Siódemka [fragment 3]

Ziemowit Szczerek

Szedłeś przez wieś, przez polską wieś, popękany asfalt wyglądał, jakby był tu od zawsze, od stworzenia świata, wyglądał jak dywan rozłożony na tradycyjnym polskim błocie. Szedłeś przez jakąś wieś niedaleko Siódemki, za plecami, jeśli się odwróciłeś, widziałeś jeszcze łunę z twojej płonącej i martwej już vectry, vectry, którą, pajacu, zabiłeś, zabiłeś swój wierny samochód, zabiłeś go przez swoją głupotę, a wszystkie reklamy społeczne mówią: „Piłeś? Nie jedź”, a ty nie tylko, durniu, piłeś, choć w sumie wyszło to wszystko jakimś dziwnym przypadkiem, ale i ćpałeś jakieś chuj wie, co, wiedźmińskie eliksiry, to jakiś, kurwa, żart, minęła ledwie godzina od twojego wyjazdu z Krakowa, a ty już jesteś pijany, naćpany, po wypadku, spaliłeś swój samochód i prawdopodobnie ściga cię chłopskie narodowe ruszenie, gratulacje. Zresztą – nadal nie masz pojęcia, czy te eliksiry wiedźmińskie działają czy nie, drętwienie karku ci już przeszło, ale teraz jakoś dziwnie mrowią ci palce u dłoni i stóp. Idziesz w każdym razie przed siebie, przejdziesz przez wieś, może dwie, byleby zejść z oczu wiejskiemu kolektywowi, który teraz zapewne tańczy wokół twojego płonącego samochodu. Tańczy albo po prostu stoi wokół niego, kopie w płonące opony i próbuje otworzyć płonącą maskę, żeby zobaczyć, co też tam w silniku, i rzucić na ten temat parę mądrych słów.

• • •

UWAGA! Książka już w sprzedaży za jedyne 25 zło!

• • •

Idziesz, mijasz kapliczkę, w której święty Krzysztof trzyma Jezusa na barana. Jezus wygląda, jakby kierował Krzysztofem, z wyniosłą miną pokazuje mu kierunek, Krzysztof z kolei minę ma dość tępą i zrezygnowaną, obaj przypominają team Hodor–Bran z Gry o tron. Na słupach wiszą kartki z napisem KURY, domy są podłużne, niskie, kiedyś były drewniane, taka jest tutejsza tradycyjna zabudowa, ale wielu je ociepliło styropianem, między nimi zresztą widać trzy warstwy dobudowywania – pierwsza to proste domy z lat sześćdziesiątych, ze spadzistym dachem, przypominające proste budynki ze wsi niemieckiej, druga to pustaczane kostki z sewentisów i ejtisów, dwa okna na dole, dwa na górze i wyjście na balkon, na dole wjazd do garażu, a trzecia warstwa to już lata dziewięćdziesiąte i wolność Tomku w swoim domku, tu już nie było granic fantazji, skaj is de limit, o-o, mogę wszystko, dla ciebie kwitną moje sny.

Pod sklepem stał skuter, a na skuterze siedział chłopak, szczapowaty blondyn, i melancholijnie opowiadał coś swojemu koledze. Kolega wyglądał na ostrego dresiarza, ale miał piękne, kobiece oczy, są czasem tacy dresiarze. Opierał się o rower i bez specjalnego zainteresowania słuchał nawijania tego ze skutera, zobaczył, że idziesz, i zaczął ci się przyglądać jak pies zza ogrodzenia, wszedłeś na jego teren i trzeba było odprowadzić cię wzrokiem. Temu drugiemu, blondynowi, zadzwonił nagle telefon, Sweet Child of Mine Guns N’ Roses. Zastanawiałeś się, czy sam sobie ustawił taki dzwonek, a nie wyglądał na fana Guns N’ Roses, chociaż kto wie w sumie, jak wyglądają fani Guns N’ Roses, czy może skroił kiedyś jakiemuś biednemu gówniarzowi w bandance i koszulce z napisem „Appetite for Destruction”, na przykład podczas wizyty w królewskim mieście Krakowie. Zadzwonił mu w każdym razie ten telefon, a on odebrał i słyszałeś, jak mówi: „Poli się? Auto się poli? Łosz kurwa! Gdzie? Aha!”, ten kobiecy oderwał od ciebie wzrok i spojrzał w końcu na drugiego z zainteresowaniem, kto wie, może pierwszy raz od lat, ten na skuterku wyłączył telefon i powiedział: „Auto się poli na szosie na Kraków, wsiadej” i ten z kobiecymi oczami powiedział: „Dej mi się przejechać”, blondynowi nie bardzo się to uśmiechało: „Weź – powiedział nieśmiało – no siadej z tyłu”. „No – powiedział kobiecy, jakby tu już nie było nic do gadania – puś mie”, odstawił rower pod tablicę z ogłoszeniami (kury, kury, kury-nioski) i władował się za kierownicę, a ten drugi posłusznie przesunął się na koniec siedzenia i pojechali.

Gdy zniknęli za zakrętem, wziąłeś, Paweł, rower tego kobiecookiego, pocieszałeś się, że i tak pewnie kradziony, i pojechałeś dalej.

• • •

CZYTAJ POPRZEDNI FRAGMENT

CZYTAJ NASTĘPNY FRAGMENT

• • •

Ziemowit Szczerek – dziennikarz, współpracuje z „Polityką”, „Ha!artem” i „Nową Europą Wschodnią”, autor książek pt. Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian (Korporacja Ha!art), Rzeczpospolita Zwycięska (Znak), współautor zbioru opowiadań Paczka radomskich. Publikował m.in. w „Tygodniku Powszechnym”, „Lampie”, „Studium”, „Opowiadaniach” i E-splocie. Pisze doktorat z politologii, zajmuje się wschodem Europy i dziwactwami geopolitycznymi, historycznymi i kulturowymi. Jeździ po dziwnych miejscach i o tym pisze. Laureat Paszportu „Polityki” 2013 za książkę Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian, książka nominowana była również w 2014 roku do nagród Nike i Angelus.

• • •

Kontakt w sprawie egzemplarzy recenzenckich: ewelina.sasin@ha.art.pl

• • •

Więcej o książce Siódemka Ziemowita Szczerka w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art

Siódemka w naszej księgarni internetowej

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information