Trendy Srendy (2): Każdy facet był kiedyś Engelkingiem

Konrad Janczura

„Pssst! W mieście ludzie gadają”. Wszyscy wiemy, że w literaturze najczęściej wiele hałasu o nic. Ale i z tego hałasu można wiele wysłyszeć. Tak oto, aby naszkicować gwarny tłum czytelniczy z polskich miast i wsi, powstał cykl Trendy Srendy. Bo to Polska właśnie. Uwaga: cytujemy autorów recenzji jak najdokładniej, wobec czego nie odpowiadamy za popełniane przez nich błędy.

 

 

Trendy Srendy (2): Każdy facet był kiedyś Engelkingiem

 

To niezwykłe, jak bardzo typowe jest dojrzewanie literackie u mężczyzn. Ze wszechogarniającego spisku, przechodzi się w nihilizm i mizoginię (życie, życie). Potem na przykład w staroświeckie mędrkowanie. Właściwy język pisarza, najprawdopodobniej, przychodzi koło trzydziestki. Tak chyba jest z kolegą Engelkingiem. Boję się używać tej formy, gdyż w jednym z wywiadów autor i jego interlokutor mówili sobie na „pan”. Jednak zaryzykuję, bo niebawem to ja wystawię swoją mordę do bicia i to on będzie mógł wypisywać złośliwe komentarze na temat tego, co stworzyłem (choć niekoniecznie musi tego chcieć). Nie muszę jego prozy recenzować, bo na jej temat napisano już sporo. Młody Engelking jest pisarzem sprawnym, aczkolwiek wciąż dojrzewającym. Nie ma więc co męczyć go za rzeczy, które młodym pisarzom się zdarzają.

Chciałbym więc przyjrzeć mu się pod innym kątem. Perspektywa ta nasunęła mi się, kiedy zobaczyłem – po otwarciu opasłego tomu jego ostatniej powieści – cytat z Lermontowa. Bohater naszych czasów jest książką, którą sam także karmiłem się gdzieś kiedyś, w okresie studenckim. Zaraziła mój umysł niezwykłą goryczą, a to w niej (co było głupie, przyznaję) upatrywałem najwyższej szlachetności, jaką można sobie wyobrazić.

Piszę podobnym tonem, jako że przypomniałem sobie siebie z tamtych czasów. I te hektolitry alkoholu, które wlewałem w niewinną, chłopięcą twarzyczkę, z histeryczną motywacją utraty wiary w ludzkość. Czyniłem swoje funkcjonowanie koszmarnym, bo wydawało mi się to właściwe. Mądre. Wyniosłe i szlachetne.

Czytając więc ostatnią powieść Engelkinga głównie rechotałem. Nie z niego, ale z siebie. Mnie również fascynowali podli ludzie. W najbardziej istotnych momentach życia, takich jak egzaminy na studiach czy rozmowy z ukochanymi kobietami, ogarniało mnie szaleństwo, nad którym nie chciałem nawet zapanować. Wydawało mi się, że tak każe mi wrodzona podłość. Kaprys. Wielkopańskość. A przecież… co tu dużo mówić, to głupie!

Ale ma Engelking ten heroiczny cel, który i ja miałem. Szuka bohatera naszych czasów. Tych czasów. Uwrażliwiony na wszechogarniającą pustkę, szuka substancji, którą mógłby ją zatruć, uśmiercić. I ja widziałem ją w „wielkim człowieku”, wielkim człowieku na miarę dziewiętnastego wieku. I ja widziałem ją w pisaniu o największych ohydztwach rzeczywistości: o manifestowaniu siły, czystej siły.

Tylko że to wszystko jest jak korwinizmy: brzmi efektownie, ale nic nie znaczy. Jest pewnym przyjemnym obliczem czasów kryzysu, kiedy to mężczyźni zyskują swoje upragnione demoniczne oblicze, mogąc panoszyć się w swojej bestialskiej swawoli. Ale kogo to, tak czy inaczej, obchodzi.

I tyle właściwie tak naprawdę o Engelkingu, bo on, ów młodzieniec, kolega po piórze i człowiek, którego bardzo szanuję, uświadomił mi jedno – pisarstwo mężczyzn, dziś, jest impotencją. Piszę to z pewną dozą goryczy, gdyż sam jestem mężczyzną. Nie mogę jednak pojąć, jak to się dzieje, że w tak skomplikowanej rzeczywistości, jaką dziś mamy, większość panów nie potrafi znaleźć języka, który byłby zaiste elastyczny. Niemalże każdy lubi przytaczać swoje młodzieńcze dyrdymały – jedni ziny, drudzy hip-hop, trzeci strofy Mickiewicza. Albo jak Engelking – „wielką prozę”. Ale co z tego?

Najciekawsze powieści ostatnich lat, jak Szczerkowa Siódemka, Inna Dusza Orbitowskiego czy nawet Morfina Twardocha, są o tyle, że tak powiem, „niemęskie”, iż konstruują język, który zaczyna się i kończy w nich samych. Nie tworzą pisarzy, ale tworzą dzieła. Tak bardzo mi się to podoba, że odrzucam wszelkich Pilchów, wszelkich Żulczyków albo inne powieści Twardocha. Dlaczego? Bo wychowały mnie kobiety.

Kiedyś kultura, którą konsumowałem, miała za zadanie sparzyć mi gardło, a potem dać nóż do ręki. Chciałem przepychać się łokciami przez wszystko, czego wymaga ode mnie życie. I znowu myślę: jakie to głupie! Bo teraz widzę, że życie tak naprawdę niczego ode mnie nie wymaga, a wręcz przeciwnie: mam swoje emocje, mam swoje własne, indywidualne potrzeby i nie muszę spełniać żadnych wymagań.

Takimi właśnie książkami były te, które wyznaczały granice stylu ostatnich dwóch dekad. I napisały je kobiety. Najpierw Dom dzienny, dom nocny Olgi Tokarczuk, potem Wojna polsko-ruska Masłowskiej, a potem… potem wiele innych! By wymienić tylko Teraz Agnieszki Drotkiewicz, wspaniałe i jakże niedocenione Bogactwo Marty Syrwid czy wyszczekane Danke Dominiki Dymińskiej. A przecież niezwykle wpływową okazała się również książka Małgorzaty Halber, która, choć prosta w swojej konstrukcji, przez niebagatelną szczerość autorki dla wielu stała się pozycją wręcz kultową.

Kobiety nie boją się emocji i nie boją się języka. Nie boją się tworzyć języka na potrzeby emocji. Męskie emocje są, wobec języka, wtórne. Najbardziej karykaturalne oblicze tego mechanizmu ukazują kolejne triumfy polskiej prawicy, która raz pokazuje ognie, a raz miecze.

Dlatego więc chciałbym koledze Engelkingowi życzyć wszystkiego dobrego na pisarskiej ścieżce i żeby odkrył w sobie kobiecość. Mężczyzną jest już stuprocentowym, ale, według Flauberta, na pisarza to jeszcze za mało. Niech więc i on odkryje w sobie kobietę.

• • •

Trendy Srendy – spis odcinków

• • •

Konrad Janczura – krytyk, prozaik, czasami dziennikarz, copywriter, a także webmaster, seowiec i programista. Projektariusz do reszty. Oprócz Ha!artu, współpracował z Popmoderną, Gazeta.pl i kilkoma mniej lub bardziej wdzięcznymi mediami. Prowadzi blog Janczura prywatnie: http://ikonradlove.tumblr.com

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information