Fazy i zwały X muzy (17): Louie

Julia Girulska

Na początku maja bieżącego roku nadeszła długo wyczekiwana przez widzów premiera kolejnego, czwartego już sezonu serialu Louie. Louis C.K., jego gwiazda, reżyser, montażysta i scenarzysta, jest popularnym komikiem robiącym stand-up comedy czyli, innymi słowy, komikiem, który wypowiada satyryczne, często obrazoburcze monologi przed żywą publicznością. Poprzedni sezon, zakończony (jesienią 2012 r.) pełną zwrotów akcji batalią głównego bohatera (z samym sobą) o stołek Davida Lettermana w The Tonight Show, wyśrubował oczekiwania i zaostrzył zęby fanów na kolejne części serii.

Okrzyknięty przez magazyn „GQ” „najbardziej elektryzującym komikiem od czasów Richarda Pryora”, „geniuszem” i „niekwestionowanym amerykańskim Królem Komedii”, a przez magazyn „Rolling Stone” „najmroczniejszym i najbarwniejszym komikiem w Ameryce” Louis C.K. jest teraz na topie. Czy po ostatnim sezonie swojego autorskiego serialu zrealizowanego dla stacji FX dalej na nim postanie?

 

 

Czwarty sezon rozkręcał się powoli, snując fabułę wokół problematyki familijno-obyczajowej. Dotychczasowe damsko-męskie perypetie czterdziestoparoletniego rozwodnika zostały zdominowane przez ojcowskie dylematy związane z dorastającymi córkami, a motyw randkowania z samotną grubaską z drugiego odcinka czwartego sezonu w gruncie rzeczy także podkreślił moment (miejmy nadzieję, chwilowej) życiowej rezygnacji faceta, któremu bliżej do pięćdziesiątki niż do kabrioletu i długonogiej blond siksy. Nawet gdy rzeczona blondynka pojawia się w końcu w jego ramionach, pech, który prześladuje Louiego od zawsze, nie pozwala mu nacieszyć się odmianą losu i karze za moment łóżkowego spełnienia wieczystym piekłem horrendalnego odszkodowania.

Choć w Louiem najlepsze odcinki zwykle zostają na koniec serii, to tym razem tak nie jest – i cały, dość powolnie toczący się sezon powoduje wrażenie, że ktoś tu się wypalił, jest zmęczony i chce iść do domu. Brakuje charakterystycznych przebitek z występów artysty w Comedy Cellar nowojorskiej miejscówce wieczornych spektakli Louiego i jego kolegów po fachu – trochę zgorzkniałych, a trochę pogodzonych ze swoim losem, diabelnie przenikliwych komików. Obecność stand-upów w serialu jak dotąd równoważyła poetyckie i często egzystencjalne sceny fabularne, wprowadzając zdrową, louisikejowską, wulgarną dosadność, niepozbawioną filozoficznych treści. Za to teraz mamy dużo sentymentalizmu, poszukiwania prawdziwej miłości, znajdowania (się w) lekkiej depresji oraz prób zbudowania związku przez dojrzałych ludzi po przejściach (w roli dziewczyny Louiego – Pamela Adlon, znana z poprzednich sezonów współscenarzystka serialu). Do tego wątek dzieciństwa komika, a raczej jego cielęcej młodzieńczości odgrywanej przez gapowatego rudzielca, w którego życiu coś się wydarzyło. Mianowicie, młody Louie odkrył trawkę.

 

 

„Nienawidziłem bycia nastolatkiem. A potem odkryłem narkotyki. I zacząłem nareszcie mieć wszystko w dupie. Nie wiem, jak to powiedzieć moim dzieciom. Jak, do kurwy nędzy, mam z tym konkurować? Jak możesz wziąć na bok nieszczęsną osobę bez żadnej kontroli nad swoim życiem i powiedzieć jej z kamienną twarzą: »Och, nie powinieneś brać narkotyków. Nie powinieneś tego robić, kochanie. Wszystkie narkotyki są, powtarzam, najlepszą receptą na wszystkie problemy, jakie masz obecnie«. Jak to przebić? Narkotyki są tak kurewsko dobre, że zniszczą ci życie. Oto, jak są dobre” (Louis C.K., Live at the Beacon Theater, 2011).

Podejrzewałam od dłuższego czasu, że coś się musi kryć za ambiwalentnym stosunkiem naszego Króla Komedii do narkotyków i koruta, z czego ten ostatni jest raczej oswojony w kręgach artystycznych i zakładam, że pośród nowojorskich komików także. Nawet Joe Biden – choć, jak wiemy, jest wiceprezydentem, a nie komikiem – powiedział, że czuje się „absolutnie komfortowo” z myślą, że ktoś pali korut; a co dopiero może powiedzieć w temacie Jim Norton, Nick DiPaolo czy Todd Barry. U Louiego palenie trawki zdaje się należeć do przykrych obowiązków wypełnianych czasem z pobudek towarzyskich, np. po występie, w towarzystwie fanów. Nie ma w tym zwykle dla niego radochy, raczej zmulenie, otumanienie i przerażenie sobą.

