Relaks amerykański [fragment 1]

Juliusz Strachota

[5 lat później o tej samej porze]

 

Firmowy komputer właśnie sprzedawałem w lombardzie na Rondzie Wiatraczna i z gotówką, tysiąc sześćset złotych, miałem iść zaraz do lekarza.

– A czemu, mordo, sprzedajesz nowy sprzęt? – zapytał młody chłopaczyna za ladą.
– Dostaję tych gratisów dużo tak, nudzi mi się to, wie pan, nie mam co z tym robić później. Robię w tych mediach, więc wiadomo.
– No może wiadomo, ale więcej kasy z tego nie będzie – spojrzał na mnie i niezbyt chyba kupował to wszystko.
– Nie zależy mi, kurwa! – uśmiechnąłem się porozumiewawczo. – Jebać materialne takie wyznaczniki nieistniejących statusów. Przywiązujemy się do przedmiotów, a na koniec i tak musimy to wszystko puścić.
– Spoko, bo tak tu same ćpuny przychodzą, żeby sprzedać coś, co z domu wyciągną, a tu spoko, widzę, filozofia jest jeszcze w pakiecie.

Zawstydziłem się, bo zwykle mnie takie sytuacje zawstydzają, ale zależy mi jedynie na tym, żeby mieć na klika dni na leki. Kiedy wzrasta napięcie, jebać wstyd, jebać wszystko, jebać całe życie i śmierć, matkę, ojca, boga, wszechświat, wielki wybuch jebać, bo oto jestem, kurwa, po leki. Aby do brzegu. Z każdym dniem wstydzę się coraz bardziej, a przecież i tak żyję. Absurd jakiś jest z tym życiem moim, ale wbrew pozorom za dużo się nad tym nie zastanawiam, bo trzeba działać. Jestem człowiekiem działania. Trzeba zdobywać coraz większe dawki tego, co coraz krócej utrzymuje ledwo tlący się relaksik. Trzeba zdobywać nowe terytoria, nowe bilety wstępu do aptek. Nic mi w zasadzie nie dolega, ale boję się, że zacznie, kiedy odstawię Xanax. Nikt mi nie powiedział, że on zaczyna krążyć we krwi i zostaje nawet na kilka miesięcy i trudniej się go odstawia niż alkohol, kokainę, kawę i papierosy.

To znaczy, powiedział i jest o tym w każdej ulotce, ale ulotki nie są przeznaczone dla ćpunów. Dla ćpunów nie przewidziano żadnych ograniczeń. Dla ćpunów świat w zasadzie nie przewidział niczego rozsądnego.

– Tysiąc sześćset? – nie był pewien, czy ja to kupię, ale jarał się dymaniem takich gości jak ja.
– Ok, super, kurwa! – kupiłem to i sprzedałem mu firmowego laptopa.

Poranek był piękny i mokry. Ciepło. Nie spałem, bo sypiam co kilka nocy i to nie była ta. Biegałem i robiłem zdjęcia klatek schodowych. Fotografowanie zmniejsza napięcie oczekiwania na nową partię leków. Jestem z wykształcenia artystą fotografem. Aparat już sprzedałem w tym samym lombardzie, więc zdjęcia robię telefonem.

I tak sobie w myślach gadam czasem jak wyżej, jakby bycie niedoszłym, wrażliwym artystą usprawiedliwiało moje uzależnienie.

• • •

CZYTAJ NASTĘPNY FRAGMENT

• • •

Juliusz Strachota (ur. 1979) – pisarz, autor zbiorów opowiadań Oprócz marzeń warto mieć papierosy i Cień pod blokiem Mirona Białoszewskiego oraz powieści Zakłady nowego człowieka. Swoje teksty drukował w „Lampie”, „Polityce”, „Wysokich Obcasach”, „Dużym Formacie”.

• • •

Kontakt w sprawie egzemplarzy recenzenckich: ewelina.sasin@ha.art.pl

• • •

Więcej o książce Relaks amerykański Juliusza Strachoty w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art

Relaks amerykański w naszej księgarni internetowej

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information