Ars moriendi

Nulle dies sine linea.

Czego chcesz?
Przecież mówiłam: żadnych odwiedzin.

Kim jesteś: daleka krewna, zdolna sierotka? Mam Cię wpisać do testamentu czy jak? Niejeden już tu przychodził. Nie ma. Wszystko oddałam na bezdomne psy. Nic nie dostaniesz.

Dokument?… Ja się nie nadaję. Za dużo klnę i za dobrze wyglądam. Wy chcecie truposzy, żywych zombie. Pewnie liczyłaś na jakąś śliniącą się staruchę bez zębów i z rurą w każdym otworze, co? Srającą pod siebie zdychającą kiłę? Horror gore ci się, marzy? Medialne, ważne, społeczne. Takiego wała! Póki mnie jeszcze stać, będę tu, cholera, leżeć w pełnym makijażu i farbować włosy.

Mówiłam im: żadnych krewnych i znajomych. Żadnych pieprzonych odwiedzin. Już widzę te sępy krążące nad łóżkiem. „Pan Kotek był chory i leżał w łóżeczku. I przyszedł pan wydawca: Jak się masz, trupeczku?”. Na pewno by kogoś z redakcji wysłali, żeby mieć pewność. Żeby każdy odetchnął z ulgą, że już żadnego filmu nie nakręcę. Mój stołek jeszcze ciepły, a już gotowy do dupy usadzenia. Koleżanki, sranki, sąsiadki: WON! Od razu by latały po mieście i nadawały jedna drugiej: „No wiesz, byłam u Baśki w szpitalu. Chora, bidulka, oj chora. Wszystkie kłaki jej już wyszły. Aż miło popatrzeć”.

I co? Chciałoby się skleić jakiś ładny filmik o umieraniu. Najlepiej z czarnym opiekunem, co kitra blanty na oddział, ha? I pewnie taki z punktem kulminacyjnym, przemianą bohatera i miłosierdziem? Odpada. Nienawidzę ckliwych linearnych gniotów. Ta choroba jest linearna jak skurwysyn i już nią rzygam. Lepiej podaj mi pilota.

Nie lubią, jak przerzucam kanały. Chromolę. Wrzucam monety, to mogę skakać po programach jak pchła po psie. Tyle mojej wolności za 5 zeta, że nie muszę oglądać tego gówna do końca. Niech mnie wszyscy, łącznie z Panem Bogiem, w moją chorą dupę pocałują. Chciałam sobie to skrócić, już miałam wszystko gotowe: plastik na łbie, gumkę, tableteczki połknięte, ale nie! Cholera. Nie dadzą ci wyjść przed końcem. Siedź tu, kurde, zdychaj sobie w czasie teraźniejszym ciągłym. Co za cholerna nuda.

Wiesz, czemu nienawidzę linearnych narracji? Spójrz na ten wykres na monitorku. Jest linearny? Jest. Prosta, wyskok, prosta, wyskok. Czasem marzę, żeby na tym ekraniku wyrósł jakiś Signor Linea i zaczął się buntować, ciągnąć tę kreskę, rwać ją na kawałki jak taśmę filmową. Żeby wziął nożyczki i zrobił z tego kolaż, historię szkatułkową, anty-historię, post-dramat czy inny szyt. Ale nie to!... Starość, lekarze, i laska do popierdalania. Nie chcę!. .. Ciągła, ciągła i ciągła. Najdłuższa jazda w moim życiu. Nawet jak zdechnę, to gówno będzie linearne… Jeśli w niebie są jakieś kreski, to ja chcę do piekła!

 

Montaż

Krople wody na armaturze. Zbliżenie na dłonie młodego mężczyzny namydlającego zwiotczałe ciało chorego. Mydliny spływają po klatce piersiowej. Kamera robi zbliżenie na wystającą z brzucha sondę i kable od rozrusznika płuc. Jazda w dół, teraz na kafelki i posadzkę. Woda spływa do odpływu. Wydzieliny ciała, bakterie i zmęczenie dnia znikają w kanalizacji. Ból pozostaje w ciele, teraz czystym i zziębniętym. Chory kiwa głową. Chce, by opiekun ogrzał barki i plecy ciepłym strumieniem.

Operator wyłącza kamerę. Opiekun wyciera pacjenta i zawodzi go do sypialni.

Chory pozwala się filmować w każdej najbardziej intymnej sytuacji. Ciało już nie zaprotestuje. Głos też nie. Pozostała jeszcze moc w nogach, szyi i gardle. Pozwala to na jęknięcie, zazwyczaj wydobyte z dużym bólem. Ale to już oznaka furii. Najbardziej wściekłe są wtedy oczy. Ostatnie „narzędzie komunikacji”.

Stary robi to dla syna. To jego film. Kręcą od roku.

Nigdy nie byli tak blisko siebie. Choroba osłabia i obnaża, zbliża. Ujawnia wszystkie zaniedbania, niepamięć i brak czasu. Nigdy tak mocno nie zabiegał o uwagę syna. Godzi się na każde ujęcie. Nalega, by robić duble i mocniej oświetlić pomieszczenie. W pełnym świetle oddaje ciało. Póki co, ono jeszcze jest jego. Mają już cały materiał i szansę na emisję w ogólnokrajowym kanale. Brakuje tylko ostatniej sceny.

Pupilką ojca była zawsze Saskia, czego Emma nie może jej wybaczyć. Kelvin był wybrańcem matki. Wciąż pozwala mu przychodzić do swojej sypialni. Jedzą śniadanie w łóżku i razem oglądają kreskówki.

Na początku dawano mu półtora roku. Mija czwarty rok eksperymentalnej terapii. Co sześć miesięcy przechodzi generalne badania w Oxfordzie. Tylko siedem osób w całej Brytanii dostaje leki najnowszej generacji. Wybrańcy.

Nikt nie jest w stanie ustalić przyczyny choroby. Zwyrodnienie genu. Prawdopodobnie nie jest dziedziczny… Niektórzy żyją wyjątkowo długo i prawie nie słabną. Innych choroba miażdży w rok, maksymalnie trzy lata. Nie sposób wykryć go u noworodków.

Pielęgniarz skończył nakładać maść i ułożył chorego w łóżku. Czas na rozciąganie mięśni, podłączenie maszyny karmiącej, leki. Córki wchodzą do pokoju pocałować chorego przed snem. Syn składa sprzęt. Ustawia ekran kamery, by ojciec mógł zobaczyć niezmontowany materiał. Stary na bieżąco śledzi swoje ciało w powiększającym szkle. Postępy produkcji. Boi się, że nie doczeka premiery.

Czytnik wzroku emituje zdanie: 

– Jutro przyjedzie Maggie, moja studentka z Londynu. Moglibyście z nią porozmawiać o…
– Nie trzeba – przerywa syn. – Mamy już wszystko. Śpij dobrze. Kocham Cię. Pa.

Jeszcze pół roku temu wszystko wskazywało na to, że nie dożyje lata.

Zaczęło się od upadku na nartach. Kevin kręcił. Od dzieciństwa fascynował się kinem. Gdy postawiono diagnozę, poprosił syna, by zaczął dokumentować. Tu, na prowincji, nie ma takich atrakcji. Podobno kiedyś Jude Law kupował książkę w miejscowej księgarni. Ktoś go widział. Poza nim nikt znany tu nie był. Ze słynnych mieszkańców hrabstwa, Wikipedia wymienia tylko Helen Mirren.

W pierwszym roku choroby Kevin przygotował miniaturę na zaliczenie kursu montażu. Po umieszczeniu filmiku w sieci zgłosiła się telewizja. „To ważny społeczny temat”, mówili.

Kevin kręci i montuje. Został już stażystą u znanej reżyserki. Czasem jest też asystentem gwiazd podczas koncertów charytatywnych. Dokument o ojcu, pierwszy krok w wielki świat. Żona chorego opowiada wszystkim koleżankom, jakie piękne piosenkarki kręcą się wokół syna.

Chory ogląda 007 w telewizji. Płacze przy scenie ataku na Scotland Yard.

Zdania na czytniku:

– Nigdy nie wiem, co mnie wzruszy. Każda emocja to potok łez. Wcześniej nikt nie widział mnie płaczącego. Ostatnio ciągle przeciekam. To przez tą chorobę.

Opiekun przykrywa go kocem, nakłada maskę tlenową, zmniejsza natężenie światła. Za siedem godzin przyjdzie pracownik dziennej zmiany.

Najgorsze były próby mów pogrzebowych. Zrobili to w pokoju chorego. Każdy czytał po kolei. Saskia odmówiła. Ksiądz mówił coś o Bogu i łaskach dla wszystkich cierpiących. Chory przytakiwał spokojnie.

Żona wciąż odmawia pójścia na miejsce przyszłego pochówku. Pomogła wybrać muzykę, kwiaty i menu na stypę. Dobre ujęcia. Mówi, że gdyby Bóg istniał, to uzdrowiłby jej męża. Ma już sukienkę i toczek z woalką. Wszystkie dokumenty zdeponowała u prawnika. Co więcej można zrobić?

– Pamiętasz te pakistańskie dywany, które schowaliśmy do piwnicy, żebyś mógł jeździć po domu wózkiem? Chyba je sprzedam. Jak myślisz? Mogłabym za nie kupić nowe żyrandole do salonu. Nie?… Myślisz, żeby je schować do piwnicy, tak?… A jak będzie po wszystkim, to znów rozłożyć, tak?… Kiwnąłeś głową jeden raz. To było na „tak” czy na „nie”? Kochanie? Porozmawiamy o tym jutro?… No, dobrze... Dobranoc. Kocham cię. Pa, kochanie.

Zdjęcia kończą się w tym tygodniu. Montaż został na razie zawieszony. 

W zeszłym miesiącu postęp choroby cudownie się zatrzymał. Nie ma szans na ozdrowienie, ale choroba przestała się rozwijać.

Wszyscy czekają. 

Wciąż brakuje ostatniej sceny.

• • •

Spis wszystkich tekstów z cyklu Nie dotyczy Jakuba Wydrzyńskiego

• • •

Jakub Wydrzyński – publicysta, człowiek wielu zawodów. Reportaże i opowiadania o tematyce izraelskiej publikował w „Odrze”, „Akcencie” i „Pograniczach”. Stały współpracownik magazynu KulturaEnter, fan twórczości Amoza Oza i poetów metafizycznych.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information