Ksiądz powtarzał jak nakręcony, monotonnie, sennie: drogie dzieci, już za chwilę przyjmiecie do waszych czekających serc pana Jezusa, a w jego sercu rozgrywała się batalia na pleju sony, jaki miał zamiar sobie kupić z tych pieniążków, co to uzbiera, tylko że niepotrzebnie krzesnomatka kupiła mu magnetofon z kolumnami, bo te pieniądze, które na niego wydała dołożyłby do pieniędzy od krzesnego i kupiłby może komputer z monitorem piętnaście, akurat w maju są obniżki w sklepie na sprzęt, a zegarek? Zegarki to historia, rowery też, ale jednak zegarek też dostał, taki w granicach pięćdziesięciu złotych, w sumie nie jest źle, spodziewał się, że będzie gorzej, ale mogło by też być lepiej, mógłby przecież uzbierać jakoś na ten komputer, o którym marzył, a przecież taka okazja już się prędko nie powtórzy, no bo co.., bierzmowanie to już nie to samo, już się tyle nie dostaje, a szkoda.
Całość ceremonii tatowie rejestrują na trzy kamery profesjonalne i tuzin takowyż amatorskich plus kilku dobrych fotografów i każdy tata robi też zdjęcia na własną rękę głupim jasiem, a dzieciaki nastawiają się jak mogą, to z lewej, to z prawej, tutaj wstążkę wyeksponują, tam tamto, książeczkę pokażą, żeby pięknie wyjść i żeby rodzice byli zadowoleni, że dzieci tak pięknie wychodzą, będą wspaniałe pamiątki i będzie można mówić do cioci: zobacz jak ślicznie mi wyszedł na tym zdjęciu, a ciocia powie: no rzeczywiście i może jeszcze co da do kieszeni na cukierki, tak jest czy nie?