5 najbardziej docenionych i hejtowanych książek Ha!artu w 2013 roku
Tygodnik „Polityka” umieścił właśnie Mikrogramy Walsera na pierwszym miejscu wśród najważniejszych książek roku 2013, a „Rzeczpospolita” uznała Przyjdzie Mordor i nas zje Szczerka za debiut roku. Nasze zestawienie obejmuje 5 najbardziej dyskutowanych książek Ha!artu w 2013 roku. Dla wszystkich, którzy odwiedzają naszą księgarnię w Bunkrze Sztuki przed świętami, na hasło „gonzo choinka” 30% zniżki na wszystkie tytuły Ha!artu wydane w 2013 roku plus archiwalny numer czasopisma gratis!
• • •
1. Ziemowit Szczerek, Przyjdzie Mordor i nas zje
Opowieść o polskich „plecakowcach” wyjeżdżających na Wschód w poszukiwaniu „hardkoru” i przygody. Głównym celem ich wędrówek jest Ukraina, którą przemierzają pociągami, rozklekotanymi autobusami i marszrutkami, magazynując historie, które sprzedają następnie – po odpowiednim „podrasowaniu” – żądnym podobnych treści rodakom. To narracja o odrzuceniu i fascynacji, o potrzebie ekstensyfikacji w osobie Innego tego, czego próbujemy nie zauważać u nas samych. Przedstawia jednocześnie Ukrainę jako przestrzeń wypartego w – świadomie prozachodniej – mentalności Polaków.
Przy tym wszystkim jednak, utwór da się rozpatrywać także jako apologia polskiej ruchliwości i ciekawości świata, którą we współczesnej Europie Środkowo-Wschodniej uznać można za coś wyjątkowego.
Autor otrzymał tegoroczną nominację do Paszportów „Polityki”.
• • •
Wybrane opinie:
Ta proza wchodzi tak łatwo, jak kultowy wśród polskich plecakowców ukraiński balsam Wigor – który w rzeczywistości jest środkiem na potencję – rozrobiony kwasem chlebowym z przerdzewiałej cysterny. Swoboda, prostota, lekkość, rytm zdań pędzących na łeb, na szyję, wulgaryzmy przyjemne jak pieszczota
Michał Szymański, Dwutygodnik
Tymczasem literackie zjawisko, jakim jest debiutancka książka Ziemowita Szczerka (...), nadeszło od strony reportażu. Co miesiąc ukazuje się kilka znakomitych pozycji z tego nurtu, ale większość pozycji na półkach księgarskich to rzeczy epigońskie, nudne, a czasem wręcz grafomańskie. Rzadko która nowość olśniewa formą i pomysłem tak jak Przyjdzie Mordor... (...) Świetny debiut.
Marcin Kube, Przekrój
Lektura książki Szczerka sprawia ogromną frajdę. Przyjdzie Mordor i nas zje jest jak impreza, na której wszyscy solidarnie piją wódkę i palą skręty, a w pewnym momencie ktoś zdejmuje z półki Pana Tadeusza, bezceremonialnie czyta i wszyscy dobrze się bawią. Może rzeczywiście w jakiejś mierze dekonstruują paradygmat, ale z przymrużeniem oka.
Tomasz Szypułka, xiegarnia.pl
• • •
Przyjdzie Mordor i nas zje, czyli tajna historia Słowian w naszej księgarni internetowej
• • •
2. Daniel Kot, Kierunkowy 22
Debiutancka powieść autora opowiada o współczesnym młodym pokoleniu uwikłanym w życie dużego miasta. Metrum tej narracji, oscylującej paradoksalnie wokół „braku rytmiki”, wyznaczają kolejne melanże, pobudki w cudzych mieszkaniach i podszyte tęsknotą zdziwienie z powodu szybko oddalającego się dzieciństwa.
• • •
Wybrane opinie:
100 stron, 22, 23 i nic.
Szopen, altmundi.pl
Co znajdziemy w debiutanckim „dziele” Kierunkowy 22? Przyzwoitość nakazuje mi napisać: nic, z kolei wykształcone niby kompetencje podpowiadają: zbluzgaj go tak, aby napisał coś dobrego.
Konrad Janczura, popmoderna.pl
Muszę przyznać, czuję się w towarzystwie tej prozy znajomo. Jak na bardzo nudnej imprezie.
Aleksandra Byrska, bookeriada.pl
(...) więcej Faulknera, mniej miauczenia (...) Panie Danielu.
Język wulgarno-pretensjonalny, bez większych błyskotliwości, z potknięciami i jakże rozczulającymi widocznymi śladami młodości, nieokrzesanym językiem, bez pomysłu - taki jest właśnie język Kierunkowego 22.
Marta Marciniak, Lampa
• • •
Kierunkowy 22 w naszej księgarni internetowej
• • •
3. Robert Walser, Mikrogramy
Zbiór jednych z ostatnich tekstów literackich autora, powstające tuż przed załamaniem nerwowym autora, które zakończyło się jego dożywotnim pobytem w ośrodku dla psychicznie chorych. W ramach terapii zaczął tworzyć zupełnie inne teksty – przy użyciu ołówka zapełniał skrawki papieru (bilety, rachunki itp.) miniaturowym pismem, które przez wiele lat uchodziło za nieczytelne. Dopiero gigantyczny wysiłek Jochena Grevena, Bernharda Echte i Wernera Morlanga doprowadził do „odszyfrowania” zapisków Walsera. Jak się okazało, nie były one wcale zakodowane przez autora, tylko pisane w specyficznej odmianie niemieckiej grafii zwanej Kurrent, charakteryzującej się uproszczonym zapisem liter, który połączony z rozmiarem czcionki (1 milimetr), czyniły teksty Walsera niemalże niemożliwymi do odczytania. Mikrogramy to właśnie zbiór tych niezwykłych utworów, które wieńczą literacki dorobek jednego z najważniejszych pisarzy nowoczesnych.
• • •
Wybrane opinie:
Pisanie i ruch łączą się tu w tajemniczy sposób. Więcej, Walser pisze tak, jakby tańczył przed nami, wykonując zachwycające i szalone piruety. (...) Mamy wrażenie kruchości i delikatności postaci, która do nas mówi, i tekstu, który jest czymś więcej niż tekstem – jest najpiękniejszym gestem.
Justyna Sobolewska, Polityka
Roberta Walsera nie można tak po prostu sobie czytać. Nie pisze dla czytelników żądnych fabuły. Mikrogramy stworzone są dla osób szukających niezwykłości w zapatrzeniu. Szukających emocji ukrytych w codzienności z dala od blichtru wyjątkowości.
Artur Żak, rebelya.pl
Walser był mistrzem w sztuce pięknego przegrywania, ale też twórcą pozasystemowym, który nie dał się wtłoczyć w żadne ideologiczne czy literacko-stylistyczne schematy. Najważniejszy u niego pozostawał aspekt neoromantyczno-idylliczny, gdzie centralną postacią jest pisarz zażywający spacerów z równą pasją, z jaką Flaubert się masturbował, a Balzak łoił kawę.
Bartosz Sadulski, dwutygodnik.com
• • •
Mikrogramy w naszej księgarni internetowej
• • •
4. Jan Krasnowolski, Afrykańska elektronika
Afrykańska elektronika Jana Krasnowolskiego to cztery dłuższe opowiadania, które w niebanalny sposób pokazują życie i pracę współczesnych polskich emigrantów. Realizm miesza się tu z okultyzmem i magią Voodoo, a życie zwykłych ludzi z wielką historią (choć inaczej, niż do tego przywykliśmy). Krasnowolski w swoich opowieściach miesza gatunki i perspektywy – ukazuje życie współczesnej working class, ale jednocześnie pisze thriller, czasem nawet horror. Wspólnym tematem opowiadań jest także interferencja pomiędzy życiem „normalnym” a tym, co nierzeczywiste, oraz skutki tego oddziaływania.
• • •
Wybrane opinie:
Krasnowolski uprawia prozę oszczędną, językowo inspirowaną amerykańskimi brutalistami. Precyzyjna, zbudowana na zaskoczeniach fabuła przywodzi na myśl nowoczesny serial, oczywiście brytyjski, każde opowiadanie to gotowy odcinek.
Łukasz Orbitowski, Gazeta Wyborcza
Dziś, kiedy lekcje ze Stephena Kinga zostały już odrobione przez Orbitowskiego, Żulczyka i całą resztę, zapomnieliśmy trochę, że w rewolucyjnym wprowadzaniu współczesnej, realistycznej scenerii do polskiej grozy mieli udział także inni autorzy. Tacy jak np. Krasnowolski, rocznik 1972.
Paweł Dunin-Wąsowicz, Lampa
Nowa książka Jana Krasnowolskiego to przesycona atmosferą niesamowitości emigracyjna rozprawa z polskością częściowo, ale z ludzkością tak w ogóle. Tą kumulującą w sobie zło, jakiego nie jest się świadomym. A kiedy to zło się ujawni, może być już tylko krwawo i dramatycznie.
Jarosław Czechowicz, krytycznymokiem.blogspot.com
• • •
Afrykańska elektronika w naszej księgarni internetowej
• • •
5. Julian Antoniszczak, Opowieści graficzne
Antonisz był bezsprzecznie najbardziej totalnym artystą w dziejach polskiego kina: reżyserem, scenarzystą, autorem oprawy plastycznej, kompozytorem, a także wynalazcą i konstruktorem aparatury, za pomocą której realizował swe filmy. Publikacja Korporacji Ha!art pokazuje go także jako niezwykle oryginalnego twórcę opowieści graficznych i komiksów.
Unikatowe historie obrazkowe, stworzone przez Antonisza na przestrzeni czterdziestu lat w różnych momentach jego życia, stanowią bezcenne uzupełnienie twórczości artysty. Książka odzwierciedla różnorodność tematów i technik narracyjno-graficznych stosowanych przez autora – poczynając od młodzieńczej, 64-stronicowej próby „Przygody Hitlera” z 1954 roku, przez obszerny scenopis obrazkowy do niezrealizowanego filmu „Pierony” (lata 70.), aż po liczący dwadzieścia dwie strony fotokomiks „Jak powstało Muzeum Filmu Non-Camera” (1984 r.).
• • •
Wybrane opinie:
W ćwierć wieku po śmierci artysty dostajemy do ręki rzetelnie opracowany materiał badawczy, pozwalający na próbę nowego odczytania dorobku i poznanie korzeni jego sztuki, która mimo upływu czasu wciąż nie przestaje bawić, zadziwiać i poruszać swą niecodzienną pomysłowością.
Marceli Szpak, dwutygodnik.com
Ekskluzywnie wydany album Opowieści graficzne to nie lada gratka dla miłośników sztuki legendarnego eksperymentatora i autora osobnego, która powinna także skusić amatorów komiksowej awangardy.
Andrzej Ciszewski, artpapier.com
(...) polecam, gdyż jest to rzecz bardzo ciekawa i nowatorska na naszym komiksowym rynku, gdzie tego typu retrospektywy (o ile mogę tak powiedzieć) poświęca się raczej uznanym wieszczom, a nie artystom wizualnym. Wisienką na torcie jest piękne wydanie, stylizowane na stary brulion, obok którego trudno przejść obojętnie.
Anonimowy Grzybiarz, mnichhistorii.blogspot.com
• • •
Opowieści graficzne w naszej księgarni internetowej