BDŚDM, czyli Bardzo Dobre Światowe Dni Młodzieży [NA ŻYWO]

Wprawdzie na czas trwania Światowych Dni Młodzieży Korporacja Ha!art dała swoim pracownikom wolne, by w całości mogli oddać się postom, modlitwie i kontemplacji, ale kwiat naszego rycerstwa pozostał w mieście oblężonym przez pielgrzymów, by dzielnie stawić czoła odnowionemu obliczu tej ziemi. Przez cały okres trwania ŚDM będziemy zamieszczać tu najnowsze wieści od naszych dzielnych autorów – Jana Bińczyckiego, Konrada Janczury, Łukasza Podgórniego, Mikołaja Spodaryka i Ziemowita Szczerka. Relacje z pierwszej ręki, plotki i wywiady. ŚDM NA ŻYWO TYLKO U NAS.

Relacja NIE odświeża się automatycznie co 30 sekund, trzeba to robić we własnym zakresie.

 

 

 

PODSUMOWANIE – 01.08.2016

 

[18:09] Jan Bińczycki:

Godzina W wybiła, kiedy wracałem z pracy do domu. Kolorowy tłum pielgrzymów mieszał się na ulicach z chłopakami w ciuchach z symboliką AK. Mam nadzieję, że obchody ŚDM choć na chwilę zmienią proporcje – miejscowi przypomną sobie, o co naprawdę walczyli dziadkowie (bo na pewno nie o „wielką białą Polskę”), a uczestnicy imprezy zechcą wrócić i ponownie wnieść w Kraków kosmopolitycznego ducha, który gościł tu przez ostatni tydzień. Może jednak warto byłoby powtarzać to co roku, za każdym razem w innym województwie? To były Bardzo Dobre Światowe Dni Młodzieży.

 

 

DZIEŃ 5 – 31.07.2016

 

[03:06] Konrad Janczura:

Tęskniłem już za swoim jednolitym kulturowo, niezmiennym i bezludnym Lubaczowem. Uruchomiłem odpowiednie aplikacje. W głowie kotłowała się krakowska blaza, którą tu się wsysa z powietrzem, w połączeniu z moją mocno wyeksploatowaną wrażliwością na hałas. Oczywiście miałem kaca i bolała mnie głowa. Przeczekałem dzień. Zadzwoniłem. Zbawienie. Ktoś mnie dowiezie. Koniec pielgrzymów. No to już. Na razie, chłopaki - rzuciłem budzącym się do życia kumplom.

Wracałem sobie A4, nocą, z kolegą z Blablacar. Miałem co do niego pewne obawy, ale szybko się okazał gościem do pogadania. Na dodatek spontaniczny pielgrzym, prosto z Lubaczowa. Ale co on mówił... Podawał się za chłopaka po zawodówce, a poczytajcie ino:

"U nas na Podkarpaciu największym problemem są demony, ciemnota, zabobony. Jak może ktoś z miłością spojrzeć na takiego uchodźcę muzułmanina, jak on przed własnym sąsiadem czerwoną wstążkę wiążę na wózku, żeby na dziecko uroku nie rzucił".

No przecież racja!

"Bóg niesie światło, a Lucyfer tytułuje się, że je nosi. Kiedy ktoś niesie światło, to przecież go widać. Jak babka zapala gromnicę, boi się burzy, to słucha Lucyfera. Słucha ciemnoty. Bo żeby uchronić się przed burzą, wystarczy wiedzieć, jak powstaje burza i do czego jest piorunochron".

Znowu racja!

"Myśl Chrystusa to jest postęp. Problem w tym, że człowiek nie chce postępu, bo woli ciemnotę. 2016 rok, a ludzie dalej się zabijają, choć jedzenia starczyłoby dla wszystkich. I to jest mądre?"

No przecież.

"Chrystus to wzór, a na dodatek wciąż nieosiągalny, bo mówił o miłości w czasach, kiedy na co dzień oglądano ludzi pożeranych przez zwierzęta. I dalej nic się ci ludzie nie nauczyli. A mówią, że ewangelia jest przestarzała".

No i było dalej o wyzysku, wojnach i o tym, że ludzie myślą, że jest postęp, a tak naprawdę są pogrążeni w ciemnocie i walce ze sobą o bezsensowne cele. Takie chrześcijaństwo mogę lajkować, pomyślałem. Jechaliśmy i jechaliśmy A4, aż przypadkiem zapomnieliśmy skręcić i dojechaliśmy do ukraińskiej granicy. I wesoły wniosek mojego koleżki: "Co jak co, ale nam, z Podkarpacia, to Bóg dał jedno powołanie. Powołanie do przemytu!".

