przy pieprznym rosole (rosół a w nim związana nitką kapusta włoska, tą nitką będzie można po całej ceremonii wyczyścić sobie zęby), w kolejności: ojciec, ja, bracia i matka, i matka mówi, że tego chłopca tak strasznie pobili, że cztery miesiące w szpitalu leżał i coś mu się ze szczęką stało, znaczy dość znacznie mu ją przestawili, to właśnie wtedy jak jechał do roboty na drugą zmianę, jakiego chłopca pobili pytam, aaa.. tego pacjenta, z którym to mnie oskarżono o kradzież wódki z domu sąsiadki, a ja z tym tyle miałem wspólnego co nie wiem z czym, a wiem, wiem - wielu ludzi posiada mocną i niezachwianą wiarę w bogasłoniapenisa i wizerunki całkiem świętych rodzin, które to pokazują się na wadliwych fabrycznie szybach tu i ówdzie ale przecież i w naszym brudnym mieszkanku i w schowku /było to na długo po tym jak zawitał do nas wędrujący po światach poświęcony obraz z ogonem czarta a myśmy jak jeden go adorowali/, ścieram to bez zmrużenia oka, bez krępacji, bo i tak nikt się nie dowie.
jestem winny jestem winny jestem winny zaczynają się tu pokazywać ludzie z pokaźnych rozmiarów skazami głowy w żargonie naszym pojebani jak te pierwsze grzyby po deszczu czy to te stare dziady łażące po śmietnikach i wzywające bogów o 9.32 rankiem pod kioskiem ruchu albo śpiące rozchłystane z brzuchami szalonymi nagimi rybimi - takie brzuchy mówią ludzkim głosem na przystankach na ławkach w oparach tego czego zaznały dobrego i złego albo ci z zespołami przedziwnych chorób, poskręcani w tikach i unikach nerwowych, których twarze są zupełnie nieagresywne, ale - kto to tu wpuścił?!, nie nie i wreszcie ci najgroźniejsi z groźnych; hippisi mordercy, to jest właśnie sedno tego obrazu: