Graueś? Zagrai!

Ostateczny finał batalii o ACTA nastąpi 4 lipca 2012 w Parlamencie Europejskim. Po wystawieniu negatywnych opinii przez pięć komisji UE można się spodziewać małego zwycięstwa actawistów w nierównej walce z korporacjami. Uczestnicy krakowskiej Akcji Społecznej Dobra Opcja (dawniej Nie Dla ACTA Kraków) zamiast cieszyć się ze spodziewanej wiktorii, wolą edukować przechodniów. W Ostatnią sobotę odbyła się gra miejska pod wymownym tytułem BEDE GRAU W GRE.

 

 

 

 

– Były demonstracje, spotkania, konferencja o prawach autorskich z udziałem ekspertów, teraz przyszedł czas na zabawę. Ludzi trzeba angażować na różne sposoby – mówi Kuba Danecki z Dobrej Opcji – chcieliśmy pokazać jeden z aspektów sprawy – pożytki wynikające ze swobodnego dostępu do różnych dóbr, udowodnić, że rzeczy powstające pro publico bono, w oparciu o GNU czy Creative Commons są równie dobre jak te, za które trzeba płacić.

Miejscem gry było Stare Miasto – od kawiarni Bunkra Sztuki przy Plantach, przez Wiślną, Plac Wszystkich Świętych, Stradom, aż po finisz w Kawiarni Naukowej przy ul. Jakuba. Na uczestników czekały zadania związane z postulatami ruchu na rzecz wolnej kultury i gospodarki. Z kolei forma została zaaranżowana w poetyce internetowych memów. Uczestnicy musieli narysować części do komputera (chodziło o korporacyjny monopol na części zamienne, wyrwać ząb z klombu przy pl. Wszystkich Świętych, znaleźć podejrzanie wyglądającego obywatela (słynny już, brykający wokół antyactowych akcji człowiek-koń) by dotrzeć do popularnego flippera w Kawiarni Naukowej. Na najlepszych czekały nagrody ufundowane przez Korporację Ha!art – książki Tymczasowa Strefa Autonomiczna Hakima Beya – jeden z kanonicznych tekstów dla wszystkich współczesnych radykalnych demokratów. Wszyscy uczestnicy dostali komplety płyt z darmowymi programami, muzyką i grami – wybraliśmy najpopularniejsze pliki z opensource'owych serwisów – objaśnia Danecki – chodziło o to by pokazać, jak wiele można zyskać omijając konsumpcyjne koleiny, jak wielu utalentowanych twórców chce się dzielić swoimi dziełami.

 

 

Jak się „grauo”? – zaczepiani przez nas przechodnie życzliwie odnosili się do pomysłu – mówi Małgorzata Bochenek, jedna z organizatorów akcji – wielu uczestników dowiedziało się o grze przez Facebooka. Najbardziej podobały im się plastikowe zęby pod magistratem. Najtrudniejszym zadaniem okazało się o dziwo znalezienie plakatu w popularnym klubie Kot Karola – śmieje się Małgorzata.

Aktywiści Dobrej Opcji zapowiadają kolejne akcje – planujemy letnie seminaria i warsztaty z ekspertami, którzy przedstawią zagadnienia związane m.in. z prawami autorskimi, funkcjonowaniem bibliotek w obecnej rzeczywistości. To będą pracowite wakacje – kwituje Kuba Danecki.

O planach Dobrej Opcji będziemy informować na bieżąco. Poniżej treść ulotki dla tych, którzy przeoczyli sobotnią grę:

 

Zagrożenia wynikające z ACTA:

1. Tajność dokumentów okołotraktatowych. To od nich zależy interpretacja przepisów w kwestiach spornych i niejasnych. Jak zauważyła prof. Genowefa Grabowska, Polska, jako strona porozumienia, musi zażądać ich ujawnienia, czego do tej pory nie zrobiono. Fakt, iż podpisaliśmy ACTA bez znajomości tych dokumentów, jest przejawem karkołomnej głupoty polskiego rządu.

2. Ogólnikowe zapisy umowy. Mówiąc prościej: masło maślane albo tekst, z którego na pozór nic nie wynika. W tekście padają rozmyte pojęcia, jak „domniemanie”, ani razu niezdefiniowane pojęcie „naruszenie”, „uczciwe”, „sprawiedliwe”, odpowiednie”, „nieuzasadnione”, „rozsądne” i wiele innych, które daje swobodne pole interpretacji. Albo te pojęcia już są zdefiniowane w tajnych dokumentach okołotraktatowych, tego ciągle nie wiemy.

3. Sprzeczność z polskim prawem, Konstytucją, Kartą Praw Podstawowych, praw człowieka. Według hierarchii prawnej umowa międzynarodowa ma pierwszeństwo względem Konstytucji i innych polskich ustaw. Oznacza to, że wszystkie dotychczasowe ustawy sprzeczne z ACTA stracą moc prawną. To nie wszystko. Od tej pory każda inicjatywa ustawodawcza będzie musiała brać pod uwagę treść ACTA. Mówiąc prościej: ani polska władza, ani polscy obywatele nie będą mieli prawa stworzyć projektu ustawy, która byłaby sprzeczna z ACTA, nawet jeśli nie byłaby sprzeczna z polskim prawem czy Konstytucją. Pokazuje to w jakimś stopniu, jak bardzo naiwne/zakłamane są deklaracje polityków, którzy publicznie twierdzą, że ACTA nie wpłynie na polskie prawo.

