Justyna Sobolewska - Skarby z marginesu
Gdy Johna Ashbery poproszono o wygłoszenie na Harvardzie cyklu wykładów, nie opowiadał o swoich wierszach, tylko o sześciu mało znanych albo całkiem zapomnianych artystach. Tak powstały świetne "inne Tradycje".
Ashbery budował w ten sposób obraz obszarów poza kanonem, poza znaną awangardą - obrzeży, gdzie mieści się to, co dla niego najcenniejsze. I tak powstała jedna z piękniejszych książeczek o poezji, jakie znam (w dodatku z bardzo adekwatną, niepokojącą okładką).
Oprócz Laury Riding i Raymonda Roussela, opisywanych wielokrotnie w "Literaturze na świecie", inne nazwiska nie powiedzą nic polskiemu czytelnikowi, zresztą angielskojęzycznemu też zapewne niewiele. Jaki więc sens się nimi zajmować? Otóż według Ashbery’ego, twórcy uznani za wybitnych, ci, którzy trafiają do antologii i Wikipedii, osiągają to często przez szczęśliwy zbieg okoliczności. - Tak jak ja - dodaje. Inni, ekscentrycy i pechowcy, tkwią w zapomnieniu. W dodatku poezja jest ulotna: "wiersze gubią się łatwiej niż obrazy", sami autorzy nie pamiętają, gdzie je schowali, czasem niszczą je w ataku szału. Tak zrobił jeden z bohaterów Ashbery’ego David Schubert i z jego powieści ocalało tylko pierwsze zdanie: "Na dworze był wtorek".
Teksty Ashbery’ego nie przypominają klasycznych wykładów - to czułe eseje, które wprowadzają w świat postaci. Bo trzeba wiedzieć cokolwiek: o biedzie Johna Clare’a, która zmuszała do pisania szmir, o tym, że Beddoes kompletnie nie trafił w swój czas, o najdziwniejszych układach męsko-damskich w życiu Laury Riding, o samobójstwach i chorobach i lękach - żeby ich wiersze mogły przemówić.
Do tej właśnie grupy wybranych Ashbery wraca, kiedy chce przypomnieć sobie, czym jest poezja. Co wcale nie znaczy, że ją świetnie rozumie! Ich poezja jest jak pole minowe, trzeba nieustannie uważać na pułapki. Ashbery wiele lat poświęcił, żeby rozwikłać zagadki Roussela, jeździł nawet jego śladami, a utwory Francuza i tak pozostały tajemnicą. O twórczości Wheelwrighta pisze tak: "Nawet wówczas, gdy nie potrafię uchwycić znaczenia jego wierszy, czyli prawie zawsze, przekonuje mnie niezwykła siła jego języka, pędzącego gdzieś z prędkością błyskawicy". W poezji nie chodzi tylko o rozumienie - przekonuje Ashbery - i szukanie tego, co już znamy. Lecz o grę, przygodę i nieprzewidywalność.
Książka Ashbery’ego zaprasza do odnajdywania innych tradycji w polskiej literaturze, gdzie ciągle pokutuje myślenie o głównym nurcie i niezrozumiałych obrzeżach. Czy byliby to, jak chciał Piotr Sommer, m.in: Białoszewski, Karpowicz, Miłobędzka, Wat, Ważyk, Wirpsza? A może jeszcze inni? Lista nigdy nie będzie zamknięta. Trzeba tylko szukać na peryferiach i marginesach. Tam są ukryte skarby.
Dziennik, 20.06.2008.
• • •
inne Tradycje w katalogu wydawniczym Korporacji Ha!art.
inne Tradycje w naszej księgarni internetowej