Kibuc Sabra

Jakub Wydrzyński

– Prawie każda wojna zaczyna się od ataku na nas. Pierwszy ostrzał z moździerzy przeżyliśmy w ‘48. Była nas garstka: około siedmiu rodzin. Proszę spojrzeć na zdjęcie. To ja z mężem podczas szkolenia militarnego. Byliśmy tacy młodzi, gotowi oddać każdą kroplę krwi.

Kobieta zatrzymała się przy galerii zdjęć. Zaparła się obiema dłońmi na rękojeści laski prostując nieco plecy. Wycieczka zaczęła podziwiać portrety pierwszych osadników: mężczyzn i kobiet czyszczących karabiny, stawiających wieże wartownicze i cysterny; stojących ramię w ramię i spoglądających dumnie gdzieś w stronę horyzontu. Twarze roześmiane, we włosach słońce i wiatr pustyni. Ich manna jeszcze nie spadła.

– Proszę spojrzeć. To kula, która trafiła mojego męża na wojnie sześciodniowej. Przywiózł ją tu po powrocie z frontu i zdeponował w naszym muzeum. Nasz największy skarb. Ten eksponat nazwaliśmy Goliat.

Aparaty i kamery zgromadziły się nad gablotą. Przewodniczka przystanęła przy oknie. Na zewnątrz grupka chłopców bawiła się okrągłym kawałkiem kaktusa. Popychali go w różne strony, na zmianę dźgali patykami i kopali, jakby próbując zrobić z niego piłkę do gry. Roślina stawiała opór, pękając i oddając wodę, flaczała coraz bardziej. Najwyższy z chłopców podważył ją butem i podrzucił mocno do góry. Spadająca zielona kulka wylądowała na twarzy drugiego knypka. Krzyk zaalarmował matkę, która zjawiwszy się po chwili wymierzyła mu parę kuksańców i szarpnęła mocno ciągnąc w kierunku domu.

Staruszka postukała w okno i pogroziła palcem reszcie małolatów. Spojrzała jeszcze raz na kwiaty opuncji rozkwitającej na zewnątrz.

– Znacie kaktusy. Rosną tu od zawsze. Tak jak my. Wróciliśmy do ojczyzny po dwóch tysiącach lat, bo jesteśmy właśnie tacy jak ta roślina. Mamy kwiaty, rodzimy słodkie owoce. Żyjemy tam, gdzie nie ma rzek, a mimo to mamy w sobie całe zapasy wody. Jesteśmy Sabra. A Sabra ma broń: kolce ostre jak sztylety. To miejsce należy do nas.

Wyszliśmy na zewnątrz. Dookoła szeregi parterowych domków. Przed każdym drzewka cytrusowe i żywopłoty. Wszystko podobne do siebie jak zestawy LEGO. Ktoś robił sobie zdjęcie przy traktorze, ktoś inny wąchał kwiaty hibiskusa. Spojrzałem na ścianę dziko rosnących kaktusów. Nikt nie zebrał owoców leżących teraz i gnijących w trawie.

Przewodniczka odprowadziła nas na stołówkę. Kolejka, tacki w dłoniach. Oczekiwanie na posiłek. Przy stoliku na środku sali matka wyjmowała kolce z twarzy wyjącego niemiłosiernie chłopca. Krzyczała przy tym równie głośno co mały nieszczęśnik. Kobieta przy kotle z zupą spojrzała na mnie z lekkim politowaniem:

– I co? Wzruszyła was historia starej?
– Tak. To dzielna kobieta – odpowiedziałem.
– Yhm – chochla stuknęła o dno talerza. – Kuloodporna Dina. Śmierć się jej nie ima.

Chochla wpadła do kotła, kobieta trzymała teraz talerz z zupą w jednej dłoni jednocześnie gestykulując drugą.

– Boże, czy ktoś wreszcie wytłumaczy tej szajbusce, że żyje tak cholernie długo, bo na froncie nie giną stare baby tylko młodzi mężczyźni?

Talerz z zupą wylądował na metalowym blacie między nami. Chciałem go zabrać, ale kobieta chwyciła moją rękę w przegubie. Drugą dłonią wsypała do talerza posiekane zioła.

– Chcesz zobaczyć wojnę? – spytała. – Tamten przy oknie to wnuk Diny. Ten w okularach słonecznych. Kiedyś był malarzem. Nie chciał iść do armii. Starał się o służbę zastępczą, ale nie jest religijny. Gdyby był ortodoksem, to by go zostawili. A tak nic. Nie wytrzymał. W pierwszym tygodniu służby włożył kałasznikowa do ust… Oślepł, ledwo składa zdania i kuleje. Tak tu wygląda wojna.

Smacznego.

• • •

Spis wszystkich tekstów z cyklu Nie dotyczy Jakuba Wydrzyńskiego

• • •

Jakub Wydrzyński – publicysta, człowiek wielu zawodów. Reportaże i opowiadania o tematyce izraelskiej publikował w „Odrze”, „Akcencie” i „Pograniczach”. Stały współpracownik magazynu KulturaEnter, fan twórczości Amoza Oza i poetów metafizycznych.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information