Zaczęły się spotkania, kwiaty, wspólne wyprawy do kina i do teatru. Takiej dziewczyny zazdrościli mu wszyscy koledzy ze szkoły, zaradna, mądra, uczciwa. Mogła - gdyby tylko chciała, ale ona wybrała życie przy boku Wojtka, co wcale nie oznaczało, że wybrała życie bierne. O nie! Monika interesowała się polityką, , lubiła dobre filmy i uważała, że świat mógłby być naprawdę nadzwyczajnym i pięknym miejscem dla wszystkich białych, murzynów, żółtych i żydów, dla wszystkich narodów, gdyby tylko ludzie zrozumieli, że są braćmi na tej maleńkiej zielonej planecie.
Monika lubiła też od czasu do czasu ugotować coś pysznego, tak jak ostatnim razem ryż Uncle Ben's z jej ulubionym sosem pomidorowym Knorr'a. Urodzona z niej była kucharka!, (wiadomo przez żołądek do serca). Dodatkowo jako zupełny bonus była piękna i uczynna. Myślała nawet o wzięciu kursu marketingu, albo akupunktury, albo astrologii, w każdym razie czegoś orientalnego, a tu nagle takie coś!
- Wielkie mi coś - broniła się Monika.
- Może nie wielkie ale jest, zresztą, to już nie ma znaczenia, odchodzę od ciebie.
- Proszę nie odchodź, już nie będę, to już się nie powtórzy, obiecuję! - zapewniała.
- Dobrze zostanę - - wybaczam ci, ale musisz wiedzieć, że bardzo zawiodłem się na tobie, i nie będę mógł kupować ci tylu wspaniałych prezentów, jakie kupowałem ci wcześniej, chcę też, żebyś wiedziała, że nasze życie nigdy już nie będzie takie, jak dawniej, nie będę przecież mógł normalnie żyć z tą świadomością, że kobieta mojego życia, moja żona, w która wierzyłem i którą kochałem, że ona.., to potworne.., szkoda mi słów - Wojtek szlochał wzruszony - Teraz to nawet sobie nie myśl, że pozwolę ci przytyć, nawet sobie nie wyobrażaj!, koniec tego dobrego - zakończył dobitnie i ze złością.
Wojtek był dobrym mężem, a jak wypił stawał się bardzo rozmowny i śpiewał różne wesołe piosenki. Dusza towarzystwa. Złote serce. Złote rączki. Złoto nie człowiek. Znał się na tym i tamtym.