Powyższe zdanie mogę uznać za credo mojej nadchodzącej powieści.

To był piękny tydzień. Wprawdzie nie nawróciłem się, ale tego chłopaka mi niebiosa zesłały. Pozdrawiam też wszystkich, z którymi było mi dane obcować w grodzie Kraka (Jan, Ziemowit, Mateusz, Katarzyna, Michał, Damian, Krzysztof, Sławomir, Nina) i dziękuję Aleksandrze i Piotrowi za powierzoną mi misję opieki nad kotami. Jednocześnie przepraszam za nadużywanie Waszego uprzejmego barku, ale kiedy wpuścisz tygrysa do ogródka, on może pożreć twoje kozy, wiecie o tym.

 

 

DZIEŃ 4 – 30.07.2016

 

[16:55] Mikołaj Spodaryk:

Na czym można zarobić kokosy podczas ŚDM? Dobrym start-upem może okazać się stoisko z chorągiewkami, trzeba tylko ukończyć podstawowy kurs geografii lub pograć przez tydzień w Państwa-miasta.

Pielgrzymi przybywający na ŚDM będą mogli w Żorach zdobyć puszkę z powietrzem z kościoła pw. św. Filipa i Jakuba w Żorach. Zapuszkowane w Białymstoku. „Gdy pytają nas, jak się tam znalazło, odpowiadamy, że wysłaliśmy nasze powietrze do Białegostoku mailem”. Nasza redakcja wietrzy niezłego wała.

Święte powietrze z Jerozolimy

Więcej: http://www.dziennikzachodni.pl/swiatowe-dni-mlodziezy/a/pielgrzymi-ktorzy-na-sdm-dotra-do-zor-dostana-puszke-z-powietrzem-z-bialegostoku,10428231/

 

 

[15:30] Mikołaj Spodaryk:

Jak utrzymują niektórzy, święci za życia wpływają na ziemską rzeczywistość. Przy zwykłym spojrzeniu profana, boża ingerencja w nasze życie bywa niezauważalna, gdyż nie odczytuje się należycie znaków danych przez opatrzność. W broszurce „Ambasador Polskości”, wydanej przez Redutę Dobrego Imienia, wspomina się wizytę JP2 w 1979 r.  i słynny papieski performatyw: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”. Rok później doszło do wydarzeń sierpniowych...

Możemy zapytać, jak papież obalił komunizm? Będąc uzbrojonym w solidną wiedzę historyczną, z broszurki można by wysnuć nieoczywisty wniosek: Papa, za pomocą mocy, wywołał recesję, podniósł ceny mięsa i wędlin.

Na szczęście obecna sytuacja polityczna w Polsce tego nie wymaga, a dzięki wstawiennictwu rządu udało się wynegocjować pakt z Papieżem, który w przyszłości pozwoli obniżyć koszt obsługi imprez masowych.

Należałoby, na przyszłość, dowiedzieć się, który z polskich świętych zasiada w niebiańskim departamencie meteorologicznym. Bo wiadomo, Polak Polakowi bratem („A.P.” str. 84).

 

[12:07] Piotr Marecki:

Wyszedłem po pieczywo na śniadanie. Właśnie przejeżdżał papież. Z 5 osób pod Jubilatem mu pomachało. #TakByło

 

 

DZIEŃ 4 – 29.07.2016

 

Obraz Jezu, ufam Tobie w formie vlepki. Znalazłem w okolicach Dworca Głównego. Dobrze, że przed rozpoczęciem ŚDM usunięto stamtąd rasistowskie obrazki, którymi znaczyli teren zwolennicy nacjonalistycznej schizmy. Mam nadzieję, że tak już zostanie.

 

 

DZIEŃ 3 – 28.07.2016

[23:38] Jan Bińczycki:

Wojsko Polskie przy okazji próbuje ocieplić wizerunek.

Ks. kpt. Ireneusz Biruś z Ordynariatu Polowego WP przemówił trochę w tonie dawnych festiwali w Kołobrzegu: "Wojsko Polskie buduje mosty. Nie tylko te stalowe, po których dzisiaj stąpacie, ale także mosty miłości, pokoju i przyjaźni. Dlatego dzisiaj, jeśli spotkacie żołnierza polskiego, to pozdrówcie go serdecznie, bo spotkaliście przyjaciela".