 

Występ w Beacon Theater (2011 r.), podczas którego Louis C.K. opowiada o paranoi korutowej

 

Weźmy na warsztat ósmy odcinek z pierwszego sezonu pt. Dogpound. Nasz ojciec-rozwodnik odstawia na weekend córki do ich matki i po namowie Pameli stwierdza, że chciałby coś zmienić w życiu: zacząć ćwiczyć, rzucić słodycze, zrobić COŚ dla siebie. Sekwencja kilku następnych scen pokazuje mechanizm piramidalnego upodlenia się, występującego w rezultacie złamania świeżo danej sobie obietnicy, znany chyba wszystkim istotom ludzkim. Oglądamy komiczno-sromotny upadek wolnej woli Louiego, naszego everymana. W pierwszym napotkanym spożywczaku kupuje kubełek lodów, by już w następnym ujęciu leżeć obżartym pod stołem w pokoju telewizyjnym, otoczonym pobojowiskiem pustych kubełków po kolejnych porcjach lodów, gdy tymczasem niedojedzone skórki od pizzy leżą wyrzucone nieopodal na brzeg kartonu jak grube foki na plaży. Kompulsywna konsumpcja junk foodu przedstawiona zostaje analogicznie do przedawkowania opiatów. Louie jako rasowy junkie, który przećpał się słodkim, otrząsa się z barłogu, nie wiadomo po ilu dniach, z kacem moralnym i zwałem fizycznym. Następnie interweniuje u sąsiada, bo ten pali zbyt mocnego koruta, którego zapach przenika do mieszkania Louiego. Młody sąsiad zaprasza go do siebie, częstuje korutem i wciąga w odmęty ciężkiej bani z elementami ekstrawaganckiej zabawy, polegającej na zrzucaniu z trzeciego piętra dziesięciokilogramowych butli z wodą na stojące na ulicy samochody. Specyfika tej zabawy przypomina bardziej przysłowiowe wódczane ekscesy studentów z Miasteczka Na Trzy Literki niż pokorutowe absurdalia błyskającego intelektu, ale nie nam, podług własnej miary, oceniać cudzą fazę. Sąsiad w sumie bawił się dobrze, a Louie, przytłoczony, zadżumiony i skorucony tak, że śpiąca dziewczyna sąsiada myli mu się z psem sąsiada, pies – z innym psem, a sąsiad – z maszynistą korutowej lokomotywy jadącej na oślep ku szczekocińskiemu wykolejeniu świadomości, to już inna rzecz. Fantastyczna scena, choć bania nieszlachetna, rodem z Dopalaczy.

 

Louie, S01E08, odc. Dogpound – scena bratania się z sąsiadem i korutowa sromota, która z tego wynikła

 

Warto zwrócić uwagę, że to nie Louie się skoruca, tylko ktoś go skoruca. Louie zostaje całkowicie odurzony wielkim bongiem, następnie ogromną fają wodną napędzaną, zdaje się, silnikiem spalinowym, a wszystko to dzieje się poza udziałem jego woli. On tylko zadecydował na samym początku o kupnie jednego kubełka lodów waniliowych – cała reszta to konsekwencja złamanego postanowienia. Lody waniliowe są w tej historii marihuaną z pogadanek o narkotykach; marihuaną obdarzoną własną świadomością, która musi wziąć i zaprowadzić za fraki początkującego, nieświadomego konsumenta do heroiny. Łatwo domyślić się, czym w tej paraleli jest korut. Miejsce wódki w przypowieści nie jest sprecyzowane, w moim jednak odczuciu to ona w dużej mierze odpowiedzialna będzie za następny poranek Louiego. A może to lody?

 

Louie, S01E08, odc. Dogpound – przekleństwo hipstera na kacu

 

Lucky Louie, emitowany w 2006 r. na HBO sitcom autorstwa Louiego C.K. został zdjęty z anteny po jednym sezonie. Nawet już nie puścili, zafajdani oportuniści, ostatniego, trzynastego odcinka z serii. Louis C.K. gra w nim męża Pameli Adlon, ojca wstrętnej, małej dziewczynki i przedstawiciela klasy pracującej – mechanika. Jak na klasyczną formułę przystało, sitcom był kręcony w obecności widowni i rozgrywał się głównie w mieszkaniu bohaterów, a także w kilku pobocznych, minimalistycznie urządzonych scenografiach. Problematyka i słownictwo w Lucky Louiem to już jednak awangarda sitcomu, ale równocześnie klasyka louisikejowskiego poczucia humoru. Jak widać, publiczność nie była jeszcze na to gotowa, bo serial został zdjęty z powodu zbyt śmiałej obyczajowości i wulgarnego języka. Zabawnie się go ogląda znając Louiego i dostępne na YouTube godzinne występy artysty, bo z łatwością można rozpoznać zalążki późniejszych żartów, wówczas jeszcze nieoszlifowanych. Jest tu nawet postać charakterystycznego, wnerwiającego sąsiada, który wpada bez uprzedzenia i wyjada z lodówki – czytelny hołd dla seinfeldowskiego Kramera. Ale to już smaczki. Tymczasem Lucky Louie to prawdziwy rarytasik, odświeżające znalezisko i śmieszno-mądry serial bez zahamowań, realizowany niby w ramach formatu, ale też ramy te rozsadzający.

