Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 64.

– Witam pana i niosę jednocześnie hiobowe wieści – powiedział Hieronim Osa na widok Arkadiusza Pszczoły zmierzającego jak co dzień w kierunku siłowni Wola mocy.

W oczach Arkadiusza Pszczoły pojawiły się dwa znaki zapytania. Ale były to raczej małe znaki zapytania. Żadnego rodzaju hiobowe wieści nie były w stanie zmienić wiele w jego życiu.

– Siłownia jest dziś zamknięta.

Milczeli oboje. Hieronim Osa wyciągnął z kieszeni ortalionowej kurtki zapałki i udawał, że zaraz zapali papierosa, mając w pogardzie zdrowy tryb życia. Zaczął padać deszcz, bo przed chwilą skończył padać śnieg. Taka już jest kolej rzeczy w Bytomiu.

– Bóg nas nie kocha – powiedział Hieronim Osa.

– A wie pan, skoro jesteśmy w temacie Boga, uświadomiłem sobie właśnie, że dziś jest niedziela. Właściwie uświadomiłem sobie to już wychodząc z domu. Puste puszki po piwie na klatce schodowej, dzwony z kościoła, sąsiedzi za ścianą się kłócą, bo w tygodniu nie mają czasu. Nie wiem, czy to wręcz nie jakieś święta.

– Pewnie Wielkanoc. Śnieg pada, to pewnie Wielkanoc – powiedział Hieronim Osa i ukrył się pod daszkiem. – Wielkanocy to ja nigdy nie lubiłem, nawet jak miałem rodzinę, czyli żonę, a właściwie to dwie żony, a może szczególnie wtedy. Jak już panu wspominałem, pierwsza żona była szczupłą katoliczką spod znaku Koziorożca. Poznałem ją w Nałęczowie, w sanatorium. Zawsze chorowity byłem, więc już od dziecka zwiedzałem całą Polskę pod kątem uzdrowisk. Tego dnia siedziałem na ławce szkicując łabędzie i kaczki, co tam po stawie płynęły, był to rok 1987.

Arkadiusz Pszczoła również schował się pod daszek.

– Moja przyszła żona karmiła te łabędzie i kaczki suchym chlebem, więc pomyślałem: dobra kobieta, dobre serce, może by tak zagadać. Otóż, nie powinniśmy ulegać pierwszym wrażeniom. Ale ja uległem. „Lubi pani łabędzie?” – zapytałem. Ona odpowiedziała, że nie, ale nudzi jej się na tej zabitej dechami wiosce, pół Polski przejechała, żeby tu dotrzeć i zero atrakcji. Z nudów karmi więc te łabędzie. „Pół Polski, to skąd pani przyjechała?” – zainteresowałem się. Zainteresowałem się, bo w sumie ładna to była kobieta, z wyglądu do Izabeli Trojanowskiej podobna. Styl ubioru jak z Ameryki trochę. „Z Bytomia – odpowiedziała – ale mam rodzinę w USA i właśnie tam chciałabym mieszkać”. Powiedziałem, że ja też z Bytomia i chociaż nie mam rodziny w USA, to niesamowite, że dopiero teraz się spotykamy. Ona powiedziała, że wcześniej miała narzeczonego i właściwie nie wychodziła z domu. Słońce świeciło, łabędzie płynęły po stawie niczym małe okręty, zapytałem: „czy spotkamy się dziś na dancingu?”.

– To bardzo piękna historia, ale trochę nie rozumiem, do czego pan zmierza – powiedział Arkadiusz Pszczoła. – Mówiliśmy o tym, że siłownia jest zamknięta z powodu Wielkanocy.

– Otóż, nie ma nieistotnych faktów i, jak pokazuje życie, tylko krok dzieli nieraz od dancingu w Nałęczowie do świąt z rodziną szczupłej katoliczki spod znaku Koziorożca w centrum Bytomia. Tylko krok od rozkoszy do koszmaru. Zaledwie parę miesięcy. Powiem panu tak: kiedy ją poznałem, sam uważałem się za katolika, ale kobieta ta obrzydziła mi nawet katolicyzm. Twierdziła, że modli się co niedzielę o lepszy los, o bilet do USA lub choćby wygraną w konkursie krzyżówek panoramicznych. Tłumaczyłem: Bóg wysłuchuje tylko tych modlitw, które mają głęboki sens, które są elementem jego boskiego planu. Dla Boga nie ma znaczenia, czy modlisz się do niego w Kalifornii czy w Bytomiu, ponieważ każde z tych miejsc obdarzył błogosławieństwem i są one w jego oczach tak samo piękne i dobre. Ale ona nie chciała słuchać, „nie wiem, co ty widzisz pięknego w Bytomiu” – mówiła – a ja odpowiadałem: „naszą miłość”. To chyba ślepy jesteś. I wracała do rozwiązywania krzyżówek, zerkając też pewnie jednym okiem na rubrykę anonsów towarzyskich. Bo w końcu wymodliła sobie ten lepszy los i Bóg wysłał ją wprawdzie do Australii, nie do USA, ale i taka opcja przypadła jej do gustu. A tym samym ja przestałem wierzyć w sens i głębię boskiego planu. „Nie znam cię, ale podejmujesz jakieś głupie decyzje” – tak mu wtedy powiedziałem.

• • •

Gry losowe – spis odcinków

• • •

Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information