Ziemia Urlop (Dziewiąty)
Będzie to historia (w długiej pozycji) dwóch kobiet. Dwóch Brytyjek, z których starsza (o dwa lata) badała młodszą o urodzie rusałki. Uroda, jak i natura, starszej miała bardziej niewinny charakter. Młodsza wychowywała się w lesie, starsza w ogrodzie. Tak mi się przynajmniej zdaje... Gdy internetowe strony w świetle Wikipedii kłamią, wydaje się, że jedynym ratunkiem od chaosu i bezsensu jest zdanie się na siebie i swoją wyobraźnię. Tak mi się przynajmniej zdaje... Pozwolę zatem na moment uwierzyć sobie, że moim literackim modelem STRUKTURY jest Kurt Vonnegut. Tak sobie przynajmniej pozwolę... I opowiem o dwóch angielskich dziewczynach. O Gillian i Sally Jess.
Zdarzyło się raz pod koniec lat 60., że generalnie sporo rzeczy się pozytywnie zdarzyło. Tłuste i opasłe rezerwy kapitału poczęły z wolna obracać się na rożnie nagrzanych tzw. neoliberałów. (Wyobraźcie sobie, proszę, przez wzgląd na biednego Autora i wybiedzony Artykuł, że znajdujemy się w roku 94., kiedy to za nowy numer „Bravo” płaciliście 6 i pół tysiąca złotych. Grzaliśmy już wtedy na oparach, ale dobrze się grzało, a potem sobie zrobiliśmy denominację, pamiętacie? I teraz przeskoczmy sobie rok 95. i grzejemy 96., świat grzeje od czterdziestu lat, pieniądz grzeje karoserie Maseratich, pieniądz-słońce. I wracacie Maseratim z Łodzi, przejeżdżając czerwone światła, do Pabianic, by w domowym zaciszu obejrzeć ostatni odcinek Twin Peaks, który i tak, przez wzgląd na niebezpieczeństwo nie dojechania na czas, był gotów nagrać się na kasetę VHS. I oglądacie. I ni w chuja nic nie wiecie. To były te dobre czasy. Jak dziwnie, jak dziwnie.) I tak ciepłotą grzejąc podbrzusza matczyne poczęły rodzić pod koniec tych lat 60. dzieci. O dwójce z nich sobie teraz opowiemy.
Najpierw starsza (najstarsza), ta o bardziej niewinnym charakterze. Ta o szarych („szary”) oczach. Doktorantka z Clare College, która, sfrustrowana „intelektualnym samobójstwem” akademickiej antropologii, postanowiła rozpocząć karierę w dziennikarstwie. Ta, która w latach 2005–2007, jako redaktorka „Financial Times”, zaaplikowała swe etnograficzne umiejętności analityczne do banku inwestycyjnego J.P. Morgan i odkryła, że odseparowanie kulturowe prowadzi do tworzenia instrumentów finansowych mających małe pokrycie i mogących dojmująco uszkodzić gospodarkę. Gillian Tett w 2006 roku przewidziała kryzys finansowy. Wow.
Teraz młodsza (najmłodsza), ta o włosach koloru sosnowego pnia. Wychowana na dzikich i pachnących naftaliną peryferiach angielskiej akademii powiewała słodkim aromatem jesieni, gdy przechadzała się dziewczęco po krużgankach Trinity College. Bakalaureat z ekonomii. Bakalie z ekonomii. Bakalie z korali. Bakalie z karmelu. Leśne żony. To nie spiczaste uszy, to klonowe liście za ucho włożone. Co masz za uchem, Sally Jess? Co mam za uchem, dziadku? (odgłos otwieranej kasy) A nickel! A nickel! Dumna wnuczka na studiach rozpoczyna letnie praktyki. Zaraz po studiach zasila drużynę Morgana. The House of Morgan. Białe Jot i Pe na tle niebieskim, motto: A nickel! A nickel! Blythe Sally Jess Masters z domu Morgan, jak powszechnie się uważa, jest twórczynią swapu ryzyka kredytowego (promeritum cesso permuto), który miał kosmiczne reperkusje na tle sektora finansowego.
Będzie to dwóch kobiet inna historia dziwniejsza…
Jesteśmy w roku 89. i Gillian jest w Tadżykistanie na badaniach doktoranckich, a Sally Jess na Park Avenue, na Manhattanie, na studenckich praktykach w J.P. Morgan. Koks, Lux, ten zanim parafki, obcasy, krach, pieniędzmi się, pieniędzmi, mieniem, zielenią od boga dzwońca. Wyjechałam do New Yorku, idę Piątą Aleją, zastanawiam się, jaki by tu kantorek mały wyczaić i spotykam Walutę.
– Wymienimy się?
– A duża ta marża?
– Nieduża.
I przypominam sobie, że ten cały związek jest tylko rozpatrywaniem jednej wobec drugiej. Tak sobie przynajmniej przypominam…
Nie potrafię sobie tego przypominać… tej historii… o dwóch kobietach. Dwóch dziewczynach. Waluta, na przykład… Ta waluta, ten przykład… Gillian wymieniła swoje funty o wiele później niż Sally Jess. Przypomnijmy: „Gillian Tett dołączyła do [londyńskiej] redakcji „Financial Times” w 93. i początkowo pracowała jako korespondentka w byłym Związku Sowieckim i Europie, oraz w zespole ekonomicznym. W 97. objęła stanowisko szefowej biura w Tokio, powracając w 2003 by zostać deputowaną szefową kolumny Lex”. Gillian (powróciła) na stanowiska redaktora prowadzącego amerykańskie wydanie FT we wrześniu 2014 roku. Wydawać by się mogło, że rezolutna, opanowana i czujna Gillian wyprowadzi amerykańskie wydanie FT na czoło branżowej prasy czytanej przy akompaniamencie skórzanych skrzypień i lodowych cymbałków. Tett deleguje ciężar opiniotwórczy swej gazety na jej wydanie online (w darmowym koncie macie 8 artykułów miesięcznie!!!), bierze w objęcia formy elektroniczne, zwiastuje rychły koniec fizycznego pieniądza i nadejście ery wszechtransakcji bezgotówkowych. Po niedawnym artykule możemy z przykrością stwierdzić, że Gillian pokochała na dobre dolary i daleko jej do drapieżnej komentatorki seksownych derywatów. Swapów ryzyka kredytowego. Obligacji zabezpieczonych długiem. Syntetycznych instrumentów finansowych…
Zacznijmy od początku. Napiszmy o tym scenariusz.
Depresja Pieniądza
Odcinek Pierwszy (Jak o Boca Raton)
PLENER: Boca Raton Resort & Club. Na soczyście zieleniejącym się frontowym trawniku klubu, na tle oszklonego wejścia głównego widzimy mężczyznę ubranego w elegancki i widocznie wygodny garnitur, który (mężczyzna, nie garnitur) miarowo, sprawiając wrażenie spacerującego przechodnia, zbliża się do kamery. Gdy gubimy w kadrze jego lśniące buty, MATT DAMON zatrzymuje się wkładając swobodnie ręce do kieszeni spodni i zwraca się wprost w obiektyw kamery.
MATT DAMON:
It was in this building, in June 1994, that a group of young, eager and educated people met to engage in a cordial get-together filled with long conversations on many interesting topics, enthusiastic discussions and, often than not, more intimate short-term [Uśmiecha się], forgive the pun, relationships. [Odwraca wzrok wprost w obiektyw drugiej kamery, która kadruje go w planie średnim, gubi uśmiech (MATT DAMON, nie kamera) i kontynuuje poważnie] Astonished by the fact that everything, from room service, food and drinks to tailor services and over-the-counter [powraca mu na twarz uśmiech tym razem w towarzystwie lepiej, w średnim planie, widocznej krępującej mimiki]
PRZEBITKA na PAULIEGO Gualtieri z Rodziny Soprano, ubranego w swój codzienny dres, wypomadowane włosy i złoty łańcuszek z medalionem Matki Boskiej, unoszącego lewą dłoń w karcącym geście.
PAULIE:
Madonn, forget the puns already, will ya!
