Wyczerpujący eksperyment. Jerzy Franczak i PIO w rozmowie z Michałem Sowińskim i Katarzyną Trzeciak

Franczak / PIO / Sowiński / Trzeciak

W październiku 1974 roku Georges Perec zasiadł przy kawiarnianym stoliku na Place Saint Sulpice z twardym postanowieniem, że będzie notował wszystko, co zobaczy i usłyszy. Po kilku dniach powstała niewielka książeczka pt. Tentative d’épuisement d’un lieu parisien. Czterdzieści lat później Franczak i Kaliński decydują się powtórzyć eksperyment francuskiego pisarza. Czy uda im się wyczerpać to ludne i gwarne miejsce w sercu Paryża? A może sama idea eksperymentu uległa wyczerpaniu?

 

Michał Sowiński: Może na początek pytanie z cyklu naiwnych – co to w ogóle znaczy „wyczerpanie”? Jak je rozumieliście? Co chcieliście osiągnąć „wyczerpując”... no właśnie, wyczerpując co? Literaturę? Pereca?

Jerzy Franczak: Przed naszą wspólną wizytą w Paryżu znałem książkę Pereca z tytułu i wiedziałem z drugiej ręki, jaki stał za nią koncept. Kiedy się nad tym zastanowiłem, uderzyło mnie całkowite pokrywanie się znaczeniowe francuskiego „épuisemenent” i polskiego „wyczerpania”, co nie jest takie częste. I tu, i tu w grę w wchodzi „wykorzystanie, wyeksploatowanie” oraz „zmęczenie, znużenie”. Oczywiście Perec chciał wyczerpać, zgodnie z tytułem książki, „pewne miejsce paryskie”. Bardzo ciekawa, ryzykowna, a przy tym uroczo staromodna idea! Pomyślałem sobie: w sam raz na nasze czasy, ogarnięte manią prędkości i skrótu. Ale przy okazji zainteresowało mnie parę innych kwestii: na ile ten eksperyment wyczerpuje możliwości literatury (czy ostrożniej: pewnego pomysłu na pisanie), czy sama idea eksperymentu nie wyczerpała się aby w międzyczasie, a także, czy mamy jeszcze siłę na tego rodzaju maksymalistyczne próby. Czy oczekujemy jeszcze od literatury i sztuki, że ogarnie świat, że odda jego złożoność i dynamikę? Bo jeśli tak, to wypada zacząć od skromnego wycinka, na przykład jednego placu, i zbadać, czy to jest w ogóle możliwe. Taki był zamysł Pereca. A jeśli nie mamy już takich oczekiwań wobec literatury? Można zbyć sprawę wzruszeniem ramion, ale można też ponowić eksperyment, żeby zobaczyć na raz kilka rzeczy. Po pierwsze, jak świat wymyka się słowom (co akurat nie jest nowiną, tylko jednym z leitmotivów nowoczesnej literatury). Po drugie, co się stanie z ideą pisania konceptualnego, opartego na przymusie rodem z OuLiPo, po przeniesieniu jej w nasze czasy: zbankrutuje na naszych oczach, czy okaże się wciąż młoda i żywa? No więc postanowiłem wsiąść jeszcze raz na tę łajbę, sprawdzić jej wyporność, jej zwrotność, no i to jak daleko da się nią dopłynąć. A przy okazji, zupełnie jak mój imiennik, chciałem sprawdzić, co zostanie w słowie z widzialnego i słyszalnego świata, jeśli dam sobie spokój z akcją, postaciami, tłem i całym tym pisarskim multitaskingiem, i skupię się na samym opisywaniu.

PIO: W sztuce chodzi o prawdę!

MS: Prawdę mówisz... No ale Perec swój eksperyment przeprowadził 40 lat temu, w 1974 roku, w dziwnym momencie kultury francuskiej (czy tzw. zachodniej) – w momencie przesilenia modernizmu, narodzin postmodernizmu. Tamten eksperyment osadzony był w bardzo konkretnym kontekście historycznym, który minął (chyba?) bezpowrotnie. W jakim kontekście Wy przeprowadzaliście swój eksperyment? O jaką prawdę wam chodziło?

JF: Sztandar postmodernizmu wyprowadzono, na dodatek w nieprzyjemnej atmosferze, bo wszyscy uważają, że była to zdegenerowana kultura rozwiniętego społeczeństwa konsumpcyjnego… A powrotu do modernizmu nie ma. Brakuje nam doraźnej definicji, widzimy tylko pomieszane tendencje i koniunktury – powrót politycznego, kurs na wspólnotowość, itd. Ale w sumie wydaje mi się, że kontekst historyczny, jak to nazywacie, jest zawsze niejasny dla tych, którzy są w nim zanurzeni. Ujawnia się dopiero z perspektywy czasu. Modernizm „przesilał się” przez parędziesiąt lat, a z wnętrza roku 1974 widać było chyba co innego – dogasanie wojny w Wietnamie, galopującą inflację, uwiąd rocka symfonicznego i początki punku… Ja mam w każdym razie takie skojarzenia: Ramones, Talking Heads, The Stranglers! W każdym razie gdy zasiadłem do „Wyczerpania”, wiedziałem tylko jedno: czasy się zmieniły, a koncept, po który sięgnęliśmy z PIO, jest oldskulowy. Czyli na odwrót: nie znamy kontekstu, ale kto wie, może dowiemy się czegoś o nim, sięgając po narzędzie z minionej epoki?

PIO: Jak dla mnie jedynym kontekstem każdego naszego projektu, również i tego, był kontekst wspólnej podróży.

Katarzyna Trzeciak: Postanowiliście powtórzyć eksperyment Pereca z 1974, jednak Jerzy, autor tekstów w Waszym Wyczerpaniu, deklaruje już na początku, że nie zna Próby wyczerpania pewnego miejsca paryskiego. Nie zna, ale z góry wie, że Wasza próba będzie odmienna. Skąd to założenie? Czy to taka zgrywa?

JF: To nie zgrywa, tylko bilans różnic. Różnica czasów, primo. Różnica temperamentów, nieunikniona, secundo. A do tego dochodzi bilans sił – mieliśmy przewagę liczebną!

PIO: Ja miałem troszeczkę łatwiej niż Juro, bo nie musiałem niczego powtarzać. Całe szczęście Perec nie umiał rysować, więc jego zapiski z miejsca pozostawały zawsze tylko w formie tekstu. Na początku pomysł wydał się prosty, jednak w całej różnorodności miasta, uchwycenie charakteru miejsca wcale nie okazało się łatwe. Sam w sobie Plac Saint-Sulpice nie jest wcale atrakcyjny, życie które toczy się na nim dzień w dzień nie różni się wcale od innych placów Paryża. Jednak jak w każdym miejscu to ludzie budują klimat i oni przede wszystkim zostali uchwyceni w mojej części Wyczerpania. W trakcie pobytu na Placu podczas tych kilku paryskich dni wykonałem dużo rysunków, szkiców, sytuacji, ale dopiero po lekturze tekstu Jurka, zdecydowałem się na tych osiem grafik, które weszły w skład Wyczerpania.

KT: Sztuka konceptualna chyba nie znosi powtórzeń. Co się Waszym zdaniem dzieje, gdy powtarza się taki gest, jaki wykonał Perec? Zostaje wzmocniony? Osłabiony? Ośmieszony?

Pio: Dla mnie było to ćwiczenie, co można i w jaki sposób wyciągnąć z takiego projektu. Zanim zasiedliśmy z Jurkiem na placu przy kawiarnianym stoliku, nie znałem wcześniej tego miejsca, jednak sama możliwość zmierzenia się z konceptem Pereca była interesująca. Zresztą nie był to mój pierwszy projekt inspirowany jego twórczością. Wcześniej już włóczyłem się po Paryżu wraz z Człowiekiem, który śpi oraz wykonałem Bitwę morską na planie kamienicy z Życia instrukcji obsługi. Każde z tych przedsięwzięć było dla mnie rodzajem ćwiczenia, pewnego rodzaju zabawą z tekstem.

JF: Moją intencją nie było ośmieszenie gestu Pereca. Mam dla tego autora duży szacun i respekt, chociaż nie jest i nigdy nie był moim mistrzem. Jego książki nieraz mnie poruszają, dotykają do żywego, jak choćby W. Wspomnienie z dzieciństwa, innym razem pozostawiają obojętnym. Chodziło o co innego – o to, żeby wykorzystać utajony potencjał konceptu stojącego za Tentative d’ épuisemenent. Nie spastiszować czy sparodiować, tylko całkiem serio ponowić. Gdyby ktoś dzisiaj wystawił w galerii pisuar, powieliłby mechanicznie gest Duchampa. Ale tydzień temu w londyńskim Tate Britain widziałem ciekawą instalację Tracey Emin – łóżko, na nim skołtuniona, brudna pościel, na dole puste butelki, rozsypane leki i pety. Czy to jeszcze powtórzenie, czy już oryginalny pomysł? A może ani jedno, ani drugie, może to, co oryginalne i najbardziej własne, ujawnia się w powtórzeniu? Bo każde powtórzenie wprawia w ruch grę różnic, dzięki niemu ujawnia się odmienność: epoki, kontekstu instytucjonalnego, ale przede wszystkim postawy artysty. To dlatego było dla mnie od początku jasne, że powstanie coś odmiennego od tej książeczki sprzed czterech dekad. Samego Pereca dosięga to w niewielkim stopniu. Zresztą uważam, że każda przeróbka – nawet parodystyczna – wzmacnia pierwowzór.

 

Autor: Piotr Kaliński

 

MS: Perec chciał spisać to, „co się dzieje, kiedy nic się nie dzieje” i wybrał do tego strategię katalogowania i budowania listy rzeczy, zdarzeń i postaci. Jerzy wskazuje natomiast, że bardzo nudzi go tworzenie list i notowanie przyjazdów i odjazdów autobusów. Jak w takim razie określiłbyś swój, niekiedy mocno ironiczny, zapis wrażeń z siedmiodniowego pobytu na Saint-Sulpice?

JF: Odkryłem, że w obrazie tego miejsca niewiele się zmieniło. Rewolucja technologiczna wprowadziła minimalne korekty, poza tym autobusy jeżdżą, jak jeździły, ludzie tak samo idą albo biegną, albo siedzą, jedzą i piją, tak samo gadają i tym samym ruchem poprawiają włosy. Odkrycie dość banalne, ale wtedy, tam – prawdziwa epifania. Niezmienność ukryta w ciągłej zmianie, w wielkomiejskim ruchu. Jeżeli w tekście pojawia się ironia, to w odniesieniu do samej techniki notowania. Dla Pereca katalogowanie stanowiło ratunek przed wewnętrznym chaosem i przed przeszłością. Nauczyliśmy się czytać jego dzieło w kontekście biografii – sieroctwo, wydziedziczenie z żydowskiej kultury, depresja. W tym kontekście ja to kupuję, aczkolwiek obawiam się, że dla kogoś, kto nie zna losów pisarza, Tentative… może okazać się jałowe. Próbuję ironicznie przepracować ideę inwentarza, poza tym mam swoje obsesje, swoje własne jazdy. W pewnym momencie hipnotyzuje mnie ta ślepa plamka przemieszczająca się w moim polu widzenia. Albo widzisz spacerowiczów, albo liście i niedopałki. Albo zabytki, albo liszaje na murze. Trochę na zasadzie: albo kaczka, albo królik. Ale potem górę bierze inne wrażenie: równoczesności. Obrazów, dźwięków, zapachów. Obserwacji i wspomnień. Albo jeszcze innego dnia: sztywność językowych formuł. Wówczas zaczynają się mnożyć synonimy, powstają kalambury, dziwne zestawienia, kolaże. Pamiętacie, że początkiem XX wieku niektórzy mówili, że rozwój fotografii i kina odmieni literaturę, to znaczy wyeliminuje z niej całkowicie opis. Dzisiaj, po stu latach udoskonalania i upowszechniania tych technik, opisywanie dalej pozostaje czymś jakościowo różnym. Tu nie ma mechanicznej rejestracji, to nie jest CCTV, tylko proces filtrowania wrażeń przez jednostkową wrażliwość oraz proces mozolnego szukania słów.

KT: PIO, który jest autorem linorytów w Wyczerpaniu, na pierwszy rzut oka wydaje się bliższy metodzie tworzenia wizualnej listy obserwacji, bliskiej Perecowi. Czy taka graficzna lista jest sposobem na „wyczerpanie miejsca”?

PIO: Perec jest mi bardzo bliski jako twórca i bardzo łatwo wchodzę w jego literackie koncepty. Bardzo ciekawym zbiorem pomysłów jest dla mnie książka Urodziłem się. Eseje (Lokator, 2012), w której zebrane są sposoby katalogowania świata przez Pereca. Wyznaczanie sobie zadań, granic, sprawdzanie swoich umiejętności. Dodam tylko że koncept Wyczerpania pojawił się w trakcie pracy nad grafikami i ulegał kilka razy zmianom. Gdy zasiadaliśmy po raz pierwszy przy stoliku na placu Saint-Sulpice, nie wiedzieliśmy, co powstanie. Przypuszczam, że Perec znał z góry wynik swojego eksperymentu, a przynajmniej przeczuwał, co mu wyjdzie, my natomiast podeszliśmy do tego na sposób „przygodowy”.

MS: Katalog obserwacji Pereca pokazuje, że takie pogłębione studium miejsca nie prowadzi do żadnego postępu, nie wyłania się u niego żadna narracja, w toku kolejnych dni obserwujący wcale nie widzi lepiej ani nie staje się bardziej spostrzegawczy. Czy dla Was coś się zmieniło w tej kwestii?

JF: Każdego dnia widzę inaczej. Raz moje spojrzenie odmienia lektura (Pereca czy książki historycznej o tej dzielnicy Paryża), innym razem jakieś przygodne rzeczy (samopoczucie albo przypadkowe zdarzenie). Narracja jakaś chyba tu jest, tylko nie ma kumulacji. Zapiski z kolejnych dni nie sumują się, tylko zwyczajnie następują po sobie. Świat jest inny dla każdego z nas, a każdy z nas, zanurzony w czasie, coraz to inny dla samego siebie. Wyczerpanie dotyka tej wielorakości i zmienności kształtu, którą na co dzień zakrywa percepcyjna rutyna.

PIO: Całe szczęście podczas tamtego pobytu w Paryżu każdy z nas miał dużo innych projektów i prac do wykonania. Plac Sain-Sulpice był tylko jednym z przystanków na mapie Paryża, na którym przez godzinę dziennie obserwowaliśmy życie tego miejsca. Było to ciekawy przymus, jednak na tyle krótki, że nie pozwalał na rutynę.

MS: Niewielu wydawców dziś decyduje się na publikacje tego typu eksperymentów – i to jeszcze z ilustracjami (i dwujęzycznie!). Jakie było Twoje podejście jako wydawcy?

PIO: Moje podejście jako autora grafik jest zawsze takie samo: żeby zamknąć dany projekt w ciekawej formie. Tak się składa, że wszystkie projekty, jakie robimy z Juro, od zawsze przybierają formę Artbooków. Od pierwszych zinów, przez „Mrówki w czekoladzie”, „Algi, kalki zębatki” i „Pacynki” do Wyczerpania – ta forma jest nam najbliższa. Jako wydawca jedynie staram się to potem skalkulować tak, żeby nie zbankrutować i żeby jak największa część naszej pracy trafiła do odbiorców. W przypadku Wyczerpania dwujęzyczne wydanie było jak gdyby oczywiste; odnosząc się do Paryża, potrzebowaliśmy oryginalnego języka tego miejsca, a dzięki temu też poszerzyliśmy grono odbiorców o kręgi OuLiPo, do których ta książka dotarła (bo Wyczerpanie miało premierę w Paryżu w trakcie Salon du Livre 2015 r.).

MS: Tekst Wyczerpania kończy się listą, chyba najbardziej przypominającą archiwum obserwacji Pereca. Te przedmioty obserwacji zostają niejako zamrożone w czasie; a zapisane, zostają także pozbawione jednostkowości, możliwe do kolejnego powtórzenia. Czy to oznacza wyczerpanie tak pomyślanego eksperymentu?

JF: Tu już działałem intuicyjnie. Ostatni fragment polepiłem i z zapisków Pereca, i z moich własnych. Może chciałem na koniec się pogodzić z nim, niby że jesteśmy „bracia w eksperymencie”? Czyli takie pojednanie Jurka z Georges’em. Ale pojawia się też jakaś melancholia – zatrzymany kadr zawsze generuje taki efekt. Może to przyznanie się do klęski? Czemu nie, lubię takie „piękne katastrofy”. Ale może to być także zaproszenie do zabawy: klocki są na wyciągnięcie ręki, instrukcja gotowa, teraz wasza kolej! Wcale nie uciekam w tryb przypuszczający, po prostu eksperyment literacki tym się różni od naukowego, że o jego wyniku decyduje czytelnik. A zatem sami musicie odpowiedzieć sobie na to pytanie!

• • •

Tekst ukazuje się jako postscriptum do 50. numeru magazynu „Ha!art” (Numer specjalny konceptualny)

Ha!art nr 50 - Numer specjalny konceptualny w naszej księgarni internetowej

• • •

• • •

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information