Symulując lokację (3)

Kinga Raab

Cykl relacji z wycieczek przy użyciu Google Street View. Turystyka tania, gdzie medium jest biletem i wizą, a przygoda/brak przygody ma swój adres internetowy. Podróż przez Rosję przerywana wyjazdami do innych części świata i spacerami po najbliższej okolicy.

 

 

Symulując lokację (3)

 

Smoleńsk nie zaskakuje. To przeciętne rosyjskie miasto, w którym można się dobrze czuć. Trasy turystyczne wyznaczają chodniki zbiegające się na dworcach, gdzie stoją autobusy miejskie w kolorowe wzorki albo w reklamy leków na starzenie się społeczeństwa. Przyjeżdżam tu, by je zobaczyć.

Nie jestem sama. Na przystanku stoi człowiek w sandałach. Na szyi ma paszportówkę, a na skarpetkach, że turysta. Tyle wystarcza, by wyłączyć taksometr. Już za chwilę do kieszeni taksówkarza trafi nierozsądna kwota uiszczona z dumą przez obcokrajowca, ale tego już nie zobaczę, a i tak każdy już to kiedyś widział albo sam uiszczał.

 

 

Centrum jest zadbane. Na piedestale pośrodku skweru siedzi jakaś głowa z zamazaną, ale podpisaną twarzą. Nawet nie chce mi się zoomować, żeby sprawdzić czyją, bo to zazwyczaj jest twarz Lenina, choć, z drugiej strony, ich ilość podobno zjechała z siedmiu do sześciu tysięcy sztuk, więc może jednak warto przyzoomować, myślę, i zbliżam. Tym razem to twarz Lenina. Na mieście także inne ciekawe atrakcje turystyczne, którymi zainteresowałabym się na emeryturze, więc robię to teraz. Neogotycki kościół rzymsko-katolicki i Sobór Zaśnięcia. Strzelam screena w miejscu, które wrzucałabym na pocztówkę miasta w dziewięćdziesiątych.

Kalendarz Smoleńska jest napięty, w przeciwieństwie do linii wysokiego napięcia, bo akurat zwiedzam miasto w gorącym sezonie między Dniem Zwycięstwa a Niepodległości i najwyraźniej przed Rocznicą Rewolucji Październikowej. Okolicznościowa scena stoi. Smoleńsk to Miasto-bohater, a Miasta-bohaterowie zawsze zostawiają jedną scenę na rejonie, w razie gdyby ktoś miał wystąpić i przypomnieć wszystkim, kto tu jest kurwa Miastem-bohaterem, albo zaskandować: „Raz sierpem, raz młotem...”, żeby Polacy więcej nie fikali tak jak Zygmunt Waza, gdy przyszedł jumać Smoleńsk i później trzeba było powstanie antypolskie organizować. Byłoby zajebiście, niestety nie jesteśmy motywem żadnej traumy Rusków. Połowa z nich nie wie, gdzie leżymy, druga połowa, która akurat to wie, ma nas tak samo dupie jak obecność sceny na rejonie i tytuł miasta, w którym ogląda telewizję.

Pora zrobić zdjęcie, ale w czerni i bieli, żeby pasowało do statusu #wojna #bieda #brud #dziury w ścianach #bezdomni #żebracy #atrakcyjny problem społeczny naświetlony smartfonem, albo #dzicz, żeby było egzotycznie, patologicznie, humanitarnie i ze smuteczkiem, żeby nie było wątpliwości, że jestem na tym wschodzie dalszym niż Przemyśl i Kijów, ale borykam się jedynie z postępem albo cywilizacją i to bez smartfona. „Ale marzenia nie spełniają się ot tak. W tym cała ich magia. Że są wyczekane” – przypominam sobie słowa znanej podróżniczki Martyny Wojciechowskiej i objeżdżam kolejkę do przychodni.

Wybijam z centrum i od razu kolekcjonuję przejawy ludzkiej kreatywności, dążenia do estetyzacji otoczenia w skali mikro: przewrócony samochód, hodowla roślin w śmietniku, rozłożony na chodniku dywan, narożnik na rogu osiedlówek. To są rzeczy, które cieszą oko Rosjanina i na które istnieje zapotrzebowanie i przyzwolenie. Wykonują drobną poprawę rzeczywistości, resocjalizują trudne otoczenie. Jest przytulnie i komfortowo, gdy tak klikam.

 

 

Zupełnie bez sensu trafiam znów na gruntówkę, która prowadzi donikąd, ale nie przyjechałam tu po nic, więc klikam dalej do końca. Oczywiście na końcu też nic nie ma. Ta misja kończy się więc sukcesem.

Podciągam pod budynek fabryki i akurat trafiam na wymianę ustroju gospodarczego. I to są duże koszty, bo w Rosji wszystko musi być duże, i to jest problem dla przedsiębiorców, bo trzeba zainwestować w druk wielkoformatowy, żeby w ogóle chcieć budować ten system, trzeba myśleć metrami kwadratowymi powierzchni reklamowej i trzeba mieć w głowie długość palca wskazującego ideologa poprzedniej zmiany według projektu najwyższego pomnika, a jest to 6 metrów, i trzeba móc pozwolić sobie na więcej metrów kwadratowych; inaczej nie ma co próbować. Dlatego mijam sporo niewykorzystanych powierzchni, białych, pustych kartek i wyblakłych paragonów przy drodze. Żółty człowieczek zmierza na drugą stronę miasta.

Pogoda dopisuje. Targowo-zakupowy kompleks SŁOWIAŃSKI to miejsce na mapie, gdzie warto zainteresować się bogatą ofertą handlowców, a konsumentom zmęczonym zakupami zajrzeć pod parasolki Coca-Coli. Przyjdź i odwiedź to miejsce, a gówno zobaczysz. Kręcę się w kółko na skrzyżowaniu. Na niebie lewitują znaki zakazu wjazdu albo szyldy sieci telefonii komórkowej Eurosieć z flagą Rosji w logotypie, bo Europa także należy do Rosji. Podobnie jak Azja. Parkuję na Piwnym Zaułku. Zza drzewa wystają trzy policyjne brzuchy. Robię się głodna. Telebimy kuszą ofertą Kurzego Raju, zapraszają na Mięsne Chipsy i do Modlitwy w intencji lodówki patriarchy Wszechrusi.

 

 

Jem jajecznicę. Drugą ręką docieram do parku. Bruk pokrywa gołębia sraka, ale poza tym znajduję się w enklawie szczęścia i bezpiecznej miłości dekorowanej gumowymi łabędziami i dyskretnym oświetleniem. Ludzie wstają z ławek albo schodzą mi z drogi, bo chyba jestem chora, żeby chodnikiem jechać i zaburzać tę zaprojektowaną przestrzeń rekreacyjną, do której Rosja nie ma wstępu, a co dopiero Google. „Nastia kocha Saszę, a Sasza kocha Wadima”, mówi napis kredą. Dane sponsora fontanny zdobią pobliski kamień. Kataloguję tę informację i ukrywam się w krzakach, tak jak robi to amerykański wywiad.

Wycieczkę do Smoleńska będę miło wspominać.

 

 

• • •

Symulując lokację – spis odcinków

• • •

Kinga Raab (1988) – rosjoznawczyni, tłumaczka, zamieszkała w Runecie. Lubi chodzić, siedzi na street view. Tymczasowa emigrantka.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information