Arkadiusz Wierzba - Słowo od tłumacza: 11 powodów, dla których musiałem przetłumaczyć "Šamana" / Posłowie
1. Egon Bondy był, jest i będzie wielki. Nie tylko jako wesoła postać z Czułego barbarzyńcy, ale także – jeśli nie przede wszystkim – jako niezależny artysta, performer, poeta, tłumacz i filozof, o ogromnym i wielce interesującym dorobku intelektualnym, pisarskim i akademickim.
2. Zbyňek Fišer też, o czym niewiele osób w Polsce wie, poza Mariuszem Szczygłem i Agnieszką Holland zapewne.
3. Šaman to wspaniała i okrutnie mądra książka. Chciałbym, by polski Szaman był jej możliwie jak najwierniejszym towarzyszem.
4. Na Šamanie, zakupionym dawno temu na moje życzenie przez pewnego Słowaka, uczyłem się czeskiej diakrytyki w czytaniu, pisaniu i „śpiewaniu” (czyli prawidłowej obsługi wymagającej wiele wysiłku i samozaparcia fonetyki języka czeskiego – co bolało), czytając Šamana stałem się prawie-Czechem i prawie-Szczygłem (a potem z miłości do niego, gdy wszyscy już o nim usłyszeli i słusznie go pokochali, Anty-Szczygłem, lecz ogólnie nadal – czechofilem), przy Šamanie zrozumiałem ostatecznie, że czeski to naprawdę bardzo obcy język, lecz jakże piękny. I w ogóle mnie nie śmieszy. Polska fonetyka wypada przy nim blado i nudno, a ja bardzo lubię sobie podśpiewywać.
5. Šaman mnie wychował. Po Szamanie nie mogę być już tak śmiertelnie poważny, jak cały ten Kraków, papież, brzoza, Smoleńsk, zielona wyspa, Katyń i Andrzej Wajda razem wzięci.
6. Nikt jeszcze Bondy’ego nie tłumaczył w Polsce na taką skalę. Nikt nie dotknął się też Fišera, chociaż Hrabal jest już niemal w całości na półkach. Dlaczego?
7. Tłumaczyłem Šamana w ramach swoich epizodów maniakalnych już od wielu lat.
8. Ponadto od wielu lat w snach i na jawie Egon Bondy uporczywie mnie prześladował. Tak jak autor Šamana uwielbiam żartować z gówna i ileostomii (z którą Bondy męczył się z racji raka jelita grubego), bo przy Leśniowskim-Crohnie, 6 operacjach na jelitach, praktykach ZUS-u i NFZ-u w Polsce, tylko tyle można już zrobić, by nie zwariować do cna. Tak jak Bondy nienawidzę obłudy, choć tak jak on zmuszony byłem wiele razy ugiąć przed nią kark. Tak jak Bondy chciałbym mieć piękny nagrobek, który podsumuje lapidarnie mój dystans do świata. Na život a smrt se vyser, tady leží Zbyněk Fišer!
9. Tak jak Bondy, niestety, uwielbiam również układać stosy poduszek przed spaniem i palić przed wieczornym spoczynkiem, który zawsze może okazać się tym ostatnim.
10. Bo po latach uginania karku przed możnymi tego świata jako młody i wykształcony, ale jednak tylko ghostwriter i ghost-translator z szarej strefy, bez silnych „pleców” i z rentą inwalidzką, do której w Polsce oficjalnie niewiele mogę dorzucić dodatkowego zarobku, chciałem zrobić coś pod własnym nazwiskiem, zrobić coś, co lubię robić, i nie wstydzić się już tego przed nikim.
11. Moja żona lubi Bondy’ego. Wszyscy jej i moi znajomi też go chyba nadal lubią.
12. Bondy’ego lubiła również Klaudia Lekka.
Praga, 15.II.2012 r.