Wracamy do MATTA DAMONA, który kontynuuje swoją narrację, lecz już w innej scenerii. W kadrze widzimy brzeg basenowego baru w Boca Raton Resort & Club, na który (bar, nie brzeg) dłoń MATTA DAMONA odstawia gin z tonikiem w spoconej od lodu plastikowej szklance, a kamera z wolna wędruje w kierunku jego twarzy.
MATT DAMON (kontynuuje):
drug dealing, was a signature away. That the money was corporate, and the corporation [krótka pauza] was J.P. Morgan [przytakując uśmiecha się porozumiewawczo].
Cięcie i NAJAZD kamery na GILLIAN Tett piszącą po godzinach, w towarzystwie samotnej biurkowej lampy, artykuł w redakcji „Financial Times”. Słyszymy frywolne, śmiałe i ryzykanckie stukanie w klawiaturę stacjonarnego komputera. Stukanie przybiera na sile i poziomie natężenia. Tempo pozostaje miarowe, powoli spada, lecz ciśnienie rośnie. Rzadsze uderzenia stają się coraz głośniejsze wydając echo o coraz większym pogłosie by naturalnie rozpuścić się do dźwięków muzyki z…
CZOŁÓWKI. Plenery Hrabstwa Palm Beach na Florydzie. Peanut Island Park, Atlantic Dunes, Northwood Village w West Palm Beach, palmy, samochody, słońce, kostiumy, opalona skóra, ciemne okulary, Maserati, dzwońce, papugi, banery, kabriolety, wózki golfowe, soki pomarańczowe, uszminkowane i rozchylone wilgotne kobiece wargi połączone cieniutką strużką śliny, Kokomo i białe zęby, Jawa. Sen. Cały ten MONTAŻ ruchomych widoków odbywa się w rytm i przy akompaniamencie dźwięków muzyki z… Po 90. sekundach muzyka blednie, a obraz płynnie przechodzi z ulic Boca Raton na podjazd przed Boca Raton Resort & Club. Pod główne wejście podjeżdża czerwone Maserati. Z samochodu wychodzi KOBIETA. Znaki szczególne: rozwiane włosy koloru sosnowego pnia, apaszka o kolorze jesiennych liści, kremowy żakiet, błękitne legginsy. Cięcie do HALLU i najazd z góry na recepcję, do której zbliża się KOBIETA. Kładzie na blacie recepcji dłoń i zaplątane w niej kluczyki do samochodu z brzęczącym breloczkiem, 200-dolarówkę, mini pen, kartę kredytową i wydruk potwierdzenia rezerwacji. Recepcjonistka (młoda AZJATKA) sięga ręką po ostatnie dwa rekwizyty i zwraca się z szerokim uśmiechem do KOBIETY.
AZJATKA:
Ach, pani Masters! Witamy w Pensjonacie i Klubie Boca Raton. Mam nadzieje, że miała pani przyjemny lot?
MASTERS:
[zamyślona melancholijnie spogląda na breloczek od kluczyków, który teraz, widoczny w kadrze, okazuje się zmatowiałą pięciocentówką z Tomaszem Jeffersonem na awersie, i uśmiechając się do siebie szepce] Piąteczek…
AZJATKA:
Pani Masters?
MASTERS (trzeźwiejąc):
Tak, lot minął w bardzo przyjemnej atmosferze, dziękuję. [parskając wokoło Meryl Streepem z Prady] Poproszę zanieść do pokoju pawie pióra, prospekty i siatki demarkacyjne. Po lunchu przywiozą nosorożce skóry i wielbłądzi pysk. [odwraca się na pięcie by momentalnie zatrzymać się w bezruchu i spojrzeć nieprzytomnie z rozchylonymi ustami na recepcjonistkę i ponownie trzeźwiejąc] Naturalnie proszę też przysłać pokojówkę z butelką Ruffino Chianti, winogronem, gruszkami, Pecorino Romano i [ostanie słowa wypowiadane są w jej ustach głosem Tony’ego Soprano] gaba gul.
