako człowiek prawy i sprawiedliwy zajmuję się bańkami polskimi. Bańkę polską stawia się na Chrystusowym ciele Polski, by nabrzmiało do czerwoności. Jeśliby naciąć nabrzmiałe miejsce, bańkę zaleje piękna, bo polska, czerwona jucha.

Prawicowi pisarze piszą prawicowe książki, czyli stawiają bańki na Chrystusowym ciele Polski. Prowadzą terapię polskich idei, odnawiają polskie tradycje i polskość ocalają. Oto zmartwychwstaje Mesjasz Narodów. Postawiony na nogi przychodzi świat oswobodzić – od belzebubblów. Wszystko dzięki bańkom polskim: książkom polskich literatów, dla których dobro Rzeczpospolitej jest zawsze najwyższym nakazem.

Miejmy to już z bańki. Oto bańka polska.

PS Możliwe, że autor się myli, a powyższy wstęp jest bańką spekulacyjną.

[Grafika: Szymon Skalski]

 

 

Bańki polskie (1): "7:27 do Smoleńska" Marcina Wolskiego

 

To, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku w zimnym, podmokłym lesie rosyjskim, przyniosło interesującą modę literacką. Katastrofa prezydenckiego samolotu szybko awansowała do rangi mitu, stając się wydarzeniem definiującym modus operandi polskiej prawicy i rozpoczynającym nową narrację o Polsce i jej dziejowej roli. Wiele wskazywało na to, że temat Smoleńska, którym obracano w mediach, rozmowach przy świątecznym stole i pogawędkach na rybach, musi w końcu pojawić się w literaturze. I rzeczywiście – nie trzeba było długo czekać. Mniej więcej w trzynastą miesięcznicę (według nowego kalendarza) ukazał się Zgred Rafała Ziemkiewicza, jakiś czas później Bronisław Wildstein wydał Ukrytego, a w czwartą rocznicę katastrofy Marcin Wolski opublikował powieść sensacyjną 7:27 do Smoleńska.

Jej bohaterem jest Igor Rykow, rosyjski inżynier lotnictwa, który na kilka miesięcy przed planowanym lotem polskiego prezydenta do Smoleńska w celu upamiętnienia ofiar zbrodni katyńskiej bierze udział w remoncie polskiego tupolewa w Samarze. O tym, że w mieście nad Wołgą nie wszystko przebiegło zgodnie z normami bezpieczeństwa, wie od samego początku, ale znając się dobrze na ciemnej stronie Rosji (wiedząc, że Rosja od zawsze była na usługach diabła), w obawie o życie swoje i rodziny decyduje się trzymać język za zębami. Dopiero gdy jego koledzy, którzy także nabrali podejrzeń w związku z dziwnymi zdarzeniami podczas remontu w Samarze, giną w niewyjaśnionych okolicznościach, Rykow postanawia uciec na Zachód. Odtąd zrobi wszystko, by ujść z życiem i zmylić panów w czarnych garniturach, którym – jak podejrzewa – zależy na jego śmierci. Domyślając się, co mogło wydarzyć się kilka miesięcy wcześniej w Samarze, za wszelką cenę postara się uprzedzić polskie służby specjalne, by głowa Rzeczpospolitej nie wsiadła na pokład podejrzanego tupolewa.

Przekroczywszy ukraińsko-polską granicę, Rykow próbuje powiadomić o sprawie Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, ale gdy okazuje się, że jest infiltrowana przez Rosjan, zmienia plany. Wrobiony w zabójstwo polskiego funkcjonariusza, jest ścigany jednocześnie przez speców od mokrej roboty zza wschodniej granicy i przez polski wymiar sprawiedliwości. Nie może ufać nikomu, a czasu jest niewiele. Powieściowy zegar nakręcony przez Wolskiego dziwnie przyspiesza, a chrzęst jego mechanizmu zapowiada gruchot pękających czaszek i trzask łamanych na rosyjskich mokradłach kości.

 

 

Można by bezpiecznie powiedzieć, że Marcin Wolski napisał niezłą powieść sensacyjną. To prawda, ale tylko połowiczna. Na stronach jego książki otwiera się – kto by się spodziewał? – wymiar metafizyczny. Informacja, którą dysponuje inżynier Rykow, jest czymś więcej niż MacGuffinem. Wieść, którą niesie w świat, ma znaczenie dziejowe – zrozumiana lub zaprzepaszczona oddziała w skali planetarnej. Rykow jest apostołem jako żywo ze świętych ksiąg. Od jego ofiarności i zręczności zależy przyszłość Polski. Jeśli dzielny bohater nie zdąży, Rzeczpospolita utraci najwybitniejszych mężów stanu i zaprzepaści swoją szansę. Jeśli zapobiegnie zamachowi, uda się jej utrzymać miejsce w kosmicznym porządku rzeczy i uchronić od dziejowej katastrofy.

Pod gustownie udrapowaną powłoką sensacji rozgrywa się więc prawdziwy dramat metafizyczny. Jako czytelnicy uczestniczymy w dziwnym, na poły pogańskim, na poły chrześcijańskim obrzędzie. Jaka szkoda, że to obrzęd tani i odprawiany w scenografii z papier mâché. Taniość misterium – jak wiadomo – zawsze najłatwiej poznać po dewocjonaliach. Kiedy Igor Rykow, mniej więcej w połowie drogi do Warszawy, korzysta z gościny na plebanii w Kamiennej, razem z nim czytelnik poznaje panią Agatę, gospodynię proboszcza „wykonaną z samej dobrotliwości”, w której spojrzeniu kryje się coś, co Rykow „widywał jedynie na niektórych obrazach przedstawiających mistyków”. Pani Agata na widok Rosjanina zaczyna przeczuwać nadciągające niebezpieczeństwo. Gdy zostaje zabrany z plebanii przez policjantów, widzi snującą się za nim sylwetkę Pani Śmierci. Ale na tym jej rola w powieści Wolskiego się nie kończy. W nocy poprzedzającej start prezydenckiego tupolewa z Okęcia budzi się zlana zimnym potem: „Śnił jej się samolot, którym leciała, czysty, jasny, luksusowy… Ale kiedy usiłowała zagadać do sąsiada z prawej, zobaczyła, że jest cały pobrudzony błotem i krwawi z niezliczonych ran. Oczy miał szkliste. Nie żył. (…) Popatrzyła przed siebie i zobaczyła stewardessę, która szła, a właściwie unosiła się ponad przejściem, ponieważ nie miała nóg…”. Po przebudzeniu pani Agata, wiedziona złymi przeczuciami, podeszła do portretu Jana Pawła II, a kiedy go dotknęła, „poczuła, że ma mokre palce”. Ojciec Święty płakał.

Lejący słone łzy Wojtyła ma prawdopodobnie zagwarantować dramaturgię nie tylko tej scenie, ale całej powieści Wolskiego. Jeśli Jan Paweł II płacze, musi przecież dziać się coś niebywałego. Jego twarz wykrzywiona jest w grymasie bólu podobnym do tego, gdy „dosięgnęła go kula Ali Agcy”. Ale płynące po policzkach Wojtyły łzy ani trochę nie przypominają, na przykład, łez Jana Zamojskiego, wylanych przed śmiercią Samuela Zborowskiego z książki Rymkiewicza. Bliżej im do łez Matek Boskich wyposażonych w zbiorniczek na wodę morską i mały układ hydrauliczny. Podczas gdy językowi Rymkiewicza zawsze lub prawie zawsze udaje się dotrzymać kroku powadze chwili, Wolski popada w banał i śmieszność. Ma być podniośle, a jest tylko komicznie. Dzieje się tak za każdym razem, gdy autor odkłada na bok wątek sensacyjny i zaczyna snuć historiozoficzne refleksje, przestając mierzyć siły na zamiary i zapominając o literackim szeregu, do którego należy.

Jest to zresztą szereg, którego nie należy się szczególnie wstydzić. Jeśli 7:27 do Smoleńska potraktować jako mającą wieszcze ambicje opowieść o Polsce, jest to rzeczywiście lektura nie najlepsza. Jeśli jednak uznać, że książka Wolskiego jest powieścią gatunkową, wypada całkiem nieźle na tle polskiej produkcji literackiej. Autorowi udało się utrzymać w garści wszystkie rozpoczęte wątki i sprawnie je zapleść, stworzyć i stopniowo podnosić napięcie oraz przekonująco skonstruować główne postaci. Rykowowi co prawda nadal daleko do świetnie wymyślonego Popielskiego czy Mocka z kryminałów Krajewskiego, ale trudno mu nie kibicować i nie czekać z wypiekami na twarzy na rozwiązanie akcji. Muszę przyznać, że sam bardzo chciałem, żeby udało mu się przechytrzyć złych Rosjan, zatrzymać ten przeklęty samolot i uratować Polskę. Swoją drogą, chyba tak ma działać literacka maszyneria ideologiczna. Tylko dlaczego wybebeszyła się w trakcie działania?

• • •

Bańki polskie – spis odcinków

• • •

Filip Fierek – publikował w Popmodernie, Midraszu, Fabulariach i artPapierze. Badacz baniek polskich.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information