Posłowie tłumacza Szamana
W lutym 2012 r. Ha!art oficjalnie zapowiedział na swojej stronie internetowej wydanie tłumaczenia Šamana Egona Bondy’ego. Do oschłego komunikatu dorzuciłem wtedy apodyktycznie swoje 12 powodów, dla których podjąłem się tej pracy, tak jakby w całym tym projekcie najważniejszy był Arkadiusz Wierzba, a nie papież czeskiego undergroundu. Wtajemniczeni wiedzą jednak, że już wtedy ów bezczelny brak skromności wiązał się z maniakalnym opętaniem postacią Egona Bondy’ego, które ostatecznie przemieniło się w psychotyczne utożsamienie. Przerażające w swoich skutkach dla najbliższych. W takiej chorobliwej aurze miało to wszystko dojrzewać i z dzisiejszej perspektywy dziwię się szczerze, że dojrzało.
Powodów było 12, choć tytuł mówił o 11, bo powód ostatni ukrywał, pod nazwiskiem zmarłej Klaudii Lekkiej, współinicjatora projektu tłumaczenia, czyli jej chłopaka, Tomasza Pułkę, który niestety również nie doczekał grand finale. Szkoda, bo to właśnie jego upór i determinacja, połączona z wrodzonym (i niszczycielskim momentami) darem przekonywania rozkręciły całą machinę związaną ze zdobywaniem praw, wnioskami unijnymi i dotacjami. Teraz, gdy obydwoje już nie żyją, jakiekolwiek przyczyny i okoliczności, w związku z którymi zdecydowałem się wtedy pominąć jego nazwisko na rzecz Klaudii, nie mają już znaczenia.
Gdy patrzę teraz na ten króciutki tekścik, który był planowany wstępnie jako posłowie do książki, czuję się autentycznie przerażony jego podmiotem i dalece nieprofesjonalną, intymistyczną poetyką, chociaż od jego napisania nie minął nawet rok. Ale od tego tekstu już nie ucieknę, sieć go połknęła, przetrawiła i utrwaliła na przeróżnych serwerach. Chciałbym tylko opatrzyć go stosowną glosą, by wyeksponować prawdziwe wydarzenie literackie, czyli narodziny tłumaczenia (a nie tłumacza) powieści Bondy’ego.
Powstały w 1976 r. „Szaman” nie jest pierwszą powieścią Bondy’ego tłumaczoną na język polski. W 1995 r. z Izabelina wyszła nieokreślona ilość egzemplarzy Mniška w tłumaczeniu Aleksandra Kaczorowskiego pt. Noga świętego Patryka. Nie zapoczątkowała ona jednak brawurowo serii wydawniczej na wzór kieszonkowych „hrabali" ze Świata Literackiego, z którymi Polacy masowo pielgrzymują pod Hrabalowską ścianę na Libni w Pradze, w miejsce dawnej kamienicy przy ulicy Na hrázi. Ja sam do dziś nie miałem przyjemności zapoznać się z przekładem, choć parę razy polowałem na niego w sieci. Próżno też szukać po nim lawiny komentarzy. Była więc powieść, ale jakby jej nie było. Pięć lat po śmierci Egona Bondy’ego czas zatem na nowe rozdanie.
Szaman jest idealnym kandydatem do reprezentowania Bondy’ego jako powieściopisarza w Polsce, bo w jego rozległym i zróżnicowanym dorobku prozatorskim zajmuje miejsce wyjątkowe, przede wszystkim dla samego autora, który po latach właśnie Szamana wskazywał jako swoje opus magnum w tej dziedzinie. Szczególny status tej niewielkiej książeczki potwierdzają również krytycy i najbliżsi przyjaciele pisarza. Sam Ivan „Magor” Jirous, lider grupy The Plastic People of The Universe, zawiesza tej powieści wysoką poprzeczkę, proponując jej czytanie w zestawieniu z Jądrem ciemności Conrada i Biesami Dostojewskiego. Wierzę jednak, że powieść ta może się bronić bez pomocy argumentów ex autoritas, przede wszystkim jako niebanalna antyutopia lub dystopia.
