– Halo, halo – wesoło zawołał ten przypominający spikera – Witamy w ukrytej kamerze!
Leszek dopiero teraz skojarzył jego popularną twarz i całość nabrała realnych kształtów. Ukryta kamera! Trudno dziś odróżnić rzeczywistość od symulacji!
Robiąc dobrą minę do złej gry, Leszek zaśmiał się przez łzy, aby pokazać telewidzom jak świetnie się bawi i że w zasadzie, to wcale nie był tak zaskoczony, na jakiego wyglądał.
– Panie Leszku, tradycją naszym programów jest to, że każdemu z konsumentów wręczamy czek na sumę tysiąca jednostek monetarnych do natychmiastowej realizacji! Proszę – prezenter wręczył mu czek i bukiet czerwonych kwiatów.
– Nie jestem konsumentem – obruszył się Leszek – Jestem abonentem – podkreślił swój zdobyty wyrzeczeniami i ciężką pracą status społeczny.
– Najmocniej przepraszam, panie abonencie Leszku, czy ma pan jakieś dodatkowe życzenie?
Przez głowę przemknęła mu wizja nadchodzących świąt i bez zastanowienia wypalił – Większy żołądek.., tak z dwa razy..
– To się da zrobić, chirurgia czyni dziś cuda!, mówisz i masz Leszku – odparł prezenter i obracając się w stronę kamery powiedział – Tymczasem żegnam się z państwem i serdecznie zapraszam na szokującą przerwę reklamową oraz następny program – Ukryta Kamera – To Możesz Być Ty!
Światła zgasły. Prezenter zdjął z twarzy sztuczny uśmiech i patrząc niemo na przyciskającego do piersi czek, wciąż na kolanach, Leszka Z., podrapał się po głowie.
– A moja żona.., i dziecko – nieśmiało zauważył Leszek.
– Abonencie Leszku, nie bądź pan dzieckiem, ty tylko hologramy – popatrzył na niego marszcząc nos – No, no, no, ale tu coś brzydko pachnie.
Leszek wykonał twarzą przepraszający grymas.
Oglądający następnego dnia relację z programu "Ukryta kamera" sąsiedzi, zastanawiali się, czy nie warto by wysłać rodziny na długie wczasy nad morzem. Głęboko zastanawiała ich także państwa D., którzy do tej pory, z kablówką, samochodem i wynajętym dzieckiem, wyglądali im na całkiem majętnych. Jakże człowiek jednak potrafi się pomylić! Już więcej nie będą się tak uprzejmie kłaniać!