Etos Solidarności. Czym i jaki był? Co po nim pozostało?

Ewa Hołuszko

Wydaje się, że określenie związanego z ruchem społecznym Solidarność etosu – czyli „realizowanego i obowiązującego w grupie społecznej, społeczności czy kategorii społecznej zbioru idealnych wzorów kulturowych”1 – jest rzeczą prostą. Wszak wielu czynnych polityków w naszym państwie wywodzi się z Solidarności. Ba, nawet całe partie polityczne czy związki zawodowe powołują się na tradycje tego, co niegdyś w tym wielkim zrywie społecznym lat osiemdziesiątych zapoczątkowaliśmy. Toczy się w dalszym ciągu wojna dotycząca oceny przeszłości między zwolennikami a przeciwnikami tego ruchu. Rozdźwiękiem skażony jest przede wszystkim sam obóz byłego już ruchu społecznego. Niektórzy dawni współpracownicy przypisują sobie prawo bycia jedynymi spadkobiercami „ideologii Solidarności”. Zwalczają się przy tym wzajemnie. W ciągu ostatnich dziesięciu lat spór ideologiczny oparty na różnych wizjach przyszłości kraju spowodował pęknięcie całego społeczeństwa na dwa antagonistyczne obozy. Skoro trwa wojna o spadek ideologiczny, to powinny istnieć jakieś ważne wzorce pochodzące z naszej niedawnej przeszłości, które próbujemy realizować w naszym codziennym życiu. Niestety, z solidarnościowych idei, które niegdyś napędzały tak potężny ruch, niewiele pozostało.

Jakim zatem etosem kierowali się niegdyś ludzie, którzy tworzyli masowy ruch społeczny zwany Solidarnością? Co skonsolidowało tak silną opozycję, która skutecznie dokonała zmiany ustroju państwa? Tym, którzy tego nie pamiętają, pragnę przypomnieć, że PZPR była konstytucyjnie jedyną partią i siłą mogącą dzierżyć władzę w Polsce. Pod jej dowództwem funkcjonowały wszystkie służby państwa. Konstytucja obligowała nas również do sojuszu z ZSRR. W kraju brakowało wszystkich niemal towarów. Wszechobecne kolejki, kartki, talony i inflacja spędzały (często dosłownie) sen z oczu obywatelom. Te przesłanki stanowiły grunt społecznego niezadowolenia. Na jego podstawie powstał zatem katalog idei, które charakteryzowały główny nurt ruchu. Było to: odebranie władzy rządzącej partii i budowa demokratycznego, obywatelskiego państwa, opartego w większości na prywatnej własności środków produkcji, którego obywatele będą chronieni przez państwo, między innymi poprzez odpowiednie do danej sytuacji gospodarczej i politycznej zabezpieczenia socjalne. Zmiany te miały być wprowadzone w sposób pokojowy, przy wykorzystaniu narzędzi takich jak strajki, demonstracje i bierny opór.

W głównej mierze był to więc początkowo ruch raczej socjaldemokratyczny, który w wyniku konfrontacji z siłami totalitarnego państwa nastawiał się coraz na zmianę ustrojową oraz, w dzisiejszym rozumieniu, na socjalliberalne wartości gospodarcze. Trzeba jednak dodać, że istotną część programu stanowiły idee przewidujące szeroki udział samorządów pracowniczych w przyszłym kapitalistycznym systemie gospodarczym. Idee, których próby wdrożenia na początku lat dziewięćdziesiątych w większości się nie powiodły.

Solidarność była więc tworem społeczno-politycznym. Przejawem oporu społecznego przeciwko władzy skupionej wewnątrz PZPR. Organizacja ta objęła w pewnej chwili zdecydowaną większość społeczeństwa – praktycznie wszystkich, którzy chcieli zademonstrować swój sprzeciw wobec systemu partyjnego jedynowładztwa. Skupiła w sobie bezpośrednio lub pośrednio wszystkich tych, którzy nie potrafili zrealizować się w ramach PRL-owskiej władzy. Ten swoisty tygiel, zgrupowany pod starym hasłem „wróg mojego wroga jest moim przyjacielem”, przyjął miano NSZZ „Solidarność”. W momencie upadku przeciwnika dopiął celu, a co za tym idzie, przeżył agonię i rozpad na partykularne frakcje.

Bez przyjęcia określonej ideologii i zasad ruch społeczny, chociaż liczny, nie stanowiłby żadnego zagrożenia dla władzy partii. Gwałtowne strajki skończyłyby się rozlewem krwi lub, jak już bywało w historii tak zwanych krajów demokracji ludowej, podwyżkami pensji i wysypem obietnic, sloganami o zakończeniu „okresu błędów i wypaczeń” oraz odnowy w szeregach komunistycznej partii. Potem nastąpiłby okres propagandy o „słusznych żądaniach robotniczych”, które wichrzycielsko wykorzystali „strajkowi przywódców sterowani przez obce, wrogie siły”. Na koniec nastąpiłaby pacyfikacja dotycząca wszelkich osób sprzeciwiających się partyjnej wierchuszce. Komuniści odzyskaliby przez to pełnię władzy.

