George Caffentzis, Silvia Federici - Uwagi o Edu-Factory i kapitalizmie kognitywnym

Uzupełniając naszą krótką historię pracy Komitetu na Rzecz Wolności Akademickiej w Afryce (CAFA) chcielibyśmy podzielić się kilkoma refleksjami na temat dwóch pojęć, które są kluczowe dla naszej dyskusji: Edu-factory i kapitalizm kognitywny.

Po pierwsze, zgadzamy się z kluczowym argumentem w programie dyskusji w kręgu „Edu-factory”: Tym, czym była fabryka, dziś jest uniwersytet. Niegdyś fabryka stanowiła paradygmatyczne miejsce walki pomiędzy robotnikami a kapitalistami, dziś jednak to uniwersytet jest istotną przestrzenią konfliktu, w którym stawką są status własności wiedzy, reprodukcja siły roboczej, oraz tworzenie społecznych i kulturowych hierarchii. Oznacza to, że uniwersytet nie jest kolejną instytucją poddaną suwerennej i rządowej kontroli, a raczej pierwszoplanowym miejscem, w którym wygrane lub przegrane mogą zostać szersze walki społeczne .

Wsparcie jakiego CAFA udziela walkom na afrykańskich uniwersytetach wynika z tej samej logiki i analizy. Uniwersytety, nie tylko w Europie i Ameryce Północnej, są ważnymi miejscami walki klasowej. Obstajemy przy tym argumencie w opozycji do krytyków postkolonialnego uniwersytetu, którzy spoglądają z góry na każdy wysiłek wykonany w obronie systemów edukacyjnych, które uważają za ukształtowane przez kolonialne wzorce. Twierdzimy, że walki uniwersyteckie w Afryce wyrażają odmowę wobec zakusów międzynarodowego kapitału do:

  • określania warunków pracy;

  • przywłaszczania bogactwa zainwestowanego w te instytucje, za używanie których ludzie wnoszą opłaty;

  • tłumienia demokratyzacji i upolitycznienia edukacji, które wzmagały się na afrykańskich kampusach w ciągu lat 80tych i 90tych.

Mówiąc bardziej ogólnie, w ten sam sposób w jaki przeciwstawialibyśmy się zamykaniu fabryk, w których robotnicy walczyliby o kontrolę pracy i płacy – w szczególności jeśli ci robotnicy byli by zdeterminowani walczyć przeciwko zamknięciom fabryk – w ten sam sposób zgadzamy się na to, że powinniśmy stawiać opór demontażowi publicznego szkolnictwa, nawet jeśli szkoły są również narzędziami władzy klasowej i alienacji. Jest to sprzeczność, od której nie możemy się tak łatwo odżegnać. Dotyczy ona wszystkich toczonych przez nas walk. Czy bowiem walczymy o edukację, służbę zdrowia, czy mieszkalnictwo socjalne, złudne jest myślenie, że możemy umieścić się poza kapitalistycznymi relacjami, kiedy nam się to żywnie podoba i z tego miejsca budować nowe społeczeństwo. Ruchy studenckie na całym globie pokazały, że uniwersytety nie są po prostu wylęgarnią liderów neoliberalnej elity, ale również terenem debaty, kontestacji polityki instytucjonalnej oraz ponownego przyswajania zasobów.

Właśnie poprzez te debaty, walki i ponowne przyswajanie i łączenie walk na kampusach ze zmaganiami w innych częściach społecznej fabryki, tworzymy alternatywne formy edukacji oraz alternatywne praktyki edukacyjne. We Włoszech na przykład, na mocy umowy z 1974 roku, pracownicy zakładów metalowych mieli możliwość uzyskania 150 godzin płatnego urlopu na naukę w trakcie roku, podczas którego wspólnie z nauczycielami, w większości pochodzącymi z ruchów studenckich, organizowali programy nauczania, w które włączone było analizowanie kapitalistycznego sposobu organizacji pracy, również w ich własnych zakładach. W USA, od lat 60., kampusy były centrami ruchu przeciwko wojnie, wytwarzającymi bogate analizy kompleksów przemysłu zbrojnego oraz roli uniwersytetów w ich funkcjonowaniu i ekspansji. Natomiast w Afryce kampusy uniwersyteckie były ośrodkami oporu wobec strukturalnego dostosowania i analizowały jego następstwa. Jest to z pewnością jeden z powodów, dla których Bank Światowy był tak chętny do ich demontażu.

