Łukasz Orbitowski - Warszawiacy. Odcinek 21.

„Carino” niby to samo, ale jakieś inne. Ludzie po staremu wsuwali kotlety, unosił się zapach zepsutego oleju, barmanka nalewała piwo, jakby była to woda życia. Na dole – znajomy już półmrok, ciężkie stoły i twarde krzesła. Niby tak samo, ale nie.

Coś nowego wisiało w powietrzu. Kosma pociągnął nosem i poszedł do swoich. Rozejrzał się, dołożył swojego fanta.
– Gdzie młody? – zapytał Świętek.
Kosma zaraz zapalił. Jego sprytne oczy przeskakiwały od ponurego Jopa, równie wesołego Figury i kompletnie zobojętnianego Świętka. Ten miał przed sobą ciemne piwo i pięćdziesiątkę.
– Młody dojdzie, nie bój nic.
Jop łypnął spode łba przekrwionym okiem.
– No to gadaj o kłopotach.
Świętek zanurzył wargi w wódce. Ciepła. Prychnął. Wziął kieliszek w dwa palce i ostrożnie zanurzył w piwie. Przyglądał się swojemu dziełu i chichotał.
– Co ci tak do śmiechu? – zapytał Figura.
– Myślę, że tak miało być, to wszystko.
Kosma spojrzał ponad jego głową.
– Tracę kontrolę. Wszyscy tracimy. Zastanawiam się, co przeoczyłem. Wczoraj wydostał się kolejny.
– Warszawiak? – upewnił się Jop.
– Nie, duch święty – Świętek pociągnął łyk. Zaraz rozwalił się na krześle, założył nogę na nogę i zabrał się za ugniatanie papierosa. Zezłościło to Figurę.
– Widzę, że masz doskonały humor.
– Za chwilę przyjdzie młody, to możemy poobrzucać się gównem – wtrącił Kosma.
A Świętek swoje:
– Jak będą tak wyłazić, to ich nie opanujemy. Nie będzie czego strzec, to pójdziemy na piwo, co? Tak będzie, Kosma?
– Czasem trudno być twoim przyjacielem – rzucił Kosma, chciał mówić dalej, Świętek przerwał:
– Po prostu posunęliśmy się za daleko.
– Mówiłeś to już wcześniej – Kosma machnął ręką.
– Pieprzę, nie? Pod nosem pierdolę – Świętek zgarbił się nad kuflem. Figura sapnął, zabrał się za swój kufel.
– Rzeczywiście, nie wygląda to różowo.
Kosma bawił się fantem, zbierał w ciszy myśli. Po raz pierwszy w życiu miał wrażenie, że jego plany, opracowywane przez lata, realizowane z precyzją robotnika wykwalifikowanego mogą się nie dopełnić. Nie wiedział czemu, ta niewiedza też była czymś nowym, budziła niepokój – jakby coś małego i złośliwego lało mu jad do ucha.
– Powinniśmy przejść wcześniej. Dość długo czekamy. Inaczej – mówił z naciskiem – wszystko się posypie. Ludzie będą wiedzieć. Taki gliniarz jeszcze niedawno był niemożliwy. Zwyczajnie by się nie zdarzył. I nie myślcie, że chcę nagrody. Ludzie nie takie rzeczy robili.
– Nie przypominam sobie – droczył się Świętek.
A Kosma nie wytrzymał, zerwał się, zawisł nad Świętkiem. Niewiele brakowało, a wytraciłby mu piwo. Świętek ani drgnął.
– Ktoś musi to robić! – Kosma cedził słowa – masz czyste rączki? Bo ja mam upaprane, coś za coś, kolego sympatyczny! Macie spokój, swoje rodziny, bachory, stare żony, co tam tylko chcecie, nikt wam nie zrobi koło pióra. Ja nie mam, panowie, i kurde nie żałuje, bo wy już dosyć mnie wkurwiacie.
Opadł na krzesło. Chwila milczenia. Świętek przełknął ślinę. Uniósł kufel w kierunku Kosmy. Stuknęli się.