4. Katastrofa humanitarna w krajach rozwijających się. Czyli takich jak Polska. Chodzi tu głównie o legalność leków generycznych (tańszych zamienników), które w świetle prawa patentowego są podróbkami leków opatentowanych. Na problem zwróciła uwagę przede wszystkim organizacja Oxfam, międzynarodowa organizacja humanitarna zajmująca się walką z głodem na świecie i pomocą w krajach rozwijających się, a która ratowała życie jeszcze za czasów II Wojny Światowej. Według tejże organizacji obecna wersja umowy stanowi poważne zagrożenie humanitarne.

5. Uzależnienie gospodarcze. Jeszcze podczas tajnych prac nad traktatem dzięki Wikileaks dowiedzieliśmy się, że ACTA powstaje m.in. w celu wywierania nacisku przez USA na inne państwa. Obecnie większość patentów posiada USA i nie wynika to bynajmniej z zacofania gospodarczego Polski czy Europy, patenty po prostu w Europie nie obowiązują. Od momentu wejścia w życie ACTA zacznie obowiązywać amerykański model patentowy, który sprawdza się w przypadku ich gospodarki, jednak jest ostatnim gwoździem do trumny dla gospodarki krajów rozwijających się, w tym Polski. W praktyce oznacza to, że np. nie będziemy mogli wydobywać gazu łupkowego bez zgody Stanów Zjednoczonych, którzy posiadają patent na technologię wydobywczą tego gazu. Pozostaje więc zadać sobie pytanie: czy po wejściu w życie ACTA nadal będziemy suwerennym państwem?

Naruszenie Praw Człowieka „Rzecznik Praw Obywatelskich, Generalny Inspektor Danych Osobowych, organizacje społeczne zajmujące się problemami praw człowieka, czy wreszcie takie autorytety, jak prof. Ewa Łętowska i prof. Genowefa Grabowska jednoznacznie dostrzegają niebezpieczeństwa dla praw i wolności określonych w Konstytucji.(...) Pomimo braku formalnych obowiązków w tym zakresie, policja może zostać faktycznie zmuszona do działania na podstawie konwencji. To może spowodować konieczność wymiany danych osobowych użytkowników sieci z państwami, które nie zapewniają dostatecznej ochrony tych danych. Niepokojący jest również fakt powierzania zadań dotyczących egzekwowania prawa podmiotom prywatnym, np. organizacjom zbiorowego zarządzania, w szczególności w zakresie monitorowania działań użytkowników sieci”, które będą zajmowały się ściganiem naruszeń i ingerencją w życie „sprawcy naruszenia” (np. środki prewencyjne, inwigilacja) bez wyroku sądu.

 

Co możesz zrobić?

• Pisać maile i dzwonić do europarlamentarzystów. 21 czerwca odbędzie się głosowania w najważniejszej komisji, ds. handlu międzynarodowego (INTA). Większość komisji ((ITRE), prawnej (JURI) oraz wolności obywatelskich (LIBE)) opowiedziała się za parlamentarnym głosowaniem w lipcu i do czasu warto walczyć przeciwko ACTA.

• Włączyć się w takie inicjatywy jak: Akcja Społeczna Dobra Opcja (www.dobra-opcja.pl), Panoptykon, Koalicja Otwartej Edukacji, Referendum Acta i wiele innych.

• Publikować na wolnych licencjach Creative Commons.

 

Jak działają licencje Creative Commons?

Podstawą licencji Creative Commons jest prawo autorskie, tak więc mogą być one stosowane do publikacji wszystkich rodzajów utworów objętych ochroną prawa autorskiego, np. książek, stron internetowych, blogów, zdjęć, filmów, nagrań wideo, piosenek i innych nagrań dźwiękowych i wizualnych (...). Licencje Creative Commons pozwalają określić warunki, na jakich inni mogą skorzystać z Twoich praw autorskich – na przykład z prawa do kopiowania utworu, do tworzenia na jego podstawie kolejnych utworów (tzw. utworów zależnych), prawa do rozprowadzania utworu i (lub) uzyskiwania z tego korzyści majątkowej. Licencje te nie ograniczają zawartego w prawie autorskim prawa do dozwolonego użycia utworu. Licencje nie pozwalają też na kontrolę tych elementów, których nie chroni prawo autorskie, na przykład pomysłów lub idei.

Licencje Creative Commons zobowiązują każdego, kto będzie miał kontakt z utworem, do wykorzystywania go zgodnie z licencją. Oznacza to, że jeśli Paweł posiada kopię utworu, który Ty udostępniłeś na licencji Creative Commons, to może przekazać jego kopię Gawłowi, a Gaweł również będzie miał prawo wykorzystać utwór – ale tylko zgodnie z licencją Creative Commons. W ten sposób zostają zawarte osobne umowy licencyjne z Pawłem i Gawłem. Jednak – co jest bardzo ważne – w obydwu przypadkach to Ty jesteś Licencjodawcą (a nie np. Paweł wobec Gawła).

Aby skorzystać z licencji Creative Commons, nie musisz niczego podpisywać ani zawierać umowy. Wystarczy, że oznaczysz swój utwór symbolem odpowiedniej licencji (źródło i więcej informacji na www.koed.org.pl) np. takim jak poniżej:

 

 

• • •

Jan Bińczycki (1982) – absolwent Wiedzy o Kulturze na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz podyplomowych studiów nt. kultury najnowszej w Instytucie Kultury UJ, doktorant Wydziału Polonistyki UJ. Interesuje się zagadnieniami gender w dwudziestowiecznej literaturze polskiej (planowany tytuł pracy doktorskiej Kategoria męskości w prozie Emila Zegadłowicza), zjawiskami z pogranicza literatury i socjologii miasta oraz kontrkulturą. Wokalista efemerycznych grup punkrockowych, ostatnio Galizien Glamour.

• • •

Wolna Kultura – spis artykułów

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information