Walka toczona przez Edu-factory jest dzisiaj szczególnie istotna ze względu na strategiczną rolę, jaką wiedza odgrywa w systemie produkcji, w kontekście w którym „grodzenie” wiedzy (jej prywatyzacja, utowarowienie, wywłaszczenie poprzez reżimy własności intelektualnej) jest podporą ekonomicznych przekształceń. Jesteśmy jednakże zaniepokojeni, czy nie przeceniamy jej znaczenia i/lub użycia pojęcia Edu-factory do ustanowienia nowych hierarchii w odniesieniu do pracy i form kapitalistycznej akumulacji.

Ten niepokój wyrasta z naszego odczytywania sposobu, w jaki używa się pojęcia „kapitalizmu kognitywnego” choćby w oświadczeniu rozpowszechnianym przez Conricerca, jak również w pracach niektórych włoskich autonomistów. To prawda, że musimy zidentyfikować naczelne formy kapitalistycznej akumulacji w jej wszystkich różnorodnych etapach i rozpoznać ich „tendencję” do hegemonizowania (jednak nie ujednolicania) innych form kapitalistycznej produkcji. Nie powinniśmy jednak porzucać krytyk marksowskich teorii rozwoju poczynionych przez ruchy antykolonialne i feministyczne, które dowiodły, że kapitalistyczna akumulacja rozwija się dokładnie poprzez swoją zdolność do jednoczesnego organizowania rozwoju i niedorozwoju, opłacanej i nieopłacanej pracy, produkcji na najwyższym i najniższym technologicznym poziomie. Innymi słowy, nie powinniśmy odrzucać tezy mówiącej, że właśnie poprzez te dysproporcje, podział zbudowany przy ich użyciu w obrębie klasy robotniczej, oraz zdolność do przekazywania bogactwa/wartości dodatkowej z jednego bieguna na drugi, kapitalistyczna akumulacja rozwinęła się w obliczu tak wielu walk.

Istnieje wiele połączonych z tym problemów, które możemy ledwo musnąć w tych notatkach. Przede wszystkim zależałoby nam na skupieniu się tutaj na politycznych konsekwencjach użycia pojęcia „kapitalizmu kognitywnego”, poniżej znajdziecie kilka kwestii do dyskusji.

Po pierwsze, historia kapitalizmu powinna ukazać, że kapitalistyczne podporządkowanie (subsumption) wszystkich form produkcji nie wymaga rozszerzenia osiągniętego poziomu nauki i technologii na wszystkich robotników mających swój wkład w proces akumulacji. Na przykład, jasne się dziś wydaje, że system plantacji był zorganizowany podług kapitalistycznych wytycznych; w rzeczywistości jednak był modelem odpowiadającym fabryce. Jednakże niewolnicy na plantacjach bawełny, na południu USA w latach 50. XIX wieku nie pracowali na takim poziomie technologicznego know-how jakim dysponowali w tym czasie pracownicy przędzalni z Północy, chociaż ich produkt był ostatnią deską ratunku dla tychże przędzalni. Czy oznacza to, że niewolnicy Południa byli robotnikami przemysłowymi? W podobny sposób, w dzisiejszych czasach, kapitalizm nie zmechanizował pracy domowej, pomimo faktu, że nieopłacana praca domowa kobiet stała się dla kapitału kluczowym zasobem akumulacji. Raz jeszcze, dlaczego u szczytu ery „kapitalizmu kognitywnego” jesteśmy świadkami rozwoju pracy w niewolniczych warunkach, przy użyciu najmniej zaawansowanego technologicznie know-how – pracy dzieci, pracy w sweatshopach, na nowych plantacjach rolniczych i w kopalniach Ameryki Południowej i Afryki? Czy możemy nazwać pracowników znajdujących się w tych warunkach „kognitywnymi robotnikami”? Czy ich walki są bez znaczenia dla obiegów kapitalistycznej akumulacji, albo leżą poza ich obszarem? Dlaczego wciąż nie objęto formą pracy najemnej, niegdyś uważanej za kluczową formę pracy w warunkach kapitalizmu, choćby większości pracowników społeczeństwa kapitalistycznego?

