Joanna Dziwak - Gry losowe. Odcinek 47.

Ta historia o autorze bestsellerów ma swój początek i koniec, jest normalną historią dla normalnych ludzi, którzy po godzinach życia naprawdę chcą pożyczyć sobie trochę na niby, zapomnieć o zmartwieniach, trudach, atrakcyjnych kredytach i że w sklepie nie było ich ulubionego soczku, a jakiś zakompleksiony skurwysyn wyrzucił ich ze znajomych na fejsie.

Chcą nie pamiętać o tym, więc odkładają na jesień życia ciężkie, trudne lektury o umieraniu, myśleniu i wszystkich tych nieprzyjemnych rzeczach, z których nie masz żadnych profitów. Ta historia o autorze bestsellerów zawiera w sobie wiele innych historii, które nigdy nie zostały napisane, bo jest to historia o autorze bestsellerów, który właśnie przeżywa kryzys twórczy. To taki piękny kryzys twórczy, że pewnego dnia jakiś zdolny, polski reżyser na pewno zrobi o tym film, a równie piękni aktorzy pokażą szerokiej publiczności, jak to jest być autorem bestsellerów, który właśnie przeżywa kryzys twórczy, więc chodzi dużo po ulicach miasta z kubkiem ze Starbucksa, w salonie Bukowskiego ma portret (pamiątka dekadenckiej młodości) i reminiscencje ma ciągle z przeszłości (ta głębia), w czarno-białym kolorze, jakości HD. Inni autorzy są doceniani równie bardzo lub nawet bardziej niż on, więc cierpi, gdyż zawsze myślał, że jest jedyny w swoim rodzaju, Dionizos jego ojcem, a Whisky moja żono, śpiewał na prywatkach w akademiku za dawnych lat i generalnie miał zdrową cerę, z włoskiej skóry obuwie i sprzyjał mu świat.

Nie wiem ciągle, dlaczego zaczęło się tak, czemu zgasło, też nie wie nikt. Tak nuci sobie przy goleniu, wyobrażając sobie, że jest aktorem, który główną gra rolę w ekranizacji jego powieści i casting przeprowadza w myślach, kto to by mógł być. Lecz nic nie jest proste w te dni. Wpatrując się w matowy ekran makbooka pro nie widzi dalszego ciągu tej historii, o tym, jak on poznał ją, a ona jego w kolejce w sklepie / w Starbuniu / na torach metra i nie może napisać ani słowa więcej niż „Witaj, poznajmy się”, uderza głową w blat biurka w podpatrzonym gdzieś geście bezradności, lecz zapomina, że to nie ta konwencja i typ bohatera zupełnie też nie ten. Więc wstaje, podchodzi do okna (dwudzieste piętro w hotelu, z widokiem na gwiazdozbiorów w chuj), szklaneczkę alkoholu dzierżąc w dłoni, a smutek w sercu i myśli coś w stylu: czy to już kryzys wieku średniego? Czy to się leczy, gdzie i czym? Wypija duszkiem alko za dwieście ojro, podczas gdy w Afryce dzieci nie mają co pić, a gdzieś w Radomiu mała szafiarka pije podróbkę coli z Biedronki, bo zbiera wytrwale na podróbkę torby znanego projektanta, który to jeden dziad gdzieś w Paris, London czy New York pije właśnie ten sam co Janusz alkohol, i tak krąg zjadających i zjadanych zamyka się, i czy jest ci przykro z tego powodu, czy właśnie w ogóle nie, z TVN-u i tak nie dowiesz o tym się. Tylko internet prawdę ci powie, lecz i w jego siłę wątpił trochę już. Wszedł na fejsa – ma tam swój fanpejdż, założyła go jego fanka z Bydgoszczy, pani Janina T., co w wolnych chwilach lubi książkę i rower, krzyżówkę i mężczyzn o ponadprzeciętnej kulturze osobistej, ale że żadnego takiego nie spotkała dotąd w swoim życiu, marzeniom o autorze Opuszczenia w necie oddała się. Zatem założyła w tej Bydgoszczy ten fanpejdż, wiele koleżanek z pracy i sąsiadek zarażając przy okazji swą pasją, po czym napisała do swojego idola mail: czy nie ma nic przeciwko, czy może wręcz cieszy się? On akurat wrócił z pilatesu z elementami jogi, więc czuł się jak w wieku lekkopółśrednim bóg, poza tym nigdy dotąd nie dostał maila z Bydgoszczy, a swój fanpejdżyk też od dawna chciał mieć – po tym, jak usłyszał na jakimś bankiecie te wszystkie historie o tym, że na takiej to stronie wszyscy kochają cię i tylko z zawiści ktoś czasem hejtuje, więc generalnie fajna to rzecz. Podziękował pani Janinie T., książkę z dedykacją jej wysłał, cytat z Pablo Koleją, niech kobiecina cieszy się. Lecz gdy kiedyś później zapytała go nad czym obecnie pracuje, uznał, że to zbyt duża ingerencja w jego prywatne życie, nadąsał się i zerwał mailowe stosunki. Wszedł na fejsa – ta adrenalina: ile nowych osób polubiło, kto napisał pod jego zdjęciem: „Janusz marze żeby pewnego dnia gdzieś na ulicy minąć cię”, „Janusz kiedy wreszcie dostaniesz Nobla specjalną nagrodę 2 w 1 z literatury i z nauk informatycznych”? Ale tym razem tak nie stało się. Patrzy, wierzyć mu się nie chce: fanów (fanek?) o 17 mniej niż tydzień temu jest. Przeciera oczy ze zdumienia, zapominając, że to nie ta konwencja i typ bohatera nie ten, myśli: awaria systemu, facebook zwariował lub ewentualnie ktoś specjalnie, z czystej ludzkiej złośliwości robi mu to. Klika „odśwież” pięć razy pod rząd, lecz nie zmienia to nic. Żegnamy się z Januszem, gdy klika szósty i siódmy raz „odśwież”. Jego historia w tak otwarty sposób kończy się.

• • •

Gry losowe – spis odcinków

• • •

Joanna Dziwak – urodzona w 1986 roku w Puławach. Autorka książki ze smutnymi wierszami o dorastaniu „sturm&drang”. Mieszka w Krakowie i w Dęblinie.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information