– Nie wiem, czy można zejść wcześniej – zastanawiał się Jop.
– Ludzie tak robili – Kosma pił, zadowolony z rozładowania atmosfery. Ale niepokój nie odszedł. Nie poznawał starego dobrego „Carino”, do którego wlewała się ciężka, pełna spalin wiosna, koledzy także się przemienili. Każdy poza Świętkiem wyglądał, jakby chciał cisnąć fant do kosza i pójść w jasną cholerę.
A Świętek najpewniej w „Carino” by zamieszkał, spał pod stołem i pił za zmarłych.
Umieranie, ludzka rzecz.
– Tak, można zejść – odezwał się Jop głosem człowieka dobrze poinformowanego. Patrzył na Kosmę – ja tam języka nie strzepie. Drugie Przejście, to jest, kurwa bladź, coś, co nadawało mojemu życiu sens. Tak po prostu, koledzy. Budziłem się i myślałem tylko o nim. A teraz nas zaślepia. Coś umknęło. Tu, przy tym stole – dla potwierdzenia tych słów walnął w blat – i nie tylko. Krew zalała, no!
– Proszę cię uprzejmie – odparł grzecznie Kosma.
– Zastanawiasz się, brachu, czy da się zejść wcześniej. Pewno się da. Psia jucha, jakby teraz by przyszli i powiedzieli, chodź Jopie kochany do nas na dół, do życia wiecznego nawet bym nie dopił. Już! – krzyknął – martwisz się, zresztą słusznie, że sprawa zaraz się rypnie i milion frajerów zleci się do kanałów. Tajemnica nie będzie tajemnicą. A ja myślę o czymś innym – zawiesił głos, wziął oddech. Płytki. Kaszlnął – myślę o tym, że Warszawiacy nigdy tak często nie wychodzili. Nie było powodu, teraz jest powód i chuja dałbym sobie dziabnąć, żeby wiedzieć, co się wyprawia.
– Piotrek przyszedł – zauważył Świętek.
Skołowany Kosma zerknął przez plecy. Piotrek także się zmienił, jakby rzucił z siebie ostatnie nieszczęścia. Plecy jak struna, uśmiechnięta gęba. Świętek zawołał.
– Coś ci się chyba poszczęściło!
Piotrek machnął ręką. Szedł w ich stronę.
Jop syknął do Kosmy:
– Próbuję ci, jełopie, powiedzieć, że nie ma co kombinować, jak zejść do Warszawiaków. Niepotrzebnie. Miesiąc, dwa i oni wylezą do nas. – zabrał szluga z paczki Świętka – wszyscy.

• • •

Warszawiacy - spis odcinków

• • •

Łukasz Orbitowski- (urodzony w 1978 r.) pisarz, polski mistrz literatury grozy.

Absolwent filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jego debiutem w fantastyce było opowiadanie "Diabeł na Jabol Hill", opublikowane w pierwszym numerze miesięcznika "Science Fiction". Publikował opowiadania w czasopismach "Science Fiction", "Nowa Fantastyka", "Sfera", "Ubik", "Ha!art".

Dotychczas zostało wydanych dziesięć jego książek, m.in. "Złe Wybrzeża" (1999), "Szeroki, głęboki, wymalować wszystko" (2002), "Wigiljne psy" (2005), "Horror show" (2006), "Pies i klecha" (2007 i 2008). Za wydaną w 2007 r. powieść "Tracę ciepło" (Wydawnictwo Literackie) uhonorowany został Nagrodą Krakowska Książka Miesiąca oraz otrzymał nominację do nagrody im. J. Zajdla. Jest również współtwórcą gry fabularnej Bakemono oraz współautorem scenariusza do filmu "Hardkor 44".

Pochodzi z Krakowa, od niedawna mieszka w Warszawie.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information