Ale te reklamy coraz głupsze - mówił do lustra w Mirek Kogut - no coraz głupsze! Są rzeczy, które się tym specom od reklamy nie śniły, a to że na ten przykład nie kupię sobie tego vitamixu po tej promocyjnej cenie, ale zajdę do apteki i powiem Joli, żeby mi to odpaliła, i lepiej wyjdę niż na tych waszych promocjach - irytował się Michał - dziewczyna dwajścia osiem lat i nic. Żadnego chłopa na widoku. Pewnie, żebym jej włożył. Ażby skwierczało, tak bym jej dogodził.
Odpoczął bym se wreszcie w końcu od Ewy trochę. Ewa nie dba o siebie. Włóczy się po domu w tych rozepchanych rajtuzach i żółtym szlafroku, ma coś wiecznie na twarzy, a to maseczkę z ogórków, a to z pomidorów, już zapomniałem, jak naprawdę wygląda, przecież, jak gdzieś wyczytałem, coś takiego, taki widok nie wpływa korzystnie na pożycie małżeńskie, pomniejsza jej atrakcyjność w moich oczach, a kto wie, jak to się może skończyć? No i proszę tutaj taka Jolka, ładna, zgrabna, wszystko co chłopu potrzeba, wszystko na swoim miejscu, z przodu, z tyłu, a Gośce przeszkadza, że pierdzę, oooo.., to już pierdnąć sobie we własnym domu nie można?, coo?
A kto flizował całą łazienkę?, no kto?, a kto panele położył na przedpokoju?, duch święty coo?, o tym nie pomyśli, tylko żebym pierdział w łazience, a nie w pokoju przy telewizorze, bo ona musi wietrzyć. Wielka mi rzecz pierdnąć sobie i tak nikt nie słyszy. Pierdzę, bo mi jedzenie złe gotuje. Pretensje ma wielkie, to niech mi kupi coś lepszego, to przestanę. Skubana się znalazła, węch ma wyczulony, jak lew, a żebym tak po chamsku, głośno, ale nie ja, po cichutku, nie przeszkadzam nikomu, no ale jej przeszkadza.
Królewna się znalazła. A jak kiedyś w windzie ta klempa Różycka pierdnęła, to nikomu nie życzę. Czekam sobie, jak normalny człowiek na windę, wreszcie zjeżdża po godzinie i wychodzi, "dzień dobry, dzień dobry" kulturalnie, jak człowiek mówię, bo jak inaczej, z sąsiadami trzeba dobrze żyć, nigdy nie wiadomo kiedy ci będzie czegoś potrzeba, a to kwiatki podlać, jak się na urlop pojedzie, a to przypilnować trochę domu, żeby kto czego nie wyniósł, dzień dobry mówię i wchodzę, a tu taki bas, wali jak z kibla po dobrym sraniu. Powietrze było aż ciemne od pierdów, nie przesadzam.
No to pięknie myślę sobie, niech kto teraz tylko wejdzie, to pomyśli, że to ja i modlę się, żeby nikt nie wsiadł, zatrzymałem się między piętrami, żeby to wywietrzało, bo jak tak można, a to za diabła nie chce mi wywietrzeć, musiałem tak z dziesięć minut stać, aż się ludzie z dołu pytali, czy pogotowia dźwigowego nie wezwać, co oni tam muszą jadać u nich w domu?, i ta Ewa moja tak mi życie psuje, jakbym jeszcze bekał, albo muszlę zabrudzoną zostawił, to rozumiem ale takie rzeczy. Niemcy pierdzą i to się u nich uznaje za rzecz kulturalną, tak po jedzeniu sobie upuścić wiatrów, to nawet dla gospodyni to jest splendor, bo znaczy, że dobrze gotuje. W Anglii tak samo, tylko u nas jak zwykle wszystko musi stać na głowie.
– No co tam z tą windą! - krzyczał ktoś z dołu - Zepsuła się? – Noo - odpowiedział głośno Mirek - Zepsuła się.