Cięcie i ODJAZD kamery od deski serów, winogron i soczystych gruszek. Kamera mija sięgającą do ust dłoń ubraną w plastry włoskiej wędliny. Sławomir SHUTY przeżuwając mięso zwraca się do kamery znajdującej się teraz we wnętrzu domu schadzek po drugiej stronie granicy przystrojonego w boazerię koloru wędzonego sosnowego pnia, szklane naczynia i elementy zieleni, czerwieni i bieli.
SHUTY:
No tak, nie jestem Jamesem Gandolfinim, a TO [podnosząc w górę dłoń z wędliną] nie jest z [przesadnym akcentem] gaba gul.
ZBLIŻENIE na tę samą dłoń, z której wypada na drewnianą podłogę ogryzek marchewki. Cięcie. Jesteśmy w lesie, spomiędzy sosnowych pni (jesteśmy nad morzem, słychać odległy szum fal) wyłania się:
SHUTY (gestykulując):
Nie jestem także osobą gotową udzielić odpowiedzi na wszystkie nurtujące was pytania. Kim więc jestem? [od tego momentu, z każdym słowem, postać SHUTEGO oddala się w gwałtownych skokach odjazdu kamery] Makietą. Przypinam. Sobie. Ordery.
ZBLIŻENIE na męskie dłonie trzymające, jak w koszyczku, sosnowe szyszki.
SHUTY (z offu):
A zmieniam się. [odjazd kamery do planu amerykańskiego, SHUTY stoi na tle średniego komfortu pensjonatu nad polskim morzem] W amerykańskiego aktora [teraz zdajemy sobie sprawę, że MATT DAMON z pierwszego pleneru był tak naprawdę od początku SHUTYM] opowiadającego cudzą historię. [pieszczotliwie i ze zmartwieniem] Misiaczku? Misiaczku?
ROZCHYLAMY powieki by przez mgłę posamolotowej drzemki dojrzeć OBLICZE pokojówki.
OBLICZE:
Misiaczku? Misiaczku? Telefon do ciebie.
Ubierające się OBLICZE zsuwa się z łóżka na podłogę by pozbierać kieliszki, butelkę po winie, gałązki po winogronach i ogryzki gruszek. W rytm zbierania MASTERS podnosi słuchawkę, z której dobiega głos PRODUCT menadżera.
PRODUCT:
Sally, pamiętasz ten projekt, o którym mówiłaś na ostatnim team meetingu? Dyskutowaliśmy proces zredukowania ryzyka kredytowego dla Exxonu.
MASTERS (wyraźnie zmęczona i podirytowana):
Jezu, Tom, prosiłam cię, byś nie zwracał się do mnie w ten sposób.
PRODUCT:
Wybacz, partnerze. Dołączę do was po kolacji. Bądź tak dobra i przygotuj dla mnie jakiś niewielki briefing odnośnie tego projektu. Dobrze, Blythe?
MASTERS:
Jasne, Tom, zobaczymy się wieczorem.
Odłożywszy słuchawkę MASTERS odprowadza wzrokiem dźwięk zamykanych za OBLICZEM drzwi. Następnie wędruje wzrokiem po ścianach pokoju wytapetowanych w sceny z mitologii. Ceres. Jowisz. Prozerpina. Hermes. Pluton. Misteria eleuzyjskie. MASTERS spragniona wytęża wzrok. Cięcie…
Przed nami 78-letni Władysław BAKA, dwukrotny Prezes Narodowego Banku Polskiego, zdobywca Krzyżu Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski. Bankowiec, działacz polityczny, ekonomista. Z łysiną wylewającą się na obiektyw kamery.