Za to krakowscy anarchiści zamiast budować mosty przyjaźni pomiędzy narodami świata a żołnierzami imperialistycznych wojen w Iraku i Afganistanie wydali anglojęzyczną broszurę, w której tłumaczą swoje postawy za pomocą cytatów z Biblii. Polskojęzyczna wersja tutaj: https://fakrakow.wordpress.com/2016/07/27/anarchizm-i-chrzescijanstwo/

 

[8:00] Jan Bińczycki:

Rano papież Franciszek przejechał ul. Lubicz. Z daleka zabezpieczenie wyglądało bardzo poważnie. Policja, straż pożarna, wszelkiego rodzaju służby, w tym grupki smutnych w garniturach i okularach-lustrzankach. Z bliska już mniej, policjanci (jak na swoje standardy) wyjątkowo uprzejmi i dalecy od histerii. Wśród widzów spora reprezentacja pielęgniarek z pobliskich instytucji zdrowia. Ojciec święty tym razem w regularnej limuzynie, a nie w papamobile.

 

 

DZIEŃ 2 – 27.07.2016

 

[16:00] Mikołaj Spodaryk:

Wszyscy wydają się zaskoczeni pozytywną atmosferą, która panuje w Krk. Gdzieś na fb mignął mi wpis, że ŚDM to właściwie to samo co ŚFMiS, czyli V Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów. Tylko zamiast katolicyzmu był socjalizm. Reszta to równie wesołe spotkanie ludzi z całego świata. Postanowiłem to sprawdzić. Wybrałem się wypytać o wspomnienia z 1955 r. najstarszych mieszkańców mojego bloku na Krowodrzy.

- Babciu, pamiętasz Światowe Dni Młodzieży z '55?
- Festiwal młodzieży i studentów? Tak, był. W Warszawie. W Krakowie nic się nie działo. Nic nie pamiętam, bo w telewizji nie było transmisji, zresztą nie posiadałam odbiornika. Radia też nie miałam.
- Aha. A coś z atmosfery tych dni pamiętasz? Co ludzie mówili?
- Nie. Nic.

Uderzyłem do sąsiada.

- Aż tak staro wyglądam?

Przeprosiłem...

Później podskoczyłem do następnego, również nic ciekawego się nie dowiedziałem. Zrezygnowany wróciłem do babci.
A wiesz, w '72 za to takie relikwie rozdawali.

Koks Bieruta

Ta bryłka podobno spełnia życzenia. W końcu dobry koks podobno pozwala sięgnąć nieba.

 

[14:34] Ziemowit Szczerek:

Siedzę w Bunkrze [Sztuki - przyp. red.] i co chwila przeciąga jakaś entuzjastyczna grupa, śpiewając na cały głos i radośnie. Najpierw szli Hiszpanie i krzyczeli "Polska - biało-czerwoni", potem Polacy - i śpiewali, że oszaleli dla Jezusa, co w gościach Bunkra wzbudziło, widać było, lekki, mimo wszystko, niepokój. Straż miejska z rozczuleniem i łagodnymi uśmiechami przyglądała się pielgrzymom siedzącym na trawie przed Bunkrem - żywię szczerą nadzieję, że ta przychylność w nich pozostanie, jak ziarno zasiane przez ducha św., i gdy pielgrzymi wyjadą, nie będą się dopieralali do zwykłych wanna-be użytkowników trawników, bo póki co jest tak, że gdy się tylko usiądzie, to się zaczyna: "Dzień dobry, aspirant Tomasz, proszę dokumenty przygotować, to nie wie się, że się na trawniku nie siada?".

 

[12:48] Ziemowit Szczerek:

Wczoraj wieczorem ochrona JPII w ramach paktu Warszawa-nekroWatykan miała chwilowe zaburzenia i na pielgrzymów spadł deszcz. A jako że mają oni wszyscy różnokolorowe plecaczki, żółte, pomarańczowe i czerwone, a w nich różnokolorowe płaszcze przeciwdeszczowe, w tychże kolorach, Kraków w nocy wyglądał jak opanowany przez różnokolorowe duchy z bajki dla niemowląt. Byli wszędzie i tylko ich było w tej mżawce widać. I podskakiwali, tańczyli, rozchlapywali wodę sandałami. Wyglądało to wszystko trochę jak z Willy'ego Wonki i Fabryki Czekolady w wersji Tima Burtona. Nie potrzeba kwasów w Światowe Dni Młodzieży.

 

[12:37] Mikołaj Spodaryk:

Kontynuując wątek teorii spiskowych: część wierzących jest sceptyczna wobec ŚDM. Z niezwykłą przenikliwością dokonali dekonstrukcji symbolu papieskiego spotkania z młodzieżą.

 

 

DZIEŃ 1 – 26.07.2016

 

[21:05] Konrad Janczura:

Każda polska impreza musi mieć swoją Natalię Siwieć. Oto Moja kandydatka na miss ŚDM.

 

[17:53] Mikołaj Spodaryk:

Z powodu przeniesienia się służb porządkowych do centrum miasta, na obrzeżach kwitnie drobny handel. Wreszcie straż miejska nie goni staruszek sprzedających pietruszkę na ulicy. W Bronowicach można kupić skarpetki, o patriotycznej nazwie ROTA, znacznie lepsze niż szmaty z red is bad.

 

[17:40] Jan Bińczycki:

U wylotu Szewskiej spotkałem samotną uczestniczkę wielu krakowskich demonstracji. Stała sama, w deszczu, wśród wielobarwnego tłumu pielgrzymów. Z nieodmiennie odrębnym od otoczenia komunikatem. Nie chcę go komentować - po prostu odnotowuję fakt.

 

[14:10] Konrad Janczura:

W Krakowie jest takie multi-kulti, że na żadnym techno tak nie mają. Zastanawiałem się, czy podobne nastroje były w miastach, kiedy przechodziła przez nie wielka armia Napoleona. Stwierdziłem, że jednak na pewno nie, gdyż pod moją ulubioną kafejką pewien facet w średnim wieku, trzymający pęczek oldskulowych, papieskich chorągiewek, zjechał jednego z młodych rycerzy miłosierdzia. Zjechał tak po polsku, jak to się robi na tej ziemi ("wypierdalaj chuju, zajebię ci").

Poza tym to świetnie się bawię, bo w duchu, niczym wąsaty Polak-katolik, obśmiewam sobie wszystkie narodowe reprezentacje. I tak, o Amerykanach sobie snułem, że przyjechali po złote medale, których tu nie ma, o Brytolach, że jak dorosną, to wrócą tu w wersji zsekularyzowanej...

Najbardziej jednak wzruszyła mnie ekipa z Bawarii. Ich trasa przez długi czas pokrywała się z moją, więc nawet roboczo ich ochrzciłem "Tonio Kruger i przyjaciele". Bo Bawarską młodzież rozpoznasz wszędzie: nogi same im się rwą do marszu, a twarze zdradzają introwertyczną tęsknotę za jedynym prawdziwie wielkim miastem - Monachium. Ta urocza młodzież nie wiedziała chyba jednak, że na ich szyjach połyskują smycze z napisem "Silesia: positive energy". Smycze z tym zręcznym, śląskim dowcipem to jednak, pomyślałem, coś bardzo bliskiego myślenia Bawarii ("Bawcie się, jedzcie i pijcie, a jakby co, Hitlera nie było").

O, taki typowy wtoreczek.

 

[14:02] Łukasz Podgórni:

Pociągnijmy wątek kulinarny. Jak wiadomo, w branży gastronomicznej przetrwają tylko najbardziej elastyczni i skłonni do rebrandingu. Dotyczy to zarówno gigantów, jak i pomniejszych graczy. Przylegająca do błoń Osada 2000 - swojska piwiarnia, kiełbasiarnia i najwyraźniej przestrzeń wystawiennicza - podjęła niemały wysiłek, aby uwiarygodnić się w oczach pielgrzyma. Osada Oazą się stała. Wróżę stabilny przepływ gotówki i żywności.

W tyle nie pozostaje też pułkownik Sanders obsługujący zgłodniałych przy miasteczku AGH.

No ale po co się czepiać, jeść trzeba, smacznego!

 

[13:14] Mikołaj Spodaryk:

Zdecydowałem się zbadać dokładniej, czym, poza kebabem, żywią się pielgrzymi. Na Szewskiej stał sznureczek do „Krakowiaków” zajmujący całą szerokość ulicy. Festiwal pieroga trwał także w innych miejscach.