Bondy, szukając kostiumu historycznego dla opowieści o totalitarnych Czechach (a trzeba pamiętać, że lata 70-te u naszych sąsiadów to nie wesoły Gierek, tylko mroczna „normalizacja” w wydaniu Husáka), umieścił akcję Szamana na progu dziejów ludzkiej kultury, u samych jej początków: na przełomie paleolitu i neolitu. Na taką intencję wskazuje drobne, specjalistyczne słówko, które poznałem przy okazji tłumaczenia: pěstní klín, pięściak albo tłuk pięściowy, naturalna, charakterystyczna forma krzemienia, wykorzystywanego jako podstawowe narzędzie w epoce paleolitu i zastąpionego w późniejszym neolicie przez kamienie obrabiane sztucznie. Wykształceniu umiejętności tworzenia zróżnicowanych narzędzi z kamienia towarzyszyło przejście od modelu łowiecko-zbierackiego do gospodarki opartej na uprawie roślin i hodowli zwierząt. Proces ten zwany jest również rewolucją neolityczną. W Szamanie natrafimy na liczne tropy świadczące o takich właśnie parametrach historycznych powieściowej scenerii.
Już sam wybór takich właśnie parametrów wywołuje efekt groteski, bo oto okazuje się, że prymitywne, niepiśmienne społeczeństwo na progu historii ludzkości posiada wszelkie cechy totalitarnego ustroju. Jaskiniowcy mogą jeszcze nie znać metod obróbki kamienia, technik uprawy zboża czy oswajania zwierząt, ale mają już całkiem sprawnie działający Urząd Bezpieczeństwa… Te elementy ustroju mają oczywiście również swój własny adres historyczny, ale nie sprowadzałbym neolitycznej scenerii wyłącznie do roli tła dla krytyki komunistów. Połączenie tych planów historycznych rodzi bowiem frapujące pytanie, czy aby totalitaryzm nie stanowi tendencji wpisanej w sam proces tworzenia się społeczeństwa…
Wyróżnia się Szaman Bondy’ego pośród innych dystopii również dość drastyczną (ale jakże przy tym wymowną i zabawną) alegorią metod kontroli aparatu bezpieczeństwa w totalitarnym państwie. U Huxleya czy Orwella funkcjonariusze systemu są wprawdzie uciążliwi, ale tylko u Bondy’ego tajniacy dosłownie „ruchają” swoje ofiary. (Za słowo „ruchać”, jak pokazuje przykład pewnego nieszczęśnika, można w Polsce stracić posadę akademicką, ale na szczęście nie zatrudnia mnie żadna akademia). Odsyłam do rozdziału III, który nawet w pierwszym oficjalnym wydaniu Szamana po aksamitnej rewolucji został surowo ocenzurowany i „oczyszczony” z najbardziej niewybrednych, pornograficznych wulgaryzmów. A ponoć Czesi tacy nieskrępowani… Cóż, za mało wiemy o Čechačkach, czyli mieszczańskiej konserwie, która tak świetnie odnajdywała się w realiach pruderyjnego komunizmu i którą Bondy świadomie prowokował.
Szaman, oprócz tego typu „smaczków”, oferuje także pełen przegląd filozoficznych poszukiwań Zbyňka Fišera (bo Bondy w branży czeskich filozofów funkcjonował pod własnym nazwiskiem). W szamańskiej teologii, której poszczególne elementy poznajemy w rozmowach z Agentką i Muszką, można rozpoznać nie tylko zarys szamanizmu syberyjskiego, ale również fascynację filozofią Wschodu, przede wszystkim taoizmem. Fascynacja ta towarzyszyła Bondy’emu do końca życia i do dziś w dziedzinie filozofii stanowi jego znak rozpoznawczy. Najobszerniejszą pracą z tego zakresu jest nietłumaczona w Polsce rozprawa doktorska Útěcha z ontologie (1968), czyli O pocieszeniu, jakie daje ontologia, w której Bondy zaprezentował swój model ontologii niesubstancjalnej. Czytelnik reportaży Mariusza Szczygła pamięta zapewne, jak autor Gottlandu „wykropkował” wykład Bondy’ego na ten temat w swojej relacji z wizyty w Bratysławie, w domyśle: jako ciężkostrawny. Wykłady szamana mogą posłużyć jako dobre wprowadzenie dla każdego, kto mimo wszystko chciałby również poznać Bondy’ego jako filozofa.
