"My, kurwy, nie śpimy w nocy". Pozorowany nihilizm Pustkowiak?

Sowiński / Trzeciak

Kilka tygodni temu ogłoszone zostały tegoroczne nominacje do Nagrody Literackiej Nike. Najbardziej poważnej i dostojnej nagrody dla polskich twórców literatury, ale zarazem nagrody wywołującej spore kontrowersje, zarówno ze względu na instytucję, która za nią stoi (Agora S.A.), jak też na coroczne nominacje, o których nierzadko mówi się, że bywają żartem znudzonych obradami jurorów. Niewątpliwie jednak Nagroda Nike ma znaczący głos w zarysowywaniu pola literackiego najnowszej polskiej literatury. Zainspirowani tą deklarowaną doniosłością nagrody, chcemy porozmawiać o tegorocznych nominacjach. W dwugłosie, z nadzieją, że sprowokuje on dyskusję o tych tekstach literackich, które wybrane zostały jako najistotniejsze w najnowszej polskiej literaturze. A sądząc po rozpiętości proponowanych do uhonorowania publikacji, jest o czym dyskutować.

• • •

Michał Sowiński / Katarzyna Trzeciak – Komu sprzyja bogini zwycięstwa? Rozmowy o nominacjach do Nike 2014 – spis rozmów

• • •

„My, kurwy, nie śpimy w nocy”. Pozorowany nihilizm Pustkowiak?

 

Powieść Patrycji Pustkowiak, Nocne zwierzęta, głośny, jak na polskie warunki, debiut, został przez krytykę przyjęty z rezerwą. Ciężko nie zauważyć protekcjonalnego podejścia, jak choćby u Justyny Sobolewskiej czy Dariusza Nowackiego, wypowiadających się w tonie neutralnym, raczej bardzo zachowawczo podchodząc do kwestii oceny książki. Z kolei sama autorka w wypowiedziach o najnowszej polskiej literaturze nie szczędzi krytyki tym wszystkim, którzy w literaturze wybierają „przerost formy nad treścią” i stronią od poczucia humoru.

Michał Sowiński: Czy debiutancka proza o imprezowaniu i przemijaniu ma szansę na tegoroczną Nike?

Katarzyna Trzeciak: Z imprezowaniem jest tak, że chyba lepiej w nim uczestniczyć, niż o nim czytać. Co innego przemijanie…

MS: Temat dotyka Cię osobiście? Wszak bohaterka pisze wprost – życie kobiety kończy się po 27. roku. A Ty właśnie tyle skończyłaś miesiąc temu…

KT: Próbuję sobie przypomnieć, czy wciągałam wtedy kreski, czy po prostu zacieśniałam przyjaźń z Jackiem Danielsem.

MS: Np. będąc w kasynie z przypadkowo poznanym Rosjaninem, którego pieniądze przegrywałaś.

KT: No tak. Gdybym tylko wcześniej przeczytała Nocne zwierzęta, miałabym imponujący katalog możliwości stłumienia przedtrzydziestkowej rozpaczy w cywilizacji śmierci.

MS: Tamara rozpacza?

KT: Może raczej – rezygnuje. I wszystkie jej nocne wędrówki po knajpach, mieszkaniach, kasynach są wyrazem tej rezygnacji.

MS: I przerażenia. Tamara jest przecież przerażona, gdy myśli o nadchodzących latach, o zawężającym się polu możliwości, o wiotczejącym ciele i samotności.

KT: Samotność jest tu akurat najbardziej problematyczną kwestią. Bo przecież Tamara nie rzuca się w wir nocnego życia Warszawy, by tę samotność zażegnać. Nie szuka przypadkowych kontaktów seksualnych, raczej stroni od nich, wybierając bezpieczną masturbację przed monitorem. Właściwie to Tamara doskonale ośmiesza ten model życia towarzyskiego, oparty na poszukiwaniu niezależności w doraźnych, imprezowych znajomościach.

MS: Ciekawe wydało mi się to, że Nowacki nazwał Tamarę kompletnie nieprawdopodobną psychologicznie. Dla niego to postać całkowicie wyssana z palca – a mnie się wydaje, że Pustkowiak dość celnie ukazała coś bardzo współczesnego – rozczarowanie, wypalenie, niechęć do siebie i życia w ogóle. Słowem – depresję, ale bez popadania w gotowe klisze i schematy – to nie jest depresja, którą znamy z polskich filmów czy książek. To taka ponowoczesna depresja.

KT: Ponowoczesna, ale właśnie przez to świadoma swojej sztuczności i nieprawdopodobności. Pustkowiak zaznacza przecież już na początku, że to, co dostajemy w Nocnych zwierzętach, to powieść, a w powieści nie trzeba zajmować się np. następstwem zdarzeń, powieść nie zna ograniczeń, bo nic nie jest w niej nieodwołalne i jednorazowe. Tak przynajmniej deklaruje autorka.

MS: No właśnie, Pustkowiak dużo mówi o literaturze, powieści, szczególnie polskiej. I nie mówi o niej dobrze. To dość szczególny przypadek, żeby już na początku pisarskiej kariery wygłaszać tak mocne tezy na temat współczesnej literatury. Na stronie nagrody Angelus mówi wprost: „Czego nie lubię w literaturze polskiej? W skrócie rzec by można: wszystkiego”. Myślisz, że to wyraz autentycznego sprzeciwu czy raczej wykalkulowana strategia marketingowa?