Postanowiłem wbić się na krzywy ryj do jednej z oficjalnych stref żywienia. Kartek („talonów”) na posiłek niestety nie miałem. Wybrałem obóz pod Wawelem. Do zjedzenia: tradycyjna pajda chleba ze smalcem, obwarzanek, wyglądający jak oscypek „serek regionalny” lub drożdżówka w zbójeckiej cenie 5 zło za sztukę. Poza tym kiełbasa, zapiekanka, wydawałoby się, że same nudy... A jednak... Menu del Peregrino nie musi być monotonne. – „Halo, Telepizza?” – „Nie rób Pan jaj, tu bez telefonu”.

Wypadało by tu przytoczyć klasyka filmowego:

– Dzień dobry, z czym będzie placuszek?
– Standardowo. Ser, kiełbasa. I woda święcona.
– Czyliiiii... papieska. Woda święcona jako sosik, czy jako dodatek?
– Obojętne.
– Będzie dwa złote.
– Coooooo? W takim razie jako dodatek.
– Złotóweczka.

Chłopaki donoszą, że przy błoniach można napić się pielgrzymiego piwka.

 

[11:44] Łukasz Podgórni:

To się dzieje naprawdę, Beta Kempa w TVN24 gwarantuje należyte zabezpieczenie ŚDM powołując się na pakt ze zmarłym w 2005 roku Janem Pawłem II. Chyba rozsądniej byłoby powierzyć czuwanie nad miastem osobom żyjącym i odpowiednio wyszkolonym, ale cóż my, niewierni laicy, możemy o tym wiedzieć.

"Powiem jasno i odważnie. Mamy zawarty pakt z ojcem świętym Janem Pawłem II, który od początku patronuje temu wielkiemu świętu młodych ludzi i takiej sytuacji nie będzie. Jesteśmy ludźmi dużej wiary, nie lękamy się (…) I służba, i Jan Paweł II [daje nam gwarancje bezpieczeństwa]" - Beata Kempa (za 300polityka.pl)

Paweł Dembowski z wrocławskiego oddziału Partii Razem wystąpił do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z wnioskiem o udostępnienie informacji na temat rzekomego paktu. Z zapartym tchem czekamy na odpowiedź. Być może po raz pierwszy w historii ludzkości uda się na drodze formalnej udowodnić kontakty władzy z zaświatami.

 

[11:37] Redakcja:

Media donoszą o zatrzymaniu Irakijczyka, który miał planować zamach na papieża. Mamy sporo wątpliwości, czekamy na konkretne i bardziej spójne informacje.

 

[11:01] Jan Bińczycki:

Przy Bramie Floriańskiej i Barbakanie kończy się Droga Królewska. Czy król chodził tam piechotą?

 

 

DZIEŃ 0 – 25.07.2016

 

[22:16] Konrad Janczura:

Jakoś tak przez chwilę nawet się podjarałem i już myślałem, by napisać post o tym, jak w końcu Polacy mogą obejrzeć łagodne oblicze chrześcijaństwa i może akurat coś pozytywnego co niektórym w głowach zostanie. Ale jak zwykle przyszło widmo realnego. Szło marszowym krokiem, wzdłuż Błoń, w wojskowym szyku, czerwonych beretach i krwistoczerwonych koszulkach, z wiadomo czyimi flagami na rękawach. Widmo wyglądało na gimnazjum, śpiewało "szarą piechotę". A marszałek spoglądał z drugiego końca Błoń i pewnie myślał, że teraz to by mu się nie chciało.

PS Na fotografii poniżej stoisko z piwem miasteczka ŚDM i siostry zakonne, które jako nieliczne uważają, że to jeszcze nie pora na sen.

 

[20:08] Jan Bińczycki wspomina dni poprzedzające tydzień ŚDM:

18-22 lipca

Na tydzień przed imprezą nie działo się nic ciekawego. Specjalnie tak sobie ułożyłem urlop żeby być na miejscu i mieć oko na wszystko. Wielki spokój. Zdążyłem się już nazżymać na wydawanie publicznych pieniędzy „przez pana wójta i plebana”, dziwaczne kampanie promocyjne (wielkie litery z chemicznej pianki i plakaty z hasłem „are you ready”, które początkowo brałem za reklamy Audioriver etc.). Na uśmiechnięte dziewczyny i chłopców z gitarami i niebieskimi plecaczkami zżymać się nie sposób. Cieszę się, że przyjechali. Oswoją Polaków z multi-kulti czy nawet z samym faktem istnienia nie-Polski w Polsce.

23 lipca

Sobota. Krakowianie pakują się i wyjeżdżają, żeby zrobić miejsce pielgrzymom. Ci, co zostali, gremialnie idą się napić, bo zaraz ma być prohibicja, a zawsze najbardziej korci na wódę, kiedy nie wolno. Czekam na ziomka, palę na balkonie. Z dala rumor. Koleżanka z pracy ostrzegała, że oni lubią siedzieć pod oknami i wyśpiewywać religijne piosenki – „głośniki na parapet wystawiam panie Janku i tym metalem, co to syn słucha, nadaję im świętoszkom”. Zastanawiam się, czy to jednak nie będzie zbyt niegrzeczne, ale słyszę, że to idą nasi. Zbliżają się do mnie, wyrykując Mazurka Dąbrowskiego. Gdy skończyła się pierwsza zwrotka, a wraz z nią znajomość tekstu, płynnie przeszli w „Polskaaaa biało-czerwoniii” na melodię Go West Pet Shop Boys.

Ziomek przychodzi, ruszamy na miasto przez Galerię Krakowską, gdzie na co dzień wstyd stopę postawić, ale z okazji ŚDM przedłużono godziny pracy Biedronki w podziemiu dworca, a tam najtaniej. I znów – mijamy uśmiechniętych, grzecznych młodych ludzi ze wszystkich stron świata, polscy wolontariusze roztapiają się w kolorowym tłumie. Kiedy obok rozdających ulotki młodzieńców przechodzi blondwłosa dzierlatka o skromnym wyglądzie studentki administracji lub zarządzania, a oni z pogodnym uśmiechem próbują wręczyć jej ulotkę, ta staje i krzyczy: „Sława dawnym bogom! Rodzimowierstwu sława!”. Przystajemy, patrzymy po sobie, oazowcy też nic nie rozumieją. Dziewczyna krzyczy jeszcze coś o tysiącletniej okupacji i odchodzi.

Całe miasto pije na potęgę. Aż się pielgrzymi pochowali. Wracając pomagamy przemyć oczy lokalnym chłopakom, których ochrona któregoś z okolicznych klubów hojnie potraktowała gazem. Chyba dla profilaktyki.

 

[19:53] Mikołaj Spodaryk:

W urzędach pocztowych można zakupić środki na uspokojenie.

 

[17:28] Jan Bińczycki:

Chodzą, kręcą się, przygrywają na gitarach. Próbuję prześledzić trendy modowe – u dziewczyn włosy w koński ogon i bezpiecznie aseksualne szorty, u chłopaków… sam nie wiem. Japonki? Tak – klapki „japonki” zdecydowanie wyparły pokutne oazowe sandały. Wypatruję polarów i bezkształtnych swetrów, ale upał jak cholera, wszyscy noszą się plażowo, nie odróżnisz pobożnego od bezbożnika. Atmosfera trochę jak na spotworniałym do obszaru całego miasta OFF-Festiwalu, tyle że dookoła pobrzmiewa zdecydowanie gorsza muzyka. Piosenki ogniskowe, polski gospel i miałki, pseudobuntowniczy rock. Widzę Afrykańczyka w czerwonej koszulce z białym orłem i mam ochotę przybić mu piątkę, ale nie wiem jak zagadać – czy on, nasz, czy turysta i po prostu kupił sobie gadżet? Czy na serio, czy ironicznie? Może nosi ją dla bezpieczeństwa, gdyby narodowcy postanowili jednak się przyczepić? Pozostając przy tekstyliach... Na Plantach faceci w koszulkach z napisem „Rycerz Niepokalanej” napastują bezdomnych dobrocią, patrzeniem głęboko w oczy, pogadankami o życiu i Biblii. Końska dawka miłosierdzia. Pewnie nieprędko się powtórzy.

 

[16:45] Ziemowit Szczerek:

Klientom Pekao SA, niezależnie od ich sytuacji rodzinnej, zarząd wybrał ojca, i to świętego. Poza tym bank, który jest partnerem wizyty takiego świętego ojca, to prawie jak partner np. zwiastowania. ŚDM, jak wszystkie imprezy religijne, powinny skłaniać do refleksji, i tu mnie skłania to zdjęcie do zastanowienia się - jakiego oficjalnego partnera ma np. Zesłanie Ducha Św.?