Szaman to także zaproszenie i wyzwanie dla czytelników Hrabala, którzy znają Egona Bondy’ego wyłącznie jako sympatyczną figurkę (czeskie słówko, którego Bondy użył kiedyś nieco pogardliwie na określenie wszystkich hrabalowskich bohaterów), bo główna postać to w zamierzeniu autora jego literacki wizerunek. Szaman to opowieść o człowieku, który miota się w cyklofrenicznym uścisku między przerażającą nudą i apatią a ekstatycznym, maniakalnym uniesieniem i poczuciem mocy (dlatego właśnie Ivan Jirous nazwał niegdyś szamana postacią tragiczną), a przy tym dźwiga na sobie ciężar daru, konieczności lub przymusu bycia drogowskazem, czy guru dla innych. Szaman powstawał w okresie, gdy do Bondy’ego na ulicę Nerudovą w Pradze schodzili tłumnie młodzi pisarze i poeci, odrzuceni przez system (np. znany w Polsce Jáchym Topol), a on przechadzał się pośród nich w indiańskiej opończy, doradzał, polecał lektury, wykładał. Grał z nimi „psychodeliczną muzykę w jarze”. Bondy powiedział wręcz, że swoje powieści tworzył właśnie dla nich, z potrzeby chwili, z braku prozy, w której ci dojrzewający wtedy artyści mogliby się przejrzeć jak w lustrze. Dziś to już tylko fotografia, w dodatku miejscami zapewne mało czytelna dla polskiego czytelnika, mimo to warto się jej przyjrzeć i skonfrontować ze skostniałym, dość już leciwym wizerunkiem Egona Bondy’ego z powieści Hrabala.
Ostatecznie, nawet jeśli nie oczekujemy od Szamana wiedzy etnologiczno-geologicznej, nie szukamy wrażeń filozoficznych ani nie śledzimy biografii Bondy’ego i dziejów czeskiego undergroundu, możemy cieszyć się po prostu całkiem dobrą powieścią, nieprzypadkowo wskazywaną jako najlepszą w dorobku autora Resztek eposu. Jeśli oczywiście nie jest to tylko pogląd szalonego tłumacza, którym wzgardzą koneserzy czeskości klasycznej.
• • •
Arkadiusz Wierzba (1985) – urodzony w Prudniku, większość świadomego życia spędził w Krakowie, absolwent polonistyki UJ, studiował również filozofię (PAT) i informatykę (UEK), krytyk literacki, autor opublikowanej pracy dyplomowej o R. Wojaczku („Dwugłos w sprawie tradycji”, „WIELOGŁOS” nr 1/2007) oraz licznych szkiców, recenzji i notek m.in. dla „Dekady Literackiej”, „Rity Baum”, „Witryny Czasopism”, independent.pl, niedoczytania.pl, miesięcznika „Znak”, „Rocznika Mitoznawczego”, „Rozdzielczości Chleba” i „Ha!artu”. Od 2008 r. tłumacz języka czeskiego i słowackiego. Autor tłumaczenia „Szamana” Egona Bondy'ego (Ha!art, 2012). Mieszka z żoną w Pradze.
• • •
Więcej o książce Szaman Egona Bondy'ego w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art
Szaman w naszej księgarni internetowej