JOANNA

Zwieńczeniem wszystkiego są parawany. Zwieńczeniem przenośnego domu, który głowa rodziny dźwiga co dzień z raźnym przekleństwem na ustach, a przecież że na plecach. Zwieńczeniem dmuchanej daczy osadników ziemskich, którzy nawet na urlopie nie ustają w wysiłku czynienia jej sobie poddaną – tej ziemi. Przenośne płoty wydzielające mój ten kawałek podłogi. Autonomiczne terytoria zdobywane co rano w trudzie wczesnej pobudki, by tę plażę, dziką plażę przejąć na własność i oswoić. By od 9 rano przez te kilka upalnych dni skwierczeć na ruszcie obok kiełbasy, nowego dania narodowego, poza oczywiście kebabem.

Zwróciliście uwagę, że na plaży nie ma kotów?