Ten przykład i te pytania wskazują, że praca może być zorganizowana tak by napędzać kapitalistyczną akumulację oraz podług kapitalistycznych wytycznych, jednak bez pracowników pracujących na średnim poziomie wiedzy technologicznej/naukowej stosowanej w najbardziej rozwiniętych miejscach produkcji kapitalistycznej. Sugerują one również, że logika kapitalizmu może zostać uchwycona jedynie poprzez spoglądanie na całość jego relacji, a nie jedynie na najwyższe stadia jego naukowych i technologicznych osiągnięć. Kapitalizm strategicznie i systematycznie wytworzył nierówności poprzez międzynarodowy płciowy/rasowy podział pracy oraz przez „niedorozwój” (underdevelopment) poszczególnych sektorów swojej produkcji. Nierówności te nie zostały wymazane, a w istocie raczej pogłębione przez rosnące zintegrowanie nauki i technologii oraz procesu wytwórczego. Na przykład, w dobie pracy kognitywnej, większość mieszkańców Afryki nie posiada dostępu do Internetu czy z choćby telefonu; nawet nieliczna mniejszość, która posiada, ma jedynie ograniczony dostęp , ze względu na nieregularną dostępność elektryczności. Podobnie analfabetyzm, szczególnie pośród kobiet, rósł w postępie geometrycznym od lat 70. do dzisiaj. Innymi słowy, skokowi naprzód wykonanemu przez wielu robotników, towarzyszył krok wstecz wykonany przez wielu innych, którzy w tym momencie są nawet bardziej wykluczeni z „globalnego dyskursu”, a w szczególności nie znajdują się w sytuacji umożliwiającej im uczestnictwo w globalnych sieciach kooperacji opartych o Internet.

Po drugie, i najważniejsze, polityczne konsekwencje użycia terminu „kapitalizm kognitywny” i „praca kognitywna”, które skrywają ciągłe znaczenie innych form pracy jako wkładów w proces akumulacji.

Istnieje niebezpieczeństwo, że uprzywilejowując jeden rodzaj kapitału (a wraz z nim jeden typ robotnika) jako najbardziej produktywny, najbardziej rozwinięty, najbardziej typowy dla współczesnego paradygmatu itd., tworzymy nowe hierarchie walk i angażujemy się w formy aktywizmu, które zapobiegają rekompozycji klasy robotniczej. Kolejnym niebezpieczeństwem jest niezdolność do przewidzenia strategicznych ruchów, poprzez które kapitalizm może przekształcić proces akumulacji tak, by skorzystać na nierównościach w obrębie globalnej siły roboczej. Sposób w jaki dokonał się ostatni pęd ku globalizacji jest w tym wypadku przykładowy.

Wiele można nauczyć się z przeszłości, jeśli chodzi o niebezpieczeństwo umacniania w obrębie naszego aktywizmu hierarchii pracy stworzonych poprzez rozszerzenie relacji kapitalistycznych. Jak dowodzi historia walki klasowej, uprzywilejowywanie jednej grupy klasy robotniczej jest najpewniejszą drogą wiodącą do porażki. Niewątpliwie, niektóre typy robotników odegrały istotną rolę w określonych fazach historycznego rozwoju kapitalizmu. Jednak klasa robotnicza zapłaciła bardzo wysoką cenę za rewolucyjną logikę, która ustanowiła hierarchię w obrębie podmiotów rewolucyjnych, wzorowanych na hierarchiach obecnych w ramach kapitalistycznej organizacji pracy. Marksistowscy/socjalistyczni aktywiści w Europie stracili z widzenia rewolucyjną potęgę światowego „chłopstwa”. Ponad to, ruchy chłopskie zostały zniszczone (warto przyjrzeć się w tym kontekście ELAS w Grecji1) przez komunistów, którzy uważali, że jako „prawdziwie rewolucyjne” podmioty można organizować jedynie robotników fabrycznych. Socjaliści/marksiści stracili również z pola widzenia ogromną ilość (domowej) pracy, która była wykonywana, aby wytwarzać i reprodukować robotników przemysłowych. Ogromna „góra lodowa” pracy na gruncie kapitalizmu (by posłużyć się metafora Marii Mies), była skrywana poprzez tendencje do spoglądania jedynie na jej wierzchołek, pracę przemysłowa, podczas gdy ta zaangażowana w reprodukowanie siły roboczej przechodziła niezauważona. W konsekwencji ruchy feministyczne były często zwalczane i postrzegane jako coś znajdującego się poza walką klasową.

Jak na ironię, pod rządami kapitalizmu przemysłowego i pracy fabrycznej, to właśnie ruchy chłopskie Meksyku, Chin, Kuby, Wietnamu i w wielkim stopniu Rosji, dokonały rewolucji dwudziestego stulecia. Podobnie w latach 60., impet do zmiany na poziomie globalnym przyszedł ze strony walk antykolonialnych, włączając w to walki przeciwko apartheidowi oraz działania Black Power w Stanach Zjednoczonych. Dziś to rdzenna ludność, campesino (chłopstwo), bezrobotni Meksyku (Chiapas, Oaxaca), Boliwii, Ekwadoru, Brazylii, Wenezueli, farmerzy z Indii, pracownicy maquiladora2 na granicy USA, imigranci w Stanach Zjednoczonych itd., którzy prowadzą najbardziej „rozwinięte” walki przeciwko globalnemu rozszerzaniu relacji kapitalistycznych.

