Sławek Shuty - Blok, re-edycja 2019

Dziadoń

IV Piętro

Na podłodze w kałuży krwi leżała półprzytomna żona, trzymając ją, jedną ręką za długie blond włosy, drugą zaś ściskając dużych rozmiarów broń z wyglądu przypominającą rewolwer, stał oświetlony przez padające z lampy sufitowej, napastnik. Jego twarz przesłonięta była czarną kominiarką.

W tym samym momencie do kuchni wpadł rozbudzony wystrzałem, ubrany w piżamkę jego drugi dziewięcioletni syn, który zobaczywszy ciało broczącej krwią matki, zaczął przeraźliwie wrzeszczeć. Napastnik nie namyślając się oddał w jego kierunku kolejny strzał. Dziecko z przestrzeloną klatką piersiową osunęło się pod nogi Leszka. Ten kompletnie oszołomiony zrobił krok do tyłu.

– Stój – wycedził zamaskowany – Chcesz skończyć jak oni?

Leszek nie chciał i wciąż jeszcze nie bardzo wiedząc o co chodzi, posłusznie stanął.

– Gdzie trzymacie kosztowności i pieniądze?

– Jakie kosztowności i pieniądze – zapytał jąkając się i pierdząc ze strachu Leszek.

– Nie graj ze mną, bo cię zażyję, jak tabletkę na sranie – odparł napastnik i przestrzelił żonie kolano. Ta jęknęła a jej bezwładne ciało, którego napastnik nie trzymał już dłużej za włosy, osunęło się na przypominające parkiet gumoleum. Wokół niej zbierała się obfita kałuża ciepłej, szkarłatnej krwi.

Leszek spędził mozolne godziny na budowaniu dobrych stosunków dobrosąsiedzkich, dlatego też zdziwił się, że do tej pory nikt wokół nie zareagował na dochodzący z jego mieszkania hałas. Najwyraźniej w takich chwilach sąsiedzi woleli się nie mieszać w życie prywatne Leszka K.

– Nie mamy żadnych oszczędności i złota – grał dalej na zwłokę Leszek.

– Kurwa – przeklął napastnik, jako że powszechnie panująca opinia głosi, że przekleństwa są nieodłącznym elementem image przestępców – Za stary jestem na takie numery.

Leszek poczuł mocne kopnięcie w rejon genitalny. Jego siła sprawiła, że zgiął się w pół.

– Gdzie – napastnik uderzył go kolanem w podbródek – Są – poprawił kantem broni – Pieniądze.

Leszek widział takie sceny bardzo często w odbiorniku, jednak w życiu nie przypuszczał, że takowe uderzenia mogą być, aż tak bolesne – Pod prześcieradłem w pokoju sypialnym.

Bandyta chwycił go mocno za czuprynę i pociągnął za sobą do pokoju sypialnego. Pod prześcieradłem leżał zaledwie mały zwitek papierowych jednostek monetarnych.

– Ty to nazywasz pieniędzmi?

– Reszta – wyszeptał, dławiąc się napływającą do ust krwią – Leży na książeczce.

– Leżeć zaraz to ty będziesz.., razem z nimi na podłodze – powiedział napastnik i wycelował w jego kierunku broń.

– Weź jeszcze obrączkę, to wszystko co mam, to wszystko co mam.. – powtarzał przerażony Leszek.

– Przygotuj się na spotkanie z rodziną... – Leszek poczuł zimny dotyk broni na prawej skroni – W piekle – i na dźwięk obracającego się magazynka, stracił całkowicie kontrolę nad systemem wydalniczym. "O, Jezu" pomyślał, słysząc suche uderzenie iglicy o zamek.

Jednakże nic się nie stało. Leszek w przygotowaniu na najgorsze nadal zaciskał mocno powieki. Kiedy zdecydował się je otworzyć wokół rozbłysły światła. Obok, uśmiechnięty i bez maskującej kominiarki, stał napastnik, którego twarz do złudzenia przypominała mu twarz jednego z prezenterów telewizyjnych, jednak jakiego, Leszek w tej chwili nie mógł sobie przypomnieć. Tuż za nim pojawiły się dwie postacie z kamerami.