W sierpniu 1980 roku w wyniku strajków powstała nowa, nieznana dotychczas w bloku wschodnim instytucja – organizacja niezależna od partii komunistycznej. Powstanie jej możemy w dużej części zawdzięczać dobremu przygotowaniu ideologicznemu. W latach 1976–1980, czyli po podpisaniu Aktu Końcowego KBWE w Helsinkach oraz po wydarzeniach czerwcowych w Polsce nastąpił okres rozwoju polskiej opozycji demokratycznej. Postanowienia aktu KBWE, na które powoływali się opozycjoniści (chodziło tu przede wszystkim o tak zwany „trzeci koszyk”), nie chroniły wprawdzie przed represjami ze strony reżimu, jednak ich nasilenie było znacznie mniejsze niż poprzednio. Rządowi Gierka bardzo zależało na współpracy gospodarczej z Zachodem, na strumieniu pieniędzy płynących pod postacią pożyczek z zachodnich banków do Polski, na pozytywnym image naszego kraju w porównaniu z innymi w bloku wschodnim. Władza musiała więc ograniczyć represje, co pozwoliło na powstanie zorganizowanych grup opozycyjnych. Największa siła intelektualna skupiona była wokół KSS KOR. Z czasem powstały inne organizacje, reprezentujące tak zwany nurt niepodległościowy. Kolejne zwiększały całkowitą liczbę osób związanych z opozycją, lecz również w wyniku rozłamów zmniejszały możliwość koordynacji wspólnych działań przeciwko reżimowi. Już przed powstaniem Solidarności zarysowały się zaczątki różnych nurtów ideologicznych: od kierunku demokratycznego z zabarwieniem lewicowym, reprezentowanego przez KOR, do niepodległościowego i nawiązującego do przedwojennej orientacji sanacyjnej w przypadku pierwszej partii antykomunistycznej – KPN. Już w okresie „przedsolidarnościowym” brakowało spójności ideologicznej wśród działaczy ówczesnej opozycji. Powstawał też wówczas inny typ organizacji – Wolne Związki Zawodowe. Były to z reguły kilku- lub kilkunastoosobowe grupy powstałe w Gdańsku, w Katowicach i na Pomorzu Zachodnim. To działacze WZZ Wybrzeża, między innymi w obronie zwolnionych z pracy swoich działaczy Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy, zapoczątkowali 14 sierpnia 1980 roku strajk w Stoczni Gdańskiej. Zaowocował on powstaniem Solidarności i całą lawiną późniejszych wydarzeń. Jednak drogi polityczne ówczesnych działaczy związkowych nawet tak niewielkiej organizacji opozycyjnej jak WZZ Wybrzeża (kilkanaście osób) ogromnie się w niepodległej Polsce rozeszły. Dziś trudno uwierzyć, że Andrzej Gwiazda, Bogdan Borusewicz, Krzysztof Wyszkowski, Anna Walentynowicz, Lech Wałęsa, Lech Kaczyński, Bogdan Lis i inni działali wówczas wspólnie. Jeżeli związek łączył jakiś etos, były to idee wspólne dla wszystkich wzz – stawanie w obronie praw robotniczych i obywatelskich oraz dążenie do przemian demokratycznych w państwie.

Skutki społecznego szoku po upadku systemu nakazowo-rozdzielczego trwają do dzisiaj. Dla wielu osób średniego i starszego pokolenia, a także części członków „pierwszej Solidarności”, komunistyczny system socjalny jest teraz przedmiotem westchnień. Ci ludzie nie tylko odeszli od idei, które niósł wówczas ich ruch społeczny – wręcz negują wszelkie zdobycze ostatnich dwudziestu pięciu lat. Dla nich „tamto” stało się pięknymi wspomnieniami młodości, a to, co jest obecnie, dowodem upadku.

Inna grupa chciałaby idee dawnej Solidarności powiązać z postulatami religijnymi lub narodowymi. Czynią to wbrew prawdzie historycznej, gdyż w latach osiemdziesiątych zryw społeczny oparty na rzeszach pracowników siłą rzeczy musiał mieć początkowo główny nurt nieodległy od socjaldemokracji. Odcień religijny był również jakąś częścią ruchu, ale ówczesny Kościół katolicki w większości sprzyjał bardziej ideom socjalnym i demokratycznym niż nacjonalistycznym. Idee głoszone obecnie przez takie ośrodki, jak „Gazeta Polska” czy centra wychowawczo-medialne związane z Radiem Maryja lub Telewizją Trwam byłyby wówczas nie do przyjęcia.