KT: To chyba coś podobnego do tego, co jest właściwością także Nocnych zwierząt – przerysowanie. Autentyzm nie jest chyba ulubioną strategią Pustkowiak, bo ani jej bohaterka, ani też deklaracje o literaturze nie aspirują do jakiejś wiernej, adekwatnej reprezentacji rzeczywistości. Przynajmniej mam nadzieję, bo trudno byłoby poważnie potraktować deklarację debiutującej pisarki, która tak jednoznacznie klasyfikuje całość najnowszej polskiej literatury. Ale też chyba nie o powagę tu chodzi.

MS: Czyli tania prowokacja?

KT: A nie ma nic pomiędzy?

MS: Myślisz o tej strategii przerysowywania rzeczywistości?

KT: Wydaje mi się, że to może być sposób widzenia współczesności, w jej najbardziej skumulowanej formie – Tamara doświadcza ekstremów, narracja miesza dostępne języki, mieli pseudofilozoficzne refleksje z fragmentami CV, w których wszyscy znają się na wszystkim, mówią wszystkimi językami i są gotowi na wszystko. A sama Pustkowiak „wszystkiego” nie lubi.

MS: Tylko co to daje?

KT: Powiększenie. Czytasz o Tamarze, o tym, jak na końcu zabija swoją koleżankę, jest to zupełnie niewiarygodne, a jednocześnie nie jesteś zdziwiony, bo to się składa, ten cały upadek kobiety wprzęgniętej w mechanizm udręk.

MS: Gdy czytałem Noce zwierzęta, w pierwszym odruchu chciałem odrzucić ten język i ten sposób myślenia o rzeczywistości. Wydaje mi się, że powieść Pustkowiak dość łatwo można skrytykować – zresztą sama się „wystawia”, choćby tymi buńczucznymi uwagami o współczesnej literaturze. No bo przecież jej debiut można podsumować – powieść o chlaniu i ćpaniu, w której bohaterowie zmagają się z nudą i nijakością swojej egzystencji. Czyli historia, jakich tysiące. Podobnie wygląda warstwa językowa – ile już było powieści, w których autor czy autorka wciąga w swój dyskurs tysiące językowych śmieci, kalek itp. Ale jednak coś mnie powstrzymuje – jest w tym wszystkim coś nurtującego, być może chodzi o nonszalancję autorki? Wdzięk, który jakoś osłabia pretensjonalność i wtórność tej prozy?

KT: Może przede wszystkim to, że tą chlejącą i ćpającą bohaterką jest kobieta i tylko ona? I że występuje na tych samych prawach, co we wcześniejszych prozach pojawiali się mężczyźni?

MS: Możliwe. To faktycznie jest ciekawe. To taka proza feministyczna bez kompleksów, bez moralizowania. Albo inaczej – Pustkowiak nie głosi postulatów feministycznych tylko je realizuje. Tamara nie jest „kobietą upadłą”, w których lubuje się mizoginiczna proza. Rzecz niby oczywista, ale bardzo rzadka w polskiej prozie.

KT: Rzadkie jest również to, że nad nocne pielgrzymki Tamara przedkłada pornograficzną przyjemność, ponad rzeczywiste spełnienia erotyczne. To kolejny, wyższy poziom wyzwolenia?

MS: Raczej spełniony nihilizm. Tamara świadomie skłania się ku zamkniętej, alienującej przyjemności z pornografii, co jest być może najwyższym stopniem deziluzji stosunków seksualnych jako doświadczeń wspólnotowych. Pustkowiak zdaje się sugerować, że ponowoczesny seks jest na wskroś doświadczeniem samotnym, jak samotne są wszystkie inne relacje nawiązywane w powieści.

KT: Portret pokolenia trzydziestolatków? Nasz portret?

MS: No właśnie nie wiem. Nie lubię tych określeń typu „manifest pokoleniowy” itp. To są zazwyczaj zabiegi czysto marketingowe, za którymi stoją specjaliści od wydawniczego PR-u. A dodatkowo mamy tu wyraźnie zarysowaną indywidualność. Tamara właściwie nie skarży się na nic, nie utożsamia się z nikim. Sama wybrała sobie takie życie.

KT: I sama je sobie spieprzyła. To jest chyba najciekawszy element tej prozy, którą można oskarżać o brak psychologicznego prawdopodobieństwa, niewystarczające – czy też żadne właściwie – zarysowanie motywacji bohaterki, ale która jest po prostu rodzajem karykaturalnego wykrzywienia rzeczywistości i ludzi, którzy doświadczają w niej wszystkiego, maksymalnie i od razu. I nawet, jeśli podniesiemy teraz sprzeciw, że to nie tak, że tak nie wygląda rzeczywistość, że wcale nie jesteśmy jak Tamara, to ten sprzeciw nie ma znaczenia, bo w Tamarze jest wszystko i zarazem nie ma nic. Dlatego tak świetnie może parodiować współczesność.

• • •

Michał Sowiński (1987) – absolwent Filologii polskiej (UJ), obecnie doktorant (WPUJ). W Ha!arcie zajmuje się różnymi rzeczami. Myśli o sobie jako o literaturoznawcy (miłośnik prozy), czasem para się krytyką literacką. Dyrektor programowy Festiwalu im. Jana Błońskiego.

Katarzyna Trzeciak – doktorantka na Wydziale Polonistyki UJ. Przygotowuje pracę doktorską o związkach literatury i rzeźby. Autorka książki Figury pożądania, figury pisania w wybranych nowelach Stefana Grabińskiego. Mieszka w Krakowie.

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information