Daleko, daleko, za górą, za rzeką jest takie śmieszne miasteczko. Opowiem o nim troszeczkę. W śmiesznym mieście Ciaputkowie straśnie silni są panowie. I swej siły , na dzieciakach - są nadludźmi we wszechświecie.
Ciaputkowo zaś to spore miasto. Wysokie domy pną się pod niebo. Przychodnie zdrowia pełne są ponurych chorych. Na szerokich ulicach całe mnóstwo ładnych kolorowych samochodów. Ich kierowcy oraz taksówkarze głośno używają wielu słów powszechnie uznanych za wulgarne. To im się nie podoba, tamto. Nie po ich myśli to wszystko idzie, a zwłaszcza ludzie. W dużych parkach, wśród ciszy zielonych drzew robotnicy odpoczywają po ciężkiej pracy, a w ich ustach gromadzi się flegma, którą plują na chodnik. A potem kupują piersi z kurczaka, albo filety z indyka w mini markecie i dają upust nagromadzonej negatywnej energii na czym tylko mogą, tatowie na mamach, mamy na pociechach, a pociechy na przyrodzie ożywionej: chomikach, gołębiach oraz mrówkach, które mieszkają między płytkami chodnika.
Przez miasto płynie rzeka. Stalowe mosty łączą jej brzegi. Rzeka to brudna breja i śmierdzi charą. Tuż nad rzeką są pokryte kupami zielonkawe ławki. Na ławkach latem brzydcy pijacy spożywają trunki, załatwiają porachunki, nawiązują heteroseksualne stosunki. Oni również używają brzydkich wyrazów. To jest męskie i młodzi chłopcy się tego uczą w lot, by potem szpanować dla dziewczyn. Bliżej centrum są kluby i puby. W klubach i pubach jest dużo ludzi i jest też drogo. Już lepiej siedzieć, czy napić się z puszki na ławce pod blokiem. Tu przynajmniej obok jest siłownia i rekreacja.