Ucieczka do wolności (Anna Muylaert, "Prawie jak matka")

Bartosz Marzec

Trudno nie lubić Val. Główna bohaterka filmu Anny Muylaert hojnie rozdaje szczere uśmiechy, promieniuje ciepłem i serdecznością, a i nieobce jej przewrotne poczucie humoru. Ten portret byłby jednak rażąco niepełny, gdyby nie jeszcze jeden rys charakteru Val – głęboka szczerość jej postawy. Ta ostatnia cecha jest szczególnie istotna, skłania bowiem do skojarzenia obrazu Prawie jak matka z Ucieczką od wolności Ericha Fromma.

Val jest pokojówką. Mimo że od wielu lat doskonale dogaduje się z rodziną, u której mieszka i pracuje, to wciąż zajmuje ciasny, duszny pokoik, gdzie mimo upałów nie można otworzyć okna, nie narażając się przy tym na bliskie spotkanie z chmarą krwiożerczych moskitów. Val ani myśli też o tym, żeby skorzystać z basenu ani w jakikolwiek inny sposób nadużyć gościnności gospodarzy. Na pytanie, skąd wie, co wypada, a jakich zachowań należy unikać, odpowiada, że z taką wiedzą trzeba się po prostu urodzić. Właśnie po tej wypowiedzi rusza gromadząca się w toku rozwoju fabuły lawina skojarzeń z Ucieczką od wolności. W niesamowitej – chciałoby się powiedzieć, pierwotnej – autentyczności postawy głównej bohaterki, osoby tyleż serdecznej, co pokornej i posłusznej, słychać echo Frommowskiej indywiduacji. Wybitny myśliciel pod tym pojęciem rozumiał proces, który nastał wraz z końcem średniowiecza i początkiem renesansu, kiedy to ludzie, dotychczas przypisani na stałe do poszczególnych klas feudalnych, zyskali zdolność mobilności społecznej. Rodzący się w miastach północnych Włoch kapitalizm niósł ze sobą wolność, a z nią pewną szansę rozwoju indywidualnego „ja”. Nowe zdobycze ekonomiczno-społecznej ewolucji wiązały się jednak ze specyficznymi zagrożeniami. Trudno ująć fascynującą ambiwalencję wolności lepiej, niż zrobił to Erich Fromm, przytaczam więc obszerny fragment wspomnianej pracy tego badacza:

 

Jednostka wyswobadza się z ekonomicznych i politycznych więzów. Zyskuje także więcej pozytywnej wolności dzięki swej czynnej i niezależnej roli, jaką ma odgrywać w nowym systemie. Ale jednocześnie uwalnia się od więzów, które zapewniały jej bezpieczeństwo i poczucie przynależności. Skończyło się życie w zamkniętym świecie, którego ośrodkiem był człowiek; świat zatracił granice, a jednocześnie stał się groźny. Tracąc swe ustalone miejsce w zamkniętym świecie, człowiek nie znajduje odpowiedzi na pytanie o sens życia; w rezultacie nawiedzają go wątpliwości co do niego samego oraz celu jego życia. Grożą mu potężne, ponadosobowe siły: kapitał i rynek. Jego stosunek do bliźnich, z których każdy jest potencjalnym rywalem, stał się wrogi i oziębły; jest wolny – co znaczy, że jest sam, odosobniony, zewsząd zagrożony. (…) Z nową wolnością wiążą się nieuchronnie narodziny głębokiego uczucia niepewności, niemocy, zwątpienia, samotności i lęku.

 

Val czuje się bezpiecznie u swoich pracodawców, a ujmująca szczerość jej serdeczności jawi się jako charakterystyczna dla czasu sprzed procesu indywiduacji, kiedy ludzie z jednej strony ani myśleli o wolności, a z drugiej – nie ponosili kosztów tego dobra, tak celnie wyliczonych przez Fromma.

 

 

Tak jak z końcem średniowiecza i początkiem renesansu nastała doba indywiduacji, tak wraz z przybyciem Jéssiki, córki Val, do São Paulo, gdzie toczy się akcja filmu, zmienia się postawa głównej bohaterki. Wiele lat temu, gdy wyjechała do stolicy Brazylii, aby zdobyć pracę, dzięki której mogłaby zapewnić utrzymanie córce, ta została ze swoim ojcem na odległej prowincji. Teraz Jéssica przyjeżdża do wielkiej metropolii, gdzie pragnie zdać na prestiżowe studia. Dziewczyna jaskrawo różni się od swojej matki. Przede wszystkim jest bezpośrednia: mówi, co myśli – nawet gdyby miało to nie spodobać się pracodawcom Val, którzy goszczą ją w swych progach. Jéssica ma w sobie wystarczająco dużo konfrontacyjnej bezczelności, żeby w wyrafinowany sposób zbadać, czy pod maską uprzejmości właścicieli domu jest coś autentycznego: jakaś bezinteresowna uprzejmość lub może empatyczna chęć pomocy. Bohaterka testuje, czy ich życzliwość to nie tylko puste gesty, dzięki którym łatwo zbudować pozytywną samoocenę. Jak nie trudno się domyślić, wspomniane wyżej słowa o przyrodzonej wiedzy na temat tego, co wypada osobom o niższym statusie społecznym w stosunku do ludzi lepiej sytuowanych, Val wypowiada właśnie do swojej córki.

Jéssica jest swoistym koniem trojańskim, postacią, która wkracza na pole ustalonego porządku i wprowadza doń pierwiastek chaosu. Ferment wywołany jej przybyciem trafnie podkreśla praca kamery, która do czasu przybycia dziewczyny w większości ujęć pozostaje statyczna, aby następnie zostać uwolniona z oków statywu. Wtedy też Anny Muylaert skupia się głównie na relacji matki i córki. Spotkanie pokojówki z bardzo ambitną dziewczyną staje się dla Val początkiem swoistego procesu indywiduacji. Droga do wolności jawi się jako otwarta.

• • •

Bartosz Marzec – redaktor działu filmowego portalu 5kilo.kultury.pl.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information