Część obecnych partii i ugrupowań społecznych podkreśla swój związek z „etosem Solidarności” poprzez akcentowanie w programach spraw socjalnych. Najczęściej jednak w wersji całkowicie nieprzystosowanej do obecnych warunków ekonomicznych. Stąd walka o utrzymanie przywilejów socjalnych w zawodach wyróżnionych pod względem prawnym – nawet wtedy, gdy do tych przywilejów dopłacają inni podatnicy. Największa polska partia prawicowa, pis, nie jest prawicowa w sensie ideologii. Przecież jej program socjalny bardziej przystaje do tego, co głosi SLD, niż do prawicy. Obie grupy wykorzystują skądinąd naturalną potrzebę ludzką do tworzenia zrębów państwa opiekuńczego. Dla obu partii i ich zwolenników głoszenie systemu socjalnego opartego na wzorcach z innej epoki jest wspólnym mianownikiem. To w gruncie rzeczy działalność obliczona na przyciągnięcie ludzi i oszukanie ich wizją pięknego mirażu.

Z kolei patriotyczna prawica przeszła zmianę w kierunku nacjonalizmu, częściowo nawet do jego skrajnej postaci. Idee, które głosi ta formacja, niewiele mają wspólnego z przekonaniami narodowych odłamów ruchu opozycyjnego w okresie Solidarności. Twierdzenia ich działaczy, że kontynuują ówczesne działania, są z gruntu fałszywe. Ideologicznie czerpią bowiem oni z przedwojennych polskich organizacji faszyzujących.

Największe ugrupowanie polityczne, które rządzi Polską od ośmiu lat, Platforma Obywatelska, formalnie skupia ludzi z różnych nurtów byłej Solidarności. Jednak z byłymi ideami solidarnościowymi osoby te obecnie niewiele mają już wspólnego. Czysty liberalizm – poglądy, z którymi początkowo występowała partia Donalda Tuska – był sprzeczny z podstawowymi marzeniami członków tego zrywu. W okresie głoszenia pełnego liberalizmu gospodarczego kwestia zapewnienia środków pomocowych stała się marginalna, zaczęła być jednak ważna, gdy PO doszła do władzy. Równocześnie jednak, starając się utrzymać przy władzy, partia ta zaczęła przyjmować w swoje szeregi zarówno osoby o poglądach lewicowych, jak i zachowawczych. Dla utrzymania członków o tak różnych poglądach politycznych, społecznych i religijnych ugrupowanie to musiało poświęcić swoje cele ideowe. Dziś coraz bardziej staje się molochem, który skupia się na jednym celu – zachowaniu władzy, któremu podporządkowało działania.

Kraj nasz jest wprawdzie wolny, demokratyczny i rozwija się dosyć szybko na tle europejskim, ale zarazem rosną w nim napięcia społeczne. Rośnie niezadowolenie na skutek coraz większych różnic ekonomicznych. Bogacąca się szybko niewielka część społeczeństwa konsumuje dużą część korzyści związanych z niezaprzeczalnym rozwojem gospodarczym. Rodzi to poczucie krzywdy i stagnacji ekonomicznej w dużej części społeczeństwa. Dochodzi do tego poczucie niesprawiedliwości spowodowane niewydolnością ciągle niezreformowanego systemu prawnego. Powszechnie znane jest szerzenie się nepotyzmu, kolesiostwo na wszystkich szczeblach kariery zawodowej i równoczesne trudności w znalezieniu pracy nawet przez osoby dobrze wykształcone. Pomimo rozwoju ekonomicznego nie wykształciła się w pełni klasa średnia, będąca podstawą stabilnego i nowoczesnego społeczeństwa. Za to coraz szerzej reprezentowana jest nowa kategoria społeczna, którą Guy Standing określił mianem prekariatu – ludzi o ograniczonej możliwości egzekucji przynależnych im formalnie praw pracowniczych, a w przyszłości emerytalnych, rentowych i zdrowotnych.

Czy w związku z tym wszystko, co niosła ze sobą Solidarność, zostało stracone? Wierzę, że nie. Został wprawdzie zbiór ideałów, który zachowało w sobie bardzo niewiele osób – rozproszonych, często traktowanych we współczesnej Polsce jako niepoprawni romantycy – lecz myślę, że i one mieć będą następców. Może w przyszłości powstanie nowy, pokojowy ruch, który będzie odzewem na narastające problemy społeczne. Na pewno nie będzie on tak duży, jak liczna była Solidarność. Na pewno jego celem byłyby inne idee, ale nawet w takim przypadku pamięć o organizacji, która siłą woli skupionych w niej ludzi dokonała czegoś, co wówczas wydawało się niemożliwe, powinna pozwolić rozwiązać nowe trudności w sposób pokojowy. I to byłoby najważniejsze dziedzictwo idei, które niosło przez pewien czas moje pokolenie.

 

1 Za: <http://pl.wikipedia.org/wiki/Etos> [dostęp: 24 marca 2015].

• • •

Tekst ukazał się w 49. numerze magazynu „Ha!art” (Praca)

Ha!art nr 49 - Numer o pracy w naszej księgarni internetowej

• • •

• • •

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information