Agnieszka Sabor - Bez sentymentów
Te fotografie są rzeczowym, świadomie aestetycznym inwentarzem. Pokazując materialne ślady żydowskiej obecności, mówią o meandrach polskiej pamięci. A także, że nawet najlepsza pamięć jest tylko substytutem.
Przed kilku dniami towarzyszyłam grupie uczestników Festiwalu Kultury Żydowskiej, którzy postanowili wziąć udział w objeździe pięciu dawnych sztetli Kielecczyzny. Tę samą trasę przebyłam już wielokrotnie. Jak zwykle, zaczęliśmy od Działoszyc. Zauważyłam, że od ostatniego razu ruiny tamtejszej synagogi (niegdyś była podobno arcydziełem żydowskiego klasycyzmu) i stojącego obok domu kahalnego uległy jeszcze większemu zniszczeniu. Odpadł spory kawał muru, na jego miejscu pojawiła się ostrzegawcza taśma. Kiedy to się stało?
Na fotografii, którą 27 września 2008 r. zrobił w tym miejscu Wojciech Wilczyk, fotografik z Krakowa (rocznik 1961), mur jeszcze stoi. Rzeczowemu, dokumentacyjnemu zdjęciu towarzyszy równie inwentaryzacyjny opis, z którego dowiadujemy się m.in., że budynek był po 1945 r. użytkowany przez Państwowy Dom Dziecka i że od wielu lat jest opuszczony. Zwykły los budowli, która utraciła swoją funkcję? Bieda okolicy? Niechęć czy nieumiejętność poradzenia sobie z tym dziedzictwem? Na razie działoszyckie ruiny pozostają najbardziej wstrząsającym - "naturalnym" - pomnikiem żydowskiej obecności/nieobecności, a także polskiej pamięci/niepamięci. Stojącym w mieście, w którym liczba ludności w ciągu dwóch wrześniowych dni 1942 r. spadła z 10 do 2 tysięcy (i nigdy potem już się nie podniosła). Problem w tym, że za kilka lat tego pomnika "mimo woli" już nie będzie.
Wilczyk sfotografował także następny cel naszej podróży: synagogę w Chmielniku (pisaliśmy o tym miasteczku przed tygodniem). W opisie zdjęcia czytamy: "Po 1945 mieścił się tutaj magazyn zboża. Od lat 90. XX w. budynek stał opuszczony. W 2008 zapadła decyzja o odbudowie". Teraz wiem już, że można by dopisać kolejne zdanie. Kiedy z gośćmi festiwalowymi weszliśmy do środka, zaproszeni przez Piotra Krawczyka, miejscowego historyka, dowiedzieliśmy się, że prace remontowe zaczynają się we wrześniu i że jest już gotowy, przygotowany przez architektów Muzeum Powstania Warszawskiego, koncept wielowątkowej, multimedialnej ekspozycji, która się tu znajdzie - prezentującej fenomen sztetla (gdy powstanie, trzeba będzie ją zobaczyć, by sprawdzić, czy nie ulegnie pokusie skutecznej marketingowo "idyllizacji").
Wyjątkowe znaczenie projektu "Niewinne oko nie istnieje" - prezentowanego przed kilku miesiącami w łódzkiej Galerii Atlas (jednej z najlepszych w Polsce), a obecnie w krakowskim Muzeum Etnograficznym - nie polega wyłącznie na jego rzetelności i objętości. Choć i one imponują. W poszukiwaniu materialnych śladów żydowskiego świata Wojciech Wilczyk - autor cenionych cykli fotograficznych prezentujących rozpad form przemysłowych na Śląsku ("Kapitał") czy zużyte, zdegradowane do funkcji reklamy samochody na poboczach dróg ("Życie po życiu") - rzeczywiście objechał całą Polskę. W wydanej przez Korporację Ha!art książce, która podsumowuje ten projekt, znajdziemy ponad 300 zdjęć.
Tygodnik Powszechny (Onet.pl) - 07.07.2009
• • •
Więcej informacji o książce Niewinne oko nie istnieje Wojciecha Wilczyka w katalogu Korporacji Ha!art
Niewinne oko nie istnieje w naszej księgarni internetowej