Sławek Shuty - Blok, re-edycja 2019

Wlazło

II Piętro

Potrawy w domu już to donoszono jak na małym weselu, a to placki, a to obiad - niech tylko powiem: rosół, ziemniaki, kotlet i buraki, a makaron był taki prawdziwy, domowy, z jajek i mąki, a to jeszcze po obiedzie masa budyniowa malinowa z bananami, a to wędlina, a to galareta o dwóch smakach z drobiu i świńska, a to sałatki jarzynowe z groszkiem, flaki a'la kalmar i prawdziwy hit - sałatka meksykańska ze śledzia, a jeszcze jajka, tort, ciasto murzynek, lody i napoje, że człowiek przejeść tego nie mógł, ale ślinka leciała, a jeszcze szampan, a jeszcze to, a jeszcze tamto, no i soki z kartonu i z butelki, i czysta w butelce bez etykiety, ale o czystej nikt, bo utarło się głupio, że się na to święto nie pije ani kropli, ale czemu niby się nie cieszyć ze szczęścia dziecka, no czemu, no powiedz mi, co?

Ciotka Baśka waliła szóstą kawę ze śmietanką w proszku i z cukrem - już nie mogła.., ale jak się bawić, to się bawić, ona bez kawy jest jakaś nieswoja, lubi ogólnie lubi i generalnie zjeść też lubi, lubi placki zwłaszcza z makiem, ma nadzieję, że dadzą jakiś takiś placków do domu - trzeba skorzystać jak już się pieniądze wydało, krzesny zaś już cały czerwony jak świnia, po drugim zawale, a przecież nie będzie sobie niczego odmawiał, galaretka świńska przed nim pływa w occie, że musi łyżką ją jeść i ćmi mocnego w przerwach, on to na dzień , proszę ciotki Baśki i wypala sześćdziesiąt męskich, a jak.., lekarz mu powiedział, żeby więcej do niego nie przychodził, bo nie ma po co.., krzesny obtarł ręką pot z poczerwieniałego od gorąca czoła, a obok tata kuzyna Grześka też czerwony od picia.