Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 34.
Zespół Tam Gdzie Kończy Się Ironia A Zaczyna Depresja, by stać się w uszach słuchaczek bardziej wiarygodnym, wziął udział w depresyjnych warsztatach: depresja jest nową radością. Event ten miał miejsce w miejscowości Przeworsk na Podkarpaciu w Polsce, czyli wszędzie, i przyciągnął ludzi spod każdej szerokości geograficznej, którzy pragnęli pogłębić i udoskonalić swoją depresję.
Uczestnicy warsztatów zakwaterowani zostali w hotelu pracowniczym o ironicznej nazwie „Relaks” – obiekcie, którego lata świetności przypadły na okres przed trzecią wojną perską, czyli nigdy. Za 1000 Euro (plus opłata klimatyczna) otrzymywało się pięć noclegów, piętnaście talonów na posiłki, możliwość dostępu do (płatnej dodatkowo) toalety i oczywiście nieprzeliczalną na żadne pieniądze wiedzę. Przewidziano również wieczorki taneczne pod hasłem „Zapoznaj cieszących się depresją z całego świata”, gdzie przy piosenkach Nirvany oraz Joy Division można było wspólnie uronić kilka łez, zapłakać nad rozlanym mlekiem, ewentualnie podzielić się swoimi sposobami na wieczną depresję.
Chłopaki z zespołu Tam Gdzie Kończy Się Ironia A Zaczyna Depresja szczególnie nadzieje pokładali w wykładzie: „Jak w krótkim czasie zdobyć depresję i fejm”. Wiedzieli już, że jeśli coś się naprawdę w życiu liczy, to właśnie te dwie rzeczy, a jedna nie może w pełni istnieć bez drugiej. Fejm prowadzi do depresji, depresja wzbogaca i uszlachetnia fejm. Łatwo powiedzieć, trudniej z realizacją, zwłaszcza kiedy liczba twoich fanów na facebooku oscyluje boleśnie między dwanaście a piętnaście, przy czym 99% to znajomi z korytarza szkolnego, a 1% to przypadkowa osoba, która lajkuje wszystko, co widzi. Wykład odbył się w listopadowe popołudnie (listopad to jest taki miesiąc, który trwa cały rok) w hotelowej stołówce, która miała być metaforą sali konferencyjnej. Prowadzący spóźnił się ponad dwadzieścia minut, tłumacząc się później przedawkowaniem środków podtrzymujących i wspomagających depresję. Po krótkim wprowadzeniu (odczytanie definicji depresji i definicji fejmu) przeprosił i powiedział, że musi zakończyć wykład przed czasem, ponieważ ponownie wybiła godzina zażycia leków. Chłopakom zrobiło się smutno jak chyba nigdy dotąd, bo wciąż nie wiedzieli, jak to dalej będzie z ich depresją i z ich fejmem. Wymienili porozumiewawcze spojrzenia, za pomocą których ustalili zgodnie, że nie wezmą dziś udziału w wieczorku tanecznym i tym samym nie uda im się ściemnić żadnej cieszącej się depresją laski, i znajomością chwytów gitarowych utworu „Tyle mroku w całym mieście” nakłonić jej do połączenia dwóch depresji w jedną. Są jakieś priorytety. Przyjeżdżasz do dziwnego kraju Polska, najbardziej hipsterskiego miejsca na świecie, gdzie zapoczątkowane zostały liczne trendy: choćby trend skarpety do sandałów, który wydaje się być tu wysysany z mlekiem matki, a nie jak w wielu innych miejscach – wyuczony, podpatrzony na stronach „Vogue'a”. Trend wąsy. Trend „nie stać mnie na samochód, więc cieszę się jazdą rowerem”. Trend dzielenia się z bliźnim: „czy ma pan może końcówkę papierosa?”. Przyjeżdżasz więc do tego kraju, masz jakieś nadzieje na pogorszenie swojego losu i okazuje się, że nic z tego.
– Zebranie za dwanaście minut w naszej kwaterze – dekretuje wokalista prowadzący, a pozostali tylko przez chwilę wizualizują sobie te wszystkie doliny i depresje, które w imię wyższych wartości nie zostaną tej nocy w jedno połączone.
Po dwunastu minutach są już na rzeczonym miejscu, siadają na podłodze i na składanych łóżkach, ścienna tapeta obrazująca zachód słońca na pulpicie Windows potęguje nastrój przygnębienia i schyłku, alkohol powoduje już tylko smutek i agresję. Zawieszony nad łóżkiem plakat z czasopisma „Twój weekend” przedstawiający nagą kobietę na koniu zostaje spektakularnie podarty na strzępy, po czym wykorzystany jako podpałka do pieca kaflowego.
– Potrzebujemy kogoś, kto lepiej niż my sami zadba o naszą depresję i fejm – ogłasza wokalista prowadzący. Utwory z płyty „Nic nie boli tak jak życie” Budki Suflera śpiewa z kasety magnetofonowej Lana del Rey, ze ściany sypie się tynk, a butelka wódki jest w połowie pusta.
Pozostali przytakują melancholijnie głowami.
– Kogoś, kto zadba o nasz wizerunek na facebooku. Wymyśli i odpowiedni status, i zdjęcie w tle. Profilowe może być „z ręki”, na tym oszczędzi się, a poza tym taki wśród naszych in spe fanek wszechobecny trend.
Pozostali przytakują melancholijnie głowami.
Wschodzi, kurwa, słońce. Nowy, chujowy dzień.
• • •
Gry losowe – spis odcinków
• • •
Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.