BAKA:
Miejmy ciągle na uwadze, że ten cały związek jest li tylko rozpatrywaniem jednego wobec drugiego. Odwieczna dychotomia. Jak waluta i przelicznik. Jak Ryzyko i Nagroda. Instrument bazowy i derywat. Dług [rozkłada wymownie i krótko ręce] kredyt i nieuiszczenie zapłaty [ponownie rozkłada ręce takoż krótko i wymownie] należności. Gdyby przeliczyć ilość tego, co mamy i ilość tego, co chcielibyśmy mieć, liczby mogą się zgadzać. Jednak, gdy ten sam proces zaaplikujemy do WARTOŚCI tych rzeczy i przeliczymy wartości rzeczy, a nie same rzeczy w sobie [stopniowo i zauważalnie BAKA poczyna wpadać w drgawki, które strącają mu z głowy sztuczną łysinę by ukazać owłosioną głowę SHUTEGO]
SHUTY (plując pianą):
… to zorientujemy się, że słupek aktywów, czyli tego, co mamy, jest nieporównywalnie mniejszy od słupka pasywów [gwałtownie spadając z fotela rozkłada wymownie i po wieczność ręce], czyli tego, czego pragniemy. [kona]
CIĘCIE. Słyszymy ustanie stukotu w klawiaturę. Cisza. Jednostajnie pulsują: tętno komputera, lampka na biurku, odbijająca światło monitora para szarych oczu. GILLIAN zmęczona wstaje i odchodzi od stanowiska pracy znikając poza kadrem. Powolny NAJAZD na iskrzący się monitor.
[Practical Information: czyta Matt Damon. Możecie Państwo składać zamówienia, nabywać, zbywać bądź wymieniać swe udziały w Ziemi Urlop pod numerem telefonu bądź adresem. Możliwe jest także dokonywanie jakichkolwiek transakcji za pośrednictwem naszej witryny internetowej. Posiłki podawane będą w dwóch turach. Zwałowej i kacowej. Uczestników zmiany zwałowej zachęcamy do wcześniejszej rezerwacji poprzez nakreślenie odpowiednich figur w książce gości. Powyższe informacje są akuratne jak na 8 listopada 2014.]
PLANSZA: W następnej Depresji Peniądza. Na tle GŁOS z offu:
GŁOS (głosem Krzysztofa Majchrzaka):
Sally wyraźnie zbliża się z Terri po wspólnej wizycie w saunie. Tom w wirze szampańskiego upojenia wpycha Gregga do hotelowego basenu. Ekipa derywatów zamawia, drogą żartu, 50 koktajli krewetkowych na rachunek pokoju Billa. Chip zakłada spółkę z córką Rocco i byłą żoną Teda. Tak sobie przynajmniej zakłada. Wierzę w spędzanie czasu nad tym, by mieć rację.
Posiadanie racji zajmuje mniej czasu niż mylenie się.
Wierzę w poważne traktowanie mojego klienta, mniej
egzaltowanie
Najbardziej pociągającą jest prosta zasada, która konstytuuje istnienie sektora finansowego, zasada mówiąca o tym, że można, należy, warto (to jest dobre słowo), WARTO. Nadawać, szacować, przyznawać WARTOŚĆ. Rzeczom, czynnościom, stosunkom, umowom. Całkowicie arbitralnie.
GŁOS przeinacza się niepostrzeżenie w plujące pianą ZWŁOKI Shutego.
ZWŁOKI:
Przynajmniej podczas incepcji systemu. Od zarania rynków kształtowanie się procesu wartościowania było żmudne i mozolne, a sam proces determinowany był wieloma zmiennymi, ale stała była jedna: syntetyzować rzeczywistość licząc każdy jej element o najmniejszej (niepodzielnej) wartości. 0 albo 1. 0 albo 1. 0 pozostanie poważne samego siebie. [Risk warning: Potential investors are advised that the Objectives and Investment Policy section of this document, as well as a whole damn document if you decide to be such a bitch about it, contains highly subversive content. Go fuck yourself.]
To dobrze, że mnie rozumiesz.
• • •
Czytaj także:
- Wojciech Stępień - Ziemia Urlop (Następny)
- Wojciech Stępień - Ziemia Urlop (Dwudziesty pierwszy)
- Wojciech Stępień - Ziemia Urlop (Drugi)
- Wojciech Stępień - Ziemia Urlop (Spóźniony)
• • •
Wojciech Stępień (1985) – kompozytor, poeta, prozaik, okazjonalnie aktor i wodzirej. Autor tomiku poetyckiego Ściana Insana, muzyk ze stajni cichego nabiauu, satelita Chleba. Mieszka na krakowskich Klinach.