 

[16:33] Mikołaj Spodaryk:

Na Rynku trwa pokaz narodowych hopsztosów w wykonaniu niezidentyfikowanego zespołu pieśni i tańca. Cieszy się wielkim zainteresowaniem, choć nie takim jak dobre kebabcze. W wielonarodowym korowodzie przetaczającym się przez ulicę Szewską rozpoznamy nie tylko obywateli tak egzotycznych krajów jak USA, lecz również mieszkańców z mniejszych miejscowości jak Choice czy Party.

 

[16:09] Łukasz Podgórni:

Mimo że wszystko dopiero przed nami, ogarnięte wstępnymi religijnymi uniesieniami miasto zaczyna już przekształcać się w arenę cudów. Uliczki, których urodę przesłaniają na co dzień ciasno zaparkowane pojazdy, dziś prezentują swą umęczoną, lecz wolną od ciężaru nawierzchnię, a puste miejsca parkingowe występują w nietypowych konfiguracjach np. "puste cztery miejsca parkingowe". Ewidentnie mamy tu do czynienia z cudem "pielgrzyma stosującego się do zaleceń organizatorów" bądź z cudem "pielgrzyma, który nie przybył".

 

[15:14] Mikołaj Spodaryk:

Dowody na antypolskie nastroje. Zdjęcie zrobiono przed Urzędem Skarbowym.

 

[14:43] Konrad Janczura:

Ulica Gołębia: tu studiował Jan Paweł II, a Franciszek nie studiował, ale zrobili mu tu ekstra katohipsterskie obuwie. Mam nadzieję, że kiedyś napiszą też o świętym Konradzie z Lubaczowa, męczenniku, który na Gołębiej znosił Festiwale Błońskiego.

 

[13:13] Ziemowit Szczerek:

Wczoraj w nocy było pusto i nic się nie działo. Jacyś samotni Niemcy pili na rogu Małego Rynku, ale rozruszali się dopiero o trzeciej w nocy. Akurat wtedy, gdy podszedł do nich młody chłopaczek, cherubinek-blondynek, i po angielsku zaczął ich przekonywać, że muzułmanie przyszli zabrać im pracę i że być może not every muslim is a terrorist, ale wielu. I Niemcom znów się zrobiło smutno, znów przygaśli i przyszarzeli.

 

[12:53] Konrad Janczura

Jeśli ciekawi Was, czy już coś wybuchło w Krakowie, to zaprawdę powiadam Wam: tu naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic aż do końca. Serio. Pielgrzymów jak kot napłakał, a ja nawet zaczynam ich lubić, bo tak jak ja bez powodu i bez taktu krzyczą co chwilę: "oi, oi, oi!". Wieczorami z kolei miasto pustoszeje i właściwie jeśli marzysz o tym, by przejść się z dziewczyną po malowniczym, średniowiecznym rynku, to zakochaj się w Krakowie w ŚDM, serio. Najciekawsze, co widziałem, to wczoraj po północy, kiedy ekipa gości po 60-tce zajechała pod Cafe Filo volkswagenem na długich, by zgarnąć swojego kumpla. Ekipa jak do jointa, poza tym że po 60-tce (tak, wiem, fascynujące). Dzieją się więc jedynie drobne absurdy, ale to normalka w tym mieście (pozdrawiam moją mamę i dziękuję za koszulkę "je parle francais, Madame", dzięki której co chwilę zagaduje do mnie jakiś Francuz i ciśnie ze mnie regularną bekę).

 

[12:00] Redakcja:

Rozpoczynamy naszą relację z Krakowa (jeszcze nie)oblężonego w przededniu Bardzo Dobrych Światowych Dni Młodzieży! Zostańcie z nami i odświeżajcie tę stronę co jakiś czas, bo nie mamy modułu, który robiłby to za Was. No ale na co komu technologia, gdy do miasta przyjeżdża papież?

Projekt Petronela Sztela      Realizacja realis

Nasz serwis używa plików cookies do prawidłowego działania strony. Korzystanie z serwisu bez zmiany ustawień dla plików cookies oznacza, że będą one zapisywane w pamięci urządzenia. Ustawienia te można zmieniać w przeglądarce internetowej. Więcej informacji udostępniamy w naszej polityce prywatności.

Zgadzam się na użycie plików cookies.

EU Cookie Directive Module Information