W jedenastym odcinku pojawia się motyw Złego Koruta. Najpierw jednak Louie dowiaduje się, że pracę w warsztacie kumpla dostał dzięki wstawiennictwu swojej żony u przyjaciółki, a zarazem żony właściciela warsztatu (sitcom odzwierciedla ironicznie stereotyp męskiego kumpelstwa przy piwie i kobiecego psiapsiółkowania przy stole kuchennym). Podważa to poczucie męskiej godności Louiego, więc postanawia decydować odtąd o swoim życiu samodzielnie i zwalnia się z pracy. Jego małżonka, Kim, z zawodu pielęgniarka, gdy mija jej pierwsza złość na lekkomyślność męża, postanawia go wesprzeć i przekonuje, że może nareszcie zostać tym, kim zawsze chciał być. A Louie, jak się okazało, zawsze chciał być pilotem. Zaczynają się więc żmudne przygotowania do egzaminu teoretycznego na pilota. Wspiera go kumpel, Rich, grany przez Jima Nortona – bezwstydnie szczera postać i do tego abnegat.

 

Lucky Louie, S01E11, odc. Louie Quits – kto nigdy nie uczył się do egzaminów, niech pierwszy rzuci kamieniem

 

Oczywiście Rich, bo któż by inny – zawsze ktoś zmusza biednego Louiego do palenia – wyjmuje składane bongo i groteskowo wielki wór z zielonym i... Louie po kilku buchach uświadamia sobie, że marzenia o byciu pilotem są poza jego zasięgiem, bo jest za stary, nie dość inteligenty i zbyt leniwy. Gdy wróciwszy z pracy Kim zastaje chłopaków jarających w kuchni, wścieka się, bo Louie miał się przecież uczyć. Oboje jednak dochodzą do wniosku, że najlepiej będzie, jak Louie wróci do starej pracy. Zły Korut stanął na drodze do realizacji marzenia, nowych perspektyw, wspięcia się po drabinie społecznej i posiadania bardziej prestiżowej pracy. A może to Dobry Korut pomógł uświadomić Louiemu, że nie warto unieszczęśliwiać się dążeniami, które ostatecznie okazałyby się nieosiągalne? Że warto cieszyć się codziennością i tym, co się już osiągnęło, a nie pożądać dóbr pozornych i frustrować niespełnionymi ambicjami? Co jednak, jeśli ten ostatni przebłysk podyktował Zły Korut, orędownik statusu quo i leń patentowany, który tylko udaje buddyjskiego mnicha, gdy tymczasem chce po prostu, byś zeżarł wszystko z lodówki i gapił się w seriale z błogim poczuciem, że tak jest dobrze, bo nareszcie jesteś wolny?

 

 

Louie C.K., niepodzielnie władający Król Komedii, po ukończeniu liceum pracował jako mechanik, kucharz w KFC, czyściciel basenów, sprzedawca w sklepie z kasetami wideo. Nie skończył studiów, nie chodził na kursy aktorstwa, reżyserii, montażu ani kreatywnego pisania. Miał za sobą intensywny okres brania narkotyków w czasach gimnazjum (junior high – jak nie bez powodu nazywa się ten etap edukacji), który być może skazał go najpierw na gorsze liceum, a następnie ograniczył jakieś „możliwości życiowe”. Louis C.K. ostatecznie decyduje się opowiedzieć o początkach swojej przygody z narkotykami w czwartym sezonie Louiego w odcinkach In the Woods cz. I i II. Ile w tym prawdy, a ile fikcji – tego się nie rozstrzygnie. Zresztą po co?

Pan Szekely w swojej mądrości dał nam niezłą lekcję, pokazując, że narkotyki niekoniecznie muszą zniszczyć życie, o ile mamy poza nimi coś istotnego. Mimo przeszkód, czy może dzięki nim, Louis Szekely znalazł się na zasłużonym szczycie i zajął pusty tron po (pseudo)intelektualnym Woodym Allenie – komiku także osadzonym w scenerii Nowego Jorku i podobnie skoncentrowanym na zagadnieniach egzystencjalnych. Ale Louis C.K. dawno już go przerósł siłą bezpretensjonalności, uniwersalizmu języka i dystansem do siebie. Jego poczucie humoru ustawia sprawy we właściwym świetle. Nowe czasy wymagają nowej wrażliwości. Umarł król, niech żyje król!

 

 

• • •

Fazy i zwały X muzy – spis odcinków

• • •

Julia Girulska (ur. 1986) – zawód wyuczony: filozofka, zawód wykonywany: operatorka kamery. Jeździ po świecie; patrzy, jak ludzie łowią ryby; nawraca myśliwych; kocha zwierzęta. Kino od zawsze było jej bliskie, kino narkotykowe – dopiero, odkąd dorosła.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information