Jak nie dostać pracy szukając jej? Odpowiedź Jakubowi Baranowi

Anna Grochowska

Lato zapowiada się upalnie. Ty w tym czasie siedzisz w domu, nie masz pracy, i na każdym kroku pytany o nią informujesz wszystkich o swoich niepowodzeniach w znalezieniu jej. Wiesz, że w Twoim zawodzie o pracy, w której można zarobić, nikt nie słyszał, więc szukasz jej w dochodowych branżach. W głębi duszy jednak wcale tej pracy nie chcesz. Właśnie dlatego, jako były rekruter – specjalnie z myślą o Tobie – zamieszczam tu kilka praktycznych rad, jak nie dostać pracy szukając jej. Sukces murowany!

 

Jak się narobić, żeby zarobić?

 

Przeczytawszy świetny tekst Jakuba Barana pt. Jak się nie narobić?, nie mogłam usiedzieć spokojnie. Jak zaznaczył wspomniany autor, „podobno praca przechodzi do lamusa”. Jest to prawdą przenajświętszą. Sęk w tym, że bycie modną nigdy nie było moją mocną stroną. Jakub Baran pisze dalej: „Praca coraz częściej traktowana jest jako hobby, bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że czas wolny poświęcamy na bezpłatne staże, które często wymagają od nas wkładu własnego?”. Ano właśnie. A ja, naiwna, liczyłam na to, że jak pójdę do pracy, to będzie za co „żyć i żreć”. Nie, nie będzie. Z tego też powodu w pewnym momencie swojego życia postanowiłam zająć się rekrutacją.

Okazało się, że wynagrodzenie jest godziwe i mogę żyć. Inna sprawa, że nie było kiedy. Jedyne trzynaście godzin dziennie na zleceniówce w biurze powodowało, że o życiu nie było za bardzo mowy. Przynajmniej dylemat „żyć czy żreć” rozwiązał się sam.

W rekrutacji byłam bardzo dobra, posiadam wszak niezbędne do wykonywania tego zawodu kompetencje miękkie. Jakie kwalifikacje miałam poza tym? Żadne. Podwoje nowo tworzonego w firmie (nazwijmy ją „firmą X”, tak jak w tysiącach prac magisterskich i licencjackich z ZZL) działu rekrutacji otworzyły się na osoby kompletnie nie wiedzące, co robią. Szefostwu przyświecała zasada: im głupszy pracownik, tym łatwiej nim pokierować. Istniała obawa, że gdybym przyznała się zarządowi do doktoryzowania się w zakresie nauk humanistycznych – co (broń Boże!) nie stanowi dziś o inteligencji – moja błyskotliwa kariera zakończyłaby się równie szybko, jak się zaczęła. Nie wychylałam się. Po trzech miesiącach nieubłaganej selekcji rekruterów zostałyśmy z koleżanką managerami działu rekrutacji. Przez rok obserwowałyśmy, jak ludzie robią wszystko, by – usilnie starając się o pracę – nie dostać jej.

 

Jak napisać CV, żeby nie dostać pracy

 

Nie będę tu pisać o rzeczach oczywistych: o tym, że aby nie dostać korpopracy (lub poważnej pracy w wyuczonym na studiach zawodzie), trzeba wysłać CV opatrzone np. zdjęciem w stylu duck face czy z imprezowym selfie z kieliszkiem wódki w ręce; albo o tym, że opisane doświadczenie zawodowe i wykształcenie kandydata są z czasowego punktu widzenia dziurawe jak ser szwajcarski. Nie trzeba też wspominać, że aby na rozmowę Cię nie zaprosili, wystarczy napisać CV z taką ilością błędów ortograficznych i gramatycznych, że rekruter będzie musiał się upewnić w translatorze Google’a, w jakim języku otrzymał dokumenty aplikacyjne. To są przecież oczywistości. Żeby naprawdę i na pewno nie dostać pracy, należy wykazać się inwencją. Poniżej prezentuję wybrane przykłady.

Co warto podać w rubryce „Dane osobowe”, aby nie zaproszono Cię na rozmowę? Po pierwsze, możesz dać rekruterowi do zrozumienia, że jesteś za młody do podjęcia pracy. Sama dostałam aplikację pana urodzonego w roku 2013, co wówczas oznaczało, że ma niespełna pół roku. Istniała obawa, że jeszcze nie umie chodzić i mówić, choć stało to w wyraźnej sprzeczności z treścią cefałki. W danych osobowych warto też rozwiać wszelkie wątpliwości odnośnie do swojej wagi, wzrostu czy stanu cywilnego. Tak stało się w przypadku jednej z pań, która chciała zostać managerem w firmie X. W jej CV widniała następująca informacja: „Stan cywilny: rozwiedziona i wciąż niezaspokojona”. W aplikacji tej kandydatki zauważyłyśmy z koleżankami po fachu swoistą roszadę potrzeb zamieszczonych w piramidzie Maslowa. Niestety, pomimo najszczerszych chęci, nasza oferta pracy nie mogła zaspokoić jej głodu.

Jeśli z kolei chcesz nie dostać pracy z powodu rubryki „Doświadczenie zawodowe”, możesz posłużyć się koncepcją jednego z kandydatów do wspominanej tu firmy X i wpisać sobie rzecz następującą: „Trener-szkoleniowiec z przemocy seksualnej wobec dzieci”. Wówczas nie tylko nie dostaniesz pracy, w której trzeba by było pracować, ale możesz też zostać więźniem. Ten świetny sposób, aby zarobić i się nie narobić, szerzej opisał Jakub Baran w przywoływanym przeze mnie tekście.

Również języki są ważne. Nie chcesz się chwalić swoim angielskim na rozmowie? Zawrzyj w CV dosadną i nie budzącą sprzeciwu informację: „Biegły angielski (poziom B1)”.

Jeśli nie jesteś jeszcze pewien, czy Twoje dokumenty rekrutacyjne są wystarczająco dopracowane, by pracy nie dostać, napisz CV w formie elaboratu na przynajmniej 10 stron znormalizowanego maszynopisu. Jeśli wydaje Ci się to niemożliwe, bo nie masz tyle doświadczenia zawodowego, tylu ukończonych szkół, kursów itd., to jesteś w błędzie! Kandydaci do firmy X nie mieli z tym żadnych problemów. Prezentowali bowiem wszystkie filmy i programy telewizyjne, które obejrzeli, książki, które przeczytali; pisali, że lubią kotki, psy i konie (plus za wrażliwość na los zwierząt!). Niektórzy chwalili się swoimi graficznymi umiejętnościami, rysując w Paincie księżyce, gwiazdki i serduszka (tak, to była aplikacja na stanowisko administracyjne w biurze). Ci mniej techniczni wykonywali swe dzieła na wydruku CV, po czym przesyłali potencjalnemu pracodawcy skan. Proste rozwiązania są najlepsze!

Skoro już mowa o grafice, pamiętaj, że aby na pewno do Ciebie nie oddzwoniono z propozycją rozmowy rekrutacyjnej, musisz zadbać o niekonwencjonalną szatę graficzną. Jeśli Twoje CV przypomina to:

 

 

możesz czuć się bezpiecznie.

 

Jak odebrać telefon, żeby nie dostać pracy

 

Po pierwsze, jeśli chcesz mieć pewność, że rekruter nie zadzwoni – nie podawaj danych kontaktowych! Wówczas zachowasz anonimowość. Dla pewności absolutnej wyślij swą aplikację przez formularz kontaktowy, tak aby rekruter nie zyskał przypadkiem dostępu do Twojego adresu e-mail! Możesz też np. nanieść swoje zdjęcie w CV na pole danych adresowych. Wtedy, przy okazji, pokażesz swoją wysokiej klasy nieumiejętność obsługi Worda czy też (o zgrozo!) Open Office’a.

Jeśli jednak postanawiasz zaryzykować, grasz dalej i podajesz swój numer, pamiętaj, że na tym etapie najskuteczniejszym sposobem na to, by nie dostać pracy, jest nieodebranie telefonu.

Albo przynajmniej nie osobiście.

Dzwonię do mężczyzny. Odbiera starsza kobieta, rodzicielka kandydata:

– Dzień dobry, z tej strony Anna Grochowska, firma X. Dzwonię w sprawie aplikacji na stanowisko kierownika, którą otrzymałam od pana Macieja XYZ. Czy mogę z nim rozmawiać?
– Maciuś wyszedł po bułki do Lidla. Bardzo proszę zadzwonić za pół godziny, to przekażę synkowi telefon.

Za pół godziny mam mieć komplet umówionych rozmów na jutro. Nie zadzwonię do Ciebie, trzydziestopięcioletni Maciusiu, choć też lubię bułki z Lidla.

Nadmienić trzeba też, że znakomitą praktyką jest nieodbieranie telefonu połączone z wysyłaniem do rekrutera SMS-ów o treści następującej: „kim jesteś???!!!! :P :D :D”, „napisz kim jesteś bo nie odbieram nie znanych numerow!!!!!”, „misiu oddzwonię potem nie mogę teraz.co na obiad?”, etc. Skuteczność gwarantowana.

 

Co zrobić na rozmowie, żeby nie dostać pracy

 

W tym wypadku również nie warto wspominać o sprawach oczywistych, np. o przedstawieniu byłego pracodawcy jako osobnika wysysającego krew z pracowników, którego protoplastą był sam Vlad Dracula. Nie jest to jednak nic szczególnego. Jeśli chcesz się wyróżnić i zostać zapamiętanym, rusz głową. Poniższa sytuacja może stanowić dla Ciebie inspirację.

Na początku mojej kariery w HR na własnych błędach uczyłam się zadawania pytań o charakterze behawioralnym. W pierwszym miesiącu mojej pracy, na rozmowę ws. stanowiska kierownika placówki rozrywkowej przyszedł pewien pan, ubrany w strój, który na wczasach za granicą natychmiast pomógłby w identyfikacji jego narodowości. Nie ukrywam, że od początku był mocnym kandydatem na niedostanie tej pracy. Zadałam swoje sakramentalne pytanie:

– Proszę sobie wyobrazić, że jest pan na weselu brata jakieś 200 kilometrów od miasta, w którym pan pracuje. Nagle, o pierwszej w nocy, odbiera pan telefon od pracowników klubu – mają awarię kanalizacji. Jak pan na to reaguje?
– No jadę i przetykam ten kibel!

Już nigdy nie zadałam pytania, które przywodziłyby na myśl ekskrementy.

Wszystkie historie są prawdziwe. Wszystkie omówione techniki, jak nie dostać pracy –sprawdzone. Niemniej jest w tej materii jeszcze dużo do zrobienia. A zatem – do dzieła!

• • •

Anna Grochowska – doktorantka literaturoznawstwa na Wydziale Polonistyki UJ, absolwentka filologii polskiej i historii sztuki. Dyrektor Festiwalu Ścieżkami Pisarzy. Badaczka cracovianów, stypendystka Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W 2016 roku nakładem Wydawnictwa Literackiego ukaże się jej monografia krakowskiego Domu Literatów.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information