JOANNA

Dzień po moim przyjeździe i słodkim upokorzeniu ze strony właścicielki paznokci w kolorze fuksji – poszedłem na plażę. W najgorętszy dzień lata moje serce topniało szybciej niż lód na patyku. Umysł jednak pozostał chłodny i analizował sytuację wokoło. Przeprowadziłem badania terenowe „osadników plażowych”. Po południu analizowałem skład gofrów i statystyki utonięć. Wieczorem zaś trafiłem na miss mokrych pośladków.

A gdzie w tym wszystkim była ONA? Przecież nie po to drugi raz przyjechałem do Nadmorskiego Centrum Chujozy, żeby gapić się na pośladki jakiejś nastolatki, która czyta wyłącznie smsy. Nie po to. Nie po to. Nie po to.