Pozwólmy sobie na jak największą klarowność. Nie argumentujemy w ten sposób, by umniejszyć rangę zmagań toczących się w obrębie Edu-factory oraz sposobów, w które Internet doprowadził do stworzenia nowych rodzajów dóbr wspólnych kluczowych dla naszej walki, ale dlatego, że boimy się możliwości powtórzenia błędów znanych z przeszłości i ostatecznego odizolowania tych, którzy pracują i walczą w ramach tych sieci. Przyjmując ten punkt widzenia, uważamy, że „nie-globalny” ruch (ze wszystkimi swoimi trudnościami), był krokiem naprzód w swojej zdolności do wyrażania żądań i form aktywizmu; zaplanował on walkę w sposób globalny, tworząc nowe typy internacjonalizmu łączącego programistów, artystów oraz innych edu-pracowników w jeden ruch i pozwalającego każdemu na odróżnialny wkład.

Jednakże, aby ta polityczna re-kompozycja mogła stać się możliwa, musimy widzieć ciągłość naszych walk poprzez różnicę w zajmowanych przez nas miejscach w międzynarodowym podziale pracy oraz wyrażać nasze żądania i strategie zgodnie z tymi różnicami oraz potrzebą ich przekroczenia. Zakładanie, że rekompozycja siły roboczej właśnie zachodzi, ponieważ praca staje się ujednolicona – poprzez proces określany przez niektórych „stawaniem się pracy wspólną” – prowadzi donikąd. Nie możemy zarzucać „kognitywnej” sieci tak szeroko, że każdy typ pracy stanie się pracą „kognitywną”, zbliżając się do uarbitralnienia społecznych równań i zaciemniając nasze rozumienie tego, co na obecnym etapie rozwoju kapitalizmu jest rzeczywiście nowe w „pracy kognitywnej”.
Arbitralnym posunięciem jest na przykład, zrównywanie pod hasłem „kognitywnej” pracy zadań wykonywanych przez pracowniczkę domową – czy jest nią imigrantka czy nie, czy jest żoną/matką/siostrą czy też opłacanym pracownikiem – i tych wykonywanych przez programistkę czy grafika komputerowego, a już w szczególności sugerowanie, że kognitywne aspekty pracy domowej są czymś nowym, ze względu na dominację nowego typu kapitalizmu.

W szczególności praca domowa, tak jak każdy typ pracy reprodukcyjnej, zawiera wyraźny składnik kognitywny. Wiedza o tym, jak ułożyć poduszki pod ciałem chorej osoby, tak by skóra się nie odparzała a kości nie bolały to nauka i sztuka, która wymaga wiele uwagi, rozeznania i eksperymentowania. Tak samo w przypadku opieki nad dziećmi i większości pozostałych aspektów „pracy domowej”, ktokolwiek miałby się nią zajmować. Ale dokładnie wtedy, gdy przyglądamy się szerokiemu uniwersum praktyk, które tworzą pracę reprodukcyjną, szczególnie gdy wykonywana jest ona w domu, widzimy ograniczenia zastosowania komputerowego czy technologicznego know-how, na którym „opiera się kapitalizm kognitywny”. Widzimy, że wiedza, która jest niezbędna przy pracy reprodukcyjnej, może istotnie skorzystać z użytkowania internetu (przyjmując, że są na to pieniądze i czas), jednak jest to jeden z rodzajów wiedzy, które istoty ludzkie, przeważnie kobiety, rozwinęły przez długi czas, zgodnie z - ale również przeciwko - wymogom kapitalistycznej organizacji pracy.

Powinniśmy dodać, ze nic się nie zyskuje poprzez włączanie pracy domowej do nowej rzeczywistości pracy kognitywnej, poprzez redefiniowanie jej jako „pracy afektywnej” czy, jak uczynili to niektórzy, „pracy niematerialnej”, lub znowu, „pracy-opieki”. Zacznijmy od tego, że powinniśmy unikać sformułowań, które zakładają oddzielenie ciała/umysłu, rozumu/emocji w ramach jakiejkolwiek pracy i jej wytworów.

Ponadto, czy zastępowanie pojęcia „pracy reprodukcyjnej”, pojęcia używanego przez ruch feministyczny, pojęciem „pracy afektywnej” rzeczywiście służy do upodobnienia, pod kategorią „kognitywne”, pracy pracowniczki domowej (czy to imigrantki czy nie, czy żony/siostry/matki lub opłacanego pracownika) lub pracy pracownika seksualnego (osobę świadczącą usługi seksualne) do tej wykonywanej przez programistkę czy grafika komputerowego? Co w ich pracy jest rzeczywiście „wspólne”, biorąc pod uwagę całą złożoność relacji społecznych podtrzymujących ich odmienne formy pracy? Co jest wspólnego na przykład miedzy programistą, artystą czy nauczycielem i pracowniczką domową, która oprócz posiadania płatnej pracy musi również spędzać wiele godzin na wykonywaniu nieodpłatnej pracy, zajmując się członkami własnej rodziny? (Imigrantki również bardzo często posiadają członków rodziny, o których muszą zadbać w krajach do których migrują, lub muszą wysyłać część własnej pensji do domu, by opłacić tych, którzy będą dbać o ich członków rodziny).

Jeśli praca wiążąca się z reprodukcją istot ludzkich (ciągle ogromna część pracy wykonywanej w społeczeństwach kapitalistycznych) jest „kognitywna”, w tym sensie, że wytwarza nie tyle rzeczy, co „stany”, zatem najistotniejszym pytaniem ze wszystkich jest: co jest takiego nowego w „pracy kognitywnej”? Pytaniem o podobnej wadze jest natomiast: co zyskuje się poprzez łączenie wszystkich form pracy – nawet jako tendencji – pod jedną nazwą, z wyjątkiem tego, że niektóre rodzaje pracy i tworzona przez nie polityczna problematyka jeszcze raz zanika?

Czy nie jest faktem, że poprzez twierdzenie, jakoby praca domowa była „pracą kognitywną”, nie udaje nam się, raz jeszcze uchwycić problemu dewaluowania tego typu pracy w społeczeństwie kapitalistycznym, jej przeważnie nieodpłatnego statusu, hierarchii genderowych, które są na jej podstawie budowane, oraz relacji płacowych? Czy nie powinniśmy zapytać zamiast tego, jakiego rodzaju organizacji można się podjąć, tak by pracownicy domowi i programistki mogli się zebrać razem, zamiast zakładać, że wszyscy stajemy się podobni w ramach mare magnum „pracy kognitywnej”?

Przyjmowanie pracy reprodukcyjnej za standard służy również zakwestionowaniu powszechnego założenia, że kognitywizacja pracy, w znaczeniu jej komputeryzacji/reorganizacji poprzez internet – wywołuje emancypacyjny efekt. Rozległa literatura feministyczna podważyła ideę, jakoby industrializacja wielu aspektów pracy domowej zredukowała jej wymiar czasowy. W rzeczy samej, wiele badań pokazało, że industrializacja zwiększyła zasięg tego, co uważane jest za społecznie niezbędną pracę domową. To samo w przypadku przeniknięcia nauki i technologii do pracy domowej, włączając w to opiekę nad dziećmi i usługi seksualne. Na przykład, upowszechnienie się komputerów osobistych, w przypadku tych pracowników domowych, którzy mogą sobie na to pozwolić i mają czas by ich używać, może pomóc w ulżeniu izolacji i monotonii pracy domowej dzięki możliwości używania czatów i sieci społecznościowych. Jednak tworzenie wirtualnych wspólnot nie zmniejsza rosnącego problemu samotności, ani nie pomaga walczyć ze zniszczeniem więzów wspólnotowych czy rozprzestrzenianiem się zamkniętych światów.

Podsumowując, pojęcia takie jak „praca kognitywna” czy „kapitalizm kognitywny” powinny być używane ze zrozumieniem, że reprezentują część, mimo, że wiodąca, kapitalistycznego rozwoju oraz, że istnieją różne formy wiedzy i pracy kognitywnej, których nie da się spłaszczyć pod jedną nazwą. Ujmując w skrócie, użyteczność takich pojęć w rozpoznawaniu tego, co nowe w kapitalistycznej akumulacji i walce przeciwko niej jest stracona. Tym, co również jest utracone jest fakt, że daleko od uwspólniania pracy, każdy nowy zwrot w rozwoju kapitalistycznym zdaje się pogłębiać podziały w obrębie globalnego proletariatu i to, że jak długo takie podziały istnieją, mogą być użyte do reorganizacji kapitału na innej podstawie i zniszczenia obszaru, na którym ruchy wyrosły.

1 Grecka Ludowa Armia Wyzwoleńcza – lewicowa organizacja partyzancka w latach 1941-44.

2 Fabryki ulokowane przy południowej granicy USA, korzystające z taniej siły roboczej mieszkańców pobliskich meksykańskich stanów.

Przełożył Krystian Szadkowski

• • •

Edufactory – spis tekstów

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information