Niech żyje porno! (Gaspar Noé, "Love")

Gabriel Krawczyk

Są w grafomańskiej Love momenty, gdy chcę komuś wysłać SMS-a o treści „pomagam”. Gasparowi Noému udaje się jednak rzecz niebłaha. Skutecznie przekonuje, że gdyby filmy z genitaliami w rolach głównych brzmiały i wyglądały jak Love, wówczas najbardziej rytualną odmianę kinomanii zwaną pornofilią należałoby wpisać do ceremoniału szanujących się estetów. Noé jako neo-Coelho i arbiter elegancji? Być może. Noé-krętacz? Na pewno.

Jego porno nie przyświeca wpisana w gatunek dewiza, zmieszczona w aforyzmie Stanisława Jerzego Leca – „Przywarli do siebie tak blisko, że nie było już miejsca na żadne uczucie”. Twórca Nieodwracalnego i Wkraczając w pustkę chce zrobić na złość amatorom formalnej i myślowej bezpretensjonalności, którą chlubią się najbardziej zasłużone dla pornografii tytuły. Między trójkę zwartych w erotycznym trójkącie bohaterów Francuz upycha emocje do gęstości właściwej licealnym, „większym niż życie” romansom. Nic więc dziwnego, że geometria ciał i dusz zostaje naruszona; prędzej czy później musi dojść do wybuchu. Co zaskakujące dla miłośników ekstremów z dotychczasowej filmografii reżysera – wybuchowi temu rzeczywiście najbliżej do obfitujących w palpitacje i westchnienia melodramatów.

Na tym polega nietypowość Love. Łączy w sobie dwie zasłużone, lecz zajmujące przeciwne bieguny, tradycje opowiadania. Snując spotkanie dwojga (a w pewnym momencie trojga) młodych – które to spotkanie w niezobowiązujących, improwizowanych dialogach i fabule nasuwa skojarzenie ze „spacerowym” kinem francuskiej nowej fali – Noé zagląda również do łóżka zakochanych. I podgrywa im jak melancholijny DJ. Szlagierom z rockowych list przebojów (Funkadelic, Pink Floyd), skatowanym przez kino utworom klasycznym (Glenn Gould) i ścieżkom filmowym (Atak na posterunek 13 Carpentera, Głęboka czerwień Dario Argento) nadaje nowe życie, umieszczając je w najmniej spodziewanych kontekstach. Oczywiście nie byłby sobą, gdyby filmowego romansu nie popchnął równią pochyłą w dół, ku piekielnej imprezie z domieszką orgii i narkotyków.

Zanim jednak nadchodzi degrengolada, sprowadzona niemal wyłącznie do retrospekcji narracja rodem z sentymentalnego harlequina literackiej klasy B zachowuje formę estetycznie wyrafinowanego kina erotycznego. Wspomnienia cielesnych i sercowych rozkoszy bohatera, Murphy'ego, współgrają wówczas z inscenizacyjną zmysłowością i czułością filmowego operatora. Na przekór obawom bojowników pruderii, to czułość całkiem obca natręctwu pornografii. Noé nie uprzedmiotowia aktorów, nie ucieka się do agresji, nie tnie ciał według celebrującej mięso mechaniki trzęsących się organów.

 

 

Wierzę, że gdyby w opowiadaniu o miłości Noé ograniczył się do seksu, mógłby stworzyć prawdziwie artystyczne porno. A tak, popełnił tylko artystowskiego harlequina. W tym wypadku boleśnie daje o sobie znać charakterologiczna hibernacja funkcjonujących przecież także poza łóżkiem postaci. Nie ma tu mowy o emocjonalnym postępie czy dojrzewaniu. Sytuacji nie poprawia godna zdechłej ryby charyzma pierwszego aktora, która na swój sposób potwierdza wtórną błahość tematyzowanego tu, sentymentalnego uczucia. Reżyser i scenarzysta w jednej osobie niejednokrotnie obiera strategię „sztuka dla sztuki”, gdy czyni paradoksalne ukłony w stronę popkultury. Trudno na przykład pogodzić upodobanie bohatera do Kubrickowskiej Odysei kosmicznej i pragnienie Jedynego Prawdziwego Kina – „kina śliny, krwi i spermy”. Autoironia, która mogłaby wybronić film z zarzutu grafomanii, w wydaniu Noé również wydaje się incydentalna. Gdy główna postać ujawnia cechy kogoś w rodzaju młodzieńczego alter ego samego reżysera, zazdrość co chwilę walczy u mnie ze współczuciem. Murphy'emu, temu Amerykaninowi w Paryżu, aspirującemu artyście i Werterowi z penisem na wierzchu, można zazdrościć kinofilskiej pasji i słusznych inspiracji (na ścianach jego pokoju widzimy na przykład plakat filmu Pasoliniego; na T-shircie – nazwisko Fassbindera). Lecz pretensja, iście nastoletnia egzaltacja i intelektualna miałkość czynią go tyleż autentycznym, co niekinowym.

Gdyby usunąć z Love pozbawioną polotu prozę życia, akt miłosny jako jedyny pisałby relację między bohaterami. Wtedy, by użyć słów ukochanej Murphy'ego, Elektry, można by mówić o miłości jako miejscu, którego nie chce się opuszczać. Seks zróżnicowany w tonie, pełen pasji, uzależniający jak narkotyk, będący oznaką radości, eksperymentem, a równocześnie tak czuły – bo tak wygląda seks w Love – stałby się wyłącznym nośnikiem informacji, autorskim językiem bohaterów i równocześnie artystycznym podpisem samego Noégo. Niestety, miłość zdaje się tu tylko kolejnym banałem z pamiętnika wiecznego chłopca, jakim jest życiowy nieuk Murphy. Miłość okazuje się przesadnie wzniosłą torturą kapryśnego losu, pragnieniem, którego nie da się zaspokoić, tak ponadczasowym, jak i nieproduktywnym. Co gorsza, Noé – rozdzielając bohaterów za pomocą dziurawej prezerwatywy i kierując ich na drogę przez mękę zwykłego, dorosłego życia; przez niespełnione pożądanie, ku jeszcze większemu cierpieniu – koniec końców okazuje się konserwatywnym moralizatorem. „Szóste: nie cudzołóż!” I właśnie jako ponury moralitet Love wydaje się dziełem spełnionym – emocjonalnie płytkim, myślowo niesatysfakcjonującym, z finałem rozczarowującym jak ta miłość, co pęka w szwach od nadmiaru sentymentów.

• • •

Gabriel Krawczyk – rocznik '91. Jeśli wierzyć opiniodawcom, był już błaznem, kombinatorem, niedoszłym księdzem, przyszłym jazzmanem, głuchą kurwą. Aktualnie rowerzysta, łasuch, student (w tej kolejności). Pisze o kinie (wszelakim). Publikował lub publikuje m.in. w „Kulturze Liberalnej”, „Ekranach”, na portalach O.pl, Esensja.pl. Prowadzi bloga http://kinomanhipomaniakalny.blogspot.com/

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information