Nastka, śmiej się! [fragment tytułowego opowiadania]

Marian Pankowski

Nastka, śmiej się! Opowiadania[Jak dziś]

Nastka, śmiej się! – wołaliśmy, czupurni gówniarze, kiedy pojawiała się na naszej ulicy nieśmiała wyrobnica, utrzymująca się z posługi w domach mieszczan sanockich.

[Sanok, lato 1958]

Siedzimy sobie na grubej poręczy mostu. Czwórka podgórzaków. Huśtamy diabła nogami, jakby powiedziała moja mama. Pod nami płynie potok, płynie sobie nijako, tak że trudno coś interesującego rzec o jego spływie. Chyba że toczy swe wody oszczędnie… wakacyjnie. Zresztą myśmy w podobnym stanie.

NAGLE

– Nastka-wariatka! – syknie półgłosem Jutek, syn chorążego Kogutka. On pierwszy ją spostrzegł. Przymrużamy oczy, żeby nas nie zauważyła. Pomału stajemy na równe nogi, ale ostrożnie, żeby nagłą mobilizacją Nastki nie spłoszyć. Za późno, już nas widzi. Idzie w tę stronę, pod lipami, wzdłuż potoku. Patrzy pod nogi, jakby jeszcze nie brała pod uwagę naszej obecności. Dochodzi do mostu, zwalnia kroku, ale dalej patrzy na ziemię. A my, pomału, z nogi na nogę; w jej stronę. Przystanęła i oczy jej naraz odżyły! Jakby nas chciała pośpiesznie, po kolei sfotografować.
– Nastka, śmiej się! – przejmuję pierwszą rolę.

Stanęła i twarz jej pokryły naraz wszystkie możliwe obietnice szczęścia ziemskiego; wesoła jak baletnica Béjarta, z łabędzim piórkiem w dupie. Usta w grymas do płaczu! I spomiędzy zębów puści trajkotkę-furkotkę, aż perłowe turkawki na dachu w strach! No bo Nastka-wariatka dmucha poprzez zęby, aż wiatrak różę wiatrów na dachu nicuje!

Przerwie, zasapana. Patrzymy po sobie, niby zwycięzcy, bo zagrała nam swój numer posłusznie, ale też trochę zazdrośni, że ona tak potrafi swą głupotę w uliczny teatr przemienić.

Ona patrzy na nas i widzi, że nam się… płyta zacięła. Lubek ratuje sprawę:

– Chodźmy. – I głową wskaże świat po drugiej stronie potoku. Ruszamy, a ja patrzę na Nastkę i myśli mi się, że głupio ją tu zostawić, i głową znak jej czynię, żeby z nami. Pojęła i pewnie dumna, że czterech grzecznych paniczów na spacer ją zaprasza…

Tak my przez most i przed siebie. Jeszcze kawalątko. Minąć stolarnię Miecia Wolańskiego i w lewo, wzdłuż zagonu kapusty, która jeszcze się pyszni pióropuszem wyfiokowanych liści i nie wie, że ją na rekrucką pałę ogolą i wpakują do szatkownicy. A tam… rach-ciach! Wte i wewte, sto razy! Pióra i wióry bladozielone, i płatki w kratkę! Bosymi nogami wujek Józek na kapuście przemienionej zatańczy. I ten taniec jest drugim imieniem jesieni, pierwszym były dymy ognisk prychających badylanką, która żywiła podziemne kartofle.

Nastka jakby zaczęła myśleć. Patrzy na nas, a my, a nam w głowie pełno świńskiego zamieszania, ale i dumy… bośmy pikietą ordy tatarskiej, bo hoża Laszka wzięta w jasyr! (Zdanie to, po przeczytaniu, jakoś w tym miejscu nie pasuje, to refleksja seniora, gościa po maturze, obraz zbyt „kulturalny” jak na smarkacza protagonistę…).

Koniec zagonu. Koniec też sadu z ostatnią jabłonią. Teraz krzaki porzeczek. A my jakoś tak mimo woli rękę w spodniach trzymamy. I na płot patrzymy, to na Nastkę… to na czarny bez patrzymy… I znowu na nią. Naraz Jutek, nie na darmo syn chorążego:

– Nastka, pokaż! – Głos ma taki dziwny, jakby się modlił. Nastka się uśmiechnie, pod jabłonią pomału siada… nogi rozkraczy i spódnicę pod brodę podwinie. A my jak wryci. Nie wiemy, czy się zaczerwienić, czy poblednąć… I naraz zaczynamy chodzić wokół Nastki, ciągle z żywą ręką w kieszeni, okrążać ten mroczny raj razem z jabłonią.

Nastka patrzy na nas. Wesoło jej, jakby u państwa, gdzie schody szoruje, kinderbal oglądała. Okrążamy ją, coraz bliżsi, pochyleni, skuszeni jej łąką, co moczarem i lilią w onucach jedzie. Koniec naszej pionowości, koniec chłopczyństwa, co górą… nad babami! Bo Nastka tu pani! I tylko ona dziś się tu liczy, trzydziestego sierpnia… Spojrzy na nas i brzuch uniesie… i znowu uniesie, aż jej czarny jeż zaziewał nasturcją wąsatą… A my… A nam w oczach się mieni. I my coraz bliżej. Jutek pierwszy się odważy za ogrodnika do Nastki pod jabłonią. Przyklęknie. My w ślad za nim. I czworo rąk… po raz pierwszy u mamy, która synom pozwala bobrować i jeszcze się śmieje. No i ma dość. Ziewa i wstaje. Pomału idzie na ścieżkę. Spojrzy przez ramię i widzi, że trawą ręce wycieramy, wąchamy i znowu wycieramy. Skręca na mostek. Już jej nie widać.

[Dziś]

Przeszło trzydzieści lat upłynęło od tańca wokół Ewy-głuptuli, pod jabłonią, na zielonej ziemi, kiedy patrzyła na dziecinne tango pijanych nią nastolatków. […]

Stoimy na progu zwiedzanego dzieciństwa. Ogarniać nas zaczyna ckliwość. Przekłuć puchnący bąbel milczenia. […]

• • •

Marian Pankowski (1919–2011) – poeta, prozaik, dramatopisarz, literaturoznawca i tłumacz. W 1938 roku rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Brał udział w działaniach kampanii wrześniowej. W czasie wojny więzień obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu, Gross-Rosen i Bergen-Belsen. W 1945 roku osiadł w Brukseli, gdzie został profesorem slawistyki.

Jego najważniejsze utwory to m.in. Smagła swoboda (1955), Matuga idzie (1959), Kozak i inne opowieści (1965), Rudolf (1980, 2005), Pątnicy z Macierzyzny (1987, 2006), Putto (1994), Z Auszwicu do Belsen. Przygody (2000), Bal wdów i wdowców (2006), Ostatni zlot aniołów (2007; Nagroda Literacka Gdynia 2008), Była Żydówka, nie ma Żydówki (2008), Niewola i dola Adama Poremby (2009), Tratwa nas czeka (2010). Większość jego twórczości była tłumaczona na język francuski, część na niemiecki, angielski, flamandzki, włoski i holenderski. Powszechnie uznawany za „najmłodszego polskiego pisarza”.

• • •

Równolegle do tomu opowiadań ukaże się również audiobook w interpretacji Jerzego Treli.

• • •

Więcej o książce Nastka, śmiej się! Mariana Pankowskiego w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art

Nastka, śmiej się! w naszej księgarni internetowej

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information