Kładę się obok smażalni. Miejsca dla nieosadników są limitowane, ale udało mi wcisnąć. Leżę więc i obserwuję życie toczące się za parawanem. Życie, które skoro raz osiadło, nie ruszy się stąd do wieczora ani na krok. No chyba że do pobliskiego lasu – podrzucić butelkę ze szkła, torebkę z plastiku.Albo posadzić grzyba papierzaka.
A przy okazji zgubić kolejną parę okularów (nie dotykaj, tam może być naplute).
Albo znaleźć wróżbę z